Chyba pozbyliśmy się już wszelkich złudzeń, że w proteście w budynku Sejmu dobro osób niepełnosprawnych znalazło się rzeczywiście na pierwszym miejscu. Protest, który najpierw spotykał się nawet ze społecznym zrozumieniem, szybko zyskał miano niepotrzebnego i nieskutecznego cyrku, przy którym jednak „błysnęli” niejeden celebryta czy tzw. dyżurny autorytet.
Niezależnie od tego, jak protest się zakończył i co osiągnęli (lub czego nie osiągnęli) protestujący, władze powinny wyciągnąć z tego wydarzenia naukę na przyszłość (i wobec wszystkich możliwych do przewidzenia przypadków); np. taką naukę, by wyraźnie określić, że za wprowadzenie i pobyt (oraz wszystko, co może z tym być związane, czyli także za okupację) osób, które nie są parlamentarzystami lub pracownikami parlamentarnej administracji, odpowiadałyby osoby zapraszające. Odpowiadałyby także finansowo, np. za dodatkowe dyżury straży sejmowej, za utrzymanie porządku i czystości, naprawę szkód itd.
W ten sposób szybko ukrócono by zapędy tych – tyleż bezczelnych, co beztroskich i bezmyślnych – którzy z troską o osoby niepełnosprawne tyle mają wspólnego, co aborcja i eutanazja (której na ogół są zwolennikami) z poszanowaniem ludzkiego życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu