Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

O historii objawień św. Marii Magdaleny w Biłgoraju (2)

O początkach objawień i kultu św. Marii Magdaleny w Puszczy Solskiej, jego rozwoju i wpływie na Biłgoraj i ziemię biłgorajską z Piotrem Florem, regionalistą, członkiem Biłgorajskiego Towarzystwa Regionalnego, autorem publikacji dotyczących mało znanej historii Biłgoraja rozmawia Joanna Ferens

Niedziela zamojsko-lubaczowska 28/2016, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

Joanna Ferens

Obraz św. Marii Magdaleny z kościoła parafialnego

Obraz św. Marii Magdaleny z kościoła parafialnego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

– Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy kościele. To przy nim przez wieki posługiwali franciszkanie, sprowadzeni tu przez Jana Zamojskiego „Sobiepana”, trzeciego ordynata na Zamościu. Jaka jest ich historia oraz rola w propagowaniu kultu św. Marii Magdaleny?

– Jak już wspomniałem, oficjalnie Bracia Mniejsi Konwentualni przybyli na skraj Biłgoraja w 1644 r. i od tego czasu sprawowali tutaj nieprzerwanie kult Boży, aż do 1864 r. włącznie, a więc przez pełne 220 lat. Już sama ta cyfra mówi za siebie. Ich rola w dziejach ziemi biłgorajskiej jest bezsprzecznie nieoceniona. Nie da się w żaden sposób przejść obok tego faktu (tzn. ich obecności) obojętnie. Udzielanie przez nich sakramentów, głoszenie słowa Bożego i szerzenie kultu św. Marii Magdaleny odmieniło z pewnością bieg naszej historii. I bynajmniej nie tylko dlatego, że powstały tu z czasem świątynie katolickie oraz parafie czy dekanaty. Albowiem nawet osobiste losy tych zakonników były tak samo niezwykłe i dramatyczne, począwszy od ich przynależności kościelno-administracyjnej (Prowincja Polska, wkrótce Litewsko-Ruska, następnie Ruska, zaś po upadku Rzeczypospolitej Galicyjska, a od 1810 r. z powrotem Polska), przez uczestnictwo w kolejnych kataklizmach, jakie spadały na udręczoną Ojczyznę, po udział w zrywach narodowych oraz srogie represje ze strony okupantów.

Reklama

– Rozmawiając o budynkach sakralnych Puszczy Solskiej, nie sposób nie wspomnieć o obecnym kościele parafialnym i jego historii...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Owszem. Ten gmach ma także własną, niesamowitą historię. Powstał bowiem dzięki ogromnemu zaangażowaniu wielu tysięcy ludzi, z wójtem Myszakiem oraz księżmi Henrykiem Dubiszewskim i Władysławem Bargiełem na czele. Chcieli oni dalej oddawać cześć tutejszej patronce, pod kierownictwem swych ofiarnych duchownych, lecz nie posiadając własnej świątyni, a jedynie skrzydło klasztoru, przerobione jeszcze przez franciszkanów na niewielki kościółek, byli ciągle zagrożeni utratą parafii. Tylko wielkie oddanie się rzeszy ludzi tej sprawie doprowadziło w końcu (czyli w 1921 r.), do rozpoczęcia prac budowlanych przy obecnym sanktuarium, co prawdopodobnie uchroniło nas wszystkich od tego wielkiego i niewybaczalnego błędu. Co ciekawe, plany i materiały na budowę były gotowe już w 1914 r., ale zamysły te przerwała okrutna I wojna światowa. Warto jednak wiedzieć, iż pierwotnie ów kościół miał być wzniesiony w stylu neogotyckim. Stąd też bryła obecnej budowli nawiązuje tak mocno do dawnych planów. Już z tego widać, że idea poświęcenia jej jako „wotum wdzięczności za wygraną wojnę z bolszewikami” jest mocno naciągnięta.

– To w murach tej świątyni rozbrzmiewają Nieszpory o św. Marii Magdalenie czy specjalna ułożona ku czci tej świętej litania. Proszę przypomnieć, co o tej niezwykłej kobiecie z kart Pisma Świętego oraz tradycji i historii Kościoła wiemy?

Reklama

– Wiemy niewiele, bo tradycja myli kilka postaci o tym imieniu, a ewangeliści nie przekazali nam zbyt dużo informacji o naszej świętej, ale na tyle wystarczająco, by zrozumieć, z kim mamy do czynienia. Nie chodzi tu bowiem o jakąś jawnogrzesznicę czy inną osobę o złej reputacji, tylko o przepiękną kobietę uwolnioną od złych duchów oraz nawróconą przez Jezusa, która z miłości poszła za Nim już na zawsze i stała wiernie pod krzyżem nawet wtedy, kiedy Jego uczniowie uciekli ze strachu, w dodatku tą samą, której On ukazał się jako pierwszej po swoim zmartwychwstaniu, czyniąc ją apostołką tego wydarzenia. A zatem chodzi tu o naprawdę wielką świętą. Dlatego właśnie w 1969 r. papież Paweł VI oficjalnie oczyścił imię Marii Magdaleny i jej niechlubną tradycję, a w 1978 r. wyeliminowano z rzymskiego brewiarza inwokacje o Marii jako pokutnicy i wielkiej grzesznicy. Mamy więc dzisiaj z pewnością ogromny powód do dumy.

– Obok św. Stanisława Biskupa i Męczennika, który objawił się w Górecku Kościelnym, św. Maria Magdalena jest kolejną świętą, która wkroczyła w historię naszej społeczności lokalnej. Czy można o niej powiedzieć: patronka Biłgoraja?

– Zdecydowanie tak. Wszyscy zawdzięczamy jej naprawdę bardzo dużo. Nie tylko to, że upadł kiedyś protestantyzm w tym mieście. Można powiedzieć nawet, że to ona uchroniła je przed Szwedami w czasie potopu i wojny północnej, chociaż przed Kozakami akurat się to do końca się udało, gdyż Biłgoraj wprawdzie ocalał, ale spłonął wtedy jej kościółek na przedmieściu (w 1648 r.). Jej kult z pewnością zmienił i ukształtował bieg dziejów całego regionu biłgorajskiego, dzięki czemu mamy dzisiaj tak wspaniałą historię, której nie posiada żadne miasto. Byłoby to więc jakimś wynagrodzeniem tej świętej, gdyby jej wizerunek znalazł się obok łabędzia w herbie naszego miasta. Najwyższy czas to zmienić. W końcu nie przypadkiem jesteśmy prężnym ośrodkiem katolickim.

– 400-lecie objawień było okazją, aby nie tylko przypomnieć sobie osobę św. Marii Magdaleny, ale także historię Biłgoraja, w którą ta święta się wpisała. Jej objawienia dokonały się zaledwie kilkadziesiąt lat po nadaniu praw miejskich Łabędziemu Grodowi...

Reklama

– Od lokacji miasta do momentu przekazania nam jej orędzia minęło zaledwie 37 lat. To bardzo niewiele. Wówczas w mieście kwitł protestantyzm, chociaż istniała w nim już cerkiew greckokatolicka, czyli świątynia, w której kult sprawowano w jedności z Rzymem, aczkolwiek w innym języku niż łaciński. Oprócz tego znajdowała się tu zapewne skromna synagoga. Jednak przewaga protestantów była tutaj znacząca. Albowiem ówczesny Biłgoraj stanowił nader prężne centrum reformacyjne, obok takich miast, jak: Bełżyce, Kock, Łaszczów czy nawet Lublin. To w tym mieście była szkoła kalwińska, funkcjonująca od początku XVII wieku i tu odbywały się synody Kościoła tego wyznania, sympatyzującego z arianami, którzy z czasem zresztą także się tu osiedlili. Począwszy od 1630 r. zorganizowano ich w tym grodzie co najmniej dziewięć (ostatni w 1654 r.). A zatem zajmował on wybitne miejsce wśród ośrodków protestanckich. Stąd też nie było mowy o zbudowaniu tu świątyni katolickiej aż do końca XVII stulecia. Ta bowiem powstała dopiero po kilkunastu latach od rozpoczęcia udzielania sakramentów w tym mieście (za zgodą i wolą biskupa chełmskiego Stanisława Jacka Święcickiego) przez przybyłych franciszkanów. Stało się to zaś dokładnie w 1692 r.

– Przez lata wokół objawień w Biłgoraju narosło wiele niedomówień, żeby nie powiedzieć przekłamań...

Reklama

– Strasznie dużo. Dotyczą one nie tylko okoliczności wspomnianego kultu, lecz także dziejów samych franciszkanów. Znamy obecnie cały proces formowania się tych przekłamań, który, o zgrozo, zasadniczo trwa do dzisiaj. Został on przeze mnie kilka lat temu dokładnie zbadany, a ponieważ to bardzo długa historia, wspomnę tylko, że wszystko zaczęło się w 1830 r., kiedy to Administracja Ordynacji Zamojskiej zleciła wszystkim zarządcom kościołów, znajdujących się na jej terenie, opisanie historyczne tych placówek wg nadesłanego kwestionariusza. Od tego momentu wszystko, co dotyczy Puszczy Solskiej, poszło w odwrotnym kierunku, ponieważ opisujący dzieje tej placówki oparł się wtedy wyłącznie na przekazie ustnym i na napisach pod obrazami w kaplicy, które przecież zostały zmienione po pożarze z 1794 r. Dane te zebrał archiwista ordynacki Mikołaj Stworzyński, by udostępniać je badaczom. Oparł się na nich wkrótce historyk franciszkański ojciec Jakub Piasecki i w 1845 r. opublikował je w książce pt. „Opisanie kościołów i klasztorów księży Franciszkanów Konwentualnymi zwanych z dawnej Prowincji Polskiej św. Franciszka Seraficznego po utworzeniu w roku 1815 Królestwa Polskiego pozostałych”, uzupełniając swoją niewiedzę zmyślonymi faktami i danymi. Na podstawie tej pracy stworzono jeszcze w tym samym stuleciu hasła w dwóch encyklopediach kościelnych i tak dotarło to wszystko w XX wieku do współczesnych opracowań, które dodatkowo ubogacane nieprawdą, dla wielu stanowią obecnie podstawowe źródło wiedzy na ten temat. Mówię zatem otwarcie – z miejscem czci św. Marii Magdaleny nie miał nic wspólnego ani kanclerz i hetman wielki koronny Jan Zamoyski, założyciel ordynacji, który nigdy nawet tu nie był, ani też jego syn Tomasz, bowiem zmarł on 6 lat wcześniej niż franciszkanie przybyli na skraj Biłgoraja. Również to nie on ufundował parafię zakonną, a jedynie sprowadził tu pierwszego zakonnika (zaś ona sama nie istniała począwszy od 1644 r., jak to wszędzie bezmyślnie się powtarza), bo dokonał tego dopiero piąty ordynat na Zamościu – Tomasz Józef Zamoyski w 1721 r., gdy kult tej świętej kwitł już na dobre od niemal 100 lat.

– Czy obchody 400-lecia objawień mogły zatem stać się nowym impulsem od odkrycia przesłania św. Marii Magdaleny i ożywienia jej kultu na ziemi biłgorajskiej?

– Na to liczyliśmy w ub.r. i w końcu zaczyna się coś dziać, aczkolwiek z małym opóźnieniem. Jest tutaj kilka osób szczególnie zainteresowanych rozwojem kultu naszej zapomnianej patronki, m.in. Henryk Grabias, Anna Kozdra i państwo Schodzińscy. Bo rzeczywiście po odejściu franciszkanów kult podupadł zdecydowanie. Ale być może to zasługa Rosjan. Ożywienia kultu dokonał z pewnością ks. Jan Mróz, który na cześć św. Marii Magdaleny wmurował po II wojnie światowej nawet tablicę w kruchcie kościoła i postarał się o zmianę nazwy parafii z dziwnie brzmiącej „Puszcza Solska” na wspólnotę pod wezwaniem św. Marii Magdaleny, ale wszyscy czekamy na jakąś eksplozję. Może ona właśnie teraz nadchodzi.

2016-07-05 11:24

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zioła „na nabożną”

Z Janem Kubiakiem, honorowym bonifratrem, spadkobiercą tajników leczenia ziołami braci bonifratrów z Wilna, rozmawia Anna Skopińska

ANNA SKOPIŃSKA: – Tyle osób przychodzi po porady, po pomoc do honorowego bonifratra zielarza. Pan z tymi ludźmi rozmawia. Jacy jesteśmy?
CZYTAJ DALEJ

Szokująca praktyka w Danii: urzędnicy odbierają dzieci rodzicom na podstawie testów psychologicznych

2024-11-29 21:51

[ TEMATY ]

Dania

Adobe Stock

Duński Instytut Praw Człowieka domaga się od tamtejszych gmin zaprzestania stosowania kontrowersyjnych testów psychologicznych, tzw. forældrekompetenceundersøgelse (FKU). Testy te, którym są poddawani rodzice przed narodzeniem ich dzieci, mają na celu diagnozowanie potencjalnych problemów w rodzinie i podjęcie możliwie szybkiej interwencji w przypadku nieprawidłowości.

W praktyce FKU są językowo i kulturowo niedopasowane do realiów, w jakich żyją grenlandzcy Inuici, co prowadzi – w przypadku niezdania testu – do odbierania im dzieci, w tym nawet kilkugodzinnych noworodków, jak świadczy o tym historia Keiry Alexandry Kronvold. W przypadku tej trzydziestoośmiolatki pochodzenia inuickiego urzędnicy 7 listopada wkroczyli na oddział położniczy szpitala w Thisted około dwóch godzin po porodzie, by zabrać jej córeczkę. Dziewczynka znalazła się w rodzinie zastępczej, a biologiczna matka może się z nią widywać jedynie dwie godziny w miesiącu. Innym przykładem jest kolejna Grenlandka, Qupalu Platou, dla której niezdany test oznaczał w 2017 r. rozłąkę z dwuletnimi bliźniakami, których następnie rozdzielono – jeden trafił do domu dziecka, a drugi do rodziny zastępczej; również i w tym przypadku przysługują jej dwie godziny na miesiąc z synkami. Według oficjalnego raportu taka sytuacja dotyczy 5,6% rodzin grenlandzkich w porównaniu z niecałym 1% Duńczyków pochodzenia nordyckiego.
CZYTAJ DALEJ

Jarucka 2.0

2024-11-30 07:22

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

„Nazywam się Anna Jarucka, mam 36 lat, jestem zatrudniona w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Departamencie Promocji na stanowisku pierwszego sekretarza” – tymi słowami była asystentka Włodzimierza Cimoszewicza w 2005 roku uruchomiła polityczną lawinę, która doprowadziła do tego, że cztery tygodnie później jej szef zrezygnował z wyścigu prezydenckiego.

O Jaruckiej zrobiło się głośno w sierpniu 2005 roku, gdy przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen oświadczyła, że Włodzimierz Cimoszewicz, jako szef MSZ, miał w kwietniu 2002 roku upoważnić ją do zmiany swojego oświadczenia majątkowego za 2001 rok i usunięcia z niego informacji o posiadanych akcjach PKN Orlen. Cimoszewicz zaprzeczał, twierdząc, że jego oświadczenie majątkowe nigdy nie było zmieniane. Przyznawał jednak, że wypełniając je, popełnił błąd – zrobił to na podstawie stanu z kwietnia 2002 roku, kiedy już nie miał akcji PKN Orlen (sprzedał je w styczniu 2002), zamiast zgodnie ze stanem na koniec 2001 roku, gdy wciąż je posiadał.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję