Reklama

Niedziela Małopolska

Potrzebujemy radości

W grudniu 2015 r. Ojciec Święty Franciszek mianował ks. Leszka Leszkiewicza biskupem pomocniczym diecezji tarnowskiej. Dotychczas kapłan pracował m.in. w diecezji Babahovo, w Ekwadorze. Pełnił też funkcję zastępcy dyrektora wydziału misyjnego w tarnowskiej kurii diecezjalnej oraz prefekta Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie. Wiosną 2015 r. został proboszczem parafii św. Mikołaja w Bochni oraz kustoszem tutejszego sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. O nowych wyzwaniach z biskupem nominatem Leszkiem Leszkiewiczem rozmawia Maria Fortuna-Sudor

Niedziela małopolska 3/2016, str. 4-5

[ TEMATY ]

biskup

Archiwum Biskupa Nominata

Bp Leszek Leszkiewicz

Bp Leszek Leszkiewicz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MARIA FORTUNA-SUDOR: – Księże Biskupie, w jakich okolicznościach dowiedział się Ekscelencja o decyzji Papieża Franciszka?

BP LESZEK LESZKIEWICZ: – Odebrałem telefon z nuncjatury i zaproszenie na spotkanie z nuncjuszem. Ale w związku z przedświątecznymi obowiązkami w parafii jakoś się na tym nie skupiałem, pomyślałem tylko, że Kościół ma dla mnie nowe zadanie. Nauczyłem się wyrażać zgodę na to, aby Pan Bóg działał w moim życiu. Oczywiście, towarzyszy mi obawa, czy udźwignę powierzone obowiązki. Ale jednocześnie mam zaufanie, że Pan Bóg, powierzając zadanie, daje także błogosławieństwo i siłę, bo Stwórca zna nas lepiej niż my samych siebie.

– A czy w ogóle kiedykolwiek myślał Ekscelencja o sobie jako o biskupie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Nie miałem nigdy takich oczekiwań. Natomiast bardzo się cieszę z tego, że jestem księdzem. To jest moją największą radością. Toteż podejmując kolejne zadania, do których kierował mnie Kościół, zawsze chętnie je wykonywałem. Sądzę, że każdy człowiek odnajduje się w tej rzeczywistości, którą Pan dla niego przewidział.

– Jak informacje o nowej roli Ekscelencji odebrali najbliżsi?

– Rodzice byli mocno zaskoczeni. Myślę, że jeszcze bardziej niż ja. Ale teraz wydają się być szczęśliwi i radośni. Bardzo miło wspominam dom rodzinny. To w nim ukształtowało się moje życie, powołanie. To w rodzinie mam wciąż oparcie. Wiem, że rodzice, rodzeństwo wspierają mnie modlitwą.

Reklama

– Z lektury postów na bocheńskich portalach internetowych wynika, że parafianie martwią się, iż stracą dobrego duszpasterza. Co trzeba zrobić, żeby być lubianym proboszczem?

– Pamiętam, że w bocheńskiej parafii od samego początku spotkałem się z wielką życzliwością ludzi. I polubiłem Bochnię. Nie ukrywam też, że jest mi miło, iż tak zostałem odebrany.
Myślę, że aby mieć dobre relacje z parafianami, to trzeba być blisko nich i ich problemów. Tego nauczyłem się na misjach, żeby spróbować zrozumieć napotkanego człowieka. Tak właśnie staram się postępować, pamiętając, że każdy z nas jest inny, ma inne doświadczenia, problemy. Uważam, że dla nas, duszpasterzy, rzeczywistością, w której możemy być blisko parafian, jest moment śmierci, pogrzebu ich krewnych. Toteż od samego początku podjąłem taką decyzję, że w miarę możliwości będę uczestniczył w ostatniej drodze życia parafian. To są krótkie, ale istotne spotkania. Szczególnie wtedy ludzie potrzebują wsparcia. Bardzo często w takich okolicznościach mogą usłyszeć o Panu Bogu, o życiu wiecznym...

– W dzisiejszych czasach Kościół jest na przysłowiowym cenzurowanym, toteż trudniej jest pełnić każdą funkcję duchownego. Jednak od hierarchy wymaga się więcej. Jak ma Ekscelencja zamiar realizować swe powołanie w nowej roli?

– Świat ma prawo sprawdzać naszą wiarygodność. Inną jest rzeczą, że dzisiaj to sprawdzanie często zostało połączone z chęcią, że użyję kolokwializmu, dokopania Kościołowi. Te ataki nie służą dobru wspólnoty, nawracaniu wiernych, tylko mają zniszczyć konkretnego człowieka, a przy okazji podkopać autorytet Kościoła.
Co do mojej nowej roli to nie mam konkretnych planów. Wiem tylko, że kiedy zostaną mi powierzone obowiązki w diecezji, to będę musiał na nowo odczytać, czego Pan Bóg ode mnie oczekuje. Chciałbym jednak, aby moja posługa była blisko człowieka. Pamiętam, że najistotniejsze w powołaniu kapłańskim jest prowadzenie ludzi do Pana Boga. Mam świadomość własnych ograniczeń, słabości, ułomności, toteż wiem, że muszę jeszcze intensywniej pracować nad sobą. Nie ukrywam, że wiele doświadczeń wyniesionych z misji będę chciał wprowadzić w naszą rzeczywistość. Jestem zafascynowany osobą papieża Franciszka, w tym jego adhortacją „Evangelii gaudium” . Ten duch jest mi bardzo bliski. I w miarę możliwości to przesłanie będę chciał realizować.

– No właśnie, w jednym z wywiadów stwierdził Ekscelencja: „Jesteśmy zbyt smutni, nie cieszy nas Ewangelia”. Czy można to zmienić?

– Misje niesamowicie ubogacają człowieka. Oczywiście, każdy z nas ma świadomość, że Kościół, którego jesteśmy częścią, ma niezwykle wielkie bogactwo. Ale żeby je w pełni zrozumieć i jeszcze ubogacić, warto dostrzec inne wspólnoty i ich bogactwo. W tym doświadczeniu szczególnie cenna jest świeżość młodych, misyjnych Kościołów. Ona może dać impuls, uświadomić nam, że pewne sprawy można zrealizować inaczej.
Wracając do pytania, to myślę, że nasze nabożeństwa są bardzo poważne. Tu dostrzegałbym wyzwanie dla duszpasterzy, ale też dla wszystkich wierzących. Bo same ryty, same schematy naszych przyzwyczajeń, nie są w stanie obudzić radości. Mnie się wydaje, że powinniśmy w Kościele iść w kierunku ożywienia spotkania z Chrystusem.

– Jak to osiągnąć?

– Czasem odnoszę wrażenie, że mamy w Kościele wyraźny podział na sacrum i profanum. Tymczasem Ewangelia mówi, że Chrystus z sacrum przychodzi do profanum i w nim realizuje misję zbawczą. historia zbawienia dzieje się w naszym życiu – gdy jestem mężem, pracodawcą, księdzem, biskupem… Czyli mamy świadomość, że Pan Bóg jest z nami, towarzyszy nam. Natomiast nasza obecność w kościele, jak mówią teksty liturgiczne, stanowi szczyt spotkania z Panem Bogiem. Jednak to, co dzieje się w liturgii, nie może być oderwane od codzienności. Bo jeśli jest oderwane od niej, to jest to powrót do religijnego świata grecko-rzymskiego, gdzie człowiek na moment się izolował od rzeczywistości. W pogańskiej świątyni spotykał się z bóstwem i to mu dawało jakieś przeżycie, o którym zapominał, opuszczając to miejsce. Tymczasem, jeśli człowiek zrozumie, że jego codzienne życie rozgrywa się w obecności Chrystusa, wówczas jest szansa, że to spotkanie w kościele przyniesie radość, której potrzebujemy.

– W komunikacie bp. Andrzeja Jeża o biskupie nominacie znalazła się z prośba o modlitwę w intencji nowego hierarchy. Proszę powiedzieć, dlaczego powinniśmy się modlić za swych kapłanów, biskupów, za przełożonych?

– W ogóle mamy problem z modlitwą. Szczególnie tą wspólną, rodzinną, która jest jedną z najważniejszych czynności w życiu codziennym nas, wierzących. Tymczasem człowiek nie może się w życiu opierać tylko na intelekcie. On jest zawodny, skażony tym, że w danej chwili widzimy tylko mały wycinek rzeczywistości. Natomiast jeśli człowiek się modli, a jeszcze prosi innych o modlitwę, to wcześniej czy później dochodzi do właściwych rozwiązań. Nieraz okazuje się, że skomplikowana sytuacja, jakiś problem, mają proste rozwiązania.
Myślę, że modlitwa za swych pasterzy to wyraz troski wiernych o Kościół. Im bardziej wierzący w Chrystusa wspierają modlitwą duszpasterzy, tym więcej dobra dzieje się we wspólnocie Kościoła. Kiedyś bp Grzegorz Ryś, głosząc w tarnowskim sanktuarium rekolekcje, powiedział, że Kościół nigdy nie jest piękniejszy niż wtedy, gdy się modli. Można więc wnioskować, że podobnie jest z rodziną, księdzem i każdym z nas. Jesteśmy piękni, gdy się modlimy. Nie trzeba się też krępować prosić o modlitwę. Pan Bóg błogosławi modlącym się i wysłuchuje ich próśb.

Ks. Leszek Leszkiewicz zostanie wyświęcony na biskupa w sobotę 6 lutego. Uroczystości rozpoczną się o godz. 10 w tarnowskiej katedrze.

2016-01-14 10:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Błogosławieństwo i Ewangelia na Nowy Rok

Niedziela bielsko-żywiecka 2/2019, str. I

[ TEMATY ]

biskup

Ewangelia

bp Roman Pindel

Robert Karp

Bp Roman Pindel w pierwszy dzień roku własnoręcznie przepisał pierwsze słowa Ewangelii według św. Jana

Bp Roman Pindel w pierwszy dzień roku własnoręcznie
przepisał pierwsze słowa Ewangelii według św. Jana

W pierwszy dzień 2019 r. bp Roman Pindel był gościem parafii św. Jana Chrzciciela w Komorowicach. Celebrował noworoczną Mszę św. oraz odwiedził diecezjalną rozgłośnię Anioł Beskidów. Jako pierwszy przepisał własnoręcznie pierwszy werset Ewangelii św. Jana, rozpoczynając tym samym nową inicjatywę radia na rok 2019

Początek nowego roku niech nam uświadomi, jak bardzo Bóg nas obdarza swoim błogosławieństwem, codziennie, z różnych okazji. A świadomość tego, jak dobry Bóg jest w swoim błogosławieństwie, odkrywamy jeszcze bardziej wyraźnie, gdy potrzebujemy przejawów Jego łaskawości i pomocy w naszym życiu. To nas prowadzi do tego, że rodzi się w nas prośba do Boga, dawcy wszelkiego błogosławieństwa, abyśmy wypraszali to błogosławieństwo dla siebie, dla bliskich i dla całego świata – powiedział bp Roman Pindel podczas Mszy św. celebrowanej w komorowickiej świątyni. Eucharystię koncelebrowali duszpasterze parafii oraz kapłani pracujący w radiu Anioł Beskidów, które na falach eteru transmitowało Mszę św. oraz noworoczne orędzie i błogosławieństwo Pasterza naszej diecezji.

CZYTAJ DALEJ

Nasz pierwszy święty

Niedziela Ogólnopolska 16/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

św. Wojciech

Wikipedia/Obraz malarstwa Zbigniewa Kotyłło

Jest nim św. Wojciech, patron Polski, który został wyniesiony do chwały ołtarzy w niecałe 2 lata po męczeńskiej śmierci.

Wojciech żył w drugiej połowie X stulecia. Był Czechem z pochodzenia, niemniej jednak można o nim powiedzieć, że był obywatelem Europy, którą bardzo dobrze znał, bo wiele po niej podróżował. Był świetnie wykształconym duchownym, choć początkowo miał zostać rycerzem. Jako że pochodził z możnego rodu Sławnikowiców, utrzymywał zażyłe relacje z tzw. wielkimi tego świata – zarówno w kręgach świeckich, jak i kościelnych, również papieskich. Nigdy jednak nie zaniedbywał ludzi gorzej od siebie sytuowanych, troszczył się o nich, o czym świadczą jego biografowie.

CZYTAJ DALEJ

R. Czarnecki: Najbardziej ideologiczna kadencja europarlamentu od czasu wstąpienia Polski do UE

2024-04-24 09:01

[ TEMATY ]

polityka

Unia Europejska

parlament europejski

Łukasz Brodzik

Ryszard Czarnecki

Artur Stelmasiak

Ryszard Henryk Czarnecki

Ryszard Henryk Czarnecki

Zbliżają się wybory do europarlamentu. Nie ulega wątpliwości, że ostatnia kadencja była nadzwyczajna ze względu nie tylko na pandemię i wojnę na Ukrainie, ale także wielość spraw ideologicznych forsowanych przez Komisję Europejską.

Czym zajmowali się europosłowie przez ostatnie 5 lat? Czy nastąpią zmiany po wyborach? Czy prawicowe ugrupowania powiększą swój stan posiadania? I czy przyszły parlament wycofa się z tak krytykowanego Zielonego Ładu, czy paktu migracyjnego? O tym z Ryszardem Czarneckim, europosłem Prawa i Sprawiedliwości rozmawia Łukasz Brodzik.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję