Reklama

Sztuka

Pod patronatem „Niedzieli”

Droga nadziei, droga życia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wierni odprawiający tradycyjne nabożeństwo Drogi Krzyżowej, zapoczątkowane jeszcze w starożytnej Jerozolimie, a rozpowszechnione w średniowieczu przez franciszkanów, na ogół nie są świadomi tego, że nie wszystkie wydarzenia rozważane przy czternastu stacjach Męki Pańskiej, których liczbę ustalono dopiero w XVII wieku, znajdują potwierdzenie w ewangelicznych przekazach. I tak, wszystkie trzy upadki Jezusa pod krzyżem oraz Jego spotkanie z Matką i samarytański gest Weroniki wobec Niego, a więc stacje: III, IV, VI, VII i IX wykraczają w swoich treściach poza to, co można wyczytać z kart Biblii. Są więc dosyć prawdopodobnym, ale jednak tylko wyobrażeniem tego, jak w pewnych szczegółach mogła przebiegać Jezusowa „Via Crucis”. W ten sposób stają się swego rodzaju dopowiedzeniem i symbolicznym dopełnieniem fragmentarycznych z natury rzeczy relacji pozostawionych przez Ewangelistów.

Pasja – wyzwanie dla artysty

Oczywiście, brak biblijnego potwierdzenia pełnej realności historycznej tych pięciu stacji w żadnej mierze nie podważa ani też nie umniejsza ich wartości religijnej. Otwiera natomiast możliwość stworzenia nieco innego układu modlitewnych przystanków, jakie są wyznaczane dla pobożnego rozważania tajemnic odkupieńczej Męki Chrystusa. Możliwość takiej odmiany – przez ścisłe trzymanie się tekstów Pisma Świętego – potwierdził swoim autorytetem Jan Paweł II, odprawiając w 1991 r. po raz pierwszy, a przecież nie ostatni, taką właśnie Biblijną Drogę Krzyżową.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tego rodzaju odmiana może mieć istotne znaczenie zwłaszcza dla wiernych traktujących Słowo Boże ze szczególnym pietyzmem. Także dla artysty, który chciałby podjąć wyjątkowo trudny temat Jezusowej drogi na Kalwarię jako nowe wyzwanie artystyczne, odbiegające w pewnym zakresie od utrwalonego przez wieki i uświęconego tradycją ikonograficznego wzorca.

Jedna i druga ewentualność – myślowa, związana z wyłącznym trzymaniem się tekstu Biblii, i artystyczna, dająca większą swobodę wyobraźni – znalazły ciekawy intelektualnie i oryginalny plastycznie wyraz w pasyjnym albumie Agaty Padoł-Ciechanowskiej zatytułowanym też nietypowo: „Droga, która leczy”. Jego niezwykłość polega już na tym, że autorka występuje tu w podwójnej roli. Nie tylko jako malarka, prezentująca własną, biblijną, a nie tradycyjną wersję Drogi Krzyżowej, lecz również jako osoba żywej wiary, która sama dogłębnie i obszernie komentuje ewangelicznie potwierdzoną drogę Chrystusa na Golgotę. Czyni to z naturalnością i prostotą, w oparciu o doskonałą znajomość Biblii. I to całej Księgi, a nie tylko tych jej części, które odnoszą się do zbawczej Męki Chrystusa. Analizując odpowiednio dobrane teksty biblijne, wydobywa z nich gębokie treści teologiczne, egzystencjalne i moralne. Rozważa je w ścisłym powiązaniu z wydarzeniami, jakie podczas odprawiania nabożeństw Biblijnej Drogi Krzyżowej rozgrywają się w obrębie poszczególnych stacji, ale których miejscem i świadkiem przed dwoma tysiącami lat była jerozolimska „Via Dolorosa”.

Reklama

Z tych względów album, w którym pomieszczono również autorskie rozważania malarki, jest czymś więcej niż sama tylko wystawa pasyjnego cyklu jej obrazów. Jest koniecznym i nieodłącznym elementem pełnej, całościowej ich prezentacji. Rozważania te bowiem są integralną częścią dzieła, które przez długi czas powstawało w ich kręgu i w ich aurze, rodziło się i formowało z ciągłej biblijnej inspiracji. A teraz jest nie tylko dojrzałym jej owocem, ale też swego rodzaju zaproszeniem do odczytywania go właśnie poprzez wskazane przez malarkę odniesienia do odpowiednich urywków Pisma Świętego.

Sztuka inspiracją do modlitwy

Nie przekreśla to całkiem częściowej autonomii malarskiej cyklu, który jednak ze względu na swą specyfikę i rodzaj, ale też zapewne zamierzenie autorki ma być przede wszystkim zachętą do udziału w religijnej medytacji. A ta w tym przypadku, choć intelektualnie mocno podbudowana i dość obszernie rozbudowana w okołobiblijnych tekstach, pełni tutaj funkcję podobną do tej, jaką pełnią krótkie rozważania czytane przy kolejnych stacjach podczas odprawiania tradycyjnych nabożeństw pasyjnych. Ma ona bez wątpienia dyskretnie sugerowany charakter modlitewny i stanowi przygotowanie do kontemplacji kolejnych scen męczeństwa Jezusa. Dlatego też dopiero wraz z nią album ten może pełnić właściwie wszystkie swe funkcje, zarówno artystyczne – poprzez reprodukcje plastycznych walorów pasyjnych obrazów, jak i niemal sakralne. Może bowiem również pobudzać widza i czytelnika do własnej, refleksyjnej modlitwy czy też może modlitewnej refleksji, poprowadziwszy go wprzódy torem niebanalnych, a czasem nawet odkrywczych, medytacyjno-modlitewnych rozważań autorki. Rzecz jasna – nie tylko w okresie wielkopostnym.

Reklama

Tym, co najbardziej uderza w tej Biblijnej Drodze Krzyżowej, jest nie tyle kilka innych niż zazwyczaj stacji („Jezus zdradzony przez Judasza”, „Jezus skazany przez Sanhedryn”, „Piotr wypiera się Jezusa”, „Matka i umiłowany uczeń pod krzyżem”, „Jezus obiecuje swoje Królestwo żałującemu łotrowi”) czy nieco inne ich nazwanie i zmieniona kolejność („Jezus sądzony przez Piłata”, „Jezus spotyka niewiasty jerozolimskie”, „Jezus zdjęty z krzyża i złożony do grobu”), lecz ogólny ich wyraz. Choć nie jest on pozbawiony dramatyzmu, można go określić jako stonowany i złagodzony.

Na taki efekt wpływa syntetyczność ujęć zarysowywanych ogólnie postaci i rezygnacja z przedstawiania szczegółów. Przede wszystkim jednak – dominująca kolorystyka subtelnych, jasnych farb: błękitów i lazurów, świetlistych żółci czy wrzosowych fioletów, rozmaitych odcieni szmaragdów i różów nakładanych na płótno w technice laserunkowej, co nadaje tym dramatycznym w treści wizjom cechy delikatności, przejrzystości, a niekiedy i zwiewności niemal. Wywiedzione bezpośrednio z Biblii pasyjne sceny rozgrywają się w snopach czy raczej strumieniach nadziemskiego światła, które efekty te potęguje, a obrazom przydaje aury swego rodzaju mistyczności.

Wiele dotychczasowych przedstawień Męki Pańskiej, rozwieszonych na bocznych ścianach kościołów, ma dość konwencjonalny charakter. Ale zdarzają się też takie, które eksponują realia związane z brutalnością i okrucieństwem oprawców oraz ogromem cierpień Jezusa. Autorka tego cyklu zdaje się świadomie nie uwydatniać zbytnio tego wszystkiego. Siłę ekspresji zastępuje liryzmem. A czyni to po to, by na krwawą, okrutną Drogę Krzyżową naszego Odkupiciela spoglądać przede wszystkim od strony zbawczych jej efektów, a także – by tak rzec – terapeutycznych oddziaływań. Bo przecież ta droga nie tylko zbawia, nie tylko prowadzi przez śmierć do życia, i to do życia wiecznego, ale też może nas leczyć – z ludzkich egzystencjalnych lęków albo z konformistycznego strachu przed wyraźnym opowiedzeniem się po stronie zagrożonych wartości, przed jawnym przyznaniem się do Jezusa. Idąca za Nim drogą nadziei i życia autorka tego albumu pisze o tym, komentując zaparcie się Piotra. Warto przeczytać te rozważania i raz jeszcze przyjrzeć się stacji przypominającej chwile Jego ludzkiej słabości, z której jednak idąc za głosem własnego sumienia, tak wspaniale zdołał się podźwignąć. Został bowiem na krzyżowej drodze swego Mistrza uleczony z przyziemnego lęku i strachu.

3 marca o godz. 16 w budynku Muzeum Archidiecezjalnego kard. Karola Wojtyły przy ulicy Kanoniczej 19 w Krakowie kard. Stanisław Dziwisz dokona uroczystego otwarcia wystawy malarstwa Agaty Padoł-Ciechanowskiej „DROGA, KTÓRA LECZY”
Wystawa będzie czynna od 3 marca do 10 kwietnia 2015 r. w dniach: wtorek-piątek godz. 10-16, sobota-niedziela godz. 10-15 (poniedziałek – nieczynne).

2015-02-24 12:46

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Debata o sztuce

Niedziela sosnowiecka 11/2015, str. 2

[ TEMATY ]

sztuka

debata

Piotr Lorenc

Spotkanie Komisji ds. Sztuki Sakralnej Diecezji Sosnowieckiej

Spotkanie Komisji ds. Sztuki Sakralnej Diecezji Sosnowieckiej

W Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu 26 lutego zebrała się po raz pierwszy nowa Komisja ds. Sztuki Sakralnej Diecezji Sosnowieckiej. Skład jej tworzą: ks. Tomasz Zmarzły – przewodniczący, konserwator diecezjalny, ks. Andrzej Stasiak – proboszcz parafii Najświętszej Marii Panny Anielskiej w Dąbrowie Górniczej, ks. Wojciech Kowalski – proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Sławkowie, Bogdan Czesak – konserwator dzieł sztuki, rzeźbiarz i Romuald Malina – architekt. Na pierwszym spotkaniu nowej komisji nie mogło zabraknąć bp. Grzegorza Kaszaka, który nakreślił przez specjalistami oczekiwania i zadania, z którymi komisja musi się zmierzyć w najbliższym czasie.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Pierwszy Synod Diecezji Świdnickiej. Hasło, hymn i logo

2024-04-24 10:53

[ TEMATY ]

Świdnica

synod diecezji świdnickiej

diecezja świdnicka

Logo Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej

Logo Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej

Już w sobotę 18 maja w katedrze świdnickiej zostanie zainaugurowana uroczysta sesja Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej. Tym czasem świdnicka kuria zaprezentowała logotyp wydarzenia.

Ważnymi znakami, które będą towarzyszyć wiernym w czasie tego ważnego wydarzenia, są specjalnie wybrane hasło, hymn oraz logo, odzwierciedlające duchową misję i cel Synodu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję