Reklama

Niedziela Lubelska

Korespondencja z Rzymu

Mamy papieża! Z wami chrześcijanin, dla was biskup

Habemus Papam! Jest nim Leon XIV, amerykański kardynał Robert Prevost.

2025-05-09 08:12

Katarzyna Artymiak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy dla świata wybór pierwszego Amerykanina na Stolicę Piotrową mógł być zaskoczeniem, to imię kard. Roberta Franciszka Prevosta nieśmiało pojawiało się wśród „papabili”. Ale co ważniejsze, to właśnie sami kardynałowie wymieniali go jako tego, w którym widzą kolejnego następcę św. Piotra.

Czas kongregacji dla nas, dziennikarzy, jest okazją do poszukiwania informacji na kogo stawiają kardynałowie. Ja wykorzystałam okazję, by porozmawiać krótko z jednym zaprzyjaźnionym kardynałem. Zapytałam: - Eminencjo, czy Amerykanin ma szansę zostać papieżem? Odpowiedział: - Nie byłby to dobry wybór; Ameryka jest potęgą ekonomiczną, militarną, polityczną. To byłoby za dużo. – Czyli Prevost jest bez szans – dopytywałam. – To jest silny kandydat, właściwie nie do końca jest Amerykaninem, bo pracował w Peru – odpowiedział. Od zawsze Amerykanie mówią, że Amerykanin jest bez szans. Tak zapewne było przy wyborze kard. Karola Wojtyły. Nikt nie przypuszczał, że człowiek z bloku komunistycznego ma szansę zostać następcą św. Piotra.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Urodzony w Chicago kard. Robert Prevost jest augustianinem, niemal całe swoje życie kapłańskie, a następnie biskupie, przepracował w Peru. Zaledwie dwa lata temu papież Franciszek mianował go prefektem Dykasterii ds. Biskupów. Tu dał się poznać jako człowiek dyskretny, pracowity, jednoczący sobie wszystkich, a przy tym rozmodlony. Należał do osób z otoczenia papieża Franciszka, które nie chciało udzielać wywiadów. W czasie pobytu poprzedniego Ojca Świętego w szpitalu był jednym z kardynałów, którzy przychodzili codziennie na Różaniec w intencji jego szybkiego powrotu do zdrowia. Franciszek bardzo go sobie cenił, choć sam kardynał miał odwagę nie zawsze zgodzić się z jego podejściem do różnych spraw. Kardynała Prevosta można było spotkać rano, kiedy udawał się na Mszę św. Był niezauważalny, niepozorny. Miał okazję poznać kurię, ale zapewne nie stracił jeszcze świeżego spojrzenia na wiele spraw. Właśnie na takiego człowieka postawili kardynałowie.

Rozpoczęcie konklawe 7 maja było długie. 133 kardynałów-elektorów w procesji podchodziło złożyć przysięgę; wśród nich czterech Polaków: kardynałowie Ryłko, Nycz, Krajewski i Ryś. Następnie wybrzmiało „extra omnes” i drzwi do Kaplicy Sykstyńskiej się zamknęły. To jeszcze cały świat mógł obejrzeć na żywo. Choć od 1492 r. jest to miejsce wyboru nowego papieża, to dopiero Jan Paweł II ustanowił je jako miejsce, gdzie powinno odbywać się konklawe. Co ciekawe, rok 1492 to rok odkrycia Ameryki.

Wraz z zamknięciem drzwi Sykstyny oczy całego świata zwróciły się na słynny komin, który jest specjalnie montowany na dachu kaplicy. Jest to jedyny sposób komunikacji kardynałów z resztą świata. Czarny dym oznacza brak wyboru, biały, że mamy już papieża. Konklawe jest połączeniem tradycji i nowoczesności. Jest tym wydarzeniem, które chyba najbardziej skupia oczy całego świata. Przyciąga jego tajemnica.

Tak samo było i tym razem. By nie dopuścić do wycieku jakichkolwiek informacji, zostały zastosowane nowoczesne technologie wygłuszania sygnału telefonów, a także ochrony okien przed filmowaniem z dronów, a sami kardynałowie zostali odcięci od świata. W Domu Świętej Marty zostawili w depozycie smartfony, smartwatche, tablety...

Reklama

Wieczorem 7 maja, po rozpoczęciu konklawe, trudno było spodziewać się już wyboru. Zresztą w żargonie kardynałów to pierwsze głosowanie określane jest jako „fun vote”, gdzie niekonieczne od razu pada nazwisko przyszłego papieża, ale często kardynałowie umieszczają w podziękowaniu nazwisko najstarszego kardynała lub kardynała, którego za coś cenią. Rąbka tej tajemnicy zdradził papież Franciszek w swojej ostatniej biografii „Spera”. Co było ciekawe, już pierwszy wieczór zgromadził tłumy oczekujących pierwszego dymu. Czarny dym ukazał się w godzinie Apelu Jasnogórskiego, o 21. Zniecierpliwieni i zmarznięci ludzie oklaskami dodawali odwagi kardynałom, by dali znak.

Drugi dzień przyniósł jeszcze większe emocje. Dwa poranne sesje ku zaskoczeniu wielu komentatorów zakończyły się szybko, bo czarny dym pojawił się już o godz. 11:50, niespodziewanie przy tak dłużej liczbie elektorów. Zresztą uważano, że to może być długie konklawe; powątpiewano, że kardynałowie z całego świata, którzy się nie znają, są w stanie szybko wybrać nowego papieża. Tu grać rolę miała sama matematyka, na wybór papieża potrzebowano co najmniej 89 głosów.

Reklama

Prawdziwe emocje i radość dostarczyło popołudnie 8 maja. Kardynałowie wrócili do Kaplicy Sykstyńskiej o godz. 16. W Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej napięcie rosło. Od godziny 17:30 wyczekiwaliśmy dymu. Oczy wszystkich były skupione na kominie, który widzieliśmy na ekranach. Od wielu lat Rzym, w tym okolice Watykanu, boryka się z dużą ilością mew, które wieczorami dominują na Placu św. Piotra. Już w 2013 r., kiedy wyczekiwaliśmy wyboru nowego papieża, na kominie Sykstyny siadała od czasu do czasu mewa. Tak było i teraz. Dochodziła godzina 18. Wielu dziennikarzy było przeświadczonych, że kardynałowie rozpoczęli druga sesję. Nagle pojawiły się dwie mewy i w pewnym momencie doszedł ptasi maluch, wywołując nasz śmiech. Rodzice zaczęli go karmić. Piękny symbol. Nagle zaczął pojawiać się dym i niektórzy dziennikarze zaczęli krzyczeć: bianca! (biały). Dym zaczął być coraz większy i było jasne, że mamy nowego papieża. Ludzie na Placu św. Piotra i na via della Conciliazione oszaleli z radości. Dość szybko zabrzmiał dzwon Bazyliki św. Piotra. Drugi znak, że nastąpił wybór, który dodał Jan Paweł II, by upewnić ludzi, że mamy papieża.

Od pojawienia się białego dymu do ogłoszenia nowego papieża potrzeba dobrej godziny. W tym czasie kardynałowie składają homagium nowemu Ojcu Świętemu. Dziennikarze ustalili, że gdy wyjdzie kardynał protodiakon, w sali prasowej ma być idealna cisza. Kiedy wiwatował cały Plac św. Piotra i via della Conciliazione, w biurze prasowym panowała idealna cisza, jak makiem zasiał. Po dobrej godzinie wyszedł kard. Mamberti wyraźnie usatysfakcjonowany wyborem. Ogłosił imię nowego papieża powoli. Gdy zabrzmiało po łacinie imię Robertum Franciscum, dla tych którzy studiowali imiona kardynałów po łacinie nie było wątpliwości, że został wybrany kard. Prevost. Dużym zaskoczeniem było imię, które wybrał nowy papież: Leon XIV. Do Biura Prasowego z Placu dochodziły okrzyki ludzi: Prevost, Prevost!

Nowy papież przywitał ludzi wielkanocnym pozdrowieniem Jezusa skierowanym do Apostołów: Pokój Wam! W świecie zmagającym się z wojnami było to przesłanie dające nadzieję. W porównaniu do swoich poprzedników, Leon XIV wygłosił zdecydowanie dłuższe pozdrowienie, wręcz orędzie z silnym przesłaniem teologicznym. Na koniec pozdrowił po hiszpańsku ludzi z diecezji, w której pracował w Peru, czego nie uczynili jego poprzednicy.

Teraz przyjdzie czas na pierwsze prognozy co do nowego pontyfikatu, już pojawiają się pierwsze oceny, że szybki wybór to dobry znak, że Kościół mimo wszystko jest zjednoczony.

Późnym wieczorem ukazało się tradycyjnie specjalne wydanie L'Osservatore Romano, w którym ukazał się mały polski akcent, artykuł odnoszący się do „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza. Watykański dziennik był rozdawany ludziom za darmo.


Ocena: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież Leon XIV: niech pokój będzie z wami wszystkimi!

2025-05-08 19:32

[ TEMATY ]

konklawe

Papież Leon XIV

PAP/EPA/ALESSANDRO DI MEO

Nowy papież Leon XIV udzielił swego pierwszego błogosławieństwa Urbi et Orbi (Miastu [Rzymowi] i Światu). Wcześniej ze 100 tys. zgromadzonych na placu św. Piotra i w jego okolicy odmówił modlitwę "Zdrowaś, Maryjo" w intencji pokoju na świecie.

Na balkonie frontonu bazyliki św. Piotra papieżowi towarzyszyli: kard Dominique Mamberti i kard. Pietro Parolin.
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

Wrocławskie Czytanie Edyty Stein

2025-05-09 18:30

Towarzystwo im. Edyty Stein

Salon Steinów w Domu Edyty Stein we Wrocławiu

Salon Steinów w Domu Edyty Stein we Wrocławiu

W salonie domu rodzinnego Steinów przy ul. Nowowiejskiej 38 odbędą się dwa spotkania, w trakcie których uczestnicy zmierzą się z dziełem Edyty Stein pt. „Drogi poznania Boga. Studium o Dionizym Areopagicie”.

Spotkania odbędą się 10 i 17 maja o godz. 10, pod okiem znawcy filozofii – ks. Bartłomieja Kota, duszpasterza akademickiego wrocławskiej „Maciejówki”. – Ponieważ bez odpowiedniego przygotowania łatwo można się zniechęcić do dzieł Edyty Stein, uczestnicy będą mieli szansę przez dwa warsztatowe spotkania przygotować się do owocnej lektury tekstu – mówi ks. Bartłomiej Kot.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję