Reklama

Na misje do Ekwadoru

Niedziela lubelska 6/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

12 stycznia br. w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w Lublinie została odprawiona uroczysta Msza św. Przewodniczył jej abp Józef Życiński, który wręczył krzyż misyjny ks. Dariuszowi Jaworskiemu, wyjeżdżającemu na misje do Ekwadoru. Podczas Eucharystii obecny był dyrektor warszawskiego Centrum Formacji Misyjnej - Jan Wnęk, księża profesorowie, rodzina i przyjaciele ks. Darka. "W niedzielę wyjątkową, gdy przywołujemy w pamięci nasz chrzest, ze wzruszeniem patrzymy na ks. Darka, który przez lata trudził się duszpastersko wśród nas, a teraz jedzie głosić Chrystusa w Ekwadorze. Przez jego przykład uświadamiamy sobie, że chrześcijanin powinien być świadkiem niebios otwartych, zasłuchanym w Boży głos ukazujący Umiłowanego Syna - Chrystusa jako źródło nadziei" - mówił Metropolita. Życzył nowemu Misjonarzowi, by w Ekwadorze odnalazł "wspólnotę ducha i zrozumienia". Ks. Dariusz dziękował wszystkim, z którymi pracował i którzy wpłynęli na jego powołanie. Swoją misyjną drogę powierzył Miłosierdziu Bożemu słowami "Jezu, ufam Tobie".
Z ks. Jaworskim rozmawia Agata Kossakowska.

Agata Kossakowska: - Dlaczego zdecydował się Ksiądz na wyjazd na misje?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Dariusz Jaworski: - Takie pytanie zadaje mi wiele osób. Jednoznacznie trudno jest na nie odpowiedzieć. Kiedy powiedziałbym o powołaniu, mogłoby to zabrzmieć jak patos. Pewne wydarzenia w moim życiu odczytałem jako wyzwanie i tak je chcę zrealizować. Kiedyś, może trochę w żartach, powiedziałem Panu Bogu, że jak coś wydarzy się w moim życiu, to pojadę na misje. Mogłem o tym zapomnieć, ale działy się później inne rzeczy, które przypominały i zobowiązywały do tego, by spełnić dane wcześniej słowo. Ważnym momentem w rodzeniu się decyzji było również uczestnictwo w pielgrzymce do Ziemi Świętej w maju 2001 r., w 10. rocznicę kapłaństwa. Miałem wówczas zaszczyt być głównym celebransem we Mszy św. na Grobie Pańskim. Potem była modlitwa na Kalwarii. To było niesamowite przeżycie, które trudno wyrazić w słowach. Pobyt w Ziemi Świętej był tym bardziej ważny, że dokładnie 7 maja - w rocznicę pobytu - poszedłem do abp. Józefa Życińskiego z podaniem o wyjazd. Było to już wcześniej uzgodnione, ale zależało mi na tym, by na podaniu była data 7 maja.

- Czego spodziewa się Ksiądz po tym wyjeździe?

- Konkretnych oczekiwań nie mam. Wyjazd traktuję jako wyzwanie. Myślę, że w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, kiedy zadajemy sobie pytanie: co osiągnęliśmy i czy to, co osiągnęliśmy, jest szczytem naszych możliwości? Nie chodzi mi o aspiracje typu kariera, ale o to, czy można zrobić coś jeszcze. Misje są dobrym sposobem, żeby się o tym przekonać. Często w obliczu ważnych decyzji stajemy z lękiem, że możemy stracić coś cennego. Wiele osób, zwłaszcza jeśli te decyzje związane są z Panem Bogiem, nie ma nadziei, że to, co oferuje Bóg, może być znacznie bardziej atrakcyjne. Szkoda, że mało jest odważnych osób. Ja sam sobie chcę udowodnić, że mam taką odwagę.

Reklama

- Dlaczego właśnie Ekwador?

- To też dziwna tajemnica. Kiedyś z kolegą jechaliśmy na spotkanie kursowe do Centrum Formacji Misyjnej. Rozmawialiśmy o moim koledze, ks. Leszku Przybyle, który pracuje w Ekwadorze. Potem napisałem do niego list, w którym wspomniałem o tym, że mam pewien pomysł na przyszłość. On odpisał - przyjeżdżaj jak najszybciej. Nawet jednym słowem nie wspomniałem mu, że chodzi mi o misje. Jak się okazało on modlił się o to, by ktoś do niego przyjechał, bo zaczął odczuwać samotność. A to wydaje się być największym problemem wśród misjonarzy.

- A czego Ksiądz obawia się najbardziej?

- Właśnie samotności.

- Będziecie przecież we dwóch...

- Samotności rozumianej w taki sposób, że jest się daleko od domu. Do Ekwadoru z Polski jest około 13 tys. km w linii prostej. Trzeba zostawić rodzinę, przyjaciół, znajomych. Ja bardzo lubię być wśród ludzi, a w Ekwadorze będzie to zapewne inaczej wyglądało. Czeka mnie zupełnie inne środowisko, inni ludzie, różna kultura. Na szczęście są teraz środki techniki, które umożliwiają kontakt z tymi, którzy tu zostają.

- Byli tacy, którzy przekonywali, aby pozostał Ksiądz w kraju?

- Takich osób było wiele. Przekonywali, że chodzi o moje zdrowie, bezpieczeństwo itp. Mieli dodatkowe powody, bowiem w ciągu ostatnich miesięcy, odkąd jestem w Centrum Formacji Misyjnej, zaczęły dawać znać o sobie choroby, które wcześniej nie były wykryte. Tak, jak wszyscy wyjeżdżający na misje, musiałem przejść wiele badań i szczepień. Konieczne jest zaszczepienie przeciw żółtaczce typu B i typu A (pokarmowej), także przeciw tężcowi. W moim przypadku jest jeszcze szczepionka przeciw żółtej febrze. Prawie wszystkie już przyjąłem, pozostały tylko dwie.

- Zatem już niedługo wyjazd?

- Miałem wyjechać 30 stycznia, taka była pierwotna rezerwacja biletu. Jednak ostatecznie wyjeżdżam 14 lutego, w święto Apostołów Słowian. Termin wyjazdu przesunął się w związku z tym, że na tak długi wyjazd potrzebuję wizy (misje trwają 10 lat), by móc kupić bilet w jedną stronę. Mam już skompletowane dokumenty od Księdza Arcybiskupa i Konferencji Episkopatu Ekwadoru. Zawiozłem je do ambasady tego kraju w Warszawie. Obecnie nie pracuje tam żaden ambasador z Ekwadoru. Nowy będzie mianowany pod koniec stycznia albo w lutym. Moje dokumenty czekają teraz w Hamburgu.

- Niecierpliwi się Ksiądz taką sytuacją?

- Może to wyda się dziwnym, ale nie myślę na razie o tym wyjeździe. Są teraz takie wydarzenia, które sprawiają, że zajmuję się wszystkim na bieżąco i czekam na rozwój sytuacji.

- Wyjeżdża Ksiądz pewien swojej decyzji?

- Jak najbardziej! To jest może dziwne, ale jestem tego pewien, jak niewielu rzeczy w moim życiu.

- Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w pracy na misjach.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dni Krzyżowe 2024 - kiedy wypadają?

2024-04-25 13:08

[ TEMATY ]

Dni Krzyżowe

Karol Porwich/Niedziela

Z Wniebowstąpieniem Pańskim łączą się tzw. Dni Krzyżowe obchodzone w poniedziałek, wtorek i środę przed tą uroczystością. Są to dni błagalnej modlitwy o urodzaj i zachowanie od klęsk żywiołowych.

Czym są Dni Krzyżowe?

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Wkrótce Dzień Dziecka w Rzymie

2024-04-28 16:13

Ewa Pankiewicz

Wy wszyscy, dziewczynki i chłopcy, będący radością waszych rodziców i rodzin, jesteście także radością ludzkości i Kościoła - napisał w orędziu do dzieci papież Franciszek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję