Reklama

Rodzina

Czy „sakramentalni” mają łatwiej?

Na czym polega wierność małżeńska? Dlaczego przysięga małżeńska jest łamana? Co zrobić, żeby wytrwać w dobrej i złej doli?

Niedziela Ogólnopolska 38/2020, str. 50-51

Adobe.Stock.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W dniu ślubu twierdzą, że kochają się do szaleństwa i nie mogą bez siebie żyć. Patrzą w przyszłość z hurraoptymizmem, snują plany, jak to cudownie będzie razem żyć. A potem... Potem przychodzi życie z jego blaskami i radościami, ale też i z trudnościami, z twardym „nie” dla obustronnego egoizmu. Mijają lata (czasem tylko miesiące...) i z równym przekonaniem mówią, że się pomylili, że to dalej nie ma sensu. A ci, którzy byli świadkami ich szczęścia w dniu ślubu, zachodzą w głowę: co się stało? Czego tu zabrakło? Czy istnieje recepta na udane małżeństwo?

Część negatywna: czarno to widzę...

Ja..., biorę ciebie ... za żonę/męża i ślubuję ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę...
• dopóki będziesz młoda i piękna – a potem wymienię cię na lepszy „model”;
• dopóki będziesz dobrze zarabiał – potem poszukam kogoś bogatszego;
• dopóki będziesz zdrowy – nie mam zamiaru marnować sobie życia np. z niepełnosprawnym na wózku;
• dopóki będziesz mnie zadowalał(a) w łóżku – potem się rozejrzę za kimś, kto lepiej spełni moje zachcianki;
• dopóki dzieci nie zniszczą romantyzmu naszego związku;
• dopóki dzieci się nie usamodzielnią – wtedy pójdę w swoją stronę;
• dopóki..., dopóki..., dopóki...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Drodzy czytelnicy! Co poczuliście, czytając słowa tej pseudoprzysięgi małżeńskiej? Smutek? A może oburzenie, złość na mnie, autora, za to, że profanuję jej tekst? Ale właściwie – dlaczego? Przecież – jeśli się dobrze zastanowić – dokładnie tyle warte obietnice składają sobie przed ołtarzem narzeczeni w co trzecim przypadku w Polsce. Wszak statystyki mówią, że w naszym kraju rozpada się co trzecie małżeństwo, zawarte z całą pompą, w wyjątkowo pięknej sukni z welonem, w eleganckim garniturze, przed Bogiem, przy ołtarzu, wobec rodziny i przyjaciół. Huczny początek z wystawnym weselem po kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu latach znajduje kontynuację w postaci równie hucznego rozstania, najczęściej dotykającego nie tylko tych dwoje, co tak się niegdyś kochali (czy raczej „kochali”), lecz także ich dzieci (i to niezależnie od wieku – z powodu rozstania rodziców cierpią bowiem także czterdziestolatkowie).

Reklama

W Polsce sytuacja jest jeszcze i tak nie najgorsza na tle Europy, zwłaszcza Europy Zachodniej, gdzie rozwodem kończy się 50-70% małżeństw (o ile w ogóle są one tam zawierane).

Wiele wypaczeń ukazanych w powyższej karykaturalnej przysiędze prowadzi nie tyle do rozpadu, ile do rozkładu małżeństwa, które formalnie trwa nadal, pod jednym dachem, choć małżonkowie już dawno żyją osobno, każde na własny rachunek. Obawiam się, że do owych przeszło 30% małżeństw kończących się rozwodem trzeba byłoby doliczyć wiele wewnętrznie martwych, wypalonych, poranionych, bez życia, bez dynamizmu, bez oczekiwań na przyszłość – byle jakich.

Jak temu zaradzić? Czy da się zaradzić? Czy warto temu zaradzać? A może należy popłynąć z prądem tych czasów, które podpowiadają: „Jeśli twoje małżeństwo wchodzi w etap kłopotów, staje się ciężarem nie do wytrzymania, to po prostu je rozwiąż i rozejrzyj się za nową osobą. Spróbuj raz, drugi, trzeci – w końcu może ci się uda!”...

Część pozytywna: mamy wszystkie atuty w ręku!

Oto dobra wiadomość, prawdziwa Dobra Nowina o małżeństwie: mąż i żona są w stanie wytrwać ze sobą w miłości (ciągle wzrastającej), wierności (stuprocentowej) i uczciwości małżeńskiej – aż do śmierci. Dwadzieścia, trzydzieści, pięćdziesiąt, czasem nawet sześćdziesiąt i więcej lat. I nie jest to tylko piękna teoria, lecz fakt poparty tysięcznymi dowodami – żywymi, konkretnymi. Mógłbym służyć nazwiskami, adresami (gdyby nie RODO). Mogę opowiedzieć niezliczone przepiękne historie, które poświadczają, że udane, szczęśliwe małżeństwo jest możliwe.

Reklama

Małżeńskie ABC

Na początek mała powtórka z geometrii. Oto trójkąt równoramienny o wierzchołkach ABC:

Przyjmijmy, że punkty ABC oznaczają trzy osoby ustawione na planie trójkąta. Nietrudno zauważyć, że jeśli B i C zaczną się przemieszczać w stronę A, to dzielący je dystans będzie się zmniejszał. Moment, kiedy dotrą do A, będzie zarazem momentem ich spotkania.

Idźmy krok dalej i te geometryczne dywagacje przenieśmy na płaszczyznę duchową. Wyobraźmy sobie, że punkt A to Pan Bóg, B – mąż, zaś C – żona. Mamy dzień ślubu. Mąż i żona, pełni dobrych chęci, chcą być jak najbliżej siebie, pragną jedności. Chcą kochać się wiernie, wspierać wzajemnie, stać przy sobie w każdych okolicznościach („w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli”), mieć w drugiej połówce niezawodnego powiernika, ufać sobie, wyświadczać dobro, stwarzać warunki do rozwoju w różnych wymiarach życia.

W praktyce, jak wiemy, z tą jednością bywa różnie, skoro co trzecie polskie małżeństwo kończy się rozwodem. W wielu innych, które formalnie trwają, mijają lata i żar stygnie, jedność przeradza się w obojętność, znudzenie, rutynę, rozczarowanie, czasem w otwartą wrogość.

Dlaczego? Bo obrali błędny kierunek. Chcąc zbudować jedność, ruszyli „z kopyta” ku sobie (odcinek BC), stracili jednak z oczu Pana Boga, odwrócili się do Niego bokiem czy wręcz plecami. Zaufali swoim naturalnym, ludzkim siłom (ach, te buńczuczne okrzyki: „Przecież my się kochamy!”; „Nasza miłość pokona wszystkie przeszkody!”; „We dwoje na pewno damy radę!”). Zrezygnowali z możliwości czerpania ich z samego Źródła miłości. Tymczasem marsz ku sobie okazał się długi, najeżony nieprzewidzianymi przeszkodami. Proza codzienności zrobiła swoje: praca, wiązanie końca z końcem, urodzenie i wychowywanie dzieci, choroba, troski, stres, niepowodzenia. Na to nałożyły się: skłonność do egoizmu, wyhodowane w sobie wady, małość, niechęć do stawiania sobie wymagań... W pewnym momencie zabrakło sił i okazało się, że nie ma skąd ich zaczerpnąć. Początkowe barwne fajerwerki opadły; na wszystkim osiadł szary popiół.

Reklama

A przecież można było inaczej. Mąż i żona mogli podążać ku sobie, obierając jako stały kierunek marszu Boga – dawcę i źródło miłości, także tej małżeńskiej. Mogli nie zamykać się w swoim dwuosobowym świecie. Nie tracąc siebie z oczu, mogli wpuścić tego Trzeciego, świadomi, że wzorując się na Jego miłości (bezgranicznej, aż po krzyż), będą w stanie przełamać swój egoizm, ograniczenia, grzeszność, pychę, stępić ostrze wad.

Oto samo sedno sakramentu małżeństwa. Droga długa, mozolna, wymagająca, ale za to pewna.

***

Ktoś powie: to wszystko to tylko teoria, próba wtłoczenia skomplikowanej rzeczywistości małżeństwa w prościutki geometryczny schemat, który rysuje może i piękny ideał, ale nie wskazuje sposobów jego realizacji. Czy będzie miał rację? Nie. Jest ideał i są sposoby jego realizacji. Bardzo konkretne, sprawdzone, skuteczne. Jeśli nadarzy się okazja, chętnie o nich napiszę.

2020-09-16 11:30

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Licheń: 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich

2024-04-23 19:45

[ TEMATY ]

Licheń

zakonnice

Karol Porwich/Niedziela

Mszą Świętą w bazylice licheńskiej pod przewodnictwem abp. Antonio Guido Filipazzi, nuncujsza apostolskiego w Polsce, 23 kwietnia rozpoczęło się 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich. W obradach bierze udział ponad 160 sióstr: przełożonych prowincjalnych i generalnych z około stu żeńskich zgromadzeń zakonnych posługujących w Polsce.

Podczas Eucharystii modlono się w intencjach Ojca Świętego i Kościoła w Polsce. 23 kwietnia to uroczystość św. Wojciecha, patrona Polski.

CZYTAJ DALEJ

Nasz pierwszy święty

Niedziela Ogólnopolska 16/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

św. Wojciech

Wikipedia/Obraz malarstwa Zbigniewa Kotyłło

Jest nim św. Wojciech, patron Polski, który został wyniesiony do chwały ołtarzy w niecałe 2 lata po męczeńskiej śmierci.

Wojciech żył w drugiej połowie X stulecia. Był Czechem z pochodzenia, niemniej jednak można o nim powiedzieć, że był obywatelem Europy, którą bardzo dobrze znał, bo wiele po niej podróżował. Był świetnie wykształconym duchownym, choć początkowo miał zostać rycerzem. Jako że pochodził z możnego rodu Sławnikowiców, utrzymywał zażyłe relacje z tzw. wielkimi tego świata – zarówno w kręgach świeckich, jak i kościelnych, również papieskich. Nigdy jednak nie zaniedbywał ludzi gorzej od siebie sytuowanych, troszczył się o nich, o czym świadczą jego biografowie.

CZYTAJ DALEJ

Gietrzwałd: spotkanie rzeczników diecezjalnych

2024-04-24 11:09

[ TEMATY ]

rzecznik

BP KEP

W dniach 22-24 kwietnia br. w Gietrzwałdzie, w archidiecezji warmińskiej, spotkali się rzecznicy diecezjalni. Głównym tematem spotkania była dyskusja nad tworzeniem informacji o Kościele dla mediów oraz sposobem reagowania na aktualne wyzwania Kościoła w Polsce.

Sesje robocze dotyczyły przede wszystkim sposobu reagowania na aktualne wyzwania Kościoła w Polsce w zakresie komunikacji medialnej. Rzecznicy mieli również okazję zapoznać się szerzej z przepisami prawa prasowego dzięki ekspertom z tej dziedziny. Obrady odbywały się w Domu Rekolekcyjnym „Domus Mariae” w Gietrzwałdzie, przy Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję