Pytanie czytelnika:
Czy można w naszym życiu widzieć Boga?
Reklama
Szukając obecności Boga w naszym życiu, oczekujemy bardzo często jakichś spektakularnych znaków. Łatwiej jest nam odczuć Bożą obecność w chwilach szczęścia i radości, a znaczniej trudniej – w chwilach próby, cierpień i trudności. Na pytanie, czy można w życiu codziennym zobaczyć Boga, poeta ks. Jan Twardowski odpowiedział: „Trzeba szukać tego, co dobre w moim życiu, święte, nawrócić się. Bóg mi każe w kimś dostrzec jego nawrócenie, piękno jego myśli o Bogu – to jest widzenie Boga w swoim życiu, świadomość, że coś się budzi we mnie dobrego” (Głos Karmelu, 3/2006). Warto sobie uświadomić, że prawdziwie twórczą siłą w rozpoznaniu Bożej obecności jest miłość. W Biblii, szczególnie w Starym Testamencie, żywo obecny jest temat „poszukiwania oblicza Boga”. Podczas jednej z katechez Benedykt XVI przypomniał: „Boga nie można redukować do jakiegoś przedmiotu, do jakiegoś obrazu, który można wziąć do ręki, nie można również umieszczać czegoś w miejsce Boga; z drugiej jednak strony stwierdza się, że Bóg ma oblicze, to znaczy jest «Ty», które może nawiązać relację, które nie jest zamknięte w swoim niebie, spoglądając na ludzkość z wysoka. Bóg z pewnością przewyższa wszelkie rzeczy, ale zwraca się do nas, słucha nas, widzi, mówi, zawiera przymierze, potrafi miłować. Historia zbawienia jest historią tej relacji Boga, który stopniowo objawia się człowiekowi, który pozwala siebie poznać. Poznać swoje oblicze” (16 stycznia 2013 r.). Pragnienie obecności Bożej miał św. Augustyn, który napisał w Solilokwiach: „Spraw, abym poznał siebie, spraw, abym poznał Ciebie. Oto moja modlitwa”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak zobaczyć Boga w trudnych sytuacjach? Jak odczuć Jego obecność w chwilach cierpienia i bólu? „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” – modli się autor Psalmu 23. Bóg jest zawsze z nami. Może właśnie najbardziej wtedy, gdy nie odczuwamy Jego obecności. Kardynał Joseph Ratzinger w książce Wprowadzenie do chrześcijaństwa wskazuje na przykład św. Teresy z Lisieux: „Ta pozornie tak bezpieczna w niezagrożonej pewności święta pozostawiła nam w ostatnich tygodniach swych cierpień wstrząsające wyznania (...). Rozum jej dręczą wszystkie możliwe argumenty przeciwko wierze, poczucie wiary jakby zniknęło” – napisał autor. Pomimo wielkiej pustki święta w dniu śmierci, patrząc na wiszący krzyż, powiedziała: „Kocham Go!... Mój Boże!... Kocham Cię...”.
Boga widzimy tam, gdzie jest miłość, ale jest On obecny także w najtrudniejszych sytuacjach naszego życia, nawet jeśli Go nie czujemy.