Reklama

Wiadomości

Energia na wagę złota

Dekarbonizacja, uzależnienie się od Rosji oraz bezwietrzne lato – to kilka czynników, które doprowadziły do wielkiego kryzysu energetycznego w Unii Europejskiej. Eksperci z branży twierdzą, że zima będzie bardzo trudna.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Wielkiej Brytanii szerzy się panika przy zakupach benzyny. Ceny gazu ziemnego w Europie i Azji gwałtownie rosną. W całej Europie wybuchają protesty z powodu rosnących rachunków za prąd. W Indiach i Chinach brakuje węgla. Energia jest racjonowana do fabryk w wielu chińskich prowincjach, a w Europie chemiczny gigant BASF wstrzymał produkcję ze względu na ceny gazu. Kryzys gazowy skłonił europejskich producentów nawozów do ograniczenia produkcji. Jeżeli taka sytuacja się utrzyma, to może spowodować kryzys rolny w przyszłym roku i wzrost cen żywności na Starym Kontynencie.

Ta zima dla wielu Europejczyków może być bardzo trudna, bo wraz ze spadkiem temperatur ceny surowców i energii jeszcze bardziej poszybują w górę. – Światowa gospodarka ruszyła po pandemii, a koncerny zaczęły masowo kupować surowce energetyczne. W Europie dodatkowo sytuację destabilizuje Rosja, która potęguje ten kryzys, by „ocieplić” wizerunek Nord Stream 2. Moskwa kiedyś szantażowała gazowo Ukrainę, a teraz może w ten sposób szantażować prawie całą Europę – mówi Niedzieli dr Andrzej Szabaciuk z Instytutu Europy Środkowej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przestoje w gospodarce

Reklama

Stary Kontynent okazał się najbardziej niestabilnym miejscem w obliczu światowego kryzysu energetycznego. Ceny ropy, węgla i gazu rosną wszędzie, ale nigdzie aż tak szybko jak w UE i Wielkiej Brytanii. Europejski kryzys energetyczny jest konsekwencją naiwności politycznych elit w budowaniu gospodarki opartej na odnawialnych źródłach energii (OZE), bez żadnych realnych zabezpieczeń.

Zeszłoroczna zima była mroźna nie tylko w Polsce – niskie temperatury panowały w całej Europie, cały zachód UE wykorzystał więc gaz do produkcji ciepła i prądu. W efekcie na wiosnę magazyny gazu były prawie puste, a słabymi dostawami z Rosji nie dało się ich znacząco napełnić. Do tego lato było prawie bezwietrzne i braki energii wytwarzanej z OZE trzeba było uzupełniać w elektrowniach gazowych. Teraz, gdy jest jesień, połowa Europy z przerażeniem oczekuje zimy, bo nie będzie z czego wytwarzać ani ciepła, ani prądu. Średnia cena gazu w Europie wzrosła o 250% od początku roku, a w Wielkiej Brytanii – aż o 500%.

Na Wyspach zbankrutowało już kilkanaście firm, które dostarczają energię do 2 mln gospodarstw domowych, a w Niemczech chemiczne giganty częściowo zatrzymują produkcję. – Kryzys energetyczny w Europie trwa, bo pojemność magazynów gazu spadła do najniższego poziomu od 10 lat. Ewentualna ostra zima może doprowadzić do poważnych niedoborów energii i możliwych przestojów dużej części gospodarki. W związku z tym rozważa się możliwość zamknięcia kilku energochłonnych gałęzi przemysłu w Europie, takich jak nawozy, chemikalia i produkcja stali/aluminium – podkreśla dr Cyril Widdershoven, brytyjski ekspert ds. globalnego rynku energii.

Wszystkie karty Putina

Reklama

Obecny kryzys energetyczny już teraz jest porównywany do tego z 1973 r., kiedy to państwa OPEC nałożyły sankcje na eksport ropy naftowej praktycznie na cały Zachód. Kryzys naftowy dotknął jednak tylko sektora motoryzacyjnego i transportowego, obecna sytuacja zagraża natomiast całej europejskiej gospodarce. Miliony rodzin mogą zostać skazane na ubóstwo energetyczne przez problemy z opłatami za prąd i ogrzewanie.

W Europie mści się nieroztropne i zbyt szybkie odejście od paliw kopalnych na rzecz OZE, dla których jedynym uzupełnieniem jest gaz importowany z Rosji. W obecnej sytuacji Putin ma wszystkie atuty i może dyktować ceny, a globalny kryzys surowcowo-energetyczny jest doskonałą okazją do stosowania gazowego szantażu. – Bruksela, Londyn i Berlin powinny zacząć zmieniać swoje podejście do energetyki i gospodarki przyszłości. Politycy powinni zacząć słuchać analityków rynku, którzy ostrzegają przed zakłóceniami na rynkach energii. Europejska długoterminowa strategia energetyczna powinna uwzględniać pozycję węglowodorów jako kręgosłupa, a jednocześnie inwestować w energetykę odnawialną. Kluczowe znaczenie mają inwestycje w magazynowanie, dywersyfikację dostaw i produkcję krajową, bo bez nich Putin trzyma wszystkie karty – komentuje dr Widdershoven.

Reklama

Zdaniem analityka ds. energetyki z BiznesAlert.pl , trudna sytuacja na świecie jest perfekcyjnie rozgrywana przez Moskwę. Mieszkańcy zachodniej Europy niebawem będą się denerwować na rosnące rachunki za energię i gaz, a jako wybawienie będzie przedstawiany nowy gazociąg Gazpromu. – Obecnie Rosjanie dostarczają na Zachód minimalne ilości gazu i napełniają magazyny u siebie. W ten sposób podbijają stawki cen gazu, który sprzedają na Zachód – mówi Niedzieli Mariusz Marszałkowski, ekspert ds. energetyki. – Moskwa upiecze kilka pieczeni na jednym ogniu, bo ludzie w zachodniej Europie muszą płacić wielkie sumy, co powoduje napięcia społeczne i straty gospodarcze. Oczywiście, ta złość będzie wyładowywana na państwie takim jak Polska, która sprzeciwiała się Nord Stream 2 – dodaje Marszałkowski.

Europy nie stać

Europejska polityka energetyczna prowadzona jest w oderwaniu od globalnych realiów. Całkowite uzależnienie się od warunków pogodowych przy OZE i dostaw gazu z Moskwy spotęgowało kryzys, który jest odczuwalny na całym świecie. Europejskie elity naiwnie sądziły, że jeśli pojawią się problemy z rosyjskim gazem, to go sprowadzą drogą morską np. z USA. Okazało się jednak, że Europy na takie zakupy w nagłej potrzebie po prostu nie stać.

Według raportu Financial Timesa, toczy się prawdziwa licytacja o amerykańskie ładunki skroplonego gazu ziemnego między nabywcami z Azji i Europy, i Azjaci wygrywają. „Amerykańskie LNG, podobnie jak inne regiony, reaguje na siły rynkowe i jeśli inne rynki są skłonne zapłacić więcej, to Europa zostaje z pustymi rękami. W globalnym rozrachunku Europa jest rynkiem ostatniej szansy i trafia do niej gaz, którego nikt na świecie już nie chce” – napisał w komentarzu Nikos Tsafos, ekspert Programu Bezpieczeństwa Energetycznego i Zmian Klimatu w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie.

Reklama

Przez zbytnie poleganie na odnawialnych źródłach energii rynek uległ destabilizacji, ale politycy nie chcą się do tego przyznać. Destabilizacji można i należy zapobiec, trzeba tylko uznać fakt, że w dającej się przewidzieć przyszłości paliwa kopalne nadal będą odgrywać znaczącą rolę na europejskim rynku energii. „Świat ma ogromne możliwości magazynowania paliw stałych, ciekłych i gazów. Odtworzenie tej pojemności za pomocą baterii, wodoru i innych technologii zajmie dziesięciolecia. W rzeczywistości niezbędnym warunkiem wstępnym jest, aby te opcje były opłacalne z komercyjnego punktu widzenia” – podkreślił Tsafos.

Tanio to już było

Nawet zwykła zima na półkuli północnej spowoduje dalszy wzrost cen gazu ziemnego na całym świecie. Przemysł w Chinach podniesie ceny, gospodarstwa domowe w Brazylii będą się musiały liczyć z wysokimi rachunkami za prąd. Państwa, których nie stać na paliwa kopalne – takie jak Pakistan czy Bangladesz – mogą po prostu stanąć w miejscu. „Obecnie firmy użyteczności publicznej i decydenci modlą się o łagodne temperatury, ponieważ jest już za późno na zwiększenie dostaw, biznes natomiast będzie uważnie analizować każdą prognozę pogody opublikowaną od teraz do grudnia” – donosi agencja Bloomberg.

Obecne globalne zawirowania to efekt pandemii i zastoju na rynku paliw kopalnych, na którym z powodu niepewności i niskich cen unikano nowych inwestycji. Producenci nie odrobili pełnych mocy podażowych, aby zaspokoić nagle rosnący popyt. Kolejne komplikacje są spowodowane wojną handlową między Chinami a Australią, która z powodu embarga musiała przez długie miesiące ograniczać wydobycie. Efekt jest taki, że na świecie brakuje gazu, mało jest ropy, a ceny węgla szybują w górę. Europa natomiast wyrzekła się swoich zasobów energetycznych i podczas takich kryzysów staje się zupełnie bezbronna.

Paradoksalnie Polska na tle Europy, a zwłaszcza Wielkiej Brytanii, jawi się jako oaza energetycznego bezpieczeństwa. Ciepło i prąd nadal wytwarzane są głównie w elektrociepłowniach węglowych, a polskie magazyny gazu są praktycznie pełne. Mamy zapasy węgla oraz zagwarantowane dostawy gazu z Kataru. – W bilansie energetycznym jesteśmy o wiele bardziej bezpieczni od wielu zachodnich państw Europy. Możemy być spokojni, bo zimę przetrwamy bez większych problemów. Nie zmienia to faktu, że ceny energii wzrosną także w Polsce. Taniej to już było, a teraz będzie tylko drożej – mówi Mariusz Marszałkowski.

2021-10-05 10:32

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wzrasta import energii do Polski

[ TEMATY ]

PGE

energia

PGE

Grupa Kapitałowa PGE zanotowała w 2020 r. 148 mln zł zysku netto, blisko 6 mld zł zysku operacyjnego EBITDA, a przychody ze sprzedaży wyniosły niemal 45,8 mld zł. Niestety rośnie import energii do Polski.

Zysk EBITDA w 2020 r. wyniósł 6,2 mld zł i był o 7 proc. niższy niż w roku 2019, gdy wyniósł 6,6 mld zł. Jak wskazała spółka, na niższy poziom wyniku EBITDA wpłynęła przede wszystkim pogarszająca się marżowość segmentu Energetyki Konwencjonalnej, który w 2020 r. nie otrzymywał już darmowych uprawnień do emisji CO2. EBITDA powtarzalna tego segmentu wyniosła 1,9 mld zł i była prawie 0,8 mld niższa niż rok wcześniej. - Jeśli Komisja nie wdroży działań, które sprowadzą poziom cen uprawnień do emisji CO2 do naturalnego, rynkowego poziomu, to możemy mieć do czynienia z bardzo słabą sytuacją w sektorze energetyki konwencjonalnej. To będzie powodowało dalszy wzrost cen hurtowych, które będą powodowały zjawisko importu, ze względu na coraz większą różnicę w cenach między rynkiem polskim a rynkami krajów sąsiednich - powiedział Paweł Strączyński, wiceprezes PGE. - W najczarniejszym scenariuszu może to doprowadzić do absolutnie niekontrolowanego wygaszania wszystkich aktywów konwencjonalnych w Polsce i do bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego kraju - dodał Strączyński.
CZYTAJ DALEJ

Wiemy, kto obejmie parafię Najświętszego Serca Pana Jezusa w Przypkach

2025-07-31 13:08

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Archidiecezja Warszawska

Abp Adrian Galbas mianował ks. Pawła Sokołowskiego administratorem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Przypkach

Abp Adrian Galbas mianował ks. Pawła Sokołowskiego administratorem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Przypkach

Abp Adrian Galbas mianował ks. Pawła Sokołowskiego administratorem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Przypkach oraz rektorem Cmentarza Komunalnego Południowego w Antoninowie - poinformowało Biuro Prasowe Archidiecezji Warszawskiej. Proboszcz parafii w Przypkach jest oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem 68-letniego mężczyzny w kryzysie bezdomności. Metropolita warszawski zwrócił się do Stolicy Apostolskiej o wydalenie księdza ze stanu kapłańskiego.

"Ks. Paweł Sokołowski jako administrator parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Przypkach otrzymał wszystkie uprawnienia, które na mocy prawa kanonicznego przysługują proboszczom parafii Archidiecezji Warszawskiej" - informuje Archidiecezja Warszawska.
CZYTAJ DALEJ

„Człowiek, który był blisko” - ostatnie pożegnanie śp. brata Savio Standerskiego

2025-07-31 18:08

[ TEMATY ]

Jasna Góra

pogrzeb

BPJG/Krzysztof Świertok

Ostatnie pożegnanie śp. brata Savio Standerskiego

Ostatnie pożegnanie śp. brata Savio Standerskiego

Został zapamiętany jako sumienny zakonnik, człowiek, który „zawsze był gdzieś blisko, tam, gdzie trzeba – bez rozgłosu, bez wielkich słów”. Na Jasnej Górze odbyło się ostatnie pożegnanie śp. brata Savio Standerskiego. Mszy św. pogrzebowej przewodniczył przełożony generalny o. Arnold Chrapkowski, homilie wygłosił o. Michał Lukoszek, wikariusz generalny Zakonu Paulinów.

- Dziękujemy za to, że pokazywałeś, jak można żyć blisko Boga i Matki Bożej – zwyczajnie, codziennie, z sercem, za Twoje świadectwo – nie z wielkich słów, ale z małych gestów. Za to, że byłeś człowiekiem obecności – powiedział w homilii wikariusz generalny Zakonu Paulinów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję