Reklama

Historia pisana złotą nitką

O zdumieniu Bożym Narodzeniem, o herezjach w opacznym rozumieniu ludzkiej natury i o tym, dlaczego jesteśmy ważniejsi od komarów znad Amazonki z ks. prof. Jerzym Szymikiem rozmawia ks. Marek Łuczak

Niedziela Ogólnopolska 2/2015, str. 14-15

Betlejem, Bazylika Narodzenia Pańskiego /fot. Graziako

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. MAREK ŁUCZAK: – Mówi się, że Chrystus musiał zbawić człowieka przez Krzyż, ale nie musiał pojawić się na ziemi w Betlejem. Jakie przesłanie należy odczytać w tym fakcie?

KS. PROF. JERZY SZYMIK: – Boże Narodzenie dotyka tych realiów, w których toczy się nasze życie, czyli ziemskiej rzeczywistości człowieczeństwa jako takiego, w jego pełnym wymiarze: z jego duchowością i cielesnością, z jego dążeniem do nadprzyrodzoności i z jego zakotwiczeniem fizycznym, materialnym. W tym przesłaniu, które próbuję lepiej bądź gorzej nazwać, przewija się stale owa złota nić, czyli typowo chrześcijański geniusz całkowitej akceptacji świata. Przez Wcielenie jeszcze raz, najgłośniej, zostało powiedziane przez Stwórcę to, co zostało powiedziane na początku, w Księdze Rodzaju: Bóg stworzył wszystko i – jak powiedział – to było dobre. Przez Wcielenie ta prawda została wypowiedziana jeszcze mocniej.

– Zaznaczmy, że Wcielenie ma miejsce już po grzechu pierworodnym, czyli dochodzi do swego rodzaju afirmacji ludzkiej natury, tym razem już skażonej grzechem...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Z jednej strony afirmacja, ale z drugiej – walka Boga, by nas uratować, wydobyć ze stanu pogrążenia w grzechu, a przede wszystkim uwolnić z tego podstawowego, najstraszliwszego skutku grzechu pierworodnego, którym jest śmierć. Nasz „ostatni wróg” zostanie tym samym pokonany, rzucony pod stopy Chrystusa (por. 1 Kor 15, 26-27). Obecny w całej tej sytuacji geniusz chrześcijaństwa przekłada się na to, co w chrześcijaństwie jest fenomenalne w stosunku do wszystkich innych wielkich religii. Chodzi tu o wyjątkowy stosunek do człowieczeństwa: potężna doza realizmu, trzymanie się ziemi i – zarazem – podciąganie tego do nieba. Skutek znamy: szpitale, hospicja, Caritas, misjonarze, święci oddający życie za bliźnich – to wszystko ma miejsce i jednocześnie ma sens dzięki zejściu Boga na ziemię.

– Mając w tyle głowy przesłanie papieża Franciszka, czy nie pobrzmiewa dziś w naszych umysłach jakby z większym natężeniem, że właśnie nie pałace i zamki, ale szopka i siano?

– Franciszek ma rację, oczywiście. Ale też chrześcijaństwo mówi to już dwadzieścia wieków, zawsze w swoim głównym nurcie. Ten rys bardzo wyraźnie obecny jest w polskich kolędach: „Czyżeś nie mógł sobie, w największej ozdobie/Obrać pałacu drogiego, nie w tym leżeć żłobie?”.

Reklama

– Mam wrażenie, że kiedyś to było ku pokrzepieniu serc, a dziś bardziej dla opamiętania...

– To prawda, ale dla mnie osobiście obok tego rysu antykonsumpcyjnego jeszcze ciekawszy jest rys sakramentalny. Widoczny jest tu przecież ciągle ten sam mechanizm postępowania Boga z nami – schodzenia niebieskiego w ziemskie, duchowego w materialne, Boskiego w ludzkie. Cała sakramentalna struktura Kościoła jest zbudowana dokładnie na tym modelu.

– O doniosłości Bożego Narodzenia przekonało mnie to, co ostatnio przeczytałem na temat Lucyfera, który podobno – to jedna z teorii – zbuntował się przeciwko Bogu na myśl o Wcieleniu, bo ten fakt miał upokorzyć szatana.

– Trudno na ten temat mówić w sposób ostatecznie wiarygodny, ale na pewno istnieją przesłanki, by tak sądzić; na pewno ta teoria jest teologicznie i egzystencjalnie ciekawa i wysoce prawdopodobna. Bóg nie stał się aniołem ani ptakiem czy kamieniem, ale właśnie człowiekiem. Widać tu wyraźnie zdecydowany antropocentryzm Boskiego planu zbawienia, przeciwko któremu szatan miał powody się buntować. Ale – tu jest pewien smaczek – dzisiaj także widać podobne trendy buntu, formułowane w środowiskach ekologicznych. Według niektórych, jesteśmy tak samo ważni jak komary znad Amazonki. Albo i mniej...

– Przypomina się tu osobliwa etyka Petera Singera...

– Dokładnie tak. Ale trzeba na to zagadnienie popatrzeć również z drugiej strony. To znaczy, że ów antropocentryzm nie daje nam oczywiście żadnego prawa, by krzywdzić zwierzęta albo nie dbać o naturę. Przewodzenie stworzeniu i tym samym troska o nie jest pokornym zadaniem człowieka; niszcząca wszystkich i wszystko pycha człowieka jest naszą zbrodnią.

– Ale różnic pomiędzy tymi gatunkami nie należy zamazywać...

– Oczywiście. Więc z jednej strony widzimy zbuntowanego Lucyfera, a z drugiej – radykalnych obrońców praw zwierząt, stawiających je wyżej niż prawa człowieka (np. do życia od poczęcia).

– A w jednym i drugim przypadku chodzi o tę samą herezję antropologiczną.

– Polega ona chyba na ustawicznej próbie zrzucenia człowieka z piedestału, na którym umieścił go sam Bóg.

– Spróbujmy zatem uporządkować fakty z dogmatem o Wcieleniu.

– Chrześcijański dogmat swoją najwyższą formułę (najdoskonalsze sformułowanie) uzyskał na soborze w Chalcedonie w 451 r. W największym skrócie mówi on o tym, że Jezus Chrystus istnieje w jednej osobie i w dwóch naturach. Ta osoba to druga osoba Trójcy Świętej, Osoba odwiecznego Logosu, która stała się człowiekiem, czyli wcieliła się, a dokładniej „wczłowieczyła”. Wcielenie nie jest przecież tylko wejściem w ciało, ale wejściem w całego człowieka, czyli również w jego strukturę duchową. Słowo „wcielenie” nawiązuje do kultury semickiej, w której „ciało” jest synonimem całego człowieka, z ciałem i duszą; w naszym świecie pojęcie „wcielenie” oznacza „wczłowieczenie”. Chrystus jest więc w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem, we wszystkim do nas podobnym oprócz grzechu. Ten ostatni przecież nie jest częścią składową człowieczeństwa, jest jego swego rodzaju wybrakowaniem.

– Spróbujmy teologię dogmatyczną na moment wziąć w nawias. Odnoszę bowiem wrażenie, że odkąd Chrystus stał się człowiekiem, nic nie jest jak dotąd. Stąd pytanie o aspekt społeczny. Jak przez pryzmat Wcielenia patrzeć na ludzi?

– Wcielenie jest niewątpliwie jednym z głównych punktów wyjścia w chrześcijańskim widzeniu rzeczywistości. Na pewno do spraw podstawowych będzie należało patrzenie na człowieka w kategoriach niemożliwej do wypowiedzenia wartości i wielkości. Jeśli Chrystus przyjął naturę ludzką, każdy człowiek ma niewyobrażalnie wielką godność – Boską, przecież ludzka natura jest w stanie tak ściśle zjednoczyć się z Boską, jak to się stało w Chrystusie... Ale, jak wiadomo, człowiek jest w stanie zepsuć wszystko. Niestety, również tę zasadę – równej godności wszystkich ze względu na Chrystusa. Stąd też, mimo cudu Wcielenia, tyle pogardy, zbrodni, okrucieństw, nędzy, biedy, nierówności. Ale bez Wcielenia byłoby znacznie gorzej, zdajmy sobie z tego sprawę... Wcielenie Boga ciągnie „wszelkie ciało” (= wszystkich ludzi), mówiąc biblijnie, ku Bogu.

– Gdyby jednym słowem odpowiedzieć na pytanie, kim jest Jezus, jaki wyraz by pomógł?

– Był i jest Synem. Chrystusa próbowano nazywać na różne sposoby: prorokiem, nauczycielem, mesjaszem. Z kart Ewangelii wyłania się jednak przede wszystkim obraz Chrystusa, który cały czas żyje swą wyjątkową relacją z Ojcem: modli się nocami, rozmawia z Ojcem, pełni Jego wolę, głosi Jego miłość, miłosierdzie. Dlatego być chrześcijaninem znaczy przyjąć tę perspektywę – być dzieckiem Boga. Ta myśl jest na wskroś Bożonarodzeniowa. Jeśli uda nam się przyjąć tę perspektywę w naśladowaniu Chrystusa, to pojawi się to, o co chodzi w chrześcijaństwie.

– Jezus to też Syn kobiety...

– Wiem, widzę, coraz lepiej rozumiem... Im bardziej przybywa mi lat, tym bardziej moja wiara staje się maryjna. Niewątpliwie maryjność strzeże centralnego miejsca Chrystusa w naszej wierze. Na wszystkich wizerunkach Maryja jako młoda kobieta pokazuje Dzieciątko, albo jako kobieta w średnim wieku, z opuchniętymi od łez oczyma, pokazuje Jego martwe Ciało. Ale to jest cały czas to samo przesłanie: Oto On – zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie.

2015-01-07 15:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tak, proszę, Jezu Chryste, obmyj mnie

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Pio Si/pl.fotolia.com

Rozważania do Ewangelii J 13, 1-15.

Wielki Czwartek, 28 marca

CZYTAJ DALEJ

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało w ub.r. z tabletki "dzień po"

2024-03-27 09:25

[ TEMATY ]

Pigułka „dzień po”

Adobe Stock

Minister zdrowia Izabela Leszczyna poinformowała, że w ubiegłym roku 15-latki stanowiły 2 proc. osób korzystających z tabletki "dzień po". Dodała, że w tym czasie 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało z tabletki "dzień po".

W połowie marca Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze ustawy, "która wprowadza niezdrowe, chore i niebezpieczne dla dzieci zasady". Jego zdaniem tabletka "dzień po" dostępna bez recepty dla osób niepełnoletnich jest "daleko idącą przesadą". Według prezydenta tabletka nadal powinna być wydawana na receptę, a w przypadku dziewczynek jej zażycie powinno być "decyzją rodzica".

CZYTAJ DALEJ

Naśladowanie Jezusa

2024-03-28 21:33

[ TEMATY ]

Toruń

Renata Czerwińska

Biskup Wiesław Śmigiel przewodniczył Liturgii Wielkiego Czwartku w toruńskiej katedrze.


CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję