Reklama

Wiadomości

Pakietem w pacjenta

Od miesięcy słyszymy o skróceniu kolejek do lekarzy specjalistów, czemu ma służyć „pakiet kolejkowy” – przygotowany przez resort zdrowia, potem błyskawicznie przyjęty w parlamencie i podpisany przez prezydenta mimo zastrzeżeń wszystkich środowisk medycznych, które domagały się debaty. Operacja skracania ogonków ma się rozpocząć w 2015 r., ale obietnicę łatwiejszego dostępu do lekarza możemy włożyć między bajki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie ma co mieć złudzeń, „pakiet kolejkowy” nie uzdrowi sytuacji w polskiej służbie zdrowia. Świadczy raczej o zaklinaniu rzeczywistości niż o jej rozumieniu. Piszę przejęta trwogą, jakiż to los od nowego roku zgotuje nam, pacjentom, rządząca koalicja. Nieuwzględnienie opinii środowisk medycznych, które zgłaszały wobec „pakietu kolejkowego” merytoryczne zastrzeżenia, jest skandalem. Prof. Stanisława Golinowska z Instytutu Zdrowia Publicznego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego podkreśla, że zdrowie jest nie tylko dobrem prywatnym.

Wraca nowe

Krytykowany za nieudolność, kwalifikowany nawet do wyrzucenia z rządu minister zdrowia dostał od premiera na skrócenie kolejek tylko 3 miesiące. Jednak gdy eksperci zaczęli pukać się w czoło, dowodząc, że to niewykonalne, po tym czasie premier zmienił zdanie. Stwierdził, że miał na myśli „mapę drogową” prowadzącą do skrócenia kolejek i chodzi o przygotowanie jej do końca tego roku.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Minister zdrowia na początku zapowiedział, że skrócenie kolejek odbędzie się „bezkosztowo” i że „będzie bolało”. Kogo ma boleć? – próbowali odgadnąć pacjenci i lekarze. Okazało się, że jednych i drugich. Już wiemy, że najbardziej zaboli pacjentów, bo pacjent jako najsłabsza strona systemu – przegrywa.

Program poprawy dostępu do specjalistów oparto na odciążeniu obleganych przez pacjentów specjalistów i przerzuceniu wielu procedur oraz obowiązków na lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, zwanych też lekarzami rodzinnymi. Od nowego roku pacjent, żeby dostać się do okulisty czy dermatologa, będzie musiał przynieść od lekarza rodzinnego skierowanie i... ustawić się w kolejce do specjalisty.

A to już przerabialiśmy jakiś czas temu. Jednak żeby wyjść z „nową propozycją”, przywrócono stary obowiązek skierowań do tych specjalności.

Pomysł Ministerstwa Zdrowia nie jest – w teorii – całkiem pozbawiony sensu. Lekarze „pierwszego konfliktu”, jak dowcipnie bywają nazywani w ostatnich latach, zajmowali się w dużej mierze wypisywaniem skierowań do specjalistów, bo kierować pacjentów na wiele badań pomocnych w diagnozowaniu chorego nie mieli prawa. Skierowania na bardziej kosztowne badania diagnostyczne zastrzeżone były dla specjalistów. Lekarze rodzinni nie mogli np. skierować pacjenta na PSA, USG tarczycy, mammografię, rezonans magnetyczny czy echo serca. Nie mieli na to środków przyznawanych w kontraktach. Trzeba też przyznać, że taka sytuacja nie motywowała ich do ustawicznego uczenia się, do czego zobowiązany jest każdy lekarz. Nikt ich też z tej powinności nie rozliczał. O tym, że tak się działo, świadczą statystyki: mało lekarzy (poza tymi, którzy robią specjalizację) stara się na bieżąco uczestniczyć w organizowanych szkoleniach.

Reklama

Lekarz rodzinny otrzymuje z Narodowego Funduszu Zdrowia 8 zł miesięcznie jako tzw. stawkę kapitacyjną, czyli „pogłówne” za pacjenta, niezależnie od tego, czy przychodzi on po poradę lekarską, czy nie. To stawka za gotowość lekarza.

– Dla niektórych grup pacjentów jest ona mnożona przez współczynnik korygujący, który ją zwiększa w przypadku najmniejszych dzieci do 12,80 zł, a za osoby starsze otrzymujemy 14,40 zł miesięcznie – wyjaśnia Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny, właściciel niepublicznego zakładu opieki zdrowotnej i wiceprezes Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych – Pracodawców. NFZ podwyższa też stawkę lekarzom rodzinnym np. za leczenie cukrzyków.

5 minut dla pacjenta

Czy odzwyczajony od bardziej wnikliwego diagnozowania chorego lekarz raptem „błyśnie” wiedzą, jeśli ma w niej luki? Wątpliwe. Teoretycznie po uzyskaniu specjalizacji lekarza rodzinnego powinien umieć zdiagnozować problemy okulistyczne, i do okulisty wysłać pacjenta tylko w trudniejszych przypadkach. Powinien poradzić sobie w nieskomplikowanych dolegliwościach z dziedziny laryngologii, „małej ginekologii” czy „małej chirurgii”.

Reklama

Ale czy może to wykonać, kiedy brakuje mu czasu? Średni czas wizyty pacjenta to... 5 minut. Niewiarygodne, ale prawdziwe. – Mieli mieć pod opieką 1500-1600 pacjentów, a mają średnio 2500-2700 osób. Rekordziści – nawet 6 tys. – mówi dr Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia. Informuje, że już dziś lekarze udzielają po 50-70 porad dziennie. Średnia wieku lekarza rodzinnego to 60 lat! Młodzi wyjeżdżają za granicę. Z Polski wyemigrowało już 17-22 tys. lekarzy.

W sytuacji braku wystarczającej liczby lekarzy rodzinnych i krótkiego czasu, jaki mogą przeznaczyć dla pacjenta, Ministerstwo Zdrowia chce w ramach „pakietu onkologicznego” powierzyć im opiekę nad pacjentem chorym na raka. Chce premiować za efektywność w wykrywaniu nowotworów i opiekę nad pacjentem onkologicznym po wyzdrowieniu, by odciążyć onkologów.

Dr Michał Sutkowski, prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Warszawie, szef jednej z przychodni podstawowej opieki zdrowotnej, mówi, że przyjmuje od 70 do 90 pacjentów dziennie i stara się przyjmować „dobrze”. – Jest nas 12 tys., a potrzeba dwa razy tyle. Gdybym miał wymienić trzy warunki, które muszą być spełnione, byśmy mogli sprostać wyzwaniom, które niesie ze sobą „pakiet onkologiczny”, to – po pierwsze – pieniądze, po drugie – pieniądze i po trzecie – organizacja. Więcej lekarzy, więcej dla nas kompetencji, ale też więcej możliwości diagnostycznych i terapeutycznych. Na pewno nie da się tego zrobić bez pewnych sensownych zmian organizacyjnych i określenia standardów – podkreśla dr Sutkowski.

– Jeśli lekarze rodzinni mają być wynagradzani za efektywność (co to znaczy „efektywność” w onkologii, proszę powiedzieć?), i mają być karani za to, że „pewnej” efektywności nie osiągną, będą na wyrost kierowali chorego do onkologa – zauważa prezes KLR.

Reklama

Jego zdaniem, bez znaczącego podwyższenia „stawki kapitacyjnej” nie da się zrealizować założeń pakietu.

Zajmujemy jedno z ostatnich miejsc wśród krajów Unii Europejskiej, jeżeli chodzi o finansowanie publicznej służby zdrowia. Z własnej kieszeni płacimy już na prywatne leczenie ponad 30 mld zł.

Eksperci oceniają, że w tym roku bilans NFZ znów będzie pod kreską. Podstawową przyczyną jest mniejszy wpływ składki spowodowany wysokim bezrobociem i szarą strefą. Szacują, że w budżecie NFZ zabraknie 1-1,5 mld zł.

Przed nami IV kwartał roku, kiedy to szpitalom i specjalistom zwykle kończą się limity. Ministerstwo Zdrowia zapowiada, że na leczenie onkologiczne limity w przyszłym roku zostaną zniesione. Tak powinno być. Wiadomo już, że aby uciułać na onkologię, w budżecie na przyszły rok zmniejszono kwoty na leczenie uzdrowiskowe, stomatologię i refundację leków. Pytanie, co wypadnie z koszyka gwarantowanych świadczeń zdrowotnych, wraca jak bumerang.

2014-09-30 15:12

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pułapka

Niedziela Ogólnopolska 39/2014, str. 43

[ TEMATY ]

polityka

Unia Europejska

Dawid Nahajowski

Wielokrotnie ostrzegałem, że Traktat Lizboński jest pułapką. Ta odchudzona wersja eurokonstytucji, przyjęta w grudniu 2009 r., spisana została nieprecyzyjnie i niejasno. Niejasność tę podniesiono do rangi zasady. Konsekwencje mętnych zapisów Traktatu Lizbońskiego odczuwają dziś także Niemcy, którzy mają poczucie, że wpadli w pułapkę. Dotychczas to oni dyktowali warunki w Unii Europejskiej, wskazując przewodniczących trzech głównych unijnych instytucji – Komisji, Parlamentu i Rady Europejskiej. Szczególnie istotny był wybór szefa Komisji, która postrzegana jest jako superrząd, dzielący unijny tort warty około jednego biliona euro. Wcześniej kandydata na przewodniczącego Komisji wskazywali szefowie rządów lub głowy państw członkowskich UE. Najwięcej znaczył głos kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Traktat Lizboński rozwodnił tę procedurę. Zapisano w nim bowiem, że wprawdzie szefa KE nominuje Rada, ale „uwzględniając wybory do Parlamentu Europejskiego”. To niejasne sformułowanie sprytnie wykorzystał przewodniczący PE, socjalista Martin Schulz, który wiosną ubiegłego roku podjął autorską ofensywę, głosząc hasła o końcu wybierania szefa Komisji w zaciszu gabinetów. Narzucił on własną interpretację cytowanego zapisu. Przed wyborami stwierdził, że każda europejska formacja polityczna powinna wystawić własnych kandydatów na szefa KE. Natychmiast sam ogłosił się kandydatem socjalistów na przewodniczącego Komisji. Chadecy wpisali się w ten sam scenariusz i wystawili byłego premiera Luksemburga Jeana-Claude’a Junckera. Stało się to wbrew woli Angeli Merkel, Davida Camerona i innych przywódców, którzy na moment przysnęli. Gdy okazało się, że chadecy wygrali europejskie wybory, trudno było już odkręcić kandydaturę Junckera. Na dzień dobry Juncker pozbawił niemieckiego komisarza Günthera Oettingera stanowiska wiceprzewodniczącego Komisji i zawarł sojusz z przewodniczącym PE Martinem Schulzem. Juncker nie krył też, że zamierza upolitycznić i uniezależnić swoje stanowisko. Przeciwwagą dla jego pomysłów ma być Donald Tusk – nowy szef Rady Europejskiej, niezawodny i posłuszny Pani Kanclerz. Jego pierwszym sprawdzianem będzie znalezienie wyjścia z zastawionej pułapki.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga

2024-03-29 07:59

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Bp Adrian Galbas

Bp Adrian Galbas

Mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga. Wiara bywa ciężka i męcząca, ale gdy słyszę o czyjejś śmierci, wówczas właśnie wiara jest pociechą - powiedział PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas.

W rozmowie z PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas wyjaśnił, że cierpienie samo w sobie nie jest człowiekowi potrzebne, ponieważ niszczy i degraduje. Jednak w momentach, gdy przeżywamy cierpienie, męka Chrystusa może być pociechą i wzmocnieniem.

CZYTAJ DALEJ

Groby Pańskie 2024 - Stwórz z nami galerię

2024-03-29 09:19

Marzena Cyfert

Parafia pw. Ducha Świetego we Wrocławiu

Parafia pw. Ducha Świetego we Wrocławiu

Piękną tradycją stało się budowanie w kościołach Grobu Pańskiego. Zapraszamy do przesyłania nam zdjęć z waszych kościołów i kaplic, a to pozwoli nam stworzyć piękną galerię. Czekamy na wasze zdjęcia, które możecie wysyłać na adres wroclaw@niedziela.pl

Prosimy, aby zdjęcia przesyłać do Niedzieli Zmartwychwstania.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję