Działania w obszarze ducha to fenomen w dzisiejszych czasach wymagających dosłowności i namacalnych konkretów. Chcąc wspierać potrzebujących, wolimy wpłaty na konto czy dary rzeczowe. Grupa Modlitwy Wstawienniczej jest jedną z wielu posług podejmowanych przez grupy Odnowy w Duchu Świętym. Inicjatyw tego rodzaju znajdziemy aż 50 tylko w diecezji warszawsko-praskiej. Ich cel to nie głośne ewangelizowanie i obnoszenie się z sukcesami modlitewnymi, bowiem wielkie rzeczy w sercach – często odbywają się bardzo dyskretnie. Grupa Effatha istnieje przy parafii NMP Matki Pięknej Miłości na Tarchominie i spotyka się już 13 lat. Jej opiekunem duchowym jest aktualnie ks. Łukasz Turek.
Effatha, czyli „Otwórz się”
Osoby pragnące posługiwać taką modlitwą starają się rozeznać – czy to faktycznie Pan Bóg zaprasza nas do takiego dzieła? W potwierdzaniu pomaga im lider wspólnoty. Kurs przygotowawczy, a konkretnie Seminarium o posłudze modlitwą wstawienniczą trwa 6 miesięcy. Jest to forma rekolekcji i warsztatów, w trakcie których kandydat zdobywa przysposobienie duchowe i zgłębia tajniki psychologiczne. Uczy się słuchać ich i Pana Boga, szlifuje własną empatię.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ostateczna decyzja wobec kandydata znajduje się w gestii lidera grupy i kapłana. Od czego zależy? W dużej sferze od dojrzałości emocjonalnej i duchowej. Jak w każdej ludzkiej grupie i tu zdarzają się przypadki, że ktoś nie umie dokonać zdecydowanego wyboru – nie do końca wszedł na drogę osobistego nawrócenia. Okazywało się, że nawet będąc osobą bardzo zaangażowaną w życie wspólnoty, nie zerwał z innymi, nieakceptowalnymi przez Kościół katolicki formami duchowości. Np. nosił amulety. To są zawsze trudne sytuacje.
– Najważniejsze jest otwarcie się na Jezusa, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych – stwierdza pan Stanisław, lider grupy do 2020 r.
Nowa rzeczywistość, stare problemy
– Duch Święty daje i dawał takie same łaski zarówno przed pandemią, jak i po pandemii – zauważa Sławek Januszewski, aktualny lider Effathy. – Wszystko zależy od tego, z czym osoby proszące o modlitwę przychodzą i jak bardzo są otwarte na Pana Boga.
W tym trudnym czasie problemy nie dotyczyły kwestii związanych z zarazą, ale raczej cierpień ponadczasowych: codziennego życia, relacji rodzinnych czy braku przebaczenia.
Oczywiście modlitwa, to nie tabletka przeciwbólowa i nie daje efektów natychmiastowych. To jest konkretny proces, z tą różnicą, że nam niełatwo jest podglądać jego mechanizmy. Lecz sama modlitwa nie wystarczy.
Osoba posługująca musi na bieżąco trwać w stanie łaski uświęcającej. Ważna jest tu także dobra i zgodna współpraca z kapłanami jedność pomiędzy wstawiennikami. – Po pierwsze pokora, po drugie pokora i po trzecie pokora – dodaje z naciskiem aktualny lider grupy. – Jesteśmy narzędziami, a jeszcze lepiej brzmi: współpracownikami łaski Bożej. To On ma być na pierwszym miejscu.