Reklama

Niedziela w Warszawie

Serce przekroczy każdą granicę

– To był Boży impuls i prowadzenie – tak o swojej decyzji i wyprawie do Lwowa opowiada ks. Michał Jarmuszewski. Prosi, by każdy pomagał uchodźcom tak jak może – modlitwą, indywidualnym czynem, zbiorową inicjatywą. Wraz z kolegą nakarmili tysiące głodnych uciekinierów.

Niedziela warszawska 14/2022, str. VI

[ TEMATY ]

pomoc dla Ukrainy

Krzysztof Jabłoński

Kolejka głodnych nie miała końca. Zdjęcie zrobił Krzysztof Jabłoński, który pojechał na Ukrainę razem z ks. Michałem

Kolejka głodnych nie miała końca. Zdjęcie zrobił Krzysztof Jabłoński, który pojechał na Ukrainę razem z ks. Michałem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z pomysłodawcą akcji spotykam się w kancelarii parafialnej kościoła Dzieciątka Jezus w zimny, piątkowy wieczór kilka dni po wyprawie na Ukrainę.

– Tak, jest chłodno – przyznaje ks. Michał. – Ale to nic, w porównaniu z tym, jak zimno było we Lwowie. A ci ludzie tam czekali, na dworcu, na przejściach granicznych, wyczerpani wielodniową wędrówką.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Misja: pomoc

Zbrojna napaść na wschodniego sąsiada jednych sparaliżowała strachem, innych wyzwoliła z pandemicznego marazmu i skłoniła do działania. Ks. Michał nie miał wątpliwości, co zrobi. Natychmiast postanowił zgłosić się do sztabu gminnego pomocy humanitarnej w Piasecznie, skąd pochodzi. Pierwotny plan zakładał, że jako kierowca pojedzie na jedną z granic polsko-ukraińskich, by przewieźć kilka osób w głąb Polski. Ostatecznie, przypadła mu inna rola.

– Z moim kolegą Krzysztofem Jabłońskim – który mieszka w Chynowie, jest mężem i ojcem trójki dzieci – doszliśmy do wniosku, że chcemy pomóc – wspomina kapłan.

W niedzielę ogłosił zbiórkę żywności w parafii, w której posługuje od sierpnia 2021 r. jako wikariusz. Szczególnie zależało mu na słodyczach.

– Chcieliśmy dotrzeć i do młodszych i do starszych, ale bardzo zależało nam na dzieciach. Uważaliśmy, że coś słodkiego jest szczególnie dobre nie tylko jako zaspokojenie wartości biologicznych, potrzeby cukru, ale zawsze daje to wiele radości – reasumuje.

Łańcuch dobrej woli

Zbiórka w parafii Dzieciątka Jezus trwała 4 dni. Wierni wykazali się ogromną ofiarnością, co dało się przeliczyć na ok. 40 kartonów dużych rozmiarów, zawierających ponad 150 kg słodyczy. Łakocie zebrali też mieszkańcy Piaseczna i osoby związane z Centrum Sportu Raszyn, z tego względu, że ks. Michał posługiwał wcześniej jako wikariusz w parafii św. Szczepana w tej miejscowości. Inicjatywę wsparli również prywatni znajomi.

– Ludzie naprawdę są bardzo ofiarni i gotowi nieść pomoc. Jedno słowo i ta akcja ruszyła jak machina – zauważa.

Reklama

Oczywiście inicjatorzy nie poprzestali tylko na słodyczach, ale postanowili zorganizować ciepłe posiłki. Przygotowali 500 litrów zupy: barszcz ukraiński, grochówkę, kapuśniak, zalewajkę. Był jeszcze bigos i ok. 1000 naleśników, które usmażyły panie pochodzące z Ukrainy – mieszkanki Chynowa, pracujące m.in. w gastronomii. Kiedy dowiedziały się o akcji pomocowej, ugotowały też barszcz. Mnóstwo osób zaangażowało się w sferę kulinarną: przyjaciele pana Krzysztofa i jego żona. Brakowało już tylko łyżek i talerzy. Lecz tu znowu nastąpił korzystny zbieg okoliczności, gdy okazało się, że jedna z osób należąca do Wspólnoty Mamre akurat powadzi firmę produkującą plastikowe sztućce i naczynia. Warto dodać, że również żoliborscy parafianie przynosili te rzeczy. W ostatecznym rozrachunku część naczyń wróciła do Polski.

– Zabrakło nam prowiantu. Choć było go bardzo dużo, rzeczywistość unaoczniła, że potrzeby są jeszcze większe – dzieli się refleksją ks. Michał.

W drogę!

Wszystkiego było tyle, że ks. Michał w czwartek musiał partiami przywozić do Piaseczna efekty zbiórki. Całość spakowali do kampera pana Krzysztofa. Dojechali do Chynowa, zebrali resztę ciepłych posiłków i garnków ponad 100-litrowych.

– Pojechaliśmy też do restauracji w jednym z chynowskich hoteli, która ofiarowała 100 litrów grochówki, a do tego jeszcze ogromne, drewniane chochle, co było nam potrzebne do mieszania bigosu w wielkim garnku.

Wreszcie mogli wyruszyć. Do momentu wyjazdu z Chynowa zastanawiali się, obserwując wydarzenia w mediach, jaki kierunek powinni obrać – gdzie są największe potrzeby? Wiedzieli, że najbardziej obleganym przejściem granicznym jest Medyka, ale wiedzieli również, że tam jedzenia nie brakuje. Dlatego postanowili udać się do Hrebennego. Od początku ich celem było działanie po stronie ukraińskiej, gdzie zziębnięci uchodźcy nie jedli często przez wiele dni. W wybranym punkcie zatrzymali się w piątek, po godz. 23. Było ciemno, przenikliwie zimno i… bezludnie. Okazało się, że wszyscy uciekinierzy zdążyli przejść w ciągu dnia na stronę polską. Nie było sensu tracić czasu. Półtorej godziny później byli już we Lwowie.

Reklama

U celu

W drodze wielokrotnie pomagały im plakietki Caritasu otrzymane w parafii. Bo choć nie byli bezpośrednio w strefie działań wojennych, ocierali się o realne niebezpieczeństwo – tym bardziej, że tę trasę pokonywali po raz pierwszy. Jadąc do celu wskazanego przez ukraińskich strażników granicznych, widzieli ściskające gardło sceny: barykady i ludzi grzejących się przy koksownikach. Kiedy dotarli do największego dworca kolejowego we Lwowie zobaczyli namioty Polskiego Czerwonego Krzyża i Ukraińskiego Czerwonego Krzyża oraz mnóstwo pracujących na miejscu wolontariuszy. Od wielu dni, setki głodnych, wyczerpanych ludzi, mogło liczyć tylko na kawę, herbatę, kanapki i ewentualnie pączki przekazane przez jedną z lwowskich cukierni. Dzięki Polakom wreszcie zjedli gorący posiłek.

– Mieliśmy butle gazowe i duże wojskowe palniki pożyczone przez Krzysztofa – relacjonuje ks. Michał.

Wydawanie gorących posiłków zaczęli o 2 w nocy z piątku na sobotę. Do godz. 6 nad ranem podchodziły do nich głównie młode kobiety z dziećmi i seniorzy.

Nie zapomnę

Ks. Michał najmocniej zapamiętał uśmiech pięciolatka, który otrzymał paczkę cukierków M&M’s. Zmarznięty malec promieniał tak, jakby dostał najpiękniejszy prezent swojego życia.

– Doszliśmy z kolegą do wniosku, że będziemy mówić skąd jesteśmy, aby przychodzące do nas osoby wiedziały, że pomoc płynie z różnych zakątków świata – stwierdza. – Mama dziecka nie mogła uwierzyć, że przebyliśmy taki szmat drogi tylko po to, żeby ich nakarmić.

Inna scena. Kobieta około 40-letnia chwyta plastikowe naczynko z barszczem ukraińskim.

Reklama

– Ten barszcz był po prostu wrzący! – ocenia ks. Michał. – Miska paliła w ręce. A ta kobieta była tak głodna, że 350 ml zupy zjadła w pół minuty. Byliśmy w szoku, choć wiedzieliśmy, że ci ludzie przez kilka dni nie jedli nic.

Od 6 rano do południa napływały nieprzebrane rzesze głodnych osób marzących o gorącej strawie. Najgorszym momentem był ten, w którym mężczyźni wydali ostatnią miskę parującej na mrozie zalewajki.

– Widziałem sznur ludzi. Ale my nie mieliśmy już nic – mówi z drżeniem w głosie ks. Michał.

Jeśli tylko Bóg pozwoli, a konflikt nie odetnie ciągów komunikacyjnych, zarówno Krzysztof Jabłoński, jak i ks. Michał wrócą na Ukrainę, by pomagać uchodźcom. Mają nowy plan.

2022-03-29 12:29

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Głód nadziei

Niedziela lubelska 22/2022, str. VI

[ TEMATY ]

pomoc dla Ukrainy

Caritas Archidiecezji Lubelskiej

Ks. Rafał Szkopowiec dziękuje za pomoc i prosi o dalsze wsparcie

Ks. Rafał Szkopowiec dziękuje za pomoc i prosi o dalsze wsparcie

Dla pogrążonej w wojnie Ukrainie każda kromka chleba jest na wagę złota, ale jeszcze cenniejsze jest duchowe wsparcie.

Ksiądz Rafał Szkopowiec z Merefy pod Charkowem przyjechał do Lublina po samochód, który został zakupiony dla Caritas SPES diecezji charkowsko-zaporoskiej ze środków przekazanych Caritas Archidiecezji Lubelskiej przez papieża Franciszka. 13 maja gość z Ukrainy dziękował za pomoc Polakom i prosił o dalsze wsparcie, które pozwala z nadzieją wyczekiwać na upragniony pokój. – Dzięki Bogu, w Charkowie jest już znacznie lepiej. Rosjanie zostali wyparci z miasta i okolicznych wsi i odsunięci aż do granicy. Bardzo nam się przyda drugi samochód, którym mieszkańcom dowieziemy żywność, leki i środki czystości – powiedział. – Dziękuję za każde wsparcie; dzięki waszej pomocy nie jesteśmy sami – podkreślił.

CZYTAJ DALEJ

Franciszek: niech Bóg błogosławi Węgrów!

2024-04-25 11:10

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

„Niech Bóg błogosławi Węgrów” - powiedział papież przyjmując dziś na audiencji pielgrzymów z tego kraju, przybyłych, aby podziękować mu za ubiegłoroczną wizytę apostolską w swej ojczyźnie. Obok prymasa Węgier, kardynała Pétera Erdő i przewodniczącego episkopatu Węgier, biskupa Andrása Veresa gronie pielgrzymów obecny był także nowy prezydent kraju Tamás Sulyok.

Ojciec Święty mówiąc o swej ubiegłorocznej pielgrzymce zaznaczył, że przybył jako pielgrzym, aby modlić się wspólnie z węgierskimi katolikami, także za Europę, w intencji „pragnienia budowania pokoju, aby dać młodym pokoleniom przyszłość nadziei, a nie wojny; przyszłość pełną kołysek, a nie grobów; świat braci, a nie murów. Modliłem się za wasz drogi naród, który przez tysiąclecie zamieszkiwał tę ziemię i użyźniał ją Ewangelią Chrystusa. Obyście w modlitwie zawsze znajdowali siłę i determinację do naśladowania, także w obecnym kontekście historycznym, przykładu świętych i błogosławionych, którzy wywodzą się z waszego narodu” - zachęcił papież. Przypomniał, że realizacja daru pokoju „zaczyna się w sercu każdego z nas ... Pokój przychodzi, gdy postanawiam przebaczyć, nawet jeśli jest to trudne, a to napełnia moje serce radością” - stwierdził Franciszek.

CZYTAJ DALEJ

Warszawska Pielgrzymka Piesza Dziedzictwem Kulturowym

Warszawska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę trafiła na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. Pielgrzymka warszawska nazywana także paulińską, początkami sięga XVIII w. Jej fenomen polega na ciągłości, wierni wypełniali śluby pielgrzymowania do Częstochowy nawet w czasie rozbiorów, wojen i komunizmu. Jest nazywana „matką” pielgrzymek w Polsce.

- Pielgrzymowanie wpisane jest w charyzmat Zakonu i w naszego maryjnego ducha, stąd wielka troska o to dziedzictwo, jakim jest Warszawska Pielgrzymka Piesza. Czujemy się spadkobiercami tego ogromnego duchowego skarbu i robimy wszystko, aby przekazać go nowemu pokoleniu paulinów. To doświadczenie pielgrzymowania zabieramy na inne kontynenty - powiedział o. Arnold Chrapkowski, przełożony generalny Zakonu Paulinów na zwieńczenie pielgrzymki w 2023r.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję