Reklama

Skandal miłosierdzia

Wielki Post to czas otwierania życia na łaskę miłosierdzia Bożego udzielaną w sanktuarium pokuty i pojednania.

Niedziela Ogólnopolska 9/2021, str. 17

[ TEMATY ]

Ks. Janusz Chyła

Fot. Janusz Rosikon/Rosikon Press

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czy są grzechy, których Bóg nie może przebaczyć?

Jezus mówi, że to grzechy przeciwko Duchowi Świętemu (por. Mt 12, 31), ale przyczyna nieprzebaczenia nie leży po stronie Boga, lecz po stronie człowieka, który odrzuca miłosierdzie Boże, zamyka swoje serce na dar zbawienia, ponieważ w swojej pysze uznaje siebie za samowystarczalnego. Taki człowiek zazwyczaj nie przychodzi do źródła łaski, którym jest Jezus Chrystus. A jeśli nawet z jakiegoś powodu przychodzi, to z uwagi na brak żalu, postanowienia poprawy i gotowości zadośćuczynienia nie odchodzi pojednany z Bogiem i ludźmi. Wszystkie inne grzechy – nawet te najcięższe – przy spełnieniu odpowiednich warunków mogą być odpuszczone. To sytuacja skandaliczna w ocenie starszego brata z przypowieści zapisanej przez Ewangelistę Łukasza, który miał za złe ojcu, że przyjął marnotrawnego syna do domu i dodatkowo dla uczczenia jego powrotu urządził wystawną ucztę (por. Łk 15, 11-32).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

To sytuacja skandaliczna również w ocenie tych, którzy przyprowadzili do Jezusa kobietę pochwyconą na cudzołóstwie i potraktowali ją jak rzecz, aby oskarżyć samego Jezusa o brak stanowczości wobec grzesznicy. Trzeba uczciwie dodać, że sami tropiciele skandalu miłosierdzia uznali, iż sumienia ich nie są wolne od winy, skoro na głowę kobiety nie spadł grad kamieni (por. J 8, 1-11). Współcześnie co najmniej ryzykowne byłoby powtórzenie słów Pana Jezusa: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień” (J 8, 7). Wielu bowiem jest mistrzami w oskarżaniu innych, a sami nie stają w prawdzie wobec Bożych przykazań. A gdyby dziewięćdziesiąt dziewięć owiec zostawionych przez pasterza mogło wyrazić swoje opinie, to być może byłyby to pretensje, że zostały narażone na atak wilka z powodu tej jednej niesfornej z ich stada (por. Mt 18, 12-14).

Skandali miłosierdzia w nauczaniu Jezusa i Jego czynach jest znacznie więcej. Jako Kościół otrzymaliśmy zadanie głoszenia Dobrej Nowiny o Bożej hojności w przebaczaniu i przekazywania jej w sakramentach, a zwłaszcza w sakramencie pokuty i pojednania. Wielki Post to czas otwierania życia na łaskę udzielaną tą drogą. Zwyczajnym miejscem spowiedzi jest konfesjonał, ale w praktyce duszpasterskiej jest to również wiele innych miejsc; podczas pieszych pielgrzymek kapłani słuchają spowiedzi, idąc razem z penitentem za grupą.

Reklama

Tym miejscem może być dom osób chorych i szpitalna sala. Bywa, że kapłani, którzy są mobilni, udzielają tego sakramentu na drodze, kiedy są świadkami wypadków. Do tej pory w takich sytuacjach, po przedstawieniu się, że jestem kapłanem gotowym służyć sakramentalnym przebaczeniem, zawsze spotykałem się z dużym zrozumieniem oraz wysoką kulturą ze strony policji, straży pożarnej i służb medycznych.

Kilka lat temu miałem przedziwne doświadczenie. Wracałem z Warszawy do Pelplina autostradą A2. Wiedziałem, że w konkretnym miejscu powinienem zmienić trasę na autostradę A1. Nie zrobiłem tego, mimo że przypominały mi o tej konieczności GPS oraz znaki drogowe. W pewnym sensie, wbrew sobie, jechałem dalej, kierując się w stronę Łodzi. Byłem nawet z tego powodu zły sam na siebie, miałem bowiem świadomość, że wjeżdżając do miasta, wydłużę czas podróży. Gdy byłem już w mieście, dostrzegłem na torowisku tramwajowym umierającego człowieka. Usłużyłem mu łaską sakramentalną. Nie wiem, czy przeżył. Kontynuowałem podróż z wdzięcznością w sercu wobec Pana Boga i Jego miłosierdzia. Być może człowiek ten czcił Jezusowe Serce i przez dziewięć pierwszych piątków miesiąca przyjmował w łasce uświęcającej Komunię św. Jeśli tak, to zrealizowała się w jego życiu obietnica dana przez Pana Jezusa św. Małgorzacie Marii Alacoque, że nie umrze bez posługi kapłańskiej.

2021-02-23 11:32

Ocena: +15 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wierzę w Kościół

Co z tym Kościołem? Jak w niego wierzyć, gdy tyle wokół głośnej krytyki, podejrzeń i insynuacji? Czy Kościół jest nam jeszcze potrzebny? Na te i inne pytania stara się odpowiedzieć w swojej najnowszej książce felietonista Niedzieli ks. Janusz Chyła.

Wierzę w Kościół – jeden, święty, katolicki i apostolski to swego rodzaju wielkopostne rekolekcje. Tak często wypowiadamy te słowa podczas Eucharystii, ale czy zastanowiliśmy się kiedyś nad ich głębszym sensem? Ksiądz Chyła lekkim piórem i jakże trafnie opisuje te często zapomniane przymioty Kościoła.

CZYTAJ DALEJ

Komisja ds. aborcji: wysłuchanie publiczne projektów 16 maja

2024-04-23 12:33

[ TEMATY ]

aborcja

Adobe.Stock

Wtorkowe posiedzenie sejmowej komisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży trwało krótcej niż kwadrans. Zdecydowano, że wysłuchanie publiczne odbędzie się 16 maja o godz.10.

To drugie posiedzenie komisji, ale pierwsze merytoryczne. Na poprzednim wybrano przewodnicząca komisji i jej zastępczynie.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje" DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję