Należę do pokolenia, które doskonale pamięta, jak wyglądała „Niedziela” w latach 80. ubiegłego wieku. Duża część tekstów w „Niedzieli” z tamtego czasu – zdarzało się, że nawet w dosłownych cytatach z Pisma Świętego – była naznaczona interwencją cenzora. Usuwano akapity, zdania, słowa, które „zagrażały” komunistycznej władzy. Cenzor w jednym szeregu z esbekiem stał na jej straży. Był jej zbrojnym ramieniem – starał się wykręcić ręce i zakneblować usta prawdzie.
Reklama
„Knebel” nie jest pierwszą książką o peerelowskiej cenzurze. Jest jednak książką o tyle wyjątkową, że przedstawia punkt widzenia 21 różnych osób z lewa i prawa – poetów, dziennikarzy, reżyserów, twórców kabaretu, grafików, a nawet kompozytorów – na zjawisko cenzury, za pomocą którego komuniści chcieli zdusić prawdę i utrzymać w posłuszeństwie naród, „żeby był jamnikiem” – jak powiedział ks. inf. Ireneusz Skubiś, honorowy redaktor naczelny naszego tygodnika, na koniec rozmowy z Błażejem Torańskim. Ks. Skubiś razem z obecną redaktor naczelną „Niedzieli” Lidią Dudkiewicz przez całe lata 80. toczyli z cenzurą prawdziwe boje. Walczyli o każde słowo. Poddawali się tylko wtedy, gdy padały groźby. Ta opowiedziana historia ma na celu nie tylko ocalenie pamięci, a tym bardziej nie jest historyczną ciekawostką. Ma głęboki charakter pedagogiczny w tym sensie, że pokazuje, jakie konsekwencje ma odgórne ustalanie „słusznej prawdy”: koniecznie skutkuje ograniczeniem wolności myśli i słowa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Błażej Torański o cenzurze w PRL-u rozmawiał m.in. z Krzysztofem Zanussim, Janem Pietrzakiem, Marcinem Wolskim, Ernestem Bryllem, Andrzejem Krauzem i Andrzejem Rosiewiczem oraz Janem Kantym Pawluśkiewiczem. Różne były historie ich kontaktów z cenzurą. Różne taktyki stosowali, aby zachować maksimum wolności i powiedzieć odbiorcom to, co myślą. Raz udawało się lepiej, raz gorzej. Historie te są fascynujące.
Czy dziś grozi nam powrót cenzury? Budynek przy ul. Mysiej 3 w Warszawie, gdzie mieścił się niesławnej pamięci Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, już dawno opuściły peerelowskie „myszki”, ale pokusa zakładania knebla prawdzie jest i będzie realna tak długo, jak długo ważny będzie rząd dusz. Jeszcze jedno dopowiedzenie – dziś nie musi powstawać wcale osobny i formalny urząd, bo umysł można skutecznie zniewolić jedynie słuszną ideologią, np. politycznej poprawności.
Błażej Torański, „Knebel. Cenzura w PRL-u”, Wydawnictwo Fronda.