Reklama

Drogi do świętości

Najwyższa instancja od słoika

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bycie najstarszą siostrą oznacza bycie ekspertem od wszystkiego. To dość istotne stanowisko. Nie być od wszystkiego specjalistą, ale na wszystkim znać się na tyle, by móc wytłumaczyć/zrobić/pomóc, a gdy się nie umie, przyznać się do tego i wspólnie poszukać rozwiązania.

Za każdym razem...

gdy ośmielam się myśleć, że nie jestem ważna, moje rodzeństwo brutalnie uświadamia mi, że to nieprawda. Gdy chciałabym zrzucić odpowiedzialność na kogoś innego, stracić przysłowiową twarz, na chwilę wziąć wolne, od razu widzę bezcelowość tego pomysłu. Oto dla ośmiu młodszych ode mnie istotek, choćby demonstrowały swoją niechęć i obojętność wobec mnie, jestem jednym z tych punktów w rozwoju człowieka, który ukierunkowuje spojrzenie na rzeczywistość. To do mnie zawsze kierowane są te szczególne pytania, które w najprostszej formie zuchwale ubiegają się o zyskanie wiedzy o szeroko pojętym świecie. Pytania na wszelakie tematy. A ja wiem, że nie wolno mi się speszyć, zdenerwować, zamknąć w sobie czy roześmiać. Bo każde pytanie, jak każde dziecko, ma prawo zaistnieć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pytaniami potrafi zaskoczyć, ale traktuję to jako łamigłówkę i ciekawe ćwiczenie. Nie zostawiam ich bez odpowiedzi. A to nie zawsze jest łatwe, bo odpowiedź musi być wyczerpująca i odpowiednio zbudowana.

Ciekawy świata umysł...

nie zadowoli się byle czym. I bardzo dobrze. Czymże byłby świat bez pytań, które wciąż na nowo odświeżają jego definicję, bez uśmiechu i płaczu? Czym bylibyśmy my, którzy myślimy, że już zjedliśmy wszystkie rozumy, a tak naprawdę każde zetknięcie z bezkompromisowym umysłem dziecka uświadamia, że zapomnieliśmy prawie wszystko, co wiedzieliśmy, a reszty nie potrafimy przystępnie wytłumaczyć? Czym bylibyśmy zasuszeni na drodze kariery? Dla mnie są to jakby dwa bieguny. Praca naukowa wśród dorosłych, zmagania z samym sobą i mądrościami autorytetów, i praca nie mniej umysłowo wymagająca, ale nieco bardziej delikatna – gdy to my jesteśmy pewnego rodzaju autorytetami i musimy wytłoczyć z wybujałych definicji coś, co można zastosować w codziennym życiu. Dotyczy to wiedzy z każdej dziedziny, tak teologii i filozofii, jak matematyki i gotowania.

Reklama

Jako najstarsza siostra...

zawsze będę najwyższą instancją w kwestii otwarcia słoika czy pracy domowej. Będę też tematem niejednego wypracowania czy rozmowy. Będę na ustach rozwijających się Ludzi, co zobowiązuje. Jestem dla nich jedną z tych osób, z której światopoglądowymi zmianami łączy się rozbicie i chaos wśród ich, rodzących się dopiero, poglądów. To ogromna odpowiedzialność i brzmi jak przechwałki, ale skromność nic nie zmieni, naprawdę tak to czuję i to pomaga mnie samej być lepszą. Bo wiem, że moje życie i to, w jaki sposób żyję, nie jest tylko dla mnie i dla wirtualnych osób, które może się kiedyś pojawią. Jest tu i teraz bacznie obserwowane. A dzieciom nic nie umknie. Dostrzegą każdy pyłek i każdą hipokryzję. Dlatego nie można udawać.

To wspólna walka...

o to, kim będę ja i kim będzie moje rodzeństwo. Razem pomagamy sobie nawzajem. Ono daje mi motywację, przykład działania w dziedzinach, w których ja jestem słabsza, bo sama wychowałam się jeszcze nie w rodzinie wielodzietnej, a ja im pokazuję drogę na przyszłość – nie jako jedyny wybór, ale jako pasmo decyzji, które ono będzie musiało kiedyś podjąć, albo błędy, których radzę nie popełniać, i – co bardzo ważne – dlaczego. Wspólnie analizujemy życie jak dzieło literackie, zanim znudzi się, bo będzie obowiązkową lekturą. Dopóki jesteśmy ciekawi, jak smakuje, ale możemy go skosztować w bezpiecznym środowisku domu, bez ryzyka braku pomocy w przypadku zatrucia.

2015-05-26 13:34

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czyste szaleństwo

Sześć historii. Wszystkie prawdziwe, choć część imion bohaterów zmieniona – ale to nawet lepiej, bo w sumie przydarzyć się mogły każdemu. Inna sprawa, że nie każdy by się odważył

Staszek miał w domu wszystko, bo rodzice mieli pieniądze. Miał za co się uczyć, miał za co balować, mógł żyć ze wszelkimi wygodami – ale wymyślił sobie, że zostanie jezuitą. I tu się okazało, że rodzice, choć katolicy i w ogóle pobożni, nie potrafią przyjąć do wiadomości, że syna wzywa sam Bóg. Nieważne, że przed laty zanieśli go do chrztu i tym samym oddali Panu. Teraz nie chcą już o tym pamiętać. Więc Staszek opracował plan i w pewnym momencie prysnął z domu. Zostawił wszystko, nawet nie oglądając się. Ludzie pukali się w czoło.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: papież będzie przewodniczył procesji Bożego Ciała na tradycyjnej trasie

2024-05-04 12:54

[ TEMATY ]

Watykan

Grzegorz Gałązka

2 czerwca b.r. w niedzielą po uroczystości Bożego Ciała Ojciec Święty będzie o godzinie 17.00 przewodniczył Mszy św. w bazylice św. Jana na Lateranie, a następnie procesja przejdzie do bazyliki Santa Maria Maggiore, zaś Ojciec Święty udzieli tam błogosławieństwa eucharystycznego - poinformowało Biuro Papieskich Ceremonii Liturgicznych.

O ile wcześniej papieże przewodniczyli procesjom Bożego Ciała na placu św. Piotra, to Paweł VI przewodniczył im w poszczególnych parafiach Rzymu. Natomiast św. Jan Paweł II wprowadził zwyczaj ich odbywania w czwartek Bożego Ciała na trasie między bazylikami św. Jana na Lateranie i Matki Bożej Większej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję