Każda niedziela jest świętem zmartwychwstania, dlatego nie może być dniem pokuty ani postu. Jest świętem radości, ufnym oczekiwaniem na zbawienie, na wejście do nieba. Dlaczego zatem w niedziele Wielkiego Postu nie śpiewa się „Gloria” ani „Alleluja”, nie ma kwiatów na ołtarzu, a organy grają cicho i spokojnie? Jak pogodzić fakt, że w liturgii dominuje fiolet, kolor smutny, a lud śpiewa „Gorzkie żale”, skoro powinno być radośnie?
Niedziela w Wielkim Poście jest klamrą spinającą czas pokuty, oknem wieczności, przez które możemy zobaczyć skrawek nieba i oświecić nasze życie pełne umartwień, trosk i doświadczeń nadzieją na wieczną szczęśliwość. Mimo że cały okres wielkopostny jest drogą oczyszczenia przez wytężoną modlitwę, pokutę i jałmużnę, to niedziela pozostaje dniem radości i gwarantuje ciągłość podjętych ćwiczeń.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Niedziela „Laetare”
Co zatem szczególnego wnosi czwarta niedziela, zwana Laetare? Ma ona podkreślać radość, zgodnie z tym, co wyraża jej nazwa wzięta z liturgicznej antyfony na wejście. Wzywa ona dzieci Kościoła do jedności i miłości, czerpanej ze źródła ludzkiej pociechy, która zawarta jest w nadziei niesionej przez Boga. To warunek, by nie być smutnym, by się prawdziwie weselić.
Reklama
Czas pokuty prowadzi ku nawróceniu, jego celem jest oczyszczenie serca, odrodzenie człowieka, by mógł stanąć przed Bogiem z czystym sumieniem. Ten, który pojednał nas ze sobą przez Chrystusa, oczekuje na nasze nawrócenie i przygarnia nas w swoim miłosierdziu. Bliskość pojednania, które dokonało się w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, jest znakiem dla każdego wierzącego i dla całego Kościoła. Wspólnota ludu Bożego cieszy się każdym zwycięstwem w walce z grzechem i ludzką niemocą.
Początki niedzieli „Laetare” sięgają wcześniejszych wieków i związane są ze zmieniającym się kształtem samego Wielkiego Postu. Dopiero w 1248 r. papież Innocenty IV ustalił 40-dniowy post.
Niedziela „Laetare” może przypaść między 1 marca a 4 kwietnia, a data związana jest z obchodem Wielkanocy. Intensywność ciepła i światła zależy od kąta, pod którym padają promienie słoneczne. Tak czy inaczej, w powietrzu wyczuwa się oznaki wiosny, a to budzi naturalną radość. Liturgia wpisana jest w rytm ludzkich doświadczeń i przeżyć.
Różowy kolor
Można tego dnia używać w liturgii koloru różowego zamiast fioletowego, zwyczajnie przewidzianego na czas Wielkiego Postu, ozdobić ołtarz kwiatami, a organista może grać na organach bardziej uroczyście, nie tylko by podtrzymać śpiew. Te proste znaki w kolorowym świecie nie mogą umknąć uwadze. Mają bowiem pobudzić i wzmocnić wewnętrznie odrodzenie sił potrzebnych do duchowego wzrostu.
Reklama
Kolor w liturgii ma historyczne i teologiczne znaczenie. Oddziałuje na zmysł wzroku, wyrażając przypisaną i uznaną treść. O ile fiolet w Wielkim Poście oznacza pokutę, o tyle wydaje się, że róż jest fioletem, przez który przebija się więcej światła radości i nadziei. Róż to kolor, który przybliża się do bieli, a ta wiąże się z czystością. Biel używana w liturgii już w antycznym Kościele symbolizowała świętość, której źródłem jest Chrystus. Światło Zbawiciela rozjaśnia smutek, łagodzi ból i cierpienie.
Kolor fioletowy wskazuje na czas oczekiwania na Chrystusa. Wyraża stan utęsknienia, a więc smutku zaprawionego nadzieją. W połowie Wielkiego Postu nadzieja gwałtownie wzrasta. Człowiek ma za sobą dłuższą drogę wielkopostnych ćwiczeń, dlatego teraz wszystko pójdzie łatwiej, jak z płatka.
Kolory w liturgii znane były już w pierwszych wiekach, ale ich znaczenie zostało skodyfikowane dopiero po soborze trydenckim, w Mszale Piusa V. Kolor różowy, przewidziany dla niedziel „Laetare” i „Gaudete”, wprowadzony został w okresie baroku, choć w liturgii pojawił się już w XIII-wiecznym Mszale neapolitańskim. Odnosił się do znanego w X wieku w Rzymie zwyczaju błogosławienia złotej róży. Papież udawał się tego dnia do bazyliki Świętego Krzyża Jerozolimskiego, trzymając w ręku złotą różę. Wierni tego dnia obdarowywali się białymi różami, mającymi symbolizować piękno i cierpienie. Wracając do swojego pałacu, który wówczas znajdował się na Lateranie, papież wręczał złotą różę prefektowi Rzymu. Skąd wziął się ten zwyczaj? Być może od Kościoła w Bizancjum, gdzie jedna z niedziel Wielkiego Postu poświęcona była drzewu Krzyża Świętego; składano mu wówczas hołd poprzez kwiaty. Być może u podstaw leży także inna tradycja. Od dawna w Rzymie w tym czasie obchodzono zwycięstwo wiosny nad zimą. Z tej okazji przystrajano uroczyście kwiatami osoby, domy i ulice.
Liturgiczne przesłanie
Reklama
Do czego zachęca liturgia w IV niedzielę Wielkiego Postu? Do radośniejszego oczekiwania na zwycięstwo Chrystusa. W świecie, w którym zatraca się poczucie grzechu, a do jego obecności łatwo się przyzwyczaić, światło, które przebija z liturgicznych znaków, powinno dotknąć najgłębszych zakątków duszy i rozjaśnić sumienie, by uwolnić je od pokładów nienawiści, zazdrości, egoizmu i pychy. Człowiek wychodzi z przygniatającego poczucia winy nie przez oswojenie się z jej mroczną barwą, lecz dzięki światłu przebaczenia i miłości. Ono pozwala spojrzeć na grzech i jego skutki z nadzieją zwycięstwa.
Różowy kolor jest znakiem cierpienia, które składa się Bogu. Piękno ofiary wyraża się w duchowej i moralnej przemianie, której celem jest zwycięstwo Krzyża. Drzewo oblane krwią Męki zakwita darem ludzkich serc zjednoczonych w bukiecie wielkopostnej ofiary. Róża jest wyrazem nadziei i przebaczenia, do którego Bóg wzywa i którego udziela.
Czy zatem niedziela „Laetare” może być dniem smutnym? Jeśli Bóg przyrzekł swoją wierność, to złożonej obietnicy dotrzyma pomimo ludzkich słabości. Treścią obietnicy jest nie tylko wyzwolenie spod władania grzechu i śmierci czy uwolnienie z lęku, lecz także zanurzenie w pełnym światła spojrzeniu Boga. Ono prowadzi człowieka przez życie z miłością, która oczyszcza, wyzwala i uświęca.