Pamięć o św. Zdzisławie w Kościele, szczególnie w Czechach, jest wciąż żywa. Zwracają się do niej kobiety, które w tej żyjącej w XIII wieku świętej upatrują wzór macierzyństwa i małżonki. Urodziła się na zamku Krzyżanów na Morawach, w jednej z najznamienitszych i najbardziej wpływowych rodzin szlacheckich. Życie szlachcianek w średniowieczu, wbrew pozorom, nie było usłane różami. O ich zamążpójściu na ogół nie decydowały porywy serca, ale polityczne kalkulacje rodziców. Podobnie było ze św. Zdzisławą, która choć wolała wstąpić do klasztoru zamiast stanąć na ślubnym kobiercu, podporządkowała się woli rodziców i w wieku 17 lat wyszła za Havla, kasztelana zamku w Lemberku, który pochodził z równie znamienitego rodu co ona. Dzięki charakterowi kobiety para stworzyła bardzo udany i szczęśliwy związek, z którego narodziło się czworo dzieci. Jak stwierdził papież Paweł VI, Zdzisława była „przykładem małżeńskiej wierności, protektorką życia duchowego rodziny i uczciwości w obyczajach”.
Reklama
Żyła pobożnie, co wówczas wiązało się z godzinami spędzonymi na modlitwie, surową pokutą, rygorystycznie przestrzeganymi postami i jałmużną. Jako tercjarka dominikańska umiała doskonale połączyć życie czynne z kontemplacją. Cechowała się skromnością – najbardziej wystrzegała się pychy. Choć było ją stać na wytworne stroje, zakładała zwykłe, proste suknie. Najważniejsze było dla niej to, by podobać się Bogu, a nie światu.
Zdzisława nie szczędziła pieniędzy na dzieła miłosierdzia. Będąc delikatną i łagodną kobietą pragnęła zaradzić wszelkim potrzebom osób chorych i biednych, często osobiście doglądała potrzebujących. Jej postawa odmieniła serce męża, który jako możny pan gardził do tej pory nędzarzami. Wspólnie zaczęli wspomagać biednych i wspierać działalność ewangelizacyjną. Ufundowali w Czechach dwa klasztory dominikańskie – w Jablonnem i Turnowie. Zdzisława, choć szlachetnie urodzona, nie unikała pracy fizycznej, nawet tej najcięższej – nosiła materiały przy budowie jednego z dominikańskich kościołów. W czasie kanonizacji Zdzisławy Jan Paweł II zwrócił uwagę na jej największy z przymiotów: „Wyróżniła się nadzwyczajną zdolnością do poświęcania się innym (...). Potwierdza to również jej wielkoduszne zaangażowanie na polu dobroczynności i opieki nad potrzebującymi, zwłaszcza obłożnie chorymi, którymi zajmowała się z taką troskliwością i czułością, że dziś jeszcze wspominana jest jako «uzdrowicielka»”. Zmarła młodo, prawdopodobnie zaraziwszy się od jednego z chorych, któremu pomagała.
Jak stwierdził Jan Paweł II, św. Zdzisława „jest znakomitym świadkiem «ewangelii rodziny» i «ewangelii życia», którą Kościół głosi ze szczególnym zaangażowaniem”.
Dokument Dykasterii Nauki Wiary, zaaprobowany przez Papieża Leona XIV, precyzuje, jakich tytułów należy używać w odniesieniu do Matki Bożej. Szczególną uwagę zwraca na określenie „Pośredniczka wszystkich łask”.
Mater Populi fidelis (Matka Ludu wiernego) to tytuł noty doktrynalnej opublikowanej dzisiaj, we wtorek 4 listopada, przez Dykasterię ds. Doktryny Wiary. Nota, podpisana przez prefekta, kardynała Víctora Manuela Fernándeza, oraz sekretarza sekcji doktrynalnej, ks. Armando Matteo, została zaaprobowana przez Papieża 7 października. Jest ona owocem długiej pracy teologicznej całego kolegium. To tekst doktrynalny poświęcony pobożności maryjnej, skupiający się na osobie Maryi, która – jako Matka wierzących – jest ściśle związana z dziełem Chrystusa. Nota przedstawia biblijne podstawy pobożności maryjnej oraz przywołuje liczne wypowiedzi Ojców Kościoła, Doktorów Kościoła, tradycji wschodniej oraz myśli ostatnich papieży.
„Wszystko, co czynicie, niech się dokonuje w miłości” - mawiał św. Karol Boromeusz. Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że w tym zdaniu wyraża się cała Ewangelia Chrystusowa. Jednocześnie stanowi ono motto życia i działalności św. Karola Boromeusza, którego Kościół liturgicznie wspomina 4 listopada.
Przyszło mu żyć w trudnych dla Kościoła czasach: zepsucia moralnego pośród duchowieństwa oraz reakcji na to zjawisko - reformacji i walki z nią. Karol Boromeusz urodził się w 1538 r. na zamku Arona w Longobardii. Ukończył studia prawnicze. Był znawcą sztuki. W wieku 23 lat, z woli swego wuja - papieża Piusa IV, na drodze nepotyzmu został kardynałem i arcybiskupem Mediolanu, lecz święcenia biskupie przyjął 2 lata później. Ta nominacja, jak się później okazało, była „błogosławioną”.
Kiedy młody Karol Boromeusz zostawał kardynałem i przyjmował sakrę biskupią, w ostateczną fazę obrad wchodził Sobór Trydencki (1545-63). Wyznaczył on zdecydowany zwrot w historii świata chrześcijańskiego. Sprecyzowano wówczas liczne punkty nauki i dyscypliny, m.in. zreformowano biskupstwo, określono warunki, jakie trzeba spełnić, aby móc przyjąć święcenia, zajęto się (głównie przez polecenie tworzenia seminariów) lekceważoną często formacją kapłańską, zredagowano katechizm dla nauczania ludu Bożego, który nie był systematycznie pouczany. Sobór ten miał liczne dobroczynne skutki. Pozwolił m.in. zacieśnić więzy, jakie powinny łączyć papieża ze wszystkimi członkami Kościoła.
Jednak, aby decyzje były skuteczne, trzeba je umieć wcielić w życie. Temu głównie zadaniu poświęcił życie młody kard. Boromeusz. Od momentu objęcia diecezji jego dewiza zawarła się w dwóch słowach: modlitwa i umartwienie. Mimo młodego wieku, nie brakowało mu godności.
W 23. roku życia nie uległ pokusie władzy i pieniądza, żył ubogo jak mnich.
Kard. Boromeusz był przykładem biskupa reformatora - takiego, jakiego pragnął Sobór. Aby uświadomić sobie ogrom zadań, jakie musiał podjąć Karol Boromeusz, trzeba wspomnieć, że jego diecezja liczyła 53 parafie, 45 kolegiat, ponad 100 klasztorów - w sumie 3352 kapłanów diecezjalnych i 2114 zakonników oraz ok. 560 tys. wiernych. Na jej terenie obsługiwano 740 szkół i 16 przytułków. Kardynał przeżył liczne konflikty z władzami świeckimi, jak i z kapłanami i zakonnikami. Jeden z mnichów chciał go nawet zabić, gdy ten modlił się w prywatnym oratorium.
Kard. Boromeusz był prawdziwym pasterzem owczarni Pana, dlatego poznawał ją bardzo dokładnie. Ze skromną eskortą odbywał liczne podróże duszpasterskie. W parafiach szukał kontaktu z ludnością, godzinami sam spowiadał, głosił Słowo Boże, odprawiał Mszę św. Jego prostota i świętość pozwoliły mu zdobywać kolejne dusze.
Ksiądz Kardynał darzył świętowojciechowe Gniezno szczególną życzliwością, bywał w nim wielokrotnie i prawie każdego roku przyjeżdżał do Polski na uroczystości ku czci naszego Patrona - napisał abp Wojciech Polak w liście kondolencyjnym przesłanym na ręce abp. Jana Graubnera, metropolity praskiego, po śmierci śp. kard. Dominika Duki.
Ksiądz Kardynał darzył świętowojciechowe Gniezno szczególną życzliwością, bywał w nim wielokrotnie i prawie każdego roku przyjeżdżał do Polski na uroczystości ku czci naszego Patrona - napisał abp Wojciech Polak w liście kondolencyjnym przesłanym na ręce abp. Jana Graubnera, metropolity praskiego, po śmierci śp. kard. Dominika Duki.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.