Reklama

Niedziela plus

Dziady, kroszonki i konie

Jedne zanikają, inne wciąż są żywe, a niektóre nawet się reaktywuje. Wielkanocne zwyczaje i obrzędy – część polskiej tradycji.

Niedziela Plus 16/2022, str. II

[ TEMATY ]

zwyczaje wielkanocne

Gminny Ośrodek Kultury w Dobrej

Dziady Śmigustne w małopolskiej Dobrej

Dziady Śmigustne w małopolskiej Dobrej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ich mnogość zadziwia i zachwyca, co stwierdzam po lekturze publikacji na ten temat i po rozmowach z etnografiami. O wybranych opowiadają moi rozmówcy.

Dziady śmigustne

Małgorzata Oleszkiewicz, starszy kustosz Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie, zwraca uwagę m.in. na wyeksponowane w muzeum figury przebierańców „dziada śmigustnego” i „babki”. – Takie „dziady śmigustne” pod koniec XIX wieku i w pierwszej połowie XX wieku można było spotkać w nocy i wczesnym rankiem z niedzieli na Poniedziałek Wielkanocny w Dobroniowie, Dobrej, w okolicach Szczyrzyca, Jodłownika, w Wiśniowej czy Wierzbanowej – opowiada p. Małgorzata i wyjaśnia: – Te tajemnicze, w całości zakryte, okręcone słomianymi warkoczami, wielkie (dzięki wysokim czapom), zamaskowane postaci chodziły po wsi parami lub pojedynczo.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Można się było ich przestraszyć, gdy nocą pojawiały się pod domem w kosmatych maskach z otworami na oczy i usta, świecącymi czerwienią obszycia. Zwłaszcza że „słomiaki” się nie odzywały, a jedynie wydawały dziwne odgłosy. – Mówiono, że „ukali” lub „turkali” – opowiada p. Małgorzata. Przypomina, że „dziady śmigustne” chodziły w Poniedziałek Wielkanocny, więc musiało być oblewanie wodą. Albo gospodarze oblewali „dziady”, albo one domowników, a często też wszyscy siebie nawzajem. „Słomiaki” wykonywały też przed domem coś w rodzaju tańca, a na odchodnym obdarowywano ich tzw. śmigusztem – zwykle jajkami, które wkładali do swoich koszyków.

Z rozmowy wynika, że pod koniec XX wieku „dziady śmigustne” można było jeszcze spotkać w kilku wsiach powiatu limanowskiego, ale miały one stroje z tkanin i plastikowe maski. Zwyczaj przetrwał w Dobrej (k. Limanowej), gdzie „śmiguśnioki” dokazują w Poniedziałek Wielkanocny. Przechodniów, a głównie dziewczęta, oblewają wodą. Zatrzymują też samochody, a po otrzymaniu datku wkładają za wycieraczkę wiązki lub warkoczyki ze słomy – „na szczęście”.

Reklama

Małgorzata Oleszkiewicz podkreśla, że zwyczaj został zachowany, co jest zasługą organizowanego od 2008 r. przez Gminny Ośrodek Kultury w Dobrej oraz Towarzystwo Miłośników Regionu Dobrzańskiego konkursu na „Śmiguśnioka Roku”. – Komisja ocenia stroje śmiguśnioków, toteż ich przebrania są coraz staranniej wykonywane i coraz więcej w nich słomy – stwierdza z satysfakcją pani kustosz.

Wiara

Etnograf Urszula Gieroń z Muzeum Etnograficznego w Tarnowie przyznaje, że wiele zwyczajów wielkanocnych zachowało się zarówno na Pogórzu, jak i Powiślu. Zwraca uwagę na ścisły związek przekazywanych od pokoleń tradycji ludowych i wiary w moc zmartwychwstałego Chrystusa, na błogosławieństwo dla wiernych, a także dla ich dobytku, upraw, zbiorów.

– W Poniedziałek Wielkanocny, o brzasku, na Pogórzu wbijano krzyżyki wykonane z poświęconej palmy; kropiono też pola wodą święconą z ogarkami z ogniska rozpalanego przy kościele w Wielką Sobotę. „Zabieg” ten miał na celu zabezpieczenie pól uprawnych przed klęskami żywiołowymi i zapewnienie urodzaju – informuje pani etnograf i dodaje, że nadal są gospodarze podtrzymujący tę tradycję.

Wielkanocne zdobnictwo

Pani Urszula przyznaje, że region tarnowski jest wyjątkowo bogaty i zachowawczy, jeśli chodzi o tradycje związane z wielkanocnym zdobnictwem. Zaznacza, że to duża zasługa Małopolskiego Centrum Kultury Sokół, które od wielu lat organizuje konkursy wielkanocnej plastyki obrzędowej (m.in. pisanek, palm). Ich liczni twórcy są bardzo utalentowani i kreatywni, zdobią pisanki różnymi technikami, m.in. batikową, przez wydrapywanie, oklejanie czy malowanie. Do barwienia jaj często nadal wykorzystuje się naturalne barwniki (np. zieleń uzyskuje się z pędów żyta, odcienie brązu – z łupin cebuli, a fiolet – z buraków). Pani Urszula zwraca też uwagę, że oryginalne, rozpoznawalne pisanki pochodzą z Zalipia, gdzie zdobi się je barwnymi motywami kwiatowymi, podobnymi do wzorów malowanych na domach. Dodaje, że na Pogórzu są wykonywane również baranki z masła, ciasta chlebowego czy piernika. Wielkanocne tradycje kulinarne i zdobnicze są popularne nie tylko wśród starszych gospodyń, ale też przekazywane młodszemu pokoleniu, co pozwala mieć nadzieję, że nie zaginą – stwierdza pani etnograf. Zaznacza, że panie z kół gospodyń wiejskich odszukują w rodzinnych przepisach te często już zapomniane, dzięki czemu potrawy prababek wracają na wielkanocne stoły.

Reklama

Urszula Gieroń zauważa, że aby tradycje przetrwały, muszą być osoby, które będą je podtrzymywać w rodzinach – pokoleniowo i w lokalnych społecznościach (przez KGW, domy kultury, stowarzyszenia itp.) przy wsparciu władz i instytucji kultury. – Dzisiaj ludzie często zamykają się w swych domach, izolują, a takie zwyczaje łączyły społeczność, tworzyły więzi. Tradycje budowały tożsamość oraz niosły wiedzę, doświadczenie i wartości z dawnych lat. Są ważną częścią naszej kultury i naszego dziedzictwa, dlatego wszelkie lokalne inicjatywy zmierzające do ich utrzymania powinny być doceniane i wspierane – zaznacza.

Symbolika kroszonek

Reprezentujący Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu etnograf Bogdan Jasiński zwraca uwagę, że na Śląsku Opolskim panny na wydaniu przygotowywały wiele kroszonek, czyli tzw. wyskrobanych jajek, którymi obdarowywały kawalerów, gdy ci nie szczędzili im wody w lany poniedziałek. Wyjaśnia, że wiele mówił kolor takich jajek: – Czerwony był zarezerwowany dla wybranka. Obdarowanemu czerwoną kroszonką, na której mogły być też wyskrobane symboliczne elementy, np. serce, panna dawała do rozumienia, że może się o nią starać. Jajko czarne ofiarowywano mężczyznom poważanym w danej społeczności, np. sołtysowi, nauczycielowi, księdzu. Żółte natomiast było bardzo negatywnie postrzegane przez kawalerów – w ten sposób panna przekazywała obdarowanemu informację, że nie jest przez nią mile widziany. Na dodatek żółte jajko było surowe. Włożone do kieszeni jeszcze rozbijano...

Reklama

Z figurą Zmartwychwstałego

Etnograf zwraca też uwagę na żywy zwyczaj – wpisywany właśnie na listę dziedzictwa niematerialnego – charakterystyczny dla Śląska Opolskiego, czyli wielkanocne procesje konne. W Poniedziałek Wielkanocny procesje odbywają się w: Raciborzu--Sudole, Bieńkowicach, Pietrowicach Wielkich oraz Zawadzie Książęcej, a w Niedzielę Wielkanocną – w powiecie oleskim, w okolicach Sternalic, w Wolęcinie, Kolonii Biskupskiej, Kościeliskach, czy też w powiecie strzeleckim – w Żędowicach, gdzie organizowanie tych procesji zapoczątkował w 1985 r. ówczesny proboszcz.

Ten zwyczaj o wymiarze agrarnym ma bardzo bogatą, wielowiekową tradycję. Bogdan Jasiński informuje: – Procesja konna rozpoczyna się uroczystą Mszą św. Dawniej jej uczestnikami byli wyłącznie mężczyźni – gospodarze, którzy po wspólnej modlitwie w kościele objeżdżali pola. Dzisiaj te procesje są otwarte na nowych uczestników, np. członków organizacji jeździeckich. Trzon stanowią jednak gospodarze z danej miejscowości. Po Mszy św. mężczyzna, który zostanie wcześniej wybrany (dawniej był to sołtys albo najznaczniejszy gospodarz we wsi) otrzymuje figurę Jezusa Zmartwychwstałego (może to być także krzyż) i jedzie z nią na czele procesji. Jej uczestnicy objeżdżają pola danej miejscowości i modlą się o urodzaj, śpiewają pieśni po śląsku i po polsku; czasem są one przygotowywane specjalnie na procesję.

Modlitwy i wyścigi

Do jeźdźców często dołącza proboszcz parafii, który święci mijane pola i prowadzi modlitwę przy kapliczkach. – Tak jest np. w Pietrowicach Wielkich, gdzie ksiądz razem z gospodarzami jedzie konno – opowiada etnograf. Dodaje, że są też obecne lokalne władze, które jadą w bryczkach. Niekiedy na osobnym wozie (dawniej drabiniastym, a dzisiaj na przyczepie traktora) jedzie orkiestra wygrywająca melodie do śpiewanych pieśni. W przysiółkach mężczyzna wiozący figurę Jezusa Zmartwychwstałego zanosi ją do domów, aby mieszkańcy mogli się przy niej pomodlić. – Gdy uczestniczyłem w takiej procesji przed pandemią, to widziałem, że w domach, do których figura została wniesiona, mieszkańcy modlili się przed nią i ją całowali – wspomina Bogdan Jasiński.

Reklama

W trakcie procesji organizowane są także wyścigi konne. – Dawniej wierzono, że ten, kto wygra taki wyścig, w nadchodzącym roku najszybciej zbierze zbiory, że będą one szczególnie obfite – wyjaśnia mój rozmówca. I dodaje, że również dzisiaj wyścigi mocno angażują jeźdźców, a konne procesje są interesującym i wartym uwagi wydarzeniem (do Pietrowic Wielkich nadal przybywa dużo osób, aby zobaczyć je na żywo).

– Procesje konne są praktykowane przez Ślązaków – podkreśla Bogdan Jasiński i stwierdza: – To jest specyficzna grupa, która funkcjonuje tutaj od wieków i także w ten sposób podkreśla swoją odrębność.

Parafrazując znane powiedzenie, można stwierdzić, że co region, to obyczaj. Na pewno warto wielkanocne zwyczaje przypominać i zachowywać, by ocalić je od zapomnienia.

2022-04-12 12:20

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zapomniane zwyczaje

Kapela Mała Jetelinka pod kierunkiem Moniki Wałach-Kaczmarzyk przypomina zapomniane obrzędy wielkanocne. Opracowali wiosenny repertuar, związany z lokalnymi tradycjami i obrzędami, który przestawili w Wielkanoc w Hotelu Gołębiewski w Wiśle.

Obrzęd Grzegorzy nawiązuje do dawnej tradycji ludowej, kiedy uroczyście obchodzono dzień św. bp. Grzegorza – patrona nauczycieli i uczniów szkół elementarnych i parafialnych. – Dawniej chodziło się do szkoły od wiosny do jesieni. W zimie byłoby to utrudnione z powodu dużych ilości śniegu. Dlatego na wiosnę na św. Grzegorza od domu do domu chodzili chłopcy z ustrojonym goiczkiem i zbierali na szkołę. Obrzęd Grzegorzy w Trójwsi do niedawna był żywy i jeszcze się o nim pamięta – mówi „Niedzieli” Monika Wałach-Kaczmarzyk. Z opowiadań babć i sąsiadek dowiedziała się również o wielkanocnym zwyczaju Morzan. – W Wielki Piątek trzy dziewczynki w ciemnych ubraniach chodziły od domu do domu, śpiewając pieśni postne o Męce Pańskiej. U nas zachowały się dwie pieśni. Dziewczynki nosiły zawiniętą w chustę szmacianą lalkę Morzanę. Miała uplecione warkoczyki i była ubrana w strój regionalny. Miała też przewiązaną przez rękę szmacianą wstążeczkę. Jedna z dziewczynek niosła koszyczek na jajka. „Zapłatą” za życzenia i śpiewy pieśni było właśnie symbolicznie jajko – podkreśla M. Wałach-Kaczmarzyk. Zauważa, że do czasów wojny to była żywa tradycja. W czasie II wojny światowej Niemcy zabronili tego pod pretekstem, że dziewczynki przenoszą od domu do domu różne wiadomości. Po wojnie zwyczaj już nie powrócił.

CZYTAJ DALEJ

8 lat temu zmarł ks. Jan Kaczkowski

2024-03-27 22:11

[ TEMATY ]

Ks. Jan Kaczkowski

Piotr Drzewiecki

Ks. dr Jan Kaczkowski

 Ks. dr Jan Kaczkowski

28 marca 2016 r. w wieku 38 lat zmarł ks. Jan Kaczkowski, charyzmatyczny duszpasterz, twórca Hospicjum św. o. Pio w Pucku, autor i współautor popularnych książek. Chorował na glejaka - nowotwór ośrodka układu nerwowego. Sam będąc chory, pokazywał, jak przeżywać chorobę i cierpienie - uczył pogody, humory i dystansu.

Ks. Jan Kaczkowski urodził się 19 lipca 1977 r. w Gdyni. Był bioetykiem, organizatorem i dyrektorem Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. W ciągu dwóch lat wykryto u niego dwa nowotwory – najpierw nerki, którego udało się zaleczyć, a później glejaka mózgu czwartego stopnia. Po operacjach poddawany kolejnym chemioterapiom, nadal pracował na rzecz hospicjum i służy jego pacjentom. W BoskiejTV prowadził swój vlog „Smak Życia”.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Ponad 50 tysięcy widzów w polskich kinach na pokazach 4. sezonu "The Chosen"

2024-03-28 11:39

[ TEMATY ]

„The Chosen”

Materiały promocyjne/thechosen.pl

Serial o Jezusie z kolejnym sukcesem. W polskich kinach 4. sezon zebrał ponad 50 000 widzów, a licznik wciąż rośnie. Kolejne odcinki serialu, co stało się całkowitym fenomenem w branży filmowej, wciąż wyświetlane są w kinach.

Poza repertuarowym wyświetlaniem w kinach, również społeczność ambasadorów serialu organizuje w całej Polsce pokazy grupowe, które nierzadko mają sale zajęte do ostatnich miejsc. W wielu miejscowościach można wybrać się na taki pokaz czy to do kina sieciowego, lokalnego czy domu kultury. Kina widząc ogromne zainteresowanie same wstawiają do repertuaru kolejne odcinki lub powtarzają wyświetlanie od 1 odcinka. Już pojawiają się pierwsze całodzienne maratony z 4. sezonem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję