Reklama

W wolnej chwili

Muzyka wieku – upamiętnienie

Gdzie sztuka spotyka się z wiarą, muzyka miesza z intymnym wyznaniem wiary, tam owoc ludzkiego intelektu, wsparty wrażliwością i talentem, osiąga wyżyny.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tak było 18 maja br., kiedy to w setną rocznicę urodzin Karola Wojtyły – św. Jana Pawła II w bazylice Świętego Krzyża dwóch wybitnych artystów oddało hołd wielkiemu Polakowi. Tak się dzieje i dziać się będzie, gdy sięgniemy po znakomity album Tryptyk rzymski – Jan Paweł II w interpretacji Włodka Pawlika i Artura Żmijewskiego. To piękno zaklęte w bitach płyty kompaktowej.

Reklama

Być artystą i mierzyć się z wielkością i pięknem poezji Jana Pawła II to niemal wyznanie wiary. Modlitwa, w której forma zbudowana jest z nut jak z paciorków różańca. Płyną one sznurem, dotykając najdelikatniejszych strun naszej wrażliwości. Z jednej strony głębia słowa, z drugiej muzyka. Ta wszechobecna forma artystycznego wyrazu, jednocześnie język uniwersalny, choć odwołujący się do pewnego abstraktu. Co tu ukrywać, Włodek Pawlik jest mistrzem w nadawaniu poezji Jana Pawła II nowego – w wymiarze sztuki – sensu. To wieloletnie doświadczenia w obcowaniu ze strofami papieża poety. Tryptyk rzymski to dzieło, które w artystyczną drogę Pawlika wpisane jest od lat – wiele lat przed dniem, w którym nasz pianista, kompozytor i jazzman sięgnął po muzycznego Oscara – nagrodę Grammy. Tryptyk rzymski to współpraca z nieżyjącym już Krzysztofem Kolbergerem, to wykonania w latach 2004-07, w tym jedno szczególne – 9 kwietnia 2005 r., kiedy to w dzień po pogrzebie papieża Polaka zabrzmiało w Instytucie Kultury Polskiej w Rzymie – parę kroków od Watykanu, u brzegu Tybru.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Chcąc nie chcąc, kiedy słuchamy tej interpretacji, szukamy porównań recytacji Żmijewskiego z tym, czym zachwycał nas Krzysztof Kolberger. Można wręcz powiedzieć, że to pewien gest odwagi sięgnąć do dzieła tak oszlifowanego przez tandem Pawlik-Kolbeger jak brylant. I zapewne zapytają Państwo, jak Artur Żmijewski wypada w tej artystycznej konfrontacji. Jest inny, odciska na wykonaniu swoje piętno, waży słowa, nadaje im odpowiedni ciężar. Ale czemu się dziwić, skoro rzecz tu o sprawach ważnych, fundamentalnych. Dla mnie Żmijewski w pewien sposób przekracza tutaj obraz popularnego aktora, wyłamuje się z ram filmowych i telewizyjnych. Kiedy mamy do czynienia tylko z głosem, skupiamy się na nim. A Żmijewski potrafi na nas to skupienie wymusić. Wraz z Pawlikiem zabierają nas w podróż do świata piękna i prawdy. Brawo! Nie będę ukrywał, że słuchając, miałem ciarki. Powróciły te wszystkie wspomnienia, obrazy, jak choćby ten, kiedy Tryptyk rzymski wykonywali Stanisław Sojka i Janusz „Yanina” Iwański w Watykanie przed samym Ojcem Świętym...

Reklama

Powiedzieć dzisiaj, że Jan Paweł II wywarł olbrzymi wpływ na nasze czasy, losy, na to wszystko, co towarzyszyło nam przez wiele dekad – to stwierdzić oczywistość. On dawał nam nadzieję, umacniał miłością, zachęcał, by na chwilę zwolnić i zastanowić się nad tym wszystkim, co czynimy i dokąd podążamy „tu i teraz”. Niósł dar nadziei i miłości aż do ostatnich chwil swej ziemskiej egzystencji.

Muzyka Pawlika iskrzy się od emocji. Ale nie jest to afektacja w nutach forte, a błyskotliwe perełki, tyle samo pełne słowiańskiego zaśpiewu, ile zbudowane na całym fundamencie pianistyki. Jest w tym coś z impresjonizmu, czasami mam skojarzenia z Nokturnem op. Samuela Barbera (zwłaszcza część trzecia), ale cały czas nawet na chwilę nie mamy wątpliwości, kto nam te nuty serwuje. Pawlik ma swój brzmieniowy „podpis”. Jedyny.

Płyta to również wspaniałe brzmienia, efekt pracy reżyser nagrania Ewy Guziołek-Tubelewicz. Przestrzeń fortepianu pełna powietrza i niemal namacalna bliskość głosu Żmijewskiego. Tak, to działa!

2020-06-24 09:57

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kompozytor rozdarty historią

Już dawno żadna książka nie namieszała mi w głowie tak jak „Zgiełk czasu” Juliana Barnesa. Laureat Nagrody Bookera wchodzi w życie Dymitra Szostakowicza może nie z przysłowiowymi buciorami, ale bez ogródek, by odbrązowić jeden z najbardziej monumentalnych pomników kultury muzycznej XX wieku. Wnuk Bolesława Szostakowicza, powstańca styczniowego, prawnuk powstańca listopadowego – Piotra; geniusz kompozycji, miłośnik piłki nożnej i siatkówki, człowiek, którego życie – jak sam mówił – przebiegało pod dyktando lat przestępnych. Pierwszym przełomem była wizyta Józefa Stalina, Wiaczesława Mołotowa, Anastasa Mikojana i Andrieja Żdanowa w moskiewskim Teatrze Wielkim, gdzie wykonywano słynną już na całym świecie operę Szostakowicza „Lady Makbet mceńskiego powiatu”. Dezaprobata władzy zepchnęła dzieło i artystę w otchłań infamii, a gwoździem do trumny był artykuł „Chaos zamiast muzyki” w „Prawdzie”. Kompozytor sam otarł się o śmierć, jako protegowany marszałka Michaiła Tuchaczewskiego był bowiem dwukrotnie wezwany do NKWD w sprawie spisku generałów. Za drugim razem, kiedy stawił się na przesłuchanie, oficera Zakriewskiego, który go wezwał, już nie było – śledczy stał się ofiarą. Podobnych zakrętów w życiu Szostakowicza było więcej. Z każdą kartą książki nie tyle poznajemy fabularyzowane fakty z życia kompozytora, ile obserwujemy jego przemianę – ot, jak z wroga ludu staje się ulubieńcem władzy, jak sam siebie potępia, jak jedzie do Stanów Zjednoczonych, gdzie wychwala władzę radziecką, jak krytykuje system imperialistyczno-kapitalistyczny i wreszcie gra na fortepianie swoje kompozycje w wypełnionej po brzegi Madison Square Garden. Z jednej strony piętnastotysięczny tłum i transparenty przed hotelem namawiające go do skoku z okna i wystąpienia o azyl, z drugiej – człowiek, muzyczny geniusz, który zdaje sobie sprawę z potęgi śmiertelnej machiny, którą była władza Stalina. Ile w tym było gry, intelektualno-moralnych szachów, które pozwalały Szostakowiczowi działać w imperium zła, tworzyć arcydzieła muzyki XX wieku, a ile strachu? Zwykłego, ludzkiego, paraliżującego, który sprawiał, że obok drzwi do gabinetu Stalina zawsze stało dwóch sanitariuszy, którzy mogli wynieść omdlonego petenta bądź posprzątać po nim, gdy z nerwów zanieczyścił salon władzy. Symfonie: II, V, VI, VII, IX czy pierwsza w zbiorze, którą prowadzili najwybitniejsi dyrygenci z czołowymi orkiestrami, gdy jej twórca miał nieco ponad 20 lat, mistrzowskie dzieła muzyki kameralnej, pianistyczne perły z 24 preludiami na czele. Spuścizna po Szostakowiczu jest fenomenalna, a mój zachwyt nad nią – nieskrywany. Kiedy włączam płytowe nagranie bądź słucham koncertowej interpretacji, muzyka potomka Polaków zabiera mnie w muzyczną podróż, artystyczny kosmos. Rzecz w tym, że po lekturze „Zgiełku czasu” już nigdy nie będę pewien, czy mistrz mówi do mnie serio, czy też z przymrużeniem oka. Gdzie kończy się geniusz, a zaczyna życiowy pragmatyzm, zaś miejsce twórczej weny zajmuje cynizm.
CZYTAJ DALEJ

Jezus jest naszym lekarzem, chcącym uleczyć zranione serca

2025-06-12 09:34

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Pixabay.com

Rozważania do Ewangelii Mt 9, 9-13.

Piątek, 4 lipca. Dzień powszedni albo wspomnienie św. Elżbiety Portugalskiej
CZYTAJ DALEJ

Odkryj Jasną Górę z Jasnogórskim Centrum Informacji

2025-07-03 17:45

[ TEMATY ]

Jasna Góra

przewodnik

zwiedzanie

BPJG

Odkryj Jasną Górę - zachęcają przewodnicy Jasnogórskiego Centrum Informacji. Od 30 lat pracownicy Centrum i wolontariusze służą przybywającym tutaj pielgrzymom z Polski i świata. Zapewniają bogatą ofertę dla zwiedzających. W ubiegłym roku oprowadzono prawie 90 tys. osób z 74 krajów.

S. Małgorzata Kierznowska, dyrektor Jasnogórskiego Centrum Informacji zapewnia, że każdy z pielgrzymów znajdzie na Jasnej Górze coś, co go zachwyci. Jak zauważyła, wierni przybywają tutaj przede wszystkim, aby spotkać się z Matką Bożą, dlatego zwiedzanie rozpoczynają od poznania historii Cudownego Obrazu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję