W czasach PRL-u krążył taki dowcip opowiadany w okresie matur. Nauczyciel pyta ucznia: Co nam dał Związek Radziecki? Odpowiedź brzmiała: No, właśnie...
Nazwy ulic wielu polskich miast utrzymują się często jeszcze od dnia wkroczenia do nich Armii Czerwonej. W Częstochowie była to np. ul. 16 Stycznia – obecnie Kiedrzyńska. Komuniści obdarzyli wiele miejsc w Polsce swoimi pomnikami, gmachami, a ulice – imionami swoich bohaterów. W 1953 r., po śmierci Stalina, postanowiono uczcić generalissimusa nazwaniem jego imieniem jednego z większych polskich miast. Przymierzano się do Częstochowy. Pewien ksiądz miał wtedy jednak zapytać ówczesnych decydentów: Jak to będzie wyglądać, kiedy ludzie będą pielgrzymować i modlić się do Matki Boskiej Stalinogrodzkiej? Komuniści odstąpili wówczas od tego zamiaru i przez kilka lat mianem Stalinogrodu określano Katowice.
Nie możemy zapominać o tym, że wtedy, w czasach realnej walki z Bogiem i religią, też kształtował się nasz obraz życia kościelnego. Kościół był ośmieszany, ograniczany w swej działalności, a wszystko, co religijne i chrześcijańskie, było spychane w niebyt. Potomkowie tamtych działaczy pracujący współcześnie w mediach również brukali Kościół i w imię rzekomo wolnego słowa dokonywali nad nim sądu. Niestety, Europa zaraziła się tymi komunistycznymi trendami i wprowadza do działań UE idee antychrześcijańskie i antyreligijne. Współcześni decydenci UE nie zauważają, że ojcowie założyciele Europy byli katolikami i są dziś nawet kandydatami na ołtarze, że bardzo im zależało, by Europa swe cele polityczne, gospodarcze i kulturalne osiągała w duchu chrześcijańskim.
Gdy więc pytamy, co Polsce dał Związek Radziecki, odpowiedź: No, właśnie... jawi się jako wymowna i znacząca. Ale już gdy zapytamy: co Polsce daje Unia Europejska?, nie odpowiemy jak powyżej. Nie może nam ona jednak zastąpić Polski, nie może nam zabrać naszej tożsamości, narodowości, naszej kultury związanej z Ewangelią. Przypominając sobie styczeń 1945 r., musimy mieć świadomość, że w obliczu różnych wyzwań i zawirowań politycznych najważniejsze jest zachowanie narodowej tożsamości i związanej z naszą religią pewnej normalności w życiu społecznym. Ci zatem spośród ludzi władzy, którzy odłączają się od polskości, chcąc wprowadzać nowe reżimy i nową kulturę, mogą się spotkać z naszym zdecydowanym sprzeciwem. Bo Polska będzie silna i potężna wtedy, kiedy będzie sobą, tj. krajem związanym z Kościołem katolickim.
Pierwszy samochód wyjechał na ulice Polski w 1897 r. w Warszawie. Dziś, według GUS, po polskich drogach porusza się ich ok. 20 mln. Kilkaset muzealnych egzemplarzy z początków XX wieku zgromadzono m.in. w Muzeum Motoryzacji i Techniki w podwarszawskich Otrębusach
Kolekcjonerska pasja Zbigniewa Mikiciuka to trochę przypadek. Uczestnicząc w rajdzie samochodowym w latach 70. ubiegłego wieku, wypadł z trasy i... wjechał na czyjąś posesję. Jej właściciel jednak zamiast złościć się, wyśmiał współczesne samochody, chwaląc się swoim, który „rusza po zakręceniu korbą”. I tak od słowa do słowa doszło do tego, że młody rajdowiec kupił samochód i postawił go na podwórku. Początkowo sąsiedzkim kpinom nie było końca, lecz po miesiącach żmudnej pracy, z pomocą kolegów i narzeczonej, p. Zbigniew przywrócił pojazdowi dawną świetność. Praca nad renowacją pojazdu stała się dla Mikiciuka tak fascynująca, że postanowił zostać kolekcjonerem samochodów. Szczęśliwie jego pasję podzielała narzeczona, a niebawem żona Joanna, z wykształcenia stomatolog. Początkowo nie myśleli o założeniu muzeum, jedynie o jakiejś kolekcji. Po prostu nie mieli na to pieniędzy. Kupno kolejnego samochodu, aero 50, było zwariowanym pomysłem, ponieważ na jego zakup poszła moja książeczka mieszkaniowa, na którą rodzice jeszcze wpłacali pieniądze opowiada Joanna Mikiciuk. To była połowa lat 70. i jeszcze nie byliśmy małżeństwem. Chęć posiadania tego auta przewyższyła jednak chęć zakupu mieszkania. Zupełne wariactwo. Zafascynował mnie przede wszystkim jego kształt. Odrestaurowywaliśmy go z pomocą znajomych. Na warsztat nie było nas stać. Pamiętam, jaka była nasza satysfakcja, kiedy ten samochód po raz pierwszy zaterkotał i ruszył. Wyjechaliśmy nim na ulice Warszawy i jakiś pan nas zatrzymał. Spytał, czy nie chcielibyśmy pojechać tym autem na plan zdjęciowy, kręcono bowiem właśnie film „Sekret Enigmy”. Była to dla nas niesamowita satysfakcja, bo ktoś zauważył naszą pracę. A poza tym... za pracę w filmie zarobiliśmy na kolejny samochód.
Człowiek może odwrócić się od Boga, ale Bóg nigdy nie odwróci się od człowieka. Jego miłość do nas nigdy nie ustaje. Jest wierna i wytrwała. Bóg szuka człowieka, aż go odnajdzie i wy dobędzie z ciemności i brudu, ze śmiertelnej pułapki.
W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: «Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”. Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie? A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam”. Tak samo, powiadam wam, radość nastaje wśród aniołów Bożych z powodu jednego grzesznika, który się nawraca».
Ks. Zbigniew Wojtysek zachęca do korzystania z parafialnej siłowni
Kościół chce dbać nie tylko o duszę, ale i o całokształt, bo jak to mówią w zdrowym ciele, zdrowy duch! W parafii świętego Maksymiliana w Radomsku powstała więc... siłownia. Siłka u Maksa była przede wszystkim pomysłem młodzieży przy naszym duszpasterskim wsparciu – mówi wikariusz ksiądz Zbigniew Wojtysek.
– Cieszymy się, kiedy młodzi mogą się rozwijać całościowo, duchowo, ale też fizycznie. W haśle w zdrowym ciele, zdrowy duch odnajduje się również kształtowanie młodego człowieka i stąd inicjatywa Siłki u Maksa – mówi portalowi niedziela.pl ks. Wojtysek.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.