Reklama

Rodzina

Jak przebaczyć po zdradzie?

Poniżenie, odrzucenie, wstyd, upokorzenie, gniew i bunt. Czy da się wrócić do siebie po zdradzie? Jak naprawić małżeństwo?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mąż rzucił mnie 10 lat temu” – napisała do mnie kiedyś Agnieszka. „Znalazł sobie dziewczynę znacznie młodszą, atrakcyjniejszą. Zostałam z trójką dzieci. Rozumiem, że nie spełniałam jego potrzeb seksualnych, a jemu o odpowiedzialności, stałości i wierności nikt nie mówił. (...) Gdyby przyszedł, tobym go nie odrzuciła, ale musiałabym się przekonać, że ma uczciwe i szczere zamiary, że tamtą dziewczynę zostawił i chce być nadal ze mną”.

Czy jednak punkt widzenia Agnieszki nie jest jednostronny?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Uproszczony podział

Zdrady nie zawsze kończą się rozpadem małżeństwa. Ale zawsze, nawet po jednorazowym „wyskoku”, pojawia się kwestia przebaczenia. Bardzo ważne jest nazwanie przez oboje małżonków uczuć przez nich przeżywanych. Z jednej strony: poniżenia, oszukania, odtrącenia, odrzucenia, gniewu, buntu, odrazy. A z drugiej: wstydu, upokorzenia, lęku przed ponownym zaufaniem małżonkowi, który zdradził. Chodzi o to, by tych uczuć nie podsycać, nie budować na nich postaw, które utrudniają porozumienie, ale by rozumem, z ogromną cierpliwością to porozumienie odbudowywać.

Istnieje podział na osoby: winną i skrzywdzoną. Jest on o tyle uproszczony, że osoba, która została opuszczona, porzucona, bardzo często swoim zachowaniem, wymówkami i pretensjami doprowadzała do tego, że niezaspokojone potrzeby bycia kochanym czy kochaną, uznania i bezpieczeństwa powodowały ucieczkę z domu współmałżonka i szukanie kompensacji w innym związku. Chodzi mi nie o usprawiedliwianie zdrady, ale o zwrócenie uwagi na potrzebę refleksji osoby porzuconej nad własnym udziałem w odejściu współmałżonka. Wina jest zawsze po obu stronach. Ważna jest świadomość osoby, która została zdradzona, że ona też jest, pośrednio, współwinna zdradzie. Dlatego potrzebne jest nie tylko przebaczenie temu, kto zdradził, ale i proszenie go o przebaczenie.

Potrzeba dialogu

Zdrada jest sygnałem ostrzegawczym, że w małżeństwie brak dialogu. Konieczne jest wtedy ogarnięcie całości relacji małżeńskiej wzajemnym wysłuchaniem i zrozumieniem. Ewentualny powrót współmałżonka do domu w dużej mierze zależy od sposobu, w jaki będzie przyjęty. Znam sytuacje, w których osoba zdradzająca po prostu bała się wrócić do domu; bała się szantażowania ze strony współmałżonka, wykorzystywania winy w codziennym życiu, dalszego gnębienia wymówkami, pretensjami, aluzjami i ironiami przy każdej okazji. Bała się upokorzenia. Powrót i tak wymaga pokory. Druga strona powinna raczej swą wielkodusznością dać szansę, stworzyć odpowiedni klimat, aby ten powrót i swoista ponowna aklimatyzacja w domu były możliwe. Warto pamiętać, że zdrada jest najczęściej skutkiem kryzysu, a nie przyczyną. Dlatego Agnieszka z zacytowanego na wstępie listu potrzebuje świadomości, że mąż chce być z nią. Trudno jednak wymagać takiej deklaracji, jeżeli nie zostaną uzdrowione korzenie małżeństwa: wzajemne słuchanie, rozumienie i dzielnie się sobą.

Reklama

W czasie małżeńskiego kryzysu jedni przeżywają bardzo silne uczucia, reagują szybko i gwałtownie, ale równie szybko pragną dojść do zgody i zacząć budować nowy rozdział w życiu. Inni natomiast długo trzymają w sobie przeżywane uczucia, trudniej im zapomnieć, wracają do spraw, mogłoby się zdawać, zamkniętych. Boją się, że zdrada może się powtórzyć. A osoby, które bardzo silnie, lecz krótko przeżywają swoje uczucia, szybko zapominają i mają skłonność do recydywy. Muszą więc szczególnie pracować nad swoimi reakcjami wobec płci przeciwnej. Jedni są bardziej wojowniczy, inni – ugodowi. I znów: pierwszym trudniej przebaczyć, drugim – łatwiej. Największą przeszkodą w prawdziwym przebaczeniu jest wtedy już nie fakt zdrady – są nią wzajemne pretensje o to, że jeszcze ciągle się ją wypomina lub zbyt łatwo chce się zapomnieć. Każdy chce dostosować sposób przeżywania współmałżonka do swojego. Tymczasem konieczne jest zaakceptowanie tego, że każde z małżonków może przeżywać daną sytuację inaczej.

Reklama

Czy czas leczy rany?

W powiedzeniu, że „czas rany uleczy”, jest sporo prawdy, pod warunkiem, że ten czas jest wykorzystywany na odbudowywanie więzi. Gdy spojrzymy od strony różnych cech osobowości, warto zauważyć, że są osoby, które mają ogromną potrzebę autonomii, z natury są separatywne i rozmowy na ten temat mogą być trudne. Mogą nie mieć świadomości, jak ważne jest dla współmałżonka porozmawianie o tym i że nie ma on zamiaru jątrzyć, grzebać w jego winach ani oskarżać. Są też osoby emocjonalne, które długo pamiętają doznane urazy. Warto, by pamiętały, że może to być zagrożeniem w odbudowywaniu małżeństwa po zdradzie. Są również osoby szybko reagujące, chętne do szybkiego zamknięcia spraw konfliktowych i pragnące szybko rozpocząć tzw. nową kartę. Jest w tym duża wartość, ale też skłonność do ponownego popadnięcia w podobną sytuację.

Istnieje uproszczone podejście do przebaczenia, które ujawnia się błędną radą: „przebacz natychmiast”. Może to przynieść owoce u osób szybko reagujących i szybko zapominających doznane urazy. Jednakże u wielu osób przebaczenie jest procesem trwającym dłużej. Potrzebna jest gotowość do przebaczenia, ale w ślad za tym musi nastąpić uporządkowanie swoich zranionych uczuć, niezaspokojonych potrzeb kochania i bycia kochanym. Potrzebne jest wspólne dbanie o wzajemne zrozumienie.

Potrzeba łaski Bożej

Trudno jest mówić o przebaczeniu bez łaski Bożej. Każda zdrada małżeńska jest uszkodzeniem daru miłości otrzymanego od Pana Boga. Jednakże Pan Bóg troszczy się o ten dar. Jego działanie jest bardzo konkretne. Powoduje, że małżonkowie, a przynajmniej jedno z nich, zauważają, iż coś jest między nimi „nie tak”. I daje moc wyjścia z kryzysu. Przez „przypadkowe” rozmowy, zauważone ogłoszenia, zwrócenie uwagi na książkę czy artykuł Pan Bóg zachęca do zatrzymania się w codziennym kołowrotku, do uczestniczenia w rekolekcjach, do pójścia do poradni, do kapłana. Przez głos sumienia podpowiada, jak nie brnąć dalej w ślepy zaułek seksualnego znieczulacza z tym trzecim czy tą trzecią. Zawsze jednak pozostawia człowiekowi wolną wolę w korzystaniu z tych podpowiedzi. Zauważenie takiego znaku jest owocem działania sakramentu małżeństwa.

Potem przychodzi czas na dialog. Bo sakrament ten realizuje się w dialogu męża i żony, w ich wzajemnej trosce o siebie i poczuciu odpowiedzialności za piękno miłości małżeńskiej, miłości nieraz trudnej, ale przynoszącej ogromną satysfakcję przy okazji kolejnych jubileuszy wspólnego życia. Cechy tego dialogu, zgodne z podstawami psychologii komunikacji, umacniane łaską sakramentu małżeństwa, mogą sprzyjać budowaniu i odbudowywaniu porozumienia. Także po zdradzie. Przyjęta łaska napełnia mocą, dodaje odwagi, pomaga się zdobyć na ryzyko zaufania, ale także wytrwać w podjętym postanowieniu, w decyzji unikania okoliczności prowadzących do recydywy. Pomaga rozpoznać miłość, która, jak pisze św. Paweł, „wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję”.

2022-08-09 12:38

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadomie przeżyć Adwent. Zdrapka Adwentowa

[ TEMATY ]

zdrada

Materiał prasowy

Zdrapka Adwentowa to akcja społeczna organizowana od 2020 roku. Co roku w pierwszą niedzielę adwentu tysiące osób w Polsce otrzymuje zdrapkę od swoich bliskich, wychowawców, proboszczów i duszpasterzy.

Celem akcji jest pomoc uczestnikom w świadomym przeżywaniu każdego dnia adwentu i przygotowanie swojego serca na Boże Narodzenie. Ciekawa forma zdrapki pomaga w regularnym wykonywaniu proponowanych ćwiczeń duchowych, mających na celu uporządkowanie życia oraz pogłębienie relacji z Bogiem i ludźmi.

CZYTAJ DALEJ

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście jesteś taka doskonała?

Niedziela Ogólnopolska 16/2006, str. 20

wikipedia.org

Proszę o inny zestaw pytań! OK, żartowałam! Odpowiem na to pytanie, choć przyznaję, że się go nie spodziewałam. Wiesz... Gdyby tak patrzeć na mnie tylko przez pryzmat znaczenia mojego imienia, to z pewnością odpowiedziałabym twierdząco. Wszak imię to wywodzi się z greckiego przymiotnika hagné, który znaczy „czysta”, „nieskalana”, „doskonała”, „święta”.

Obiektywnie patrząc na siebie, muszę powiedzieć, że naprawdę jestem kobietą wrażliwą i odpowiedzialną. Jestem gotowa poświęcić życie ideałom. Mam w sobie spore pokłady odwagi, która daje mi poczucie pewnej niezależności w działaniu. Nie narzucam jednak swojej woli innym. Sądzę, że pomimo tego, iż całe stulecia dzielą mnie od dzisiejszych czasów, to jednak mogę być przykładem do naśladowania.
Żyłam na przełomie XIII i XIV wieku we Włoszech. Pochodzę z rodziny arystokratycznej, gdzie właśnie owa doskonałość we wszystkim była stawiana na pierwszym miejscu. Zostałam oddana na wychowanie do klasztoru Sióstr Dominikanek. Miałam wtedy 9 lat. Nie było mi łatwo pogodzić się z taką decyzją moich rodziców, choć było to rzeczą normalną w tamtych czasach. Później jednak doszłam do wniosku, że było to opatrznościowe posunięcie z ich strony. Postanowiłam bowiem zostać zakonnicą. Przykro mi tylko z tego powodu, że niestety, moi rodzice tego nie pochwalali.
Następnie moje życie potoczyło się bardzo szybko. Założyłam nowy dom zakonny. Inne zakonnice wybrały mnie w wieku 15 lat na swoją przełożoną. Starałam się więc być dla nich mądrą, pobożną i zarazem wyrozumiałą „szefową”. Pan Bóg błogosławił mi różnymi łaskami, poczynając od daru proroctwa, aż do tego, że byłam w stanie żywić się jedynie chlebem i wodą, sypiać na ziemi i zamiast poduszki używać kamienia. Wiele dziewcząt dzięki mnie wstąpiło do zakonu. Po mojej śmierci ikonografia zaczęła przedstawiać mnie najczęściej z lilią w prawej ręce. W lewej z reguły trzymam założony przez siebie klasztor.
Wracając do postawionego mi pytania, myślę, że perfekcjonizm wyniesiony z domu i niejako pogłębiony przez zakonny tryb życia można przemienić w wielki dar dla innych. Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy, gdy współpracujemy w pełni z Bożą łaską i nieustannie pielęgnujemy w sobie zdrowy dystans do samego siebie.
Pięknie pozdrawiam i do zobaczenia w Domu Ojca!
Z wyrazami szacunku -

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Krajowe Forum Zelatorów Diecezjalnych Żywego Różańca

2024-04-20 14:07

[ TEMATY ]

Jasna Góra

różaniec

Karol Porwich/Niedziela

„Uczynić Różaniec modlitwą wszystkich” to słowa i gorące pragnienie bł. Pauliny Jaricot, założycielki Dzieła Rozkrzewiana Wiary i Żywego Różańca, a także hasło Krajowego Forum Zelatorów Diecezjalnych Żywego Różańca, które trwa na Jasnej Górze. To pierwsze takie spotkanie, którego celem jest zachęcenie ludzi świeckich do jeszcze głębszego zaangażowania w dzieło różańcowe.

Abp Wacław Depo, delegat KEP ds. Żywego Różańca podkreślił, że różaniec jest ocaleniem dla świata i ludzkich wartości. Przypomniał, że św. Jan Paweł II określił go darem i skarbem, bo wypływa z Kościoła. - Rozważnie poszczególnych tajemnic pokazuje, że mamy być mocnymi wiarą w Chrystusa. Tajemnice, które Maryja i Jezus przeżywali kiedyś, dziś są naszym udziałem i w każdej rozważanej tajemnicy możemy odnaleźć siebie - powiedział delegat KEP. Zauważył, że św. Jan Paweł II pozostawił nam piękne kompendium wiedzy a jest nim List Apostolski Rosarium Virginis Mariae, który dziś jest bardzo aktualny.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję