Reklama

Drogi do świętości

Moja Modlitwa

Czy jeśli nie umiem modlić się na głos z podniesionymi rękoma, to znaczy, że nie otwieram się na Ducha Świętego? Czy jeśli nie potrafię skupić się na adoracji Najświętszego Sakramentu, to znaczy, że za mało pragnę przebywać w obecności Jezusa? Czy prawdziwie wierzący człowiek powinien odnaleźć się w każdej formie modlitwy? A może są nam przeznaczone dwa lub trzy rodzaje modlitwy, bo… tacy się urodziliśmy?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Co do jednego możemy być zgodni: modlitwa jest ważna. W końcu to nasza rozmowa, nasze przebywanie z Panem Bogiem. Więc to normalne, że przejmujemy się, kiedy coś nam tu nie wychodzi. – Różne mogą być przyczyny tego, jaka modlitwa bardziej nam pasuje. Być może czasami rzeczywiście nasza otwartość mogłaby być większa. Ale to nie znaczy, że brak gotowości do podejmowania danego rodzaju modlitwy natychmiast zakłada naszą złą wolę albo przynajmniej jakąś obojętność – uspokaja ks. Paweł Łobaczewski, psycholog i proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego w Zielonej Górze. – Jeśli mówimy np. o braku skupienia podczas adoracji, to w grę może wchodzić wiele czynników. To nie tylko kwestia nieprzyzwyczajenia czy nieumiejętności, to też kwestia naszego codziennego sposobu życia czy typu osobowości. A najnowsze badania wskazują, że nawet sposobu odżywiania.

Wybieramy, bo...

Zdaniem Magdaleny Urbanowicz, certyfikowanego praktyka metody MBTI®, ze Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich w Poznaniu to właśnie osobowość jest kluczowa w wybieraniu przez nas formy modlitwy. – Po latach pracy z wieloma ludźmi widzę, że osobowość bardzo wpływa na wybór nie tylko np. naszej ścieżki zawodowej, ale również naszej życiowej misji, naszego powołania. Na tej ścieżce potrzebujemy odnawiać siły. A robimy to m.in. dzięki modlitwie, praktykom religijnym i wspólnocie. O ile do wspólnoty czasem przychodzimy kierując się tym, że ktoś nas zaprosił, że jest tam nasza przyjaciółka, to już z ulubioną formą modlitwy jest inaczej. Oczywiście opinie czy sugestie bliskich osób też są dla nas ważne, czasami o czymś przeczytamy i nas zaciekawi albo w naszym domu babcia i mama odmawiały Różaniec, więc my też taką formę modlitwy praktykujemy. Jednak ta modlitwa, w której rzeczywiście najlepiej się czujemy, jest mocno powiązana z naszą osobowością. To nie znaczy wcale, że jest łatwiejsza, po prostu jest „nasza”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Kontemplacja czy pielgrzymka?

Nie ma zatem nic złego w tym, że wolimy medytację od tańca liturgicznego albo śpiew uwielbienia od modlitwy brewiarzowej. Licytowanie się, która modlitwa jest lepsza, zwyczajnie nie ma sensu. – Sam Kościół jest zbudowany z wielu rodzajów wspólnot, które mieszczą się w różnych nurtach. To nie przypadek, że nie mamy takiej całkowitej uniformizacji, w której tylko jakaś mała garść modlitw jest dozwolona. Istnieją różne drogi i jest całe ich bogactwo. Dzięki temu każdy może znaleźć swoją, tę właściwą dla siebie, którą powinien podążać do Pana Boga – wyjaśnia ks. Łobaczewski.

To brzmi naprawdę optymistycznie, zwłaszcza dla kogoś, kto zmaga się z modlitwą – bo może po prostu jeszcze nie znalazł tej właściwej dla siebie. Problem pojawia się, kiedy zaczynamy się zastanawiać nad sobą. Skąd mamy wiedzieć, jaka jest nasza osobowość? I jaka modlitwa będzie tą „naszą”? – Jesteśmy bardzo różnorodni. Jedni z nas są introwertykami, drudzy ekstrawertykami, a na tym różnice między nami się nie kończą. Introwertyk skłoni się ku modlitwie kontemplacyjnej, ku medytacji, a ekstrawertyk wybierze np. pielgrzymkę. Pewne rzeczy, te najbardziej podstawowe, jesteśmy w stanie rozpoznać intuicyjnie. Możemy też pytać naszych bliskich, którzy nas dobrze znają. W mojej pracy posługuję się metodą MBTI® stosowaną w doradztwie małżeńskim, która pomaga nam zdiagnozować typ naszej osobowości – jeden z możliwych 16 typów. Warto skorzystać z tej lub innej diagnozy osobowości – mówi Magdalena Urbanowicz. – Mówi się przecież o tym, że łaska działa na naturze. Poznanie swojej natury to nic innego, jak poznanie swojej osobowości. To nam pomoże współpracować z łaską. Z tego płynie wiele korzyści, bo pomaga nam rozwijać potencjał dany od Pana Boga.

Kiedy już poznamy siebie lepiej, możemy na przykład rozpocząć poszukiwania świętego, który miał ten sam typ osobowości. Czytać jego pisma, poznać jego biografię, dowiedzieć się, jak lubił się modlić. To również może nam podpowiedzieć naszą drogę.

Reklama

Gdyby jednak otworzyć się na nowe...

Spytajmy wprost: może zatem wystarczy poprzestać na naszych ulubionych modlitwach, skoro się sprawdzają? I nie pchać się tam, gdzie może być trudniej? – Bałbym się patrzeć na modlitwę tylko pod kątem moich aktualnych predyspozycji. Bo modlitwa musi zakładać pewien duchowy rozwój – podkreśla ks. Łobaczewski. – Tak więc z jednej strony jak najbardziej w naszym codziennym kontakcie z Panem Bogiem możemy wybierać te formy, które są „nasze”, ale z drugiej strony nie zamykajmy się na to, co Kościół proponuje np. w różnych okresach liturgicznych. Nie bójmy się nowych form, które pojawiają się na danym etapie naszego rozwoju duchowego. – I dodaje: – Czasami do niektórych rodzajów modlitwy trzeba się przekonać. Pamiętam, że tuż przed rozpoczęciem formacji seminaryjnej, w czasie propedeutycznym, wielkim szokiem dla mnie była codzienna godzinna adoracja na klęcząco, w całkowitej ciszy. A już dzisiaj taka modlitwa stanowi dla mnie duże wsparcie w różnych momentach.

Nieraz na pierwszy rzut oka może się wydawać, że coś zupełnie do nas nie pasuje. A jednak... – Mówiłam wcześniej, że pielgrzymki piesze wybierają ekstrawertycy. Ale to nie znaczy, że introwertyk nie wybierze tego rodzaju modlitwy. Po prostu on będzie szukał raczej grupy, która wędruje w milczeniu, albo będzie szedł na końcu czy jeszcze w inny sposób będzie poszukiwał ciszy, bo ona jest mu potrzebna. Dlatego nie musimy zamykać się w konkretnym rodzaju modlitwy, szczególnie jeśli jakaś inna nas zaciekawi. Tu też możemy znaleźć coś dla siebie – mówi Magdalena Urbanowicz. – Pamiętajmy także, że nie ma chrześcijaństwa w pojedynkę. Otwarcie się na nowe formy modlitwy może nam pomóc w zrozumieniu innych osób, w uświadomieniu sobie, jak cudownie jesteśmy stworzeni do różnorodności właśnie. Razem możemy wielbić Boga na wiele sposobów.

Reklama

Czyżby niesprawiedliwość?

Gdy w grę wchodzi Różaniec, modlitwa charyzmatyczna, rozważanie Pisma Świętego bądź wielbienie Boga tańcem – tu zdecydowanie mamy wybór i swobodę. Jednak już Msza św. ma swój ustalony porządek, a uczestnictwo w niej jest dla katolika oczywistym niedzielnym i świątecznym obowiązkiem. Załóżmy, że nie do końca dobrze się odnajdujemy podczas liturgii. Czyżby dotykała nas niesprawiedliwość, że jest nam trudniej niż innym?

– Warto w takiej sytuacji zwrócić się do Ducha Świętego, żeby prowadził nas drogą, którą Pan Bóg dla nas przewidział. Tu pewnym rozwiązaniem jest churching, czyli zjawisko przemieszczania się z parafii do parafii w poszukiwaniu choćby lepiej przygotowanej liturgii, lepszych kazań. Rozumiem, że za tym kryje się pragnienie lepszego spotkania z Panem Bogiem. Ale nie można wyłącznie skupić się na formie, która tylko mnie zadowala. To już byłby objaw konsumizmu religijnego, w którym zaspokajamy tylko własne potrzeby. Musimy też pytać, gdzie jest Bóg. Prośmy Ducha Świętego, by odpowiednio prowadził naszą modlitwę. Dobrze jest poznawać siebie, dobrze jest nad sobą pracować, ale jeszcze zanim do tego przystąpimy, wezwijmy obecności Bożej. To nam pomoże w znajdywaniu naszej drogi – mówi ks. Łobaczewski.

2019-06-12 09:02

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rewolucja po Bożemu

Wiesz, że każdy nasz czyn ma ogromny wpływ na cały świat? Dobro, uśmiech, podanie ręki – rozchodzi się jak fala. Zło tak samo. Człowiek jest częścią świata. Ma udział w tworzeniu jego przyszłości...

Słowa te wypowiedział do swej żony Piotr Łuszcz „Magik”, polski raper, członek grupy muzycznej „Paktofonika”. W nich zawarta jest mocna zachęta do życia w odpowiedzialności za każdy swój czyn i wypowiedziane słowo. Ta świadomość wynika ze spotkania z Kimś, z jakiejś głębszej refleksji, które dają światło i otwierają na nowy Cel. Dzięki niemu nic nie jest już takie, jakie było wcześniej. Wszystko się zmienia w moim życiu, gdy przez moje słowa i czyny zmieniam świat. Świadomość ta prowadzi do poznania największej prawdy – bezwarunkowej miłości Boga względem każdego z nas. Bez niej doświadczamy swej nicości, odziedziczonej słabości, która jednak w świetle doświadczenia Boga chętnie nam przebaczającego, przeradza się w proces nawrócenia i świadczenia o tym wobec wszystkich. Zostajemy wówczas obdarowani światłem na naszej drodze – charyzmatem miłości, który pokonuje wszelkie nasze obawy, leczy rany i zbliża ludzi do siebie.

CZYTAJ DALEJ

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

2024-04-23 12:01

[ TEMATY ]

Sosnowiec

diecezja sosnowiecka

bp Artur Ważny

Karol Porwich "/Niedziela"

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego.

Decyzję Papieża ogłosiła dziś w południe (23 kwietnia 2024) Nuncjatura Apostolska w Polsce. Mianowany biskupem sosnowieckim bp Artur Ważny urodził się 12 października 1966 r. w Rzeszowie. Święcenia prezbiteratu przyjął 25 maja 1991 r. w Tarnowie. 12 grudnia 2020 r. został mianowany biskupem pomocniczym diecezji tarnowskiej. Święcenia biskupie przyjął 30 stycznia 2021 r. Jego dewizą biskupią są słowa: „Patris corde” („Ojcowskim sercem”). Bp Ważny w swojej dotychczasowej posłudze duszpasterskiej współpracował z różnego rodzaju ruchami i stowarzyszeniami, wiele czasu poświęcał też małżeństwom i rodzinom. Głosił rekolekcje w wielu krajach europejskich, w Ameryce Południowej oraz w USA. Jest autorem takich książek, jak: „Ewangelia bez taryfy ulgowej”, „Jesteś źrenicą Boga” czy „Warsztat św. Józefa”. Ponad dwadzieścia razy pielgrzymował pieszo w pielgrzymce z Tarnowa na Jasną Górę. W Konferencji Episkopatu Polski pełni funkcję przewodniczącego Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji przy Komisji Duszpasterstwa, wchodzi też w skład Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży.

CZYTAJ DALEJ

Franciszek: cnoty teologalne pozwalają nam działać jako dzieci Boże

2024-04-24 10:07

[ TEMATY ]

papież

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

O znaczeniu cnót teologalnych: wiary, nadziei i miłości w życiu moralnym chrześcijanina mówił dziś Ojciec Święty podczas audiencji ogólnej. Zaznaczył, że pozwalają nam one działać jako dzieci Boże.

Na wstępie papież przypomniał, że każdy człowiek jest zdolny do poszukiwania dobra, jednakże chrześcijanin otrzymuje szczególną pomoc Ducha Świętego, jaką są wspomniane cnoty teologalne. Cytując Katechizm Kościoła Katolickiego Franciszek podkreślił, że „są one wszczepione przez Boga w dusze wiernych, by uzdolnić ich do działania jako dzieci Boże i do zasługiwania na życie wieczne” (n. 1813).Dodał, iż wielkim darem cnót teologalnych jest egzystencja przeżywana w Duchu Świętym. Są one wielkim antidotum na samowystarczalność i zarozumiałość, czy pokusę wywyższania samych siebie, obracania się wokół swego „ja”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję