Reklama

Rodzina

Szatan pokonany

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

Pałac

Miała 18 lat, gdy zaszła w ciążę, ślub odbył się 2 miesiące przed porodem. – Z tego, że wszystko było nie po kolei, tzn. najpierw poczęło się dziecko, a potem ślub, wynikały różne problemy – wspomina Ania. – Choć z drugiej strony ślub był dobrem, bo często myślałam, że gdyby nie to, iż Rafał jest moim mężem, spakowałabym się natychmiast. To był czas, kiedy grzeszyłam pychą, i gdy on mnie zranił, nie pozostawiałam tego bez odwetu. Na bardzo trudne początki małżeństwa znalazłam sposób – drugie dziecko... Ale było tylko gorzej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Mieli dwie firmy, warsztat samochodowy i sklep z autoczęściami, który prowadziła. Finansowo wiodło im się wspaniale. Wybudowali ogromny dom, ludzie mówili, że mieszkają w pałacu. Rafał zaczął jednak popijać, co rodziło ciągle kłótnie. Trwało to parę lat.

Siłaczka

Ciągle czuła potrzebę chronienia męża, reagowania na jego błędy w porę. Wyglądało to na ciągłe śledzenie go, kontrolowanie. Pojawiła się na świecie trzecia córka. Wtedy pomyślała, że musi zacząć ćwiczyć, bo jeśli będzie chudsza, ładniejsza, to on będzie ją bardziej kochał i przestanie pić. Zaczęła trenować biegi z ekstremalnymi przeszkodami, wyjeżdżać na zawody, i okazała się jakimś fenomenem. – Stawałam na podium, udzielałam wywiadów. W tym samym czasie zdałam maturę, studiowałam administrację. Sama dziś nie wiem, jak ja to wszystko ogarnęłam. Troje dzieci, praca w sklepie, studia, treningi, wyjazdy na zawody. Wywiady ze mną nosiły sensacyjne tytuły: „Matka trójki dzieci na podium”. A mnie to wszystko nie bawiło. Wciąż mi czegoś brakowało...Teraz wiem, że brakowało mi Pana Boga, ale wtedy nie miałam o tym pojęcia. A Rafał przez cały ten czas pił. Postanowiłam od niego odejść. Nie mogłam zaakceptować tego alkoholu. Myślałam: Jestem zaradna, pracowita, dam sobie radę w życiu...

Reklama

Walka duchowa

To był rok 2017. Koleżanka ze studiów przysłała jej pliki zdjęć z dopiskiem: „To pielgrzymka do Niepokalanowa. W intencji trzeźwości narodu. Wychodzi od Ciebie, z Bieżunia...”. Kiedy powiedziałam mamie, że chyba odejdę od męża, ona – o dziwo – również wspomniała o tej pielgrzymce. Powiedziała: Może jeszcze spróbować Boga. To taka ostatnia deska ratunku...

Zrobiła to dla mamy, zabrała dwie najstarsze córki. – Czternastoletnia Natalia miała wtedy bardzo trudny czas. Kontakt mi się z nią urywał. Postanowiłam, że wezmę też dziewięciolatkę Sandrę, a najmłodszą – pięcioletnią Magdę zostawię u mamy.

Podczas przygotowań do pielgrzymki toczyła ze sobą nieustającą wewnętrzną walkę. – Jednego dnia byłam pewna, że idę, a następnego mówiłam sobie: Kobieto, co za bzdurę wymyśliłaś? Na sto procent nie idę. Nie miałam pojęcia, co się ze mną działo... Ta walka trwała do ostatniego dnia. W dniu, kiedy trzeba było wstać o świcie i wyruszyć na pielgrzymkę po raz pierwszy powiedziałam do Boga: Ty teraz coś zrób, bo ja już nie mogę. Ja, silna babka ze wsi, nie daję rady. Powiedz mi na tej pielgrzymce, co mam robić. Czy mam odejść, czy zostać. Co mi powiesz, tak zrobię. Nie chcę skrzywdzić męża, dzieci, siebie. Wszystko wówczas ofiarowałam Bogu.

Rafał nic nie wiedział o zamiarach Anki. Dwa tygodnie wcześniej mieli wielką kłótnię o alkohol. Od tej pory nie rozmawiali ze sobą.

Oczyszczające łzy

– Pierwszy dzień pielgrzymki był dla mnie bardzo dziwny. Ludzie się modlili, mówili intencje, ja się dziwiłam, jak w ogóle można takie rzeczy mówić głośno. Moje dzieci były obrażone, bo w ogóle nie chciały iść.

Reklama

Pierwsza noc: mycie w misce, spanie na materacach człowiek przy człowieku, szok. Drugiego dnia: siostro, bracie – spodobało jej się. Ksiądz zachęcał do spowiedzi lub do rozmowy. – Sama nie wiem, jak się na to zdobyłam, ale poszłam – wspomina. Otworzyła się przed księdzem. On mało mówił, tylko słuchał. – Potem się modliliśmy, a ja płakałam jak bóbr. I ten ksiądz zaczął mi mówić dobre rzeczy, takie, których nigdy wcześniej nie słyszałam. Od tej rozmowy, od tych pierwszych łez, poczułam się wolna. Całą pielgrzymkę płakałam – to było wyzwalające. Uczucie lekkości i pokoju, jakiego wcześniej nigdy w sobie nie miałam. Już się niczym nie martwiłam, wiedziałam, że z tym swoim mężem zostanę. Taką odpowiedź dostałam od Pana Boga i byłam szczęśliwa. I to mi zostało. Mam w sobie pokój, choć po ludzku powinnam się czymś zamartwiać, ale nie potrafię. Pan Bóg mi to zabrał.

Modlitwy niosły ją na tej pielgrzymce, a dzieci z dnia na dzień stawały się szczęśliwsze. – Działy się różne cuda. Sandra drugiego dnia miała urodziny. Wspomniałam księdzu, że chciałabym to jakoś uczcić, ale naszą rozmowę ktoś przerwał, ksiądz dokądś pobiegł. Dla Sandry było to bardzo ważne. Urodziła się o 14.35, więc chciałam w tej właśnie chwili dać jej prezent. Czekałam... Dokładnie o 14.35 przyszedł ksiądz i powiedział głośno, że dziś są urodziny Sandry. Ludzie ją podrzucali do góry, śpiewali. Nigdy nie miała tak pięknych urodzin. A przecież ksiądz w żaden sposób nie mógł wiedzieć, o której godzinie Sandra się urodziła...

W ostatnim dniu pielgrzymi podpisywali krucjatę wyzwolenia człowieka. – Podpisałam ją z radością i nadzieją w intencji Rafała, żeby przestał pić. Choć on nie odzywał się do mnie przez cały czas pielgrzymki...

Reklama

Maryja działa natychmiast

Gdy włączyła telefon, zobaczyła czułe wiadomości od męża. – Nooo, na pewno się upił, to do niego niepodobne – pomyślałam. – Ale w miarę jak pisaliśmy ze sobą, przekonałam się, że jest trzeźwy. Tak czule pisaliśmy do siebie tylko jako nastolatkowie.

Do domu wrócili autokarem. – Chyba nigdy w życiu tak źle nie wyglądałam. Włosy tydzień niemyte, twarz opuchnięta od płaczu, nieświeże ubranie. Nie chciałam, by mąż zobaczył mnie taką. Pomyślałam, że szybko się wykąpię, ale Rafał wcześniej wrócił do domu... i wtedy spojrzał na mnie tak, jakbym była gwiazdą filmową, absolutnie kimś wyjątkowym. Był jakiś dziwny, nieswój. Potem się rozpłakał i powiedział: „Przepraszam Cię za wszystko. Już nigdy nie będę pił”. Mieliśmy w domu sporo świętych obrazków, krzyży, których mąż nigdy nie miał czasu powiesić. Teraz patrzyłam zdumiona – wisiały w każdym pomieszczeniu. W tym momencie zadzwonili znajomi z pielgrzymki. Słyszę w słuchawce: „Anka, zawołaj dzieci, włącz na głośnik! Coś ci zaśpiewamy!”. I słyszę, jak śpiewają na cały głos: Jezus zwyciężył, szatan pokonany...

Z Rafałem rozmawiali non stop. Nadrabiali czas. Modliła się: Boże, nie zostawiaj mnie, trzymaj mnie nadal za rękę. I dla ich małżeństwa nadszedł piękny czas. Każdego dnia szukali Boga, czytali Pismo święte pojechali na rekolekcje. Są w Domowym Kościele.

– Mój mąż całkowicie przestał pić – mówi Ania. – Koleżkowie od piwka zniknęli. Byłam gotowa czekać na ten cud lata, a Maryja uczyniła go natychmiast... Otworzyli się na życie. Niedługo po pielgrzymce urodził się Piotr, a teraz oczekują Pawła. Ania ma łzy w oczach i po chwili milczenia mówi: – Nie jest tak, że ciągle jest cudownie, bezproblemowo. Mamy swoje walki, ale potrafimy ze sobą rozmawiać i z całą pewnością wiemy, że się kochamy. Codziennie całą rodziną mówimy Różaniec. A co najważniejsze – mamy wsparcie Boga Wszechmogącego.

2021-09-07 11:14

Ocena: +3 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przez 13 lat żyła samą Eucharystią

[ TEMATY ]

świadectwo

mistycy

Materiał prasowy

Nie jest to odosobniony przypadek w historii Kościoła. Święta Aniela z Foligno żyłą samą Eucharystią przez dwanaście lat; św. Katarzyna Sieneńska przez osiem, a Teresa Neumann przez trzydzieści sześć. W przypadku Aleksandriny całkowity brak przyjmowania pokarmów i płynów, któremu towarzyszył brak oddawania moczu, trwał trzynaście lat i siedem miesięcy.

Było to przyczyną nieustannego cierpienia. Silnie odczuwała głód i pragnienie, ale gdy tylko wypijała choć kilka kropel wody – wymiotowała. Jednak nawet będąc w takim stanie, miała siłę modlić się, śpiewać i rozmawiać z odwiedzającymi, nawet przez wiele godzin. Zdarzały się krwotoki, pocenie i wymioty, mimo to jej organizm nie doznał na skutek tej sytuacji żadnego uszczerbku. Całkowity post rozpoczął się w Wielki Piątek 27 marca 1942 roku, po tym jak mistyczka po raz ostatni przeżyła mękę w sposób widoczny. Od tego dnia nie była w stanie już nic przełknąć. Dokonywała wielu prob, lecz za każdym razem natychmiast wszystko wymiotowała, czemu towarzyszyły wielkie boleści.

CZYTAJ DALEJ

Kapłaństwo - dar Jezusa dla Kościoła

Niedziela legnicka 4/2004

[ TEMATY ]

kapłaństwo

Karol Porwich/Niedziela

Bóg dał światu wielki dar kapłaństwa. On sam wybiera tych, którzy stają się ministrami Jego nieskończonej miłości, którą przekazują wszystkim ludziom. Jezus Chrystus, zanim powrócił do Ojca, ustanowił sakrament kapłaństwa, aby na zawsze zapewnić obecność kapłanów na ziemi.

CZYTAJ DALEJ

Kongres Eucharystyczny zainaugurowany

2024-03-28 17:43

Biuro Prasowe AK

Mszą Świętą Krzyżma w sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach został dziś zainaugurowany Kongres Eucharystyczny Archidiecezji Krakowskiej.

– Bardzo pragnąłem sprawować tę dzisiejszą Mszę Świętą Krzyżma razem z wami. Poprzez nią bowiem rozpoczynamy Kongres Eucharystyczny Archidiecezji Krakowskiej – mówił na początku homilii abp Marek Jędraszewski, nawiązując do słów Jezusa wypowiedzianych do Apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy. Metropolita krakowski zwrócił uwagę, że wyjątkowy charakter tej Mszy św. podkreśliło poświęcenie kapłańskich stuł z symbolami kongresu. – Przez jednakowy kształt tych stuł pragniemy wyrazić naszą jedność – jedność prezbiterium Świętego Kościoła Krakowskiego – dodawał arcybiskup zaznaczając, że nie chodzi przede wszystkim o zewnętrzny i estetyczny, ale eklezjalny wymiar jedności.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję