Reklama

Wiara czyni cuda

Historia braci, którch mama umarła przy kolejnym porodzie, a wychowanie przejęli nieodpowiedzialny ojciec z niedobrą macochą

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trzy tygodnie temu (7 maja) pisałem o s. Marcie Górskiej ze Zgromadzenia Służebniczek Starowiejskich. Odnowiłem znajomość (telefonicznie i mailowo) z tą wspaniałą misjonarką po 26 latach, gdy w Zambii kręciliśmy filmy dokumentalne o polskich księżach, zakonnikach i zakonnicach krzewiących wiarę, a równocześnie bardzo konkretnie pomagających ludziom.

S. Marta obchodzi właśnie 60. rocznicę urodzin. Tygodnik Katolicki „Niedziela” zamieścił jej zdjęcie z 1993 r. Teraz mamy okazję pokazać również zdjęcie współczesne, wraz z najlepszymi życzeniami. S. Marta nadal walczy, tym razem na północ od Lusaki, w miejscowości Mansa, gdzie zatrudniona jest jako pielęgniarka w średniej szkole z internatem dla 750 uczniów w wieku 13-18 lat. Szczęść Boże, Siostro!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

A oto konkretny przykład. Jeden z cudów wiary dokonany dzięki niezwykłemu uporowi, pracy i nadziei siostry z klasztoru w Starej Wsi. Tak to sama opisała i dołączyła zdjęcia historii ratowania dzieci.

Stefan Truszczyński

Wadi

Pierwszy kontakt z chłopcem miałam w czerwcu 2009 r. przed wyjazdem do Polski na 3-miesięczny urlop, gdy ojciec przyniósł go do przychodni w Chalabesa ze złamaną nogą. Chłopiec spadł z wysokiego drzewa. Odesłałam go do szpitala powiatowego w Mpika – Mpika District Hospital. Gdy wróciłam z urlopu pod koniec września, ojciec znów przyniósł chłopca, twierdząc, że szpital mu nie pomógł i że chłopiec został wypisany następnego dnia. Ale ja myślę, że on sam się wypisał. W miejscu złamania nogi ciekła ropa i chłopiec odczuwał ogromny ból. Znajomi z misji załatwili mu najlepszy szpital ortopedyczny w Lusace – stolicy Zambii, dokąd został przetransportowany samolotem MMA (Mission Medic Air). Tam stwierdzili zakażenie kości, założyli Wadiemu gips z okienkiem na opatrunki, dali mu antybiotyk na kilka tygodni i odesłali go z powrotem. Potrzebował dobrej odżywczej diety, bo był bardzo wygłodzony. Z braku lepszego rozwiązania, zatrzymałam go w konwencie. Pod koniec grudnia, po Bożym Narodzeniu, zawiozłam go znowu do Lusaki, gdzie miał zaplanowaną operację. Po niej, w styczniu 2010 r., zaczął chodzić do przedszkola, które prowadziły miejscowe siostry przy konwencie, miał wtedy 12 lat. Potem, na początku drugiego semestru, zapisałam go do pierwszej klasy. W 2011 r. zrobił 2. klasę. W 2012 r., po zdaniu testu, został przyjęty do 5. klasy, a w 2013 r. – do 7. klasy, którą ukończył z najlepszym możliwym wynikiem i tym samym ukończył szkołę podstawową.

Reklama

Shepi

W 2010 r., gdy był jeszcze w przedszkolu, Wadi opowiedział mi o swoim bracie Sheperdzie, który nie chodził. Po długim naleganiu ojciec przyniósł go do misji. Chłopiec był bardzo wystraszony i niesamowicie wygłodzony. Stopy miał wykręcone do góry, a na plecach – dużego garba. W wieku prawie 9 lat ważył 12,5 kg, a skórę na dłoniach i kolanach miał twardą od raczkowania. W wiosce nigdy nie miał na sobie spodenek, bo nie umiał kontrolować potrzeb fizjologicznych, za co był strasznie karany biciem, głodowaniem, krzykiem, zawstydzaniem itp. Przy kolejnej kontrolnej wizycie w szpitalu z Wadim przedstawiłam sytuację Sheperda i zapytałam, czy można coś zrobić z jego nogami. Dostałam pozytywną odpowiedź. Po drodze do szpitala kupiłam mu kilka ubrań i wtedy po raz pierwszy zobaczyłam jego rozradowaną, uśmiechniętą buzię. Chłopiec miał zoperowane obie nogi w 2-miesięcznym odstępie. Gdy przebywał w szpitalu w Lusace, znajome siostry Polki i Zambijki odwiedzały go w szpitalu i załatwiały wszystkie potrzebne formalności. W październiku po ściągnięciu gipsu z drugiej nogi Shepi po raz pierwszy założył buty. Uczył się chodzić i utrzymywać równowagę i robił postępy z wielką radością. W styczniu 2011 r. załatwiłam mu szkołę z internatem dla dzieci z niepełnosprawnością fizyczną. W czasie wakacji przyjeżdżał do misji oddalonej o ponad 700 km i razem z Wadim mieli dodatkowe lekcje. Obydwaj uczyli się z wielką radością, robili niesamowite postępy.

Z końcem 2013 r. zostałam przeniesiona do innej misji, a po kilku miesiącach wyjechałam na Jamajkę. Ponieważ sama nie mogłam opiekować się chłopcami, z pomocą znajomych załatwiłam im miejsce w Domu Dziecka w Ndola, który jest prowadzony przez amerykańską organizację. Organizacja ta załatwiła dla Sheperda następną operację w Ganie na kręgosłup. Po usunięciu garba chłopiec odzyskał zdolność kontrolowania potrzeb fizjologicznych. Po wyjeździe na Jamajkę utrzymywałam kontakt z chłopcami i po powrocie do Zambii nadal mam z nimi kontakt, tydzień temu odwiedziłam ich po długiej przerwie. Wadi jest w 11. klasie, a Shepi w 8. Obaj uczą się bardzo dobrze i mają wielką ambicję, by być w przyszłości lekarzami.

S. Marta Górska

2017-05-24 09:58

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny Kmieć

2024-04-14 14:19

[ TEMATY ]

Helena Kmieć

Fundacja Heleny Kmieć

Ogłaszam decyzję o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Sługi Bożej Heleny Agnieszki Kmieć, wiernej świeckiej - czytamy w dokumencie podpisanym przez Metropolitę Archidiecezji Krakowskiej.

Abp Marek Jędraszewski wydał edykt zachęcający wiernych do przekazanie do Kurii Metropolitalnej w Krakowie, jakichkolwiek dokumentów, pism, zdjęć, pamiątek lub wiadomości dotyczących Heleny Kmieć.

CZYTAJ DALEJ

Jestem Niepokalane Poczęcie

[ TEMATY ]

Matka Boża

Lourdes

Adobe.stock.pl

Maryja wypowiada w miejscowym dialekcie słowa, które dla wizjonerki były zupełnie niezrozumiałe. „Que soy era Immaculada Councepciou” – „Jestem Niepokalane Poczęcie”. Dziewczynka biegnie do swego przyjaciela i kronikarza objawień pana Estrade, by zadać mu pytanie, co oznaczają te dziwne słowa. Gdy słyszy wyjaśnienie, opanowuje ją niezwykła radość, która nigdy już jej nie opuści...

Lourdes. Już pierwsze objawienia sprawiły, że wokół groty zaczęły się gromadzić pogrążone w modlitwie tłumy. Wszystko zaczęło się w 1858 r...

CZYTAJ DALEJ

Bp Włodarczyk do salezjanów: pokora istotna w dialogu synodalnym

2024-04-17 17:54

[ TEMATY ]

salezjanie

Bp Krzysztof Włodarczyk

Karol Porwich/Niedziela

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

„Istotną postawą w dialogu synodalnym jest pokora, która skłania każdego do bycia posłusznym woli Bożej i sobie nawzajem w Chrystusie” - uważa bp Krzysztof Włodarczyk, który był gościem XV Kapituły Inspektorialnej, jaka odbywa się w Pile. Uczestniczą w niej salezjanie z wielu krajów.

Ważnym wydarzeniem, wpisującym się w obrady członków Inspektorii św. Wojciecha, jest głos przedstawicieli II Kapituły Młodych, jaka miała miejsce w 2023 r. w Lądzie nad Wartą. Pomaga on salezjanom zweryfikować jakość pracy i wierność powołaniu. - Od kapłanów oczekujemy przede wszystkim, by byli, uczestniczyli w naszym życiu. By byli autentyczni i żyli charyzmatami. Cieszymy się, że podczas takiego wydarzenia, jakim jest kapituła, mamy swój głos. Oznacza to, że jesteśmy ważni, a księża chcą usłyszeć to, co mamy do powiedzenia - powiedziała Ewa Budny, która zaangażowana jest na co dzień w bydgoskim Oratorium „Dominiczek”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję