Trzon Liturgii Słowa stanowi wspaniały hymn, który otwiera Ewangelię wg św. Jana. Jego nastrój i treść można porównać jedynie z podniosłym hymnem o stworzeniu świata i człowieka, otwierającym pierwszą księgę Biblii, czyli Księgę Rodzaju. W oryginale, odpowiednio greckim i hebrajskim, obydwa hymny są przeznaczone nie tyle do czytania, ile do radosnego śpiewania oraz do medytacji i modlitwy uwielbiającej Boga, który świat stworzył i zbawił. Narodziny Jezusa Chrystusa to prawdziwie „nowe stworzenie”, które radykalnie odmieniło losy świata i ludzkości.
Ewangelia wg św. Mateusza i Ewangelia wg św. Łukasza skupiają się na ukazaniu okoliczności dziewiczego poczęcia Jezusa przez Maryję i Jego narodzin w Betlejem. Po tej samej linii idą piękne polskie kolędy, takie jak „Dzisiaj w Betlejem” czy „Lulajże, Jezuniu”.
Natomiast Ewangelia wg św. Jana dotyczy tych samych wydarzeń, lecz wydobywa i ukazuje ich najgłębsze znaczenie, o czym mówi pełna mocy kolęda „Bóg się rodzi”. Te dwa podejścia to dwa sposoby refleksji nad tajemnicą Betlejem i dwie drogi jej przeżywania. Potwierdza to wzgląd na jeden z najstarszych hymnów chrześcijańskich, wyjęty z Listu św. Pawła do Efezjan. Boży plan zbawienia znalazł wypełnienie w Jezusie Chrystusie, a Ten, który „z miłości przeznaczył nas dla siebie”, żyje i działa w swoim Kościele. Apostoł Narodów prosi więc o Bożego ducha mądrości i objawienia, który „da wam światłe oczy serca, byście wiedzieli, czym jest nadzieja, do której On wzywa”. Boże Narodzenie to nie tylko pamięć i wzruszenia, lecz wezwanie i zobowiązanie do nieustannej przemiany własnego życia ku dobremu.
Mądrość, która wyszła z ust Najwyższego i o której mowa w starotestamentowej Księdze Syracha, istniejąca od początku świata, „zapuściła korzenie w sławnym narodzie, w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie”. Bóg wybrał lud Izraela nie ze względu na niego samego, ale na duchowe dobro całej ludzkości. Przez wieki Izrael pozostawał świadkiem Boga, aczkolwiek nie zabrakło również odstępstw i niewierności. Ten paradoks stał się widoczny także wtedy, gdy spełniły się wielowiekowe oczekiwania i nadzieje mesjańskie. Wprowadzając w działalność Jezusa Chrystusa jako Słowa, Światłości i Życia, św. Jan woła: „Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”. Podczas gdy w Betlejem dominowała radość aniołów i pasterzy oraz miłość Maryi i Józefa, w pobliskiej Jerozolimie rosło już drzewo na krzyż dla Jezusa. Stało się tak, ponieważ w obrębie ludu Bożego wybrania wraz z narodzinami Jezusa powtórzył się znamienny podział, a na drugim biegunie postawy pasterzy znalazła się postawa Heroda i jego dworu. Przyszłość miała pokazać, że z czasem ów podział coraz bardziej się pogłębiał. Nie jest on zresztą jedynie sprawą przeszłości, lecz wciąż trwa. Dlatego trzeba tym bardziej pamiętać, że wszyscy, którzy przyjmują Jezusa Chrystusa, czyli odwieczne Słowo, otrzymują „moc, aby się stali dziećmi Bożymi”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu