Kto z nas nie zna uczucia związanego z tęsknotą i oczekiwaniem na powrót kogoś nam bliskiego, ukochanego. Ile razy rozstania napawały nas smutkiem, a spotkania radością. Kolejne pokolenia ludzi wsłuchiwały się w zapowiedzi Proroków o przyjściu Zbawiciela na ziemię. Zapewne wiązano z tym różne nadzieje, osobiste, społeczne i polityczne. Ludzie wypatrywali znaków i czekali. Można powiedzieć, że żyli w nieustannym adwencie. Czym różni się ich czekanie od naszego? Wbrew pozorom nie ma zbyt wielkiej różnicy. Owszem, na kartach Pisma Świętego czytamy o Betlejem i Narodzinach Jezusa. Zapowiedzi Proroków spełniły się. Narodził się Emmanuel. Ale to było dwa tysiące lat temu. Jezus zapowiedział ponowne przyjście. Znowu czekamy, tym razem na koniec czasów? No właśnie, jakie jest nasze czekanie, jaki jest nasz Adwent? Na co czekamy lub na Kogo? Polski poeta uwrażliwiał, że nadaremnie Bóg rodził się w Betlejemskim żłobie, jeśli nie narodził się w tobie. Każdy Adwent jest więc szansą na spotkanie Jezusa już teraz, bez konieczności czekania na koniec czasów. Bo przecież nie wiemy, kiedy będzie nasz koniec czasów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu