Reklama

Niedziela Małopolska

Raban na Podhalu

Dwa miesiące przygotowań. Kilkadziesiąt młodych osób zaangażowanych w organizację. Wreszcie deszczowa sobota, 19 września, dwa pytania i tylko jedna możliwa odpowiedź: „Kościół potrzebny młodym. Młodzi potrzebni Kościołowi”

Niedziela małopolska 40/2015, str. 4

[ TEMATY ]

festiwal

młodzi

Kacper Lendecki

Koncert franciszkanina o. Łukasza Buksy

Koncert franciszkanina o. Łukasza Buksy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przygotowania do Podhalańskiego Festiwalu Młodzieży pełną parą ruszyły w lipcu. Inicjatywa od początku należała do młodych – parafialnych liderów Światowych Dni Młodzieży z całego Podhala, których opieką otoczyli księża z dwóch nowotarskich parafii – św. Katarzyny i Najświętszego Serca Pana Jezusa, a przede wszystkim rejonowy koordynator ŚDM – ks. Tadeusz Skupień.

Organizatorom przyświecał jeden cel – odpowiedzieć na prośbę papieża Franciszka i zrobić „raban” na Podhalu, a tym samym oficjalnie rozpocząć podhalańskie przygotowania do Światowych Dni Młodzieży. W organizację chętnie włączyli się nie tylko parafialni wolontariusze ŚDM, ale też harcerze. – W tym roku harcerskim ważną dla nas rzeczą jest rozwój duchowości – mówi Jakub Udziela, drużynowy 2. Podhalańskiej Drużyny Wędrowniczej „Jupijajej” im. Cichociemnych Spadochroniarzy AK. – W wakacje planujemy wyjazd na ŚDM i pragniemy być do nich dobrze przygotowani.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Hasło spotkania: „Kościół potrzebny młodym? Młodzi potrzebni Kościołowi?” miało być początkiem dyskusji nad miejscem młodzieży w Kościele.

Przyjaciele młodzieży

Reklama

– Kościół jest potrzebny młodym! Młodzi są potrzebni Kościołowi! – przekonywał bp Damian Muskus OFM, który odprawił Mszę św. w kościele NSPJ, rozpoczynającą Podhalański Festiwal Młodzieży. W homilii Biskup zauważył, że często słysząc „Kościół”, w pierwszej kolejności myślimy o księżach, dlatego to na nich spoczywa szczególna odpowiedzialność. Hierarcha gorąco zaapelował do kapłanów, aby byli przyjaciółmi młodych i nie gasili ich entuzjazmu.

Po Eucharystii namioty ustawione na nowotarskim Rynku zapełnili przedstawiciele różnych zgromadzeń oraz grup młodzieżowych. Stoiska rozstawiły obok siebie m.in. Grupy Apostolskie i Oaza, urszulanki i szarytki, jeden namiot dzielili ze sobą harcerze z ZHP i ZHR. Wszyscy spotkali się na nowotarskim Rynku w jednym celu – by przekonywać, że każdy młody może znaleźć dla siebie miejsce w Kościele.

W duchu ŚDM

Ich entuzjazm był zaraźliwy, bo pomimo niesprzyjającej pogody na Rynku pojawiali się kolejni młodzi. Program wydarzeń na festiwalowej scenie był bardzo urozmaicony – od koncertów, przez konferencje aż po świadectwa. Szczególnym momentem była Godzina Miłosierdzia. Modlitwę poprowadziła s. Gaudia Skass ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, która wygłosiła również wzruszającą konferencję o Bożym Miłosierdziu.

Największe zainteresowanie młodych wzbudził blok wieczorny. Rozpoczął się on konferencją o. Janusza Bębnika, po nim zaś na scenę wkroczył B.A.K.U. – młody raper, pochodzący z Nowego Targu, który podzielił się z młodzieżą poruszającym świadectwem swojego nawrócenia. Festiwal Koncertem Uwielbienia zamknęła wspólnota Dziewiczy Orszak Baranka.

Reklama

Podhalański Festiwal Młodzieży był miejscem konkretnego przygotowania do ŚDM. – Ten festiwal był okazją nie tylko do wprowadzenia młodych w klimat entuzjastycznego wyznawania wiary, który jest szczególną cechą ŚDM, czasem ewangelizacji i zachęty do formacji duchowej, ale także uzyskiwania praktycznych informacji związanych z udziałem w przygotowaniach do tego wielkiego święta wiary – tłumaczy Elżbieta Stanek, jedna z liderek ŚDM uczestniczących w organizacji festiwalu.

Gośćmi wydarzenia byli członkowie Komitetu Organizacyjnego ŚDM, którzy opowiadali młodym o możliwości zaangażowania się w przygotowania do ŚDM. Na Rynku rozstawiono również namiot, gdzie liderzy odpowiadali na pytania dotyczące przyszłorocznego spotkania młodych.

Dalsze kroki

Entuzjazm, który narodził się w czasie organizacji Podhalańskiego Festiwalu Młodzieży, każe przypuszczać, że to dopiero początek podhalańskiego rabanu przed ŚDM. – Pomoc przy organizacji wiązała się ze spotkaniami wolontariuszy, dzięki czemu poznaliśmy wiele pozytywnych osób z okolicy, z którymi w przeciwnym wypadku nie mielibyśmy okazji się zetknąć – opowiada Maria Tylka, liderka przygotowań do ŚDM w jednej z podhalańskich parafii. – Wzrastająca atmosfera wspólnego działania, która miała swój punkt kulminacyjny na festiwalu, zmotywowała nas do dalszych kroków w kierunku ŚDM.

Festiwal odbył się pod patronatem Miasta Nowy Targ. Współorganizatorami festiwalu byli: Starostwo Powiatowe w Nowym Targu, Gmina Bukowina Tatrzańska, Gmina Czarny Dunajec, Gmina Łapsze Niżne i Gmina Szaflary. Patronat honorowy objął Komitet Organizacyjny ŚDM Kraków 2016, a medialny m.in. „Niedziela”.

2015-10-01 11:49

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Na haju

Narkotyki. Okazuje się, że to coraz większy problem. Owszem, pamiętam, że w Polsce zaczęło się o tym przebąkiwać już za czasów ruchów hippisowskich. Dzieci kwiaty i – dzieci trawki. Tak właśnie – „trawką” nazywano marihuanę, czyli stosunkowo łagodny narkotyk, jednak groźny, bo mogący doprowadzić do uzależnienia od narkotyków bardziej niszczących.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: przed Bogiem zdamy sprawę z troski o bliźnich i świat stworzony

2025-10-01 17:47

[ TEMATY ]

Leon XIV

Monika Książek

„Bóg zapyta nas, czy pielęgnowaliśmy i dbaliśmy o świat, który stworzył (por. Rdz 2, 15), dla dobra wszystkich i przyszłych pokoleń, oraz czy troszczyliśmy się o naszych braci i siostry” - stwierdził Ojciec Święty podczas konferencji zorganizowanej w 10. rocznicę publikacji encykliki Laudato si’ w Centrum Mariapoli w Castel Gandolfo.

Zanim przejdę do kilku przygotowanych uwag, chciałbym podziękować dwojgu przedmówcom, [Arnoldowi Schwarzeneggerowi i Marinie Silva - brazylijska minister środowiska i zmian klimatycznych - przyp. KAI], ale chciałbym dodać, że jeśli rzeczywiście jest wśród nas dziś po południu bohater akcji, to są to wszyscy, którzy wspólnie pracują, aby coś zmienić.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję