Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Źrenica pasterskiego oka (3)

O roli seminarium duchownego z bp. Marianem Rojkiem, pasterzem diecezji zamojsko-lubaczowskiej, rozmawia alumn Piotr Kończyński

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AL. PIOTR KOŃCZYŃSKI: – Powróćmy jeszcze do doświadczenia posługiwania Księdza Biskupa w seminarium przemyskim. Czy dostrzega Ksiądz Biskup jakieś różnice w funkcjonowaniu między nim a seminarium zamojsko-lubaczowskim? Może ma Ksiądz Biskup własną wizję naszego seminarium?

BP MARIAN ROJEK: – Miałem możliwość zasmakowania różnych seminariów, gdy chodzi o stronę wychowawczą i wykładową. Mam doświadczenia z seminarium przemyskiego, z sandomierskiego – gdzie też przez kilka lat byłem wykładowcą – oraz z rzeszowskiego, w związku z pochodzeniem stamtąd i dosyć częstymi kontaktami. Przede wszystkim dostrzegam taką różnicę, o której już wspomniałem, że u nas przestrzeń intelektualna jest całkowicie oddana uniwersytetowi i właściwie to on przygotowuje wiedzę alumnów, a ja, jako pasterz, nie mam na to bezpośredniego wpływu. W przypadku, gdy seminarium jest w diecezji, biskup ma taką możliwość, choćby doboru wykładowców oraz ustalania pewnych spraw, np. związanych z egzekwowaniem nabytej przez alumnów wiedzy. Zaletą wtedy jest również i to, że w konferencjach przełożonych uczestniczy np. czterdziestu wykładowców. Wspólnie debatują oni nad klerykami, np. w kwestii dopuszczenia do święceń diakonatu czy prezbiteratu, omawiając ich cechy pozytywne oraz ujemne, nad którymi alumni winni jeszcze pracować. Każdy z nich może wypowiedzieć własne zdanie na temat alumna, bo mają styczność z nimi na co dzień. W naszym seminarium ten element niestety odpada. A więc jest trudniej naszym przełożonym podjąć decyzję, bo nie dysponują tym pomocniczym głosem wykładowców w takim szerokim i bezpośrednim zakresie.
Kolejnym brakiem jest to, że choć nasi klerycy funkcjonują w lubelskich warunkach na tyle, ile mogą (np. uczestniczą w niedzielnej Mszy w parafii, podejmują działalność charytatywną, biorą udział w życiu różnych wspólnot), to jednak o wiele większe możliwości byłyby dla nich dostępne, gdyby seminarium funkcjonowało na terenie naszej diecezji. Wtedy można alumnów wprowadzić bezpośrednio w funkcjonowanie różnych struktur diecezjalnych, np. Caritasu, wolontariatu czy grup duszpasterskich. Próbujemy jednak angażować alumnów i diakonów w posługę w naszej diecezji, choć zawsze wiąże się to z trudnościami komunikacyjnymi. Przede wszystkim więc chodzi o to, by angażować ich w okresie wakacyjnym oraz podczas ferii, gdy przebywają w swoich domach. Stąd decyzja, żeby alumni uczestniczyli w obchodach Wielkiego Czwartku i Wielkiego Piątku w katedrze zamojskiej, gdzie mają możliwość „smakowania” katedry – matki wszystkich diecezjalnych kościołów. Są wtedy wspólnotą i czują się z tą katedrą związani. Tam przecież będzie się rodziło ich kapłaństwo przez sakrament święceń.

– Czy więc w związku z tym Ksiądz Biskup zamierza podjąć jakieś dalsze działania, aby taką wizję diecezjalnego seminarium wcielać w życie?

– Tak. Marzenia trzeba mieć. Kto żyje, ten ma marzenia, a jeśli nie ma marzeń, to człowiek nie żyje i nie ma przyszłości. Więc mam marzenia; choć może głośno o tych marzeniach nie mówię, aczkolwiek wskazuję na nie przy różnych dyskusjach. Trzeba jednak pamiętać o jeszcze jednym: my mamy szczególną trudność, związaną z naszą tożsamością diecezjalną, gdyż jesteśmy diecezją jakby dwuczęściową. Dwie nazwy, ale też dwa różne regiony geograficzne, dwie odmienne mentalności, dwie bogate tradycje historyczne i doświadczenia przeszłości, a więc: część zamojska, która przynależała do diecezji lubelskiej, oraz część lubaczowska, która przynależała do lwowskiej, a aktualnie włączona w Podkarpacie. Te dwie świadomości organizm diecezji musi połączyć w jedno funkcjonowanie. To na pewno nie jest łatwe; tym bardziej że seminarium, będące pierwszym ogniwem spajającym diecezję w całość, jest poza terenem diecezji!
Marzenia więc są, ale z drugiej strony jest pewna rzeczywistość i roztropność. Każdy krawiec kraje materii, tak jak jej staje. Nie uszyje więc czegoś fantastycznego, jeśli ilość materiału jest niewystarczająca. Ale Opatrzność Boża działa różne cuda, więc modlimy się! Idealnie byłoby dla nas, gdybyśmy mieli seminarium w Zamościu czy gdzieś w pobliżu samego Zamościa. Na pewno znaleźliby się profesorowie, którzy by przyjeżdżali z Lublina, a nawet i z Przemyśla. Poza tym, przecież my mamy w diecezji ponad 400 kapłanów! Proszę policzyć, ilu wśród nich jest z tytułami naukowymi; ilu jest profesorów i księży po studiach specjalistycznych z tytułem doktorów, także habilitowanych, i takich, którzy pracują na placówkach naszej diecezji, ale chętnie podzieliliby się z alumnami swoją wiedzą i umiejętnościami. Nie mam wątpliwości, iż pośród naszych diecezjalnych kapłanów znaleźliby się chętni dla potrzeb naukowych i wychowawczych seminarium, tu, w sercu diecezji. Podejrzewam więc, że od tej strony nie byłoby aż tak wielkich kłopotów. Ale sytuacja na razie jest taka, jaka jest; za nią Panu Bogu dziękujemy, cieszymy się nią, próbujemy ją wykorzystać i dostosować. Marzenia mamy i od nich nie odstępujemy, za nie się modlimy i jesteśmy otwarci na „zaskoczenie” ze strony Bożej Opatrzności.

– Niebawem będziemy obchodzić 25-lecie naszego WSD. To stosunkowo krótki okres, aczkolwiek ważny. Może zechce Ksiądz Biskup skierować jakieś słowa do wszystkich absolwentów WSD, obecnych i dawnych przełożonych, do kleryków i do powołanych?

– Odwołam się do fantastycznego porównania, jakiego użył Ojciec Święty Franciszek podczas ŚDM w Krakowie: do kanapy i butów. Papież ukazał konieczność zejścia z tej wygodnej kanapy, do której się już przyzwyczailiśmy i na której czujemy się bezpieczni. Ona w pewien sposób nas usypia i nie wymaga od nas trudu. Leżąc na kanapie, niewiele jesteśmy w stanie zdziałać. A więc potrzeba zerwać się z niej i wskoczyć w wyczynowe buty, które są symbolem podjęcia działań, aktywności i trudu.
W tym obrazie poszedłbym jeszcze dalej: buty są różne. Proszę popatrzeć na Kościół zarówno powszechny, jak i diecezjalny. To jakby wielki sklep obuwniczy; ile jest w nim rodzajów butów! Każdy może dla siebie coś dobrać: jedną, dwie, trzy pary – takie, jakie mu pasują. Na wszelkie okoliczności, na każdą nogę, na każdą sytuację. Ale tych butów trzeba używać. Bo Pan Jezus nie będzie patrzył na to, czy one ładnie na naszych nogach wyglądają, czy mają kolorowe sznurówki, czy są dokładnie wypastowane; czy to są sandały, czy trapery, czy trzewiki. Lecz będzie kazał podnieść nam naszą nogę i popatrzy na podeszwę, czy jest ona schodzona dla Bożej sprawy. But może być zewnętrznie piękny, ale jeśli w nim się nie chodzi, to on nie spełnia swojej roli. Pozostaje pustym znakiem, niespełnionym symbolem. A Pan Jezus będzie pytał: czy ty dla Mojej sprawy, dla Mojego Kościoła, dla tych owieczek, do których zostałeś posłany, schodziłeś swoje kapłańskie buty, które otrzymałeś w dniu święceń? Co z nimi zrobiłeś, jak one wyglądają? One mogą być poreperowane, tak jak habit św. Franciszka, ale winny być od spodu zdarte z powodu zatroskania o samego Pana Boga i dzieło Boże.
Więc życzyłbym, żeby te buty, jakie Kościół nam daje, także dla kapłanów i kleryków, każdy dobierał stosownie do tego, jakie Pan Bóg mu przygotował. I żeby je zdzierał dla Bożej sprawy, dla Kościoła i jego świętości. I wtedy będziemy przeszczęśliwi. Życzę takich butów, które są schodzone dla realizacji Bożej woli, dla pożytku tych wiernych, którzy są w Kościele zaangażowani, ale także dla tych, którzy gdzieś się pogubili i poszli na inne pastwiska skubać sobie różnego rodzaju kwiatki, często zgubne w swych skutkach. Czasami trzeba, żeby pasterz poszedł w ciernie i wyciągnął tę owieczkę, i wziął ją na swoje ramiona, jak Jezus Chrystus, i poniósł ją z powrotem do bezpiecznej owczarni.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2017-04-06 09:46

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rekordowa liczba kandydatów do rzeszowskiego WSD

[ TEMATY ]

seminarium

SAI

Na rok propedeutyczny do Wyższego Seminarium Duchownego w Rzeszowie zgłosiło się 14 kandydatów. Jak informuje uczelnia, jest to największa liczba wśród polskich seminariów diecezjalnych i zakonnych.

W ramach tegorocznej rekrutacji do Wyższego Seminarium Duchownego w Rzeszowie na rok propedeutyczny zgłosiło się 14 kandydatów. Tym samym rzeszowska uczelnia znalazła się na pierwszym miejscu wśród wszystkich polskich uczelni diecezjalnych i zakonnych przygotowujących do kapłaństwa.

CZYTAJ DALEJ

Ojciec Pio tajemnice Męki Pańskiej nie tylko kontemplował, ale jej ślady nosił na ciele

2024-03-28 23:15

[ TEMATY ]

Droga Krzyżowa

św. o. Pio

Wydawnictwo Serafin

O. Pio

O. Pio

Mistycy wynagrodzenia za grzechy są powołani do wzięcia w milczeniu grzechów i cierpienia świata na siebie, w zjednoczeniu z Jezusem z Getsemani. Rzeczywiście, Ojciec Pio tajemnice Męki Pańskiej nie tylko kontemplował i boleśnie przeżywał, ale jej ślady nosił na własnym ciele, aby w zjednoczeniu ze swoim Boskim Mistrzem współdziałać w wynagradzaniu za ludzkie grzechy. Jako czciciel Męki Pańskiej chciał, aby i inni korzystali z jego dobrodziejstwa.

„Misterium miłości. Droga krzyżowa z Ojcem Pio” to rozważania drogi krzyżowej, które proponuje nam br. Błażej Strzechmiński OFMCap - znawca życia i duchowości Ojca Pio. Rozważania każdej ze stacji przeplatane są z fragmentami pism Stygmatyka. Książka wydana jest w niewielkiej, poręcznej formie i zawiera także miejsce na własne notatki, co doskonale nadaje się do osobistej kontemplacji Drogi krzyżowej.

CZYTAJ DALEJ

Za mały mój rozum na tę Tajemnicę, milknę, by kontemplować

2024-03-29 06:20

[ TEMATY ]

Wielki Piątek

rozważanie

Adobe. Stock

W czasie Wielkiego Postu warto zatroszczyć się o szczególny czas z Panem Bogiem. Rozważania, które proponujemy na ten okres pomogą Ci znaleźć chwilę na refleksję w codziennym zabieganiu. To doskonała inspiracja i pomoc w przeżywaniu szczególnego czasu przechodzenia razem z Chrystusem ze śmierci do życia.

Dzisiaj nie ma Mszy św. w kościele, ale adorując krzyż, rozważamy miłość Boga posuniętą do ofiary Bożego Syna. Izajasz opisuje Jego cierpienie i nagrodę za podjęcie go (Iz 52, 13 – 53, 12). To cierpienie, poczynając od krwi ogrodu Oliwnego do śmierci na krzyżu, miało swoich świadków, choć żaden z nich nie miał pojęcia, że w tym momencie dzieją się rzeczy większe niż to, co widzą. „Podobnie, jak wielu patrzyło na niego ze zgrozą – tak zniekształcony, niepodobny do człowieka był jego wygląd i jego postać niepodobna do ludzi – tak też wprawi w zdumienie wiele narodów. Królowie zamkną przed nim swoje usta, bo ujrzą coś, o czym im nie mówiono, i zrozumieją coś, o czym nigdy nie słyszeli” (Iz 52, 14n). Krew Jezusa płynie jeszcze po Jego śmierci – z przebitego boku wylewa się zdrój miłosierdzia na cały świat. Za mały mój rozum na tę Tajemnicę, milknę, by kontemplować.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję