Reklama

Jak Jan Paweł II odmienił Kubę

Z Joaquínem Navarro-Vallsem rozmawia Włodzimierz Rędzioch

Niedziela Ogólnopolska 50/2016, str. 12-13

Janusz Rosikoń

Joaquín Navarro-Valls (z prawej) podczas rozmowy z Włodzimierzem Rędziochem

Joaquín Navarro-Valls (z prawej) podczas rozmowy z Włodzimierzem Rędziochem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

16 listopada 2016 r. ukończył 80. rok życia. 80 lat przeżytych intensywnie, pełnych bogatych wydarzeń, w tym ponad 20 – w świetle reflektorów światowych mediów. Joaquín Navarro-Valls, dawny dyrektor watykańskiego Biura Prasowego, a w rzeczywistości rzecznik prasowy Jana Pawła II, jest jedną z najbardziej znanych postaci związanych z pontyfikatem polskiego Papieża. Jego życie było pełne niespodzianek. Chciał być lekarzem, dlatego studiował medycynę na uniwersytetach w Granadzie i Barcelonie – specjalizował się w psychiatrii. Ale pociągało go również dziennikarstwo, dlatego zaczął je studiować na Uniwersytecie Nawarry w Pampelunie, a później na Uniwersytecie Harvarda. Już w latach 50. ubiegłego wieku nawiązał kontakt z Opus Dei (Dzieło Boże) i jako numerariusz stał się jego członkiem. W początkach lat 70. przeniósł się do Rzymu i zamieszkał w siedzibie Dzieła, gdzie przebywał także jego założyciel – ks. Josemaría Escrivá de Balaguer, dziś święty. Jako rzymski korespondent hiszpańskich mediów Joaquín Navarro-Valls poznał osobiście Jana Pawła II, towarzyszył mu w jego podróżach apostolskich. Również dla Papieża była to okazja, by poznać tego błyskotliwego i eleganckiego dziennikarza, którego w 1984 r. postanowił powołać na stanowisko dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej. Po śmierci Jana Pawła II, na wyraźną prośbę Benedykta XVI, Navarro-Valls pozostał na tym stanowisku jeszcze przez 2 lata. Przez ponad 20 lat Joaquín Navarro-Valls był jednym z najbliższych współpracowników Jana Pawła II. Odgrywał również dużą rolę w przygotowywaniu papieskich podróży, m.in. na Kubę rządzoną przez Fidela Castro.

Spotkałem się z dawnym szefem Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej w dniu śmierci kubańskiego dyktatora, by przypomnieć tę historyczną podróż.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W. R.

* * *

WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: – Dlaczego Jan Paweł II, papież uważany za antykomunistę, chciał tak bardzo odwiedzić kraj rządzony przez reżim komunistyczny, który przetrwał nawet upadek muru berlińskiego?

Reklama

PROF. JOAQUíN NAVARRO-VALLS: – Jan Paweł II chciał odwiedzić Kubę, bo kraj ten potrzebował wizyty Papieża – była to potrzeba czysto ludzka, ale i duchowa. Kubańczykom izolowanym przez amerykańskie embargo i przez społeczność międzynarodową potrzebny był ktoś, kto mógłby im wyjaśnić niezwykłą wartość osoby ludzkiej, a zwłaszcza bogactwo wiary chrześcijańskiej. Mógł to zrobić tylko taki papież, jak Jan Paweł II.

– Odegrał Pan ważną rolę w przygotowaniu wizyty. Co mógłby Pan powiedzieć na ten temat?

– Przed wizytą było wiele nierozwiązanych problemów. Niektóre były czysto praktyczne i organizacyjne, ale chodziło przede wszystkim o głębsze kwestie, takie jak brak księży, co uniemożliwiało objęcie odpowiednią opieką duszpasterską wiernych, zniesienie z oficjalnego kalendarza, na początku rewolucji, obchodów święta Bożego Narodzenia i wiele innych rzeczy. Dlatego Papież wysłał mnie na Kubę 3 miesiące przed swoją wizytą. Rozmawiałem długo – sam, przez 6 godzin bez przerwy – z Fidelem Castro i muszę przyznać, że bardzo uważnie mnie słuchał. Dzięki niemu wiele problemów zostało rozwiązanych – jeszcze przed wizytą Papieża Castro przywrócił w kubańskim kalendarzu święto Bożego Narodzenia. I tak jest do dzisiaj.

– Jakie warunki stawiał reżim, aby pozwolić na przyjazd Papieża?

– Właściwie nie stawiał żadnych warunków. Kwestią było raczej, czy z okazji wizyty Papieża można było na poważnie zająć się pewnymi problemami Kościoła na Kubie. I tak jak już powiedziałem, wiele z tych problemów zostało przezwyciężonych wcześniej.

– Nie obawialiście się, że wizyta Papieża będzie przez reżim wykorzystana propagandowo?

– Myślę, że ten problem pojawiał się podczas każdej papieskiej podróży. Zawsze istniało ryzyko, że lokalne władze wykorzystają wizytę Ojca Świętego, która miała charakter duszpasterski, do celów personalnych albo będą próbowały zredukować jej znaczenie. Ale w przypadku Jana Pawła II problem ten był przełamywany w ciągu pierwszych 5 minut po przybyciu, bo słowa Papieża były zawsze jasne, jednoznaczne i zrozumiałe. W każdym kraju, do którego przybywał, jego przesłanie trafiało w przestrzeń publiczną i wzbudzało ogólne zainteresowanie. Przypomina Pan sobie pierwszą wizytę w Polsce w 1979 r.? A następne, nawet w stanie wojennym?

– Jak Papież przygotowywał się do wyjazdu na Kubę?

– Przede wszystkim studiował historię i rzeczywistość Kuby. Kazał sobie też szczegółowo wyjaśnić lokalne problemy. A jednocześnie dużo modlił się za Kubę.

– W końcu, w styczniu 1998 r., Jan Paweł II wylądował na Kubie rządzonej przez Lídera Máximo – Fidela Castro. Z jakimi uczuciami uczestniczył Pan Profesor w uroczystej Mszy św. na Plaza de la Revolución?

– Dla Jana Pawła II Msza św. była zawsze i wszędzie centralnym wydarzeniem. Ale jednocześnie wiedział on, jak rozweselić ludzi. Pamiętam, że jego kazanie było przerywane wielokrotnie oklaskami, dlatego w pewnym momencie powiedział: „Dziękuję za te oklaski, bo dzięki nim mogę trochę odpocząć”. Na tamtą pamiętną Mszę św. przybył również Castro. Po jej zakończeniu zapytałem go, czy chce pozdrowić Papieża. Zgodził się natychmiast.

– Co szczególnego zapamiętał Pan Profesor ze spotkań Jana Pawła II z Fidelem Castro, zwłaszcza z tego prywatnego, w którym uczestniczyła rodzina polityka?

– Prywatne spotkanie trwało bardzo długo – było oczywiście wiele rzeczy do omówienia. Castro był bardzo uprzejmy. W pokoju obok czekali jego bracia i siostry – Papież chciał również ich osobiście pozdrowić. W pewnym momencie Castro powiedział: „Ojcze Święty, moja siostra chciałaby uścisnąć Papieża. Czy to możliwe?”. Jan Paweł II uśmiechnął się i powiedział: „Oczywiście!”. I tak doszło do uścisku między siostrą dyktatora a Papieżem pod okiem nieco podekscytowanego Castro.

– Czy Papież był zadowolony z podróży na Kubę? Jak ją komentował?

– Jan Paweł II był zadowolony, ponieważ był to dla niego czas „zasiewu” na całej Kubie. Modlił się i cieszył wraz z milionami Kubańczyków, którzy nigdy nie myśleli, że zobaczą Papieża na swojej wyspie.

– Jakie były konkretne efekty podróży Jana Pawła II dla życia Kościoła i zwykłych ludzi?

– Musimy podejść do tej sprawy z pewnej perspektywy, bo chodzi przede wszystkim o owoce, które pozostały w ludzkich duszach, a te znane są tylko Bogu. W każdym razie z pewnością nigdy w całej swojej historii Kuba nie przeżyła niczego porównywalnego z tymi dniami. Jan Paweł II był skutecznym narzędziem Boga w życiu Kubańczyków.

– Gdy patrzy się z perspektywy prawie 20 lat, to jaki ślad w historii pozostawiła ta pierwsza podróż Papieża na Kubę?

– Chciałbym wspomnieć tylko jeden fakt: przed wizytą Kościół na Kubie nie odgrywał żadnej roli społecznej. Był niewidoczny, niedozwolone było publiczne manifestowanie wiary, np. procesje, które mają ogromne znaczenie dla chrześcijaństwa w Ameryce Łacińskiej. Po wizycie Papieża sytuacja się zmieniła – Kościół wszedł w życie społeczne.

– Od 1984 r. był Pan uprzywilejowanym świadkiem pontyfikatu Jana Pawła II – był Pan jednym z najbardziej zaufanych współpracowników Ojca Świetego. Nie wydaje się Panu, że w niektórych kręgach próbuje się zapomnieć tego wielkiego Papieża, a jego pontyfikat traktować już jako historię?

– Działo się tak również, gdy Jan Paweł II jeszcze żył – zawsze był ktoś, kto chciał go usunąć z krajobrazu kulturowego i społecznego – nie tylko religijnego – naszej epoki. Ale nikomu się to nie udało! Nie było sposobu, aby usunąć tę wielką postać, aby uciszyć jej głos. Ojciec Święty dzięki swoim podróżom, nauczaniu, działaniom, a przede wszystkim dzięki modlitwie sprawiał, że wiara była widoczna. I to nie tylko w Rzymie czy w kościołach, ale też na całym świecie: w pracy, w rodzinie, na uniwersytetach i w ośrodkach badawczych. A dziś – wystarczy iść do Bazyliki św. Piotra i zobaczyć zawsze wypełnioną kaplicę, gdzie złożone jest jego ciało, aby uświadomić sobie, jak bardzo Jan Paweł II jest obecny w życiu tak wielu ludzi.

2016-12-07 11:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kim był św. Florian?

4 maja Kościół wspominał św. Floriana, patrona strażaków, obrońcy przed ogniem pożarów. Kim był św. Florian, któremu tak często na znak czci wystawiane są przydrożne kapliczki i dedykowane kościoły? Był męczennikiem, chrześcijaninem i rzymskim oficerem. Podczas krwawego prześladowania chrześcijan za panowania w cesarstwie rzymskim Dioklecjana pojmano Floriana i osadzono w obozie Lorch k. Wiednia. Poddawany był ciężkim torturom, które miały go zmusić do wyrzeknięcia się wiary w Chrystusa. Mimo okrutnej męki Florian pozostał wierny Bogu. Uwiązano mu więc kamień u szyi i utopiono w rzece Enns. Działo się to 4 maja 304 r. Legenda mówi, że ciało odnalazła Waleria i ze czcią pochowała. Z czasem nad jego grobem wybudowano klasztor i kościół Benedyktynów. Dziś św. Florian jest patronem archidiecezji wiedeńskiej.
Do Polski relikwie Świętego sprowadził w XII w. Kazimierz Sprawiedliwy. W krakowskiej dzielnicy Kleparz wybudowano ku jego czci okazały kościół. Podczas ogromnego pożaru, jaki w XVI w. zniszczył całą dzielnicę, ocalała jedynie ta świątynia - od tego czasu postać św. Floriana wiąże się z obroną przed pożarem i z tymi, którzy chronią ludzi i ich dobytek przed ogniem, czyli strażakami.
W licznych przydrożnych kapliczkach św. Florian przedstawiany jest jak rzymski legionista z naczyniem z wodą lub gaszący pożar.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 5.): Ile słodzisz?

2024-05-04 22:24

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat. prasowy

W czym właściwie Maryja pomogła Jezusowi, skoro i tak nie mogła zmienić Jego losu? Dlaczego warto się Jej trzymać, mimo że trudności wcale nie ustępują? Zapraszamy na piąty odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o tym, że czasem Maryja przynosi po prostu coś innego niż zmianę losu.

CZYTAJ DALEJ

Włoski „łowca” pedofilów ks. Fortunato Di Noto: musimy bardziej chronić dzieci

2024-05-05 15:35

[ TEMATY ]

Ks. Di Noto

Włodzimierz Redzioch

Ks. Fortunato Di Noto

Ks. Fortunato Di Noto

Pedopornografia staje się coraz powszechniejszym przestępstwem w internecie, do tego dochodzą nadużycia związane z wykorzystywaniem sztucznej inteligencji. W rozmowie z włoską agencją SIR wskazuje na to ks. Fortunato Di Noto. Jest on inicjatorem Dnia Dzieci Ofiar Przemocy, Wykorzystywania i Obojętności, który przypada w pierwszą niedzielę maja. W tym roku obchodzony jest już po raz dwudziesty ósmy i przekroczył granice Włoch, docierając m.in. do Polski, Francji i Watykanu.

Obojętność unicestwia dzieciństwo

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję