Reklama

Wywiady

Chrześcijanie wśród muzułmanów

Ona – Polka, biblistka. On – Turek, 18 lat temu przeszedł z islamu na chrześcijaństwo i porzucił pracę wykładowcy akademickiego, by założyć chrześcijańskie biuro pielgrzymkowe. Dziś jako małżeństwo wspólnie kontynuują pracę w obszarze turystyki biblijnej.

Niedziela Ogólnopolska 26/2019, str. 24-25

[ TEMATY ]

świadectwo

Marian Sztajner/Niedziela

Katarzyna i Hakan Kanerowie z dwuletnią córeczką Lidią

Katarzyna i Hakan Kanerowie z dwuletnią córeczką Lidią

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANNA PRZEWOŹNIK: – Jak długo jesteście małżeństwem?

KATARZYNA KANER: – Trzy lata. Mój pobyt w Turcji pokrywa się z podjęciem decyzji o małżeństwie, czyli od trzech lat mieszkam tam na stałe.

– To życie zawodowe sprawiło, że znalazłaś się w Turcji?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

K. K.: – Tak. Przez kilkanaście lat pracowałam na Dalekim Wschodzie, na Filipinach, ewangelizując osoby nawrócone na chrześcijaństwo z religii dalekowschodnich. Postanowiłam jednak zamknąć ten rozdział życia i rozpoczęłam pracę na Bliskim Wschodzie, skoncentrowałam się głównie na Izraelu, gdzie 10 lat pracowałam w charakterze przewodnika po Ziemi Świętej. Interesuje mnie turystyka biblijna, przede wszystkim chrześcijaństwo w kontekście historii religii. Naturalną konsekwencją mojej pracy w Izraelu stało się zainteresowanie Gruzją, Armenią i Turcją. Moja praca polega na świadomym szukaniu śladów chrześcijaństwa. Wcześniej to było jakby docieranie do ludzi z tym, co chrześcijaństwo ma do zaoferowania, zwłaszcza jeśli chodzi o zrozumienie człowieka i jego drogi do zbawienia.

– Jak poznałaś męża?

K. K.: – Mąż był i jest jedynym człowiekiem, który tak odważnie prowadzi w Turcji chrześcijańskie biuro pielgrzymkowe. Byłam przewodnikiem grupy turystycznej zorganizowanej przez jego biuro. Spotkaliśmy się więc na ścieżce zawodowej.

Reklama

– Hakan, od urodzenia wzrastałeś w kulturze muzułmańskiej – jak odkryłeś chrześcijaństwo?

HAKAN KANER: – Moja rodzina to, tak jak większość obywateli Turcji, przedstawiciele kultury muzułmańskiej. Jakieś 20 lat temu zaczęły się w moim życiu pojawiać poważne pytania, głównie w kontekście osobistych doświadczeń – wtedy zaczęły się też moje poszukiwania. Zawsze miałem szacunek dla każdego wyznania. Chrześcijaństwo przemówiło do mnie najbardziej od strony intelektualnej. W tej religii mocno podkreślona jest miłość. Miłość, która wyraża się przez ofiarę. Świadomość, że Jezus poświęcił swoje życie po to, by nas uwolnić od grzechu, spowodowała, że postanowiłem za Nim pójść. Dopiero później odkryłem, że zręby chrześcijaństwa są właśnie na ziemi, z której pochodzę. Ten fakt mnie zmobilizował i uznałem, że chcę się temu poświęcić.
K. K.: – Chrześcijaństwo dla męża jest czymś ważnym. Gdy mówi o miłości, widzi to przez pryzmat ofiary życia Chrystusa. W tym jest też element transcendentny, bo tu chodzi o życie wieczne. On nie miał żadnej katechezy, kiedy był dzieckiem czy młodzieńcem. My od dziecka jesteśmy uczeni religii, nawet swoistego żargonu, sposobu formułowania prawd wiary.

– Byłeś wykładowcą akademickim. Czy to wiara spowodowała, że całkowicie oddałeś się czemuś innemu?

H. K.: – Wcześniej zajmowałem się sztuką. Zrobiłem doktorat w Wiedniu, byłem wykładowcą na Akademii Sztuk Pięknych w Stambule. Zostawiłem pracę naukową, by założyć biuro turystyki biblijnej. To konsekwencja drogi chrześcijanina...
K. K.: – Dla mnie też jest to bardzo budujące, bo on to zrobił u siebie. Każdy ze znajomych Hakana z uczelni wie, że przestał pracować naukowo i rozpoczął „dziwną” działalność. Myślę, że dla męża to jest pewne świadectwo jako chrześcijanina. Odpowiedzialność wynikająca z tego, że chrześcijaństwo formowało się na tej ziemi i teraz on może je promować. Nie jest pastorem, nie wykłada teologii, więc promuje chrześcijaństwo, zapraszając tych, którzy przyjeżdżają do Turcji wypoczynkowo.
Hakan dużo studiował. Potrzebował ok. 4 lat, zanim przyjął chrzest. Nie miał zakorzenienia w żadnej wspólnocie, która dawałaby możliwość dalszego wzrostu w wierze, wprowadzenia w sakramenty. I dalej trwa na chrześcijańskiej drodze. Nie za moją przyczyną na nią wkroczył, ale dziś mogę być dla niego wsparciem i pomocą.
Hakan jest pierwszym i jak dotąd jedynym człowiekiem spośród tych, których znam w Turcji, który świadomie przyjął chrześcijaństwo. Chociaż wciąż nie ma odwagi nazwać siebie katolikiem, prawosławnym czy chrześcijaninem Kościoła ortodoksyjnego. Myślę, że to dlatego, iż wchodził w chrześcijaństwo trochę „na własną rękę”. Później docierali do niego różni „misjonarze” z USA. Mąż potrzebuje dalszych konkretnych kroków, żeby się utożsamić z wybraną wspólnotą Kościoła. Wciąż jeszcze patrzy na Kościół tylko jako na wspólnotę wierzących. Myślę, że dziś najważniejsza jest dla niego nauka Jezusa. On bardzo się trzyma Pisma Świętego i studiów historii chrześcijaństwa, czyli poznaje historię Kościoła. Ponieważ nie wychował się w żadnej tradycji, nie została mu ona przekazana, najczęściej mówi: „jestem, chciałbym być naśladowcą Chrystusa”.
To jest bardzo duże przejście. Trzeba było zrobić ogromny krok, żeby wyjść z islamu samemu i świadomie przyjąć chrzest.

– Jak rodzina Hakana przyjęła jego decyzję o przejściu na chrześcijaństwo?

K. K.: – Turcja jest krajem muzułmańskim, ale świeckim. Religia, którą wyznaje Hakan, nikogo nie obchodzi, również jego rodziny. Oni są muzułmanami z grupy Bektaszytów. Mama może jeszcze przestrzega jakichś modlitw, ale ani ona, ani siostra Hakana nie noszą nakrycia głowy, ich muzułmańska religijność nie jest radykalna. Droga, którą poszedł Hakan, nie jest dla nich czymś istotnym. Może większym problemem jest to, że ma żonę Polkę. To wynika jednak z pewnego rodzaju poczucia patriotyzmu: „To nasz syn, brat. On stąd, a tu jakaś Polka”.

– Co jest najtrudniejsze dla Polki katoliczki mieszkającej w Turcji?

K. K.: – Największa dolegliwość to brak kościołów i ograniczona dostępność do Eucharystii. Na Msze św. jeździmy na drugą stronę Bosforu, raz w tygodniu. Trudne jest to, że chrześcijaństwa jest tutaj tak niewiele, a nie fakt, że żyjemy w środowisku muzułmańskim.

– Wychowywanie córki katoliczki w kraju, w którym panuje kultura muzułmańska, to też z pewnością wyzwanie...

K. K.: – Tak, wychowywanie córki jest dla mnie i męża najważniejsze. Teraz jest mała, ale kiedy będzie w wieku szkolnym, różnice kulturowe i religijne będą bardziej widoczne. Będzie się częściej spotykać z muzułmańską kulturą. Do tej pory pracowałam wśród osób, które się nawracały z religii dalekowschodnich. Pomagałam, dzieliłam się swoją wiedzą. W przypadku córki to coś zupełnie innego. To jest odpowiedzialność za nowe życie, które będzie wsiąkać w kulturę muzułmańską i, obawiam się, w kulturę wciąż bardziej radykalizującej się Turcji. Dojrzewanie w niej wiary jest wielką moją i męża troską. Wiara rodzi się też ze słyszenia. Lidia słyszy pięć razy dziennie nawoływanie z minaretu, a to jest nam obce nie tylko kulturowo, ale też duchowo. W Turcji nie słyszymy dzwonów, nie mamy doświadczenia katolickich obrzędów, uroczystości, procesji. Dostęp do symboliki, obrzędów religijnych jest w tym kraju bardzo skromny.
W domu staramy się przekazywać córce wartości chrześcijańskie. W Stambule łączę się z Polską przez słuchanie rozgłośni katolickich czy oglądanie Apelu Jasnogórskiego. Zaskoczyłam nawet abp. Wacława Depo, którego spotkałam podczas pielgrzymki w Ziemi Świętej. Był bardzo zdziwiony, kiedy przywitałam go z imienia i nazwiska.

– Córka jest jeszcze mała, ale podkreślasz, że od początku jest przywiązana do Maryi. W jaki sposób się to przejawia?

K. K.: – Poczytuję to sobie za wielki dar, że u Lidii widać taką miłość do Maryi. Od dwóch kapłanów z Polski dostała ikonę Matki Bożej Częstochowskiej. Jedną podarowano jej na pierwsze urodziny. Lidia rozkochała się w Maryi i gdy widzi Jej wizerunek, ciągle powtarza – „Ave Maryja”.

– Przez biuro pomagacie ludziom powracać do korzeni chrześcijańskich...

K. K.: – Turcja po Palestynie jest drugą ojczyzną chrześcijaństwa. Ta ziemia to wiele miejsc biblijnych. Wielki charyzmat i duchowość św. Pawła, św. Filipa, św. Jana. Otwieramy się, współpracujemy z biurami i czekamy na Polaków. Z polskimi grupami spotykamy się na obszarach i Turcji, i Izraela, bo jest to ciąg dalszy turystyki biblijnej.

2019-06-25 14:10

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szczecińskie Dni Katechetyczne

Niedziela szczecińsko-kamieńska 37/2020, str. I

[ TEMATY ]

świadectwo

katechezy

katecheta

świadectwo wiary

Ks. Robert Gołębiowski

Ks. prof. Waldemar Cisło apeluje by ciągle dawać świadectwo

Ks. prof. Waldemar Cisło apeluje by ciągle dawać świadectwo

Od chwili Zesłania Ducha Świętego Kościół pełni misję katechetyczno-ewangelizacyjną. To fundament, na którym buduje się duchowość, który wpływa na postawę moralną i przyczynia się do zbawienia.

Szczególne znaczenie ma katecheza szkolna, która od kilku miesięcy funkcjonuje w bardzo ograniczonym zakresie. Tradycyjnie przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego i katechetycznego wszyscy uczestniczący w szkolnej katechezie spotkali się w bazylice archikatedralnej w Szczecinie na Dniach Katechetycznych.

CZYTAJ DALEJ

Postawiono zarzuty ks. Michałowi O.

2024-03-27 18:21

Adobe Stock

Prokuratura postawiła w środę zarzuty pięciu osobom w związku ze sprawą wykorzystania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Wśród nich jest czterech urzędników resortu sprawiedliwości i „beneficjent funduszu” ks. Michał O. W ramach Funduszu ośrodkowi „Archipelag” miała zostać przyznana dotacja na kwotę blisko 100 milionów złotych.

- Ks. Michał O. działając wspólnie w porozumieniu z tymi urzędnikami, doprowadził do wypłaty tych środków. Tutaj istotną kwestią jest to, że działali wspólnie i w porozumieniu - poinformował dziś podczas konferencji rzecznik prasowy prok. Przemysław Nowak. Zapowiedział, że będą kierowane wnioski o tymczasowy areszt wobec trzech osób, a zebrany materiał dowodowy będzie analizowany pod kątem uchylenia immunitetu politykom. Powstające na warszawskim Wilanowie centrum terapeutyczne ma na celu pomoc ofiarom przemocy.

CZYTAJ DALEJ

Całun Turyński – badania naukowe potwierdzają, że nie został wyprodukowany

2024-03-28 22:00

[ TEMATY ]

całun turyński

Adobe.Stock

Całun Turyński

Całun Turyński

W Turynie we Włoszech zachowało się prześcieradło, w które według tradycji owinięto ciało zmarłego Jezusa - Święty Całun. W ostatnich latach tkanina ta została poddana licznym, nowym badaniom naukowym. Rozmawialiśmy o tym z prof. Emanuelą Marinelli, autorką wielu książek na temat Całunu - niedawno we Włoszech ukazała się publikacja „Via Sindonis” (Wydawnictwo Ares), napisana wspólnie z teologiem ks. Domenico Repice.

- Czy może pani profesor wyjaśnić tytuł swojej nowej książki „Via Sindonis”?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję