Wczesny sobotni poranek w redakcji Tygodnika Katolickiego Niedziela pachniał wojskową grochówką. Na redakcyjnym dziedzińcu kuchnia polowa pracowała pod parą i napełniała się smakowitym posiłkiem, przyrządzanym przez pracowników Niedzieli. Potem w godzinach przedpołudniowych wyruszyła na pielgrzymi front, by pożywić zdrożonych piechurów 18. Pieszej Pielgrzymki Diecezji Bydgoskiej na Jasną Górę, którzy stanęli na popas w parafii św. Józefa Rzemieślnika w Popowie.
Na postoju
Przedstawia się militarnie i dowcipnie jako starszy piechur Tomasz Stachura, „pułk brązowy” z Bydgoszczy. Na pytanie, czy nogi nie bolą odpowiada retorycznie: a gdzie są nogi? Jednak pytanie, czy mu smakuje niedzielna grochówka, traktuje nad wyraz poważnie i między jedną łyżką a drugą odpowiada: – Smakuje mi bardzo, pyszna! Jest naprawdę pyszna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Zostawiamy na chwilę posilających się pielgrzymów i rozmawiamy z gospodarzem miejsca ks. Grzegorzem Stanulą. – U nas przy rondzie, gdzie jest kościół, krzyżują się główne szlaki komunikacyjne tej okolicy. Wiele grup zatrzymuje się u nas, aby złapać oddech, pomodlić się, coś zjeść. Leżymy na strategicznym pielgrzymim szlaku i jesteśmy z tego dumni, a jednocześnie zobowiązani, by pielgrzymom pomagać. Dzielimy się dobrocią i groszem, który mamy. To przynosi nam owoce. Z trudem pątniczym idzie błogosławieństwo dla miejsca, które przyjmuje wędrowców. Dla nas pielgrzym nie jest obciążeniem, ale błogosławieństwem – cieszy się ks. Stanula.
Szef szefów
Ksiądz Krzysztof Klóska, wikariusz parafii bł. Michała Kozala w Bydgoszczy, już piąty raz pełni funkcję dyrektora bydgoskiej pielgrzymki. – Ale na szlaku pielgrzymim jestem już dziewiętnasty raz. Kierowanie pielgrzymką nie jest takie trudne, jeśli się ma wokół siebie fajnych ludzi, którzy pomagają, a są ludźmi z inicjatywą. Intencji mamy sporo, ale główną intencją jest ta, zaproponowana przez bp. Krzysztofa Włodarczyka, dotycząca troski o powołania kapłańskie i zakonne. Idzie nas 320 osób, ale dojeżdżają jeszcze inni, którzy chcą jutro wejść z nami na szczyt. Ludzie po drodze nas goszczą, mają otwarte serca. Problemów w Polsce i na świecie nie brakuje, a ludzie nas goszczą jak nigdy dotąd. Grochówki jeszcze nie jadłem, bo rozmawiam z panem, ale zaraz pójdę się posilić – śmieje się ks. Krzysztof.
Pochwała grochówki
Ania Adamczak z grupy srebrnej z Nakła nad Notecią jest odpowiedzialna za medialny wizerunek pielgrzymki i relacjonuje ją w mediach społecznościowych. Idzie już ósmy raz. – Grochówkę już jadłam. Była pyszna. Bardzo oryginalna, bo nie jadłam jeszcze grochówki z kluseczkami. To bardzo ciekawe połączenie – mówi wyraźnie zadowolona Ania. Joanna Kotowska z Grupy Czerwonej jest już po posiłku i odpoczywa na karimacie. – Jesteśmy już prawie u celu. Szło się bardzo dobrze, chociaż zdarzały się wzloty i upadki. Są też pęcherze na stopach i obolałe nogi, ale kiedy się rano wstaje, to jest nadal chęć, aby iść do Matki Bożej. Po drodze ludzie nas karmią. Tu, w Popowie, jadłam pyszną grochówkę z kluskami. Wiem że przygotował ją Niedziela i jesteśmy za nią bardzo wdzięczni. Przed obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej będziemy się modlić w intencji waszej redakcji – zapewnia Joanna.
Nasza satysfakcja
Na postoju w Popowie bydgoskim pielgrzymom wydano 400 porcji grochówki. Pątników było co prawda 320, ale wielu z nich nawet kilka razy prosiło o tzw. repetę czy dokładkę, co oczywiście tylko cieszyło naszych pracowników, którzy w przygotowanie grochówki włożyli naprawdę sporo serca. Pomysł zorganizowania kuchni polowej dla pielgrzymów zrodził się już w 2007 r. na trasie pielgrzymki lubelskiej, podążającej na Jasną Górę.