Reklama

Niedziela Rzeszowska

Rzeszowianie spod Monte Cassino

„Czy widzisz ten rząd białych krzyży? Tam Polak z honorem brał ślub. Idź naprzód, im dalej, im wyżej, tym więcej ich znajdziesz u stóp. Ta ziemia do Polski należy, choć Polska daleka jest stąd, bo wolność krzyżami się mierzy, historia ten jeden ma błąd”. Za słowami Feliksa Konarskiego, który17 maja 1944 r., na dzień przed zdobyciem Monte Cassino, napisał tekst do legendarnej już dziś pieśni wojskowej „Czerwone maki...”, można z wdzięczną pamięcią powiedzieć: ta ziemia też do Rzeszowa należy, bo stąd wyszli chłopcy, którzy 75 lat temu już jako przeszkoleni żołnierze walczyli w szeregach II Korpusu Polskiego pod wodzą gen. W. Andersa, aby wrócić jak ongiś ich przodkowie z ziemi włoskiej do Polski... wolnej Polski!

Niedziela rzeszowska 20/2019, str. 4-5

[ TEMATY ]

Monte Cassino

wjarek/stock.adobe.com

Cmentarz na Monte Cassino

Cmentarz na Monte Cassino

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trzech z 46 abiturientów ujętych w sprawozdaniu dyrekcji II Państwowego Gimnazjum i Liceum im. S. Sobińskiego w Rzeszowie za rok 1938/39 stało się uczestnikami i bohaterami walk o Monte Cassino. Byli to: Marian Jerzy Elgas, Władysław Kawecki i Józef Pieńkowski – maturzyści roku 1939, których wojenna odyseja rozpoczęła się we wrześniu pierwszego roku wojny. Nie była ona jednak taka sama dla całej trójki rzeszowian walczących o niemiecką twierdzę na klasztornym wzgórzu w Apeninach, którą wielonarodowe wojska sprzymierzone próbowały bezskutecznie zdobyć od stycznia 1944 r., żeby otworzyć sobie drogę do Rzymu. Historię Mariana Elgasa i Władysława Kaweckiego osobiście znał i udokumentował ich licealny przyjaciel oraz towarzysz wrześniowej walki i wspólnego zesłania w sowieckich łagrach – Zbigniew – który przebywał z nimi i jeszcze z jednym kolegą z maturalnej klasy – Tadeuszem Tomaką – aż do 1943 r. Z benedyktyńską nomen omen precyzją opisał on drogę czterech przyjaciół, z których dwóch bohatersko zawalczyło o zdobycie wzgórza, nad którym od VI w. do alianckiego zbombardowania w 1944 r. górował klasztor założony przez św. Benedykta.

Panowie, przyrzeknijcie mi, że jutro wstąpicie do wojska!

Z końcem sierpnia 1939 r., po zdaniu egzaminu dojrzałości, ambitna czwórka: Marian, Zbyszek, Władek i Tadek wyruszyła z Rzeszowa do Lwowa na egzamin konkursowy na Politechnikę Lwowską. Tam zamiast szlifować wiedzę, uczestniczyli w kopaniu rowów przeciwlotniczych na uczelni, bo wojna wisiała już w powietrzu... Szybko marzenia o studiach rozprysły się z hukiem niemieckich bomb i skierowały na zupełnie inne tory, które – dosłownie – zawiodły ich ostatnim pociągiem ze Lwowa do Lidy, bowiem w Wiernym Mieście nie było już broni dla ochotników, którzy jak oni chcieli walczyć. W tej drodze, którą w części przemierzyli, stojąc na desce zewnątrz zatłoczonego pociągu, towarzyszył im ojciec Mariana – płk Stanisław Elgas – który jako doświadczony oficer CK armii i pierwszy dowódca Pułku Piechoty Ziemi Rzeszowskiej – przekazał ich pod dowództwo 19. Dywizyjnego Kursu Podchorążych Rezerwy Piechoty przy 77. pp. w Lidzie. Przyrzekli bowiem jednej z Kresowianek rozdających zupę dla wojska, że jutro wstąpią do armii. Po krótkim przeszkoleniu i z uczniowskim zasobem wiedzy wyniesionej z lekcji przysposobienia wojskowego uczestniczyli w obronie Grodna zaatakowanego przez wojska sowieckie. W czasie walk grodzieńskich Orląt, bo głównie młodzi bronili miasta, zasłynął wśród przyjaciół Władysław Kawecki jako dzielny ułan, który jeszcze po upadku miasta ofiarnie walczył wśród kawalerzystów. Gdy dotarł do nich rozkaz naczelnego wodza, by nie walczyć z Sowietami, przekroczyli granicę litewską, gdzie zostali internowani i przebywali do lipca 1940 r. w obozie jenieckim. Tam też spotkali chor. Kazimierza Tatowicza ze Staromieścia, który jako żołnierz Korpusu Ochrony Pogranicza również trafił do sowieckiej niewoli.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Skąd ten żołnierz tutaj przyszedł?

W 1959 r. gen. Anders zadał to pytanie na obchodach 15. rocznicy bitwy o Monte Cassino, odpowiadając sobie jednocześnie, że był to więzień i łagiernik Sowietów, który w liczbie 115 tys. osób wyszedł z jego wojskiem z radzieckiego zesłania. Wśród tej masy wyniszczonych katorżników, uwolnionych dzięki układowi między gen. W. Sikorskim a sowieckim ambasadorem w Londynie – I. Majskim, była owa czwórka kamratów z Rzeszowa. Z końcem sierpnia 1941 r. uczestniczyli oni w oficjalnej defiladzie tworzonych oddziałów przed płk. Sulik-Sarnowskim, by niedługo po niej zapisać się do Armii Polskiej, zostawiając za sobą radzieckie gułagi. W długim marszu do, jak myśleli, wolnej Ojczyzny, szli w szeregach 5. DP, wśród wynędzniałych, zdziesiątkowanych chorobami, marnie odzianych i licho zaopatrzonych żołnierzy przez Kirgizję, Uzbekistan, Iran, Irak. Między przerzutami z miejsca na miejsce ukończyli kilkumiesięczny Kurs Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty w maju 1942 r. na terenie Dżałał-Abad, po którym Zbyszek z Tadkiem, na skutek reorganizacji oddziałów, zostali skierowani jako specjaliści techniczni do Szkocji, a Marian i Władek poszli szlakiem II Korpusu Polskiego na front włoski. Władysław, choć był obywatelem amerykańskim, bo urodził się w 1920 r. w Jersey City, i mógł skorzystać z prawa opuszczenia radzieckiego „raju”, nie skorzystał z niego i jako Polak łagiernik, i żołnierz artylerzysta bił się dzielnie o Monte Cassino, za co został odznaczony Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Po wojnie nie wrócił do Polski, podobnie jak Marian Elgas i chor. Kazimierz Tatowicz, którzy za bohaterską walkę o Monte Cassino otrzymali Krzyż Walecznych. Wszyscy trzej walczyli także o Ankonę i Bolonię.

Nie zostawił po sobie testamentu

Wśród rzędów białych krzyży na Monte Cassino jest grób kpr. pchor. Józefa Pieńkowskiego, jedynego z trzech maturzystów z Rzeszowa ‘39 r., biorących udział w bitwie, który poległ w heroicznej walce. Niewiele o nim wiadomo, poza tym, że służył w Samodzielnej Brygadzie Strzelców Karpackich na piaskach afrykańskiej pustyni, o czym świadczą posiadana przezeń srebrna odznaka SBSK z legitymacją i kilka pamiątkowych zdjęć. Z „Karpatczykami” uczestniczył w pierwszych godzinach boju o sławne wzgórze w III baonie ciężkich karabinów maszynowych. Poległ 12 maja 1944 r. Po czterech latach od bitwy WKU w Londynie napisała do jego ojca Franciszka: „nie zostawił po sobie testamentu, tylko 6 funtów, 2 szylingi, stary portfel i plik korespondencji”. Czy na pewno nie zostawił? A może jest nim całe jego życie utracone pod Monte Cassino?

2019-05-15 09:02

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pogrzeb ppłk. Antoniego Łapińskiego - weterana walk o Monte Cassino

W gronie najbliższej rodziny żegnany jest dziś ppłk. Antoni Łapiński weteran 2. Korpusu Polskiego, Sybirak i uczestnik bitwy o Monte Cassino, a także walk o Ankonę, Bolonię i Loreto.

Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych poinformował, że po odwołaniu stanu epidemii zorganizuje uroczystości w Katedrze Polowej Wojska Polskiego i przy grobie ppłk. Łapińskiego. "Śpij, Kolego, w ciemnym grobie. Niech się Polska przyśni Tobie” - napisał w mediach społecznościowych Szef UdsKiOR Jan Józef Kasprzyk.

CZYTAJ DALEJ

Dziś Wielki Czwartek – początek Triduum Paschalnego

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Pio Si/pl.fotolia.com

Od Wielkiego Czwartku Kościół rozpoczyna uroczyste obchody Triduum Paschalnego, w czasie którego będzie wspominać mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. W Wielki Czwartek liturgia uobecnia Ostatnią Wieczerzę, ustanowienie przez Jezusa Eucharystii oraz kapłaństwa służebnego.

Wielki Czwartek jest szczególnym świętem kapłanów. Rankiem, jeszcze przed wieczornym rozpoczęciem Triduum Paschalnego, ma miejsce szczególna Msza św. Co roku we wszystkich kościołach katedralnych biskup diecezjalny wraz z kapłanami (nierzadko z całej diecezji) odprawia Mszę św. Krzyżma. Poświęca się wówczas krzyżmo oraz oleje chorych i katechumenów. Przez cały rok służą one przy udzielaniu sakramentów chrztu, święceń kapłańskich, namaszczenia chorych, oraz konsekracji kościołów i ołtarzy. Namaszczenie krzyżem świętym oznacza przyjęcie daru Ducha Świętego.. Krzyżmo (inaczej chryzma, od gr. chrio, czyli namaszczać, chrisis, czyli namaszczenie) to jasny olej z oliwek, który jest zmieszany z ciemnym balsamem.

CZYTAJ DALEJ

Bp Muskus: sensem Eucharystii jest spotkanie z miłością

2024-03-28 20:44

[ TEMATY ]

Kraków

Wielki Czwartek

bp Damian Muskus

diecezja.pl

- Przy jednym stole spotykają się z Jezusem biedacy, grzesznicy, słabi i poranieni ludzie. To nie jest uczta w nagrodę za dobre sprawowanie, uroczysta kolacja dla wybrańców, którzy zasłużyli na zaproszenie - mówił w Wielki Czwartek o Eucharystii bp Damian Muskus OFM. Krakowski biskup pomocniczy przewodniczył Mszy św. Wieczerzy Pańskiej w kościele Matki Bożej Zwycięskiej w Krakowie-Borku Fałęckim.

- Bóg, który pokornie schyla się do ziemi, by umyć nogi człowiekowi, nie wywołuje entuzjazmu. Ten osobisty i czuły gest budzi sprzeciw i zgorszenie wielu - mówił bp Muskus, zauważając, że obraz Boga, który obmywa nogi uczniom, kojarzy się z upokorzeniem. - Paradoksalnie łatwiej przyjąć fakt, że Jezus cierpiał i poniósł śmierć na krzyżu, niż zaakceptować Boga, który z miłości obmywa ludzkie stopy - dodał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję