Katarzyna Krawcewicz: Rozeznawanie powołania. Co to oznacza w praktyce?
Ks. Tadeusz Kuźmicki: Człowiek, który chce rozeznać powołanie, musi zapytać samego siebie: gdzie chcę moje życie ulokować? Komu chcę je ofiarować? Intuicyjnie czujemy, że nasze życie jest w naszych dłoniach, ale też, że jest ono dla kogoś. Nasze życie zawsze jest po to, żeby je podarować Panu Bogu i drugiemu człowiekowi. I kiedy tak się zastanawiamy, pojawia się taki dreszczyk niepewności. W młodości wiele drzwi stoi przed nami otworem, ale z biegiem czasu pojawia się poczucie, że trzeba się wreszcie na coś zdecydować, pójść konkretną drogą. Kiedy tego unikamy, zaczynamy czuć, że nie udało się nam zrealizować własnego życia.
Reklama
Czy istnieją jakieś ogólne zasady takiego rozeznawania?
Rozeznawanie powołania w skrócie polega na trzech krokach. Pierwszym jest refleksja w swoim wnętrzu. Następnym krokiem jest podzielenie się tym z osobą zaufaną. I wreszcie podzielenie się tym z Kościołem. I tu może pojawić się zdziwienie – bo o ile przy drodze kapłańskiej jest to oczywiste, to przecież mało kto idzie do księdza pytać, czy ma żyć w małżeństwie. A jednak jest taki moment. Dzieje się to chociażby podczas rozmowy z narzeczonymi w kancelarii parafialnej. Wtedy to kapłan stawia pytania o wolę i motywacje wejścia w związek małżeński, a następnie potwierdza decyzję narzeczonych i dopiero później odbywa się ślub. To również jest rozeznanie przez Kościół.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bez względu na to, którą drogę wybierzemy, potrzebujemy odwagi, żeby pójść do przodu. Tutaj właśnie potrzeba przestrzeni wiary, zaufania Panu Bogu, ale też sobie, drugiemu człowiekowi, wspólnocie Kościoła. Jeśli chcesz zrobić ten krok, musisz uznać swoją ograniczoność i ograniczoność drugiego człowieka.
– Ale skąd mamy wiedzieć, że to dla nas dobra droga?
Warto się zastanowić nad tym, co przynosi nam więcej pokoju. Może się zdarzyć, że człowiek się wystraszy. Pomyśli na przykład, że droga małżeńska jest za bardzo wymagająca, i że mimo wszystko łatwiej będzie żyć w samotności, czy np. zostać księdzem. Pójście taką ścieżką nie będzie odpowiedzialne. Nie chodzi o wybranie drogi łatwiejszej. Chodzi o wybranie takiej, na której czuję, że będę mógł prawdziwie poświęcić swoje życie komuś drugiemu, że będę mógł się zaangażować cały, i że to poświęcenie będzie mi dawało szczęście i radość.
Nie należy idealizować. Trzeba patrzeć realnie, być gotowym również na pewne przeciwności. Przecież także życie ziemskie Pana Jezusa nie było wolne od cierpienia. Ale nie jesteśmy sami. Pan Bóg nam towarzyszy i wierzymy, że zawsze będzie to robił.
Co jeszcze ks. Tadeusz Kuźmicki mówi o rozeznawaniu powołania? Szukajcie na stronie aspekty.niedziela.pl .