Reklama

Niedziela Lubelska

Warto wybrać się na Białoruś

W pierwszych dniach kwietnia abp Stanisław Budzik odwiedził kapłanów archidiecezji lubelskiej i ich miejsca posługi duszpasterskiej na Białorusi: ks. Sławomira Laskowskiego z Homla, ks. Jacka Borowca z Pietrykowa i ks. Tadeusza Samorka ze Swietłogorska. O wizycie pasterskiej oraz wierze i doświadczeniu tego kraju z abp. Stanisławem Budzikiem rozmawia Urszula Buglewicz

Niedziela lubelska 16/2017, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

abp Stanisław Budzik

Archiwum abp. Stanisława Budzika

Z ks. Sławomirem Laskowskim i podopiecznymi wioski dziecięcej

Z ks. Sławomirem Laskowskim i podopiecznymi wioski dziecięcej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

URSZULA BUGLEWICZ: – W dniach 31 marca – 3 kwietnia Ksiądz Arcybiskup odwiedził parafie na Białorusi, w których pracują kapłani z naszej archidiecezji. Skąd pomysł na taką pasterską wizytę?

ABP STANISŁAW BUDZIK: – Od kilku lat sukcesywnie odwiedzam kapłanów, którzy pracują poza granicami naszej archidiecezji, a przede wszystkim misjonarzy na różnych kontynentach. Podczas wizyty ad limina apostolorum pochwaliłem się papieżowi Franciszkowi, że nasi księża już od dawna głoszą Ewangelię na peryferiach świata: od Argentyny, Ekwadoru, przez Stany Zjednoczone, Europę i Afrykę po Papuę-Nową Gwineę i Australię, a także na bezkresnych terenach byłego Związku Radzieckiego. Co roku wyjeżdżam więc z pasterską wizytą do nich. Byłem już w Argentynie, w Afryce miałem okazję poświęcić kościół wybudowany przez naszego misjonarza w Kamerunie; byłem także w Niemczech, Austrii, Anglii, na Łotwie i kilka razy na Ukrainie. Teraz przyszła kolej na Białoruś.

– Czy było to pierwsze spotkanie z tym krajem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Nie, była to już moja czwarta podróż. Najpierw byłem tam jako biskup pomocniczy tarnowski, później jako sekretarz Konferencji Episkopatu Polski. Jako biskup lubelski uczestniczyłem w ingresie biskupa pińskiego Antoniego Dziemianko w Pińsku.

Reklama

– Co u naszych wschodnich sąsiadów zaskoczyło Księdza Arcybiskupa najbardziej?

– Dobre drogi: solidna nawierzchnia, mały ruch. Z Mińska do każdego miasta wojewódzkiego wiodą czteropasmowe jezdnie. Sama stolica to ładnie położone, piękne i czyste miasto, widać troskę o odnowę starych gmachów, powstaje wiele nowoczesnych budowli. Z drugiej strony z dala od głównych dróg znajdują się wioski w opłakanym stanie, bolesny dowód na to, że gospodarka kołchozowa nie zdała egzaminu. Wybierając się na Białoruś, skorzystałem z możliwości bezwizowego wjazdu. Dla obywateli kilkudziesięciu krajów, w tym Polski, taka opcja jest od niedawna możliwa pod warunkiem 5-dniowego pobytu i podróży samolotem. Odczytuję to jako próbę otwierania się Białorusi na Zachód. Zaskoczyła mnie też nietypowa sytuacja językowa: napisy na tablicach czy na pieniądzach po białorusku, ale już rozmowa z ludźmi po rosyjsku, lekcje w szkole po rosyjsku… Wszyscy czują się Białorusinami, ale znakomita większość mówi po rosyjsku. Katolików na Białorusi jest ok. 20%, to drugie co do wielkości wyznanie po prawosławiu. Co ciekawe, na Białorusi Kościół sprawuje liturgię w zasadzie w języku białoruskim. Na wschodzie liturgia Słowa i homilia głoszone są w języku rosyjskim. Kościół musi mówić w języku zrozumiałym dla wiernych. W zachodniej części jest więcej liturgii sprawowanych po polsku.

– Jak przebiegała wizyta?

Reklama

– Najpierw odwiedziłem ks. Sławomira Laskowskiego, który w Homlu na południowo-wschodniej Białorusi pracuje już od 27 lat. To kapłan, który w 1987 r. był wyświęcony w Lublinie przez św. Jana Pawła II. Tylko 3 lata pracował w diecezji, a od 1990 r. przebywa w Homlu. Później odwiedziłem ks. Jacka Borowca w Pietrykowie i ks. Tadeusza Samorka w Swietłogorsku.

– Czego Ksiądz Arcybiskup doświadczył w Homlu?

Reklama

– Homel to półmilionowe miasto, drugie co do wielkości na Białorusi, położone niedaleko granicy rosyjskiej. Niegdyś w centrum miasta znajdował się kościół katolicki, ale w czasie rewolucji – jak większość kościołów – został wysadzony w powietrze. Dziś na centralnym placu znajduje się pomnik Lenina. Gdy ks. Sławomir przyjechał tam przed 27 laty, zamieszkał w bardzo skromnych warunkach, w drewnianej chatce, którą użyczyła mu starsza kobieta przechowująca pamięć o katolickiej wspólnocie. Z czasem okazało się, że na Białorusi można odbudować kościoły i kaplice w miejscach, w których istniały przed rewolucją. Ks. Laskowski wybudował kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny przy jednej z głównych ulic o wdzięcznej nazwie Sowietskaja. Przy kościele powstało piękne zaplecze do pracy duszpasterskiej. Parafia ks. Sławomira to nie tylko dynamiczna wspólnota, ale przede wszystkim wspaniałe dzieła miłosierdzia chrześcijańskiego. Najpierw odwiedziłem „Dom Miłosierdzia” prowadzony przez Siostry Misjonarki Miłości Matki Teresy z Kalkuty. 5 sióstr ofiarnie opiekuje się dziećmi i osobami bezdomnymi. Dzięki pracy tych zakonnic wielu ludzi trafia do Kościoła, odkrywa w sobie nowe talenty i możliwości.
Potem zwiedziłem coś niezwykłego, jak na warunki nie tylko białoruskie – zbudowaną przez ks. Laskowskiego wioskę dla dzieci niepełnosprawnych. Ośrodek złożony z 4 domów, w których prowadzona jest profesjonalna opieka nad dziećmi i młodzieżą, powstał dzięki pomocy różnych zagranicznych organizacji charytatywnych. To jedyne takie miejsce na Białorusi, gdzie profesjonalna placówka opieki, wybudowana przez Kościół, utrzymywana jest przez państwo, które opłaca pracę zatrudnionych tam wykwalifikowanych osób. Duchową opiekę nad placówką sprawują siostry Benedyktynki Samarytanki, które troszczą się o religijną formację podopiecznych. Byłem pełen podziwu dla tej pracy tym bardziej, że ks. Sławomir opowiadał mi o tym, w jak trudnych warunkach wcześniej przebywały owe dzieci.

– Wizyta w Homlu to także spotkania z wiernymi w czasie Liturgii.

– Tak, pierwszego dnia sprawowałem Eucharystię dla grup neokatechumenalnych, których w parafii jest aż 7. W niedzielę podziwiałem dynamikę parafii, w której na 4 Mszach św. uczestniczy ok. 700 osób. Byłem pod wrażeniem zaangażowania tych ludzi, którzy bardzo świadomie wybrali Kościół. Wśród parafian jest także grupa inteligencji, w tym lekarze czy pracownicy uniwersytetów. Niektórzy z parafian, wcześniej pogubieni, nie tylko w wierze, ale też w relacjach z bliźnimi czy rodziną trafili do Kościoła przez Drogę Neokatechumenalną.

– Po Homlu przyszedł czas na kolejne parafie…

Reklama

– W Pietrykowie zastałem zupełnie inną sytuację niż w Homlu. Parafia, w której pracuje ks. Jacek Borowiec, to bardzo mała i skromna wspólnota. Wprawdzie w kilkunastotysięcznym mieście został pospiesznie odbudowany kościół, ale już wymaga remontu. Poza tym warunki mieszkaniowe kapłana są bardzo trudne. Spotkałem się z grupą wiernych obecnych na Eucharystii; było ich niewiele, ale wszyscy bardzo zaangażowani. Jedna ze starszych kobiet, pełnym emocji głosem opowiadała – oczywiście po rosyjsku – że w młodości nauczono ją modlitwy po polsku i pięknie wyrecytowała „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo”.
Ostatnią parafią, którą odwiedziłem, był położony nad Berezyną Swietłogorsk. W miejscu znanym z bitwy stoczonej przez Napoleona pracuje ks. Tadeusz Samorek. 18 lat temu pojechał na Białoruś, zachęcony do misyjnej pracy przez ks. Laskowskiego. Nad samym brzegiem rzeki znajduje się tam piękny kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, wybudowany nieopodal miejsca, w którym przed rewolucją znajdowała się katolicka świątynia. W poniedziałek, mimo dnia pracy, na Mszy św. zgromadziła się spora grupa wiernych. Było wystawienie Najświętszego Sakramentu, a także Różaniec i rozmowa z ludźmi, którzy wyrażali wielką radość i wdzięczność za kapłanów z Polski, którzy umacniają odradzający się Kościół. Wszyscy mówią – obok polskiego – po białorusku i rosyjsku, aby dotrzeć do wszystkich ludzi z orędziem Ewangelii i świadectwem miłosierdzia.

– Czy Kościół na Białorusi wciąż potrzebuje naszego wsparcia?

– Materialna pomoc jest bardzo ważna. Być może większe parafie byłyby w stanie się utrzymać, ale mniejsze – bez pomocy z zewnątrz – już nie. Tym bardziej dziękuję naszym parafiom, kapłanom i wiernym, którzy modlitwą i ofiarami nieustannie wspierają ewangelizację na Wschodzie. Jeśli chodzi o kapłanów miejscowych, to na Białorusi działają seminaria w Grodnie i Pińsku, które kształcą duchownych. Rodzimych kapłanów, którzy pięknie pracują (jak poznany przeze mnie ks. Jerzy z Homla, dyrektor miejscowej Caritas), jest coraz więcej.

– Czego możemy się nauczyć od rozwijającego się tam Kościoła?

– Kościół w Polsce jest masowy, a ten na Białorusi przypomina Kościół apostolski, gdzie wszyscy mieli „jedno serce i jednego ducha”, dzielili się dobrami duchowymi i materialnymi. Małe wspólnoty mają charakter rodzinny, czuć w nich wielką radość z możliwości gromadzenia się na modlitwie. Przemawiając do nich podczas Eucharystii, mówiłem: Bracia i siostry, spotykamy się po raz pierwszy, ale mogę was tak nazywać, bo razem tworzymy jedną rodzinę Kościoła, jesteśmy dziećmi jednego Ojca w niebie. Nasz Kościół jest katolicki, łamie bariery językowe i narodowe, usuwa wszelkie uprzedzenia, pozwala odczuć jedność rodziny ludzkiej. Warto więc wybrać się na Białoruś.

2017-04-11 10:22

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Budzik o ks. Chmielewskim: docierały do nas wątpliwości na temat jego nauczania

[ TEMATY ]

abp Stanisław Budzik

Karol Porwich/Niedziela

- Wszczęliśmy procedurę dlatego, że z różnych stron docierały do nas niepokojące informacje i wątpliwości na temat nauczania ks. Dominika Chmielewskiego, także ze strony niektórych teologów - mówi abp Stanisław Budzik.

O tym, jakie są kryteria uznawania danych wspólnot czy ruchów za katolickie, jak również o pozytywnych stronach wiary Polaków oraz o grożących jej deformacjach - mówi w rozmowie z KAI abp Stanisław Budzik, stojący na czele Komisji Nauki Wiary KEP, której zadaniem jest troska o integralny przekaz wiary w Kościele w Polsce. Duchowny ocenia też stan polskiej teologii, która, jak podkreśla, „wyróżniała się wśród innych krajów wiernością wobec depozytu wiary i szacunkiem wobec Urzędu Nauczycielskiego Kościoła”. Niedawno „pojawił się jednak problem księży i teologów, którzy zerwali z Kościołem i z kapłaństwem, i zajęli pozycje dalekie od nauki Kościoła”. Rozmowa jest swego rodzaju mini „raportem o stanie wiary” Polaków.
CZYTAJ DALEJ

Wybór papieża – czym jest „Pokój Łez”?

2025-04-25 20:44

[ TEMATY ]

konklawe

Agata Kowalska

„Pokój Łez” to zakrystia Kaplicy Sykstyńskiej. Tam właśnie udaje się nowo wybrany papież bezpośrednio po przyjęciu wyboru oraz wyborze imienia. Skąd nazwa? Prawdopodobnie wielu papieży w tej szczególnej chwili płakało ze wzruszenia.

W "Pokoju Łez" papież przebiera się w białą sutannę, która od tego momentu będzie już jego strojem do końca życia. Na nowego papieża czekają przygotowane trzy sutanny w różnych rozmiarach - jest mała, średnia i duża. Zestawy te przygotowuje jeszcze przed konklawe rodzinna pracownia krawiecka Gammarelli.
CZYTAJ DALEJ

Poruszające chwile w bazylice watykańskiej: osobisty pielęgniarz papieża ucałował jego trumnę

Noc przed pogrzebem Ojca Świętego bazylika św. Piotra była już zamknięta dla wiernych. Nie oznacza to jednak, że papież Franciszek pozostał w niej sam. Honorową straż trzymała Gwardia Szwajcarska, a modlitwy prowadzili kanonicy bazyliki watykańskiej i siostry zakonne. Franciszka żegnali także jego najbliżsi współpracownicy. Były to chwile bardzo intymne, a zarazem poruszające.

Przy trumnie papieża modlili się m.in. członkowie jego watykańskiej rodziny. Trzej papiescy sekretarze - księża: Juan Cruz Villalon, Manuel Pellizzon i Fabio Salerno. Obecni byli także świeccy, którzy do ostatnich chwil wspierali Franciszka. Jego osobisty pielęgniarz Massimiliano Strappetti i pomagający mu w codziennych czynnościach - Piergiorgio Zanetti i Daniele Cherubini. Każdy z nich pożegnał się z Ojcem Świętym, całując jego trumnę.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję