MONIKA ŁUKASZÓW: – Księże Biskupie, za nami już połowa wakacji. W kilku miejscach odbyły się wakacyjne rekolekcje nie tylko dla kapłanów, ale także dla osób świeckich, w tym również dla młodzieży…
BP MAREK MENDYK: – Każdego roku podejmowane są różne formy rekolekcji. Wszystkie mają jeden cel: odnaleźć to, co jest naprawdę w życiu ważne, Najważniejsze. To czas pustyni, czyli odosobnienia, ciszy, w której człowiek wyłącza się z biegu codziennych spraw i wchodzi w siebie, by w świetle Słowa Bożego głębiej zastanowić się nad swoim życiem, swoimi relacjami z Bogiem, światem i samym sobą.
– Czy dzisiaj człowiek rzeczywiście szuka tego, co Najważniejsze?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Mam wrażenie, że dzisiaj człowiek nie zastanawia się nad sprawami naprawdę ważnymi. Ciągle sprawy pilne wygrywają u niego ze sprawami ważnymi. Zawsze będzie coś pilniejszego do zrobienia; zawsze pojawi się jakaś dodatkowa troska, która nie pozwoli zaryzykować udziału w rekolekcjach, zwłaszcza że są one jednak czasem bardzo wymagającym. Jako duszpasterz zastanawiam się, skąd bierze się w ludziach ogólne zniechęcenie i zmęczenie życiem. Pewnie też i z tego powodu, że w konsekwencji swojego codziennego zabiegania człowiek czuje się coraz bardziej zagubiony i niezadowolony z życia, bo nie wie, po co żyje. Wielu zadowala się przeciętnością. A rekolekcje – jak uczył św. Jan Paweł II – są „skutecznym środkiem przeciwko złu współczesnego człowieka, który uwikłany w ludzką zmienność, żyje poza sobą, zajęty zbytnio rzeczami zewnętrznymi” (Jan Paweł II).
– W tym roku już po raz czwarty w Centrum Duchowości św. Marii De Mattias w Bolesławcu podejmowana jest dość wymagająca forma rekolekcji, jaką są rekolekcje „lectio divina”. Ktoś ciekawie nazwał je „duchowym fitnessem”.
– Każde dobrze przygotowane i przeżyte rekolekcje są ćwiczeniem ducha, gimnastyką duszy. Rekolekcje przeżywane w dynamice „lectio divina” to okazja, by poznać siebie w świetle Słowa Bożego: swoje życiowe powołanie, życiowe sukcesy i porażki, codzienne zagubienie, zakłamanie, ale też szukanie sposobów, by pokonać to, co nam odbiera spokój i radość życia. To odkrywanie miejsc, w których dokonuje się spotkanie człowieka z Bogiem. To także doświadczenie miłości Boga i zakorzenienie w niej. To dość mocny argument, by przeżyć nawrócenie i odważnie podjąć próbę budowania na niej swojego życia.
– Od czterech lat rekolekcje podejmowane są na podstawie innej Ewangelii. Skąd taka forma?
Reklama
– Każdego roku podejmujemy rekolekcje w oparciu o jedną Ewangelię: św. Marka, św. Mateusza, św. Łukasza i św. Jana. Czytamy cztery Ewangelie jako cztery etapy formacji chrześcijanina, cztery fazy dojrzewania w wierze, które nigdy się nie kończy, ale zmierza do nieustannego pogłębienia. Św. Marek zostawił nam Ewangelię z myślą o początkujących, którym jeszcze brak wiary, którzy chcą wejść na drogę wiary, stoją przed decyzją wyboru drogi z Jezusem i stawiania pierwszych kroków z Jezusem. W drugim roku św. Mateusz prowadzi nas do Jezusa nauczającego, ponieważ wie, że ma do czynienia z ludźmi, których wiara potrzebuje wzmocnienia. Jest jeszcze słaba, mała, krucha. Możemy powiedzieć, że Mateusz poddał nas intensywnej katechezie, w której nauczycielem był sam Jezus. Przybliżał nas do Jezusa nauczającego, który wzmacniał fundamenty naszej wiary, przeżywanej indywidualnie i we wspólnocie. W trzecim roku ewangelista Łukasz uczył nas postawy wiary zanurzonej w konkretnych sytuacjach bieżącej historii. Jezus ewangelizował naszą historię życia, abyśmy nauczyli się ją czytać oczami Jezusa jako historię zbawienia. Formował nas na teologów...
– …teologów? A co to znaczy?
– To znaczy na uczniów Chrystusa, którzy potrafią odnaleźć Jezusa obecnego w świecie niszczonym przez grzech. Czyli takich, którzy uwierzą, że Jezus wszedł w historię człowieka i jest Panem – Kyriosem. Św. Łukasz uświadamia nam, że Jezus zbawia na drodze słabości. Jest Zbawcą tu i teraz, dzisiaj.
– Czy można powiedzieć, że dojrzałym chrześcijaninem jest ten, kto przeszedł te etapy?
– Nie możemy powiedzieć, że etapy formacji, które przeszliśmy ze św. Markiem, św. Mateuszem i św. Łukaszem mamy już za sobą. Do końca życia będziemy otwierali Ewangelię Marka i stwierdzali, że jeszcze brakuje nam wiary. Otwierając Ewangelię Mateusza, dalej będziemy szukać umocnienia w wierze, a u św. Łukasza odnajdywać Jezusa obecnego i zbawiającego w samym środku skomplikowanej historii naszego życia.
– A do czego wzywany jest uczeń Jezusa na czwartym etapie?
– Na czwartym etapie formacji proponowanej w Ewangelii św. Jana usłyszymy zaproszenie, raczej wezwanie, by wejść w zażyłą, wewnętrzną więź z Jezusem; by radykalnie, do końca otworzyć się na wewnętrzne poznanie Jezusa – wieczne trwanie w przyjaźni z Nim. Chodzi o doświadczenie, które przemienia.
– Ksiądz Biskup wraz z innymi kapłanami, a także coraz większą grupą ludzi świeckich uczestniczy w tych rekolekcjach…
– Staram się zachęcać i przekonywać do tej formy rekolekcji, ponieważ sam się do nich kiedyś przekonałem. Może nawet trochę za późno je odkryłem. Widzę, że trzeba, aby każdy z nas, niezależnie od tego, jakie zadania podejmuje we wspólnocie Kościoła, stale zadawał sobie pytanie: na jakim etapie relacji z Jezusem znajduję się obecnie? Czy jestem gotowy, aby otworzyć się na zaproszenie do wejścia z Nim w zażyłą przyjaźń, radykalną przyjaźń? Dlatego staram się zachęcać do tych rekolekcji wszystkich, zwłaszcza moich współbraci w kapłaństwie, żeby na nowo odkryć swoje powołanie, żeby umieć przyjmować życiowe porażki, także te duszpasterskie. Zawsze można się zastanawiać, dlaczego na swoich uczniów Chrystus powołał rybaków, przedstawicieli zawodu raczej „niszowego” w Palestynie. Większość Żydów trudniła się przecież handlem czy pasterstwem. W ostateczności Jezus mógł też powołać żołnierzy, którzy broniliby Go znacznie lepiej niż rybacy; mógł też powołać uczonych, którzy sprawniej tłumaczyliby ludziom Jego Ewangelię.... Ale Jezus powołał rybaków. Dlaczego? Może dlatego, że rybacy potrafią cierpliwie czekać i najlepiej wiedzą, co oznacza nieudany połów. Żeby się nie zniechęcać!