Biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej 31 maja w archikatedrze Świętej Rodziny w Częstochowie udzielił święceń diakonatu trzem seminarzystom Wyższego Międzydiecezjalnego Seminarium Duchownego w Częstochowie oraz bratu z Oratorium św. Filipa Neri w Kalei k. Częstochowy.
– Być może dzisiaj powinienem mówić o tym jakie funkcje w Kościele ma pełnić diakon. Diakoni będą mieć wiele funkcji, a nawet w hierarchii Kościoła jakoś wzniosą się w górę. Ale gdybym wam tylko o tym mówił, to byłoby to jakieś nieporozumienie. Jezus musiał spojrzeć prosto w oczy swoim apostołom i zupełnie przemienić ich myślenie. Powiedział, że przyszedł, aby służyć – powiedział w homilii bp Przybylski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Karol Porwich/Niedziela

– Święcenia diakonatu będą nieporozumieniem jeśli przyjmiecie funkcje, urzędy, zaszczyty, a nie przyjmiecie służby. I dla nas i dla was to będzie nieporozumienie. Jak będziecie się szczycić, że jesteście po prawej i lewej stronie biskupa, a zapomnicie, żeby służyć to będzie nieporozumienie dla was. Jeśli tylko będziecie myśleć o karierze w Kościele to diakonat i kapłaństwo bardzo szybko was rozczarują. Jeśli będziecie oczekiwać od ludzi tylko szacunku i podziwu, a nie służby to będzie dla was nieporozumienie, ale to będzie również nieporozumienie dla Kościoła – podkreślił biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej.
Reklama
– My nie potrzebujemy paniczów i książąt w koloratkach. My i lud Boży potrzebujemy ludzi służby na wzór Jezusa Chrystusa. Najwyższym znakiem tej służby jest krzyż. Syntezą służby w duchu Jezusa Chrystusa jest gotowość do niesienia krzyża – wskazał nowym diakonom.
Karol Porwich/Niedziela

Nawiązując do patrona rocznika nowych diakonów św. Ojca Pio przypomniał, że podczas spotkania z młodym ks. Karolem Wojtyłą o. Pio zwierzył mu swój największy sekret. – Powiedział o stygmacie, którego nie widać na zewnątrz, a najbardziej boli. To rana na plecach, na prawym ramieniu i przy prawej łopatce. To była rana od krzyża. Byłoby nieporozumieniem, gdybyście weszli w urzędy i funkcje, a zapomnieli o krzyżu – zaznaczył biskup.
– Oczywiście ten krzyż nie musi znaczyć i oby nie znaczył jakiegoś męczeństwa. Chodzi o krzyż codzienności. Ten krzyż zaczyna się najpierw od siebie samego. To nie będzie krzyż z zewnątrz, ale wasz krzyż codziennego przekreślania się dla służby, rezygnowania ze swoich ambicji, scenariuszy na kapłaństwo, wizji najlepszych parafii, najcudowniejszych proboszczów, największych pieniędzy. To trzeba będzie przekreślać – kontynuował.
Przypomniał nowym diakonom, że „jeszcze bardziej trzeba będzie przekreślać swoje ciążenie ku grzechom, namiętnościom, pragnieniom”. – Nie będziecie dobrymi diakonami, tak jak nie da się być dobrym księdzem, jak się ma bałagan u siebie, jak się nie umie zarządzać swoim własnym domem, swoimi emocjami, pragnieniami, planami. Jak nie jesteś głową dla samego siebie, jak nie nauczysz się kierować swoim wewnętrznym domem, to jak będziesz kierował i służył w domu swego Pana – wyjaśnił.
Reklama
– Pierwszy moment służby to służyć dla domu Pana, a nie dla swoich mebelków i wewnętrznych korzyści – dodał bp Przybylski.
Podkreślił również, że „w tym krzyżu ważna jest bliskość z Jezusem”. – Nie da się dźwigać krzyża swojego powołania bez Oblicza Jezusa, bez bliskości z Nim. Takie krzyże są za ciężkie. Może dlatego tak wielu księży tak szybko się wypala, bo sami próbują dźwigać krzyż. Bez Jezusa nic zrobić nie możecie. Ten krzyż to jest poświęcenie dla głoszenia słowa Bożego, poświęcenie dla barci i sióstr, by ich prowadzić do Jezusa – powiedział.
Karol Porwich/Niedziela

– Macie mieć serce jak Maryja a dłonie jak Marta. Macie mieć odciski na kolanach i odciski na rękach, od modlitwy i służby. Życzę wam duchowych odcisków i nie tylko tych dwóch, ale również tak jak wasz patron św. Ojciec Pio, żebyście mieli jeszcze ten jeden odcisk, które symbolem będzie stuła zawieszona na wzór krzyża Jezusowego. Miejcie taki odcisk krzyża Jezusowego – zakończył biskup.
Więcej w wersji drukowanej Niedzieli Częstochowskiej.