Ostatnimi czasy często powtarzanym terminem jest angielskie słowo gender. Jedni mówią o filozofii gender, inni natomiast nazywają ją tylko ideologią. Część osób mówi, że to nowoczesność, a część przestrzega, że to zagrożenie głównie dla tradycyjnej rodziny, opartej na małżeństwie mężczyzny i kobiety. Odbywają się różne konferencje na ten temat, publikowane są artykuły, wywiady, książki. Zwolennicy gender mają oryginalny sposób uczestniczenia w konferencjach naukowych, skacząc po stołach, atakując policję i wznosząc absurdalne hasła. Dziwne jest to, że dokonują tego, np. mężczyźni ubrani w damskie sukienki. Widać, że wdarło się jakieś zamieszanie w nasze życie społeczne. Spróbujmy zatem w kilku zdaniach pochylić się nad tym problemem.
Najpierw uzgodnijmy, że gender to ideologia. Nie będę może zbyt długo tej tezy wyjaśniał, ale powołam się na autorytety, którymi są, np. prof. Maria Ryś, ks. prof. Dariusz Oko czy ks. prof. Paweł Bortkiewicz. Ideologia ta, dysponując wielkimi środkami głównie z kasy wspólnoty europejskiej, przede wszystkim próbuje podważyć wartość tradycyjnej rodziny, a u jej fundamentów stoją dobrze znani nam myśliciele Marks czy Engels. Podam kilka myśli głoszonych przez zwolenników tej współczesnej „dobroci” dla społeczeństwa:
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
kobieta jest upośledzona przez to, że jest żoną i matką. Trzeba uwolnić kobietę od tego haraczu, od tej pańszczyzny, jaką jest ciąża, rodzenie dzieci, zajmowanie się dziećmi;
ta ideologia, nazywana neomarksizmem zaprzecza naturze człowieka, jego godności, istocie kobiecości i męskości. Genderowcy twierdzą, iż płeć ma charakter kulturowy, stąd podlega on zmianie albo wielu zmianom przez całe życie. Nawet, jeśli rodzi się człowiek i ma wszelkie znamiona kobiecości lub męskości, to nie oznacza, że musi być kobietą lub mężczyzną. Płeć można sobie wybrać, w zależności od upodobania człowieka;
takie podejście do natury prowadzi do stwierdzenia, że rodzina oparta na małżeństwie mężczyzny i kobiety jest reliktem przeszłości. Trzeba tworzyć różnorodne rodziny, z akcentem na homoseksualne. Normalne jest to, co nie jest heteroseksualne.
Trudno do tego przekonać dorosłych, bo to wszystko brzmi jak absurd i trudno to przyjąć. Dlatego fala uderzeniowa idzie w dzieci. Stąd genderowcy, wykorzystując unijne pieniądze, wielkie środki inwestują w przedszkola. Już czterolatki trzeba oswoić z tym, co jest homoseksualne, ze zmianą płci, z powszechnym prawem do aborcji, z koniecznością antykoncepcji i dobrocią masturbacji. Cel jest jeden: zniszczyć pojęcie pięknej miłości. Stąd po przedszkolach i szkołach grasują edukatorzy seksualni o pięknych nazwach: „Ponton”, „Jaskółka” czy „Nawigator”.
Reklama
Słuchamy genderowców w mediach, którzy próbują wmówić społeczeństwu, że w tej ideologii chodzi o równouprawnienie kobiet i mężczyzn, że to obrona prześladowanych kobiet, że przez to uda nam się zapobiec przemocy. Niestety, pod tymi hasłami kryją się drastyczne treści seksualizacji najmłodszych dzieci, odzierające ich z ludzkiej godności. Dlatego należy zrobić wszystko, by zatrzymać falę uderzeniową tych absurdów w naszej ojczyźnie.
A jak dzisiaj do tej ideologii odnosi się społeczeństwo? Próbę zbadania tego zjawiska podjęła licealistka z Legnicy Martyna Kuczyńska, która przeprowadziła uliczną sondę. Do jakich wniosków doszła przeprowadzająca ankietę? Sama mówi o tym tak:
Ze stwierdzeniem: „ile ludzi, tyle opinii” każdy z nas z pewnością się zgodzi. Wychodząc z tego założenia, postanowiłam dowiedzieć się, co ludzie myślą o gender. W ramach przedmiotu wiedzy o społeczeństwie postanowiłam przeprowadzić prostą ankietę. Stało się to doskonałą okazją, by osobiście poznać opinie i poglądy innych, które będą dla mnie bardziej wiarygodne niż informacje umieszczane w mediach, które często wyraźnie kształtują nasz światopogląd.
Wychodząc na ulice Legnicy, obiecałam sobie zachować jak największą obiektywność i zauważyć jak najwięcej czynników wpływających na nasze postrzeganie świata. Zwracałam przede wszystkim uwagę na płeć, wiek, wyznawaną wiarę oraz przynależność do subkultury ankietowanych. Dzień, w którym została przeprowadzona sonda był zwykłym dniem pracy wolnym od świąt, festynów czy manifestów. Rezultaty były dla mnie wielkim zaskoczeniem. Spośród 34 ankietowanych wszyscy byli przeciwni gender. Średnia wieku wynosiła 23 lata. Płeć nie miała żadnego wpływu na opinie, bo było tyle samo mężczyzn, ile kobiet. Istotniejszą rolę odegrał wiek. Nie tyle zmieniał się światopogląd, ile poziom świadomości. Okazało się, że najbardziej zapoznaną z tematem grupą byli młodzi w wieku 18-25 lat. Większość z nich miała konkretne argumenty popierające ich negatywne podejście do gender. Potrafili bronić swoich przekonań hasłami popularnymi w Internecie. Niektórzy nawet uśmiechali się ironicznie, gdy pytałam, czym jest ideologia gender. I odpowiadali: „Oczywiście. Widzę, co się dzieje w tym państwie”. Warto wziąć pod uwagę, że pytałam o gender niekoniecznie poukładaną i spokojną młodzież. Najczęściej byli to młodzi z kolorowymi włosami, kolczykami w różnych częściach ciała, wyzywająco ubrani. Często były to osoby niewierzące lub wyznawcy innej wiary, np. świadkowie Jehowy czy zielonoświątkowcy. Okazało się, że większość z nich samą ideologię kojarzy przede wszystkim z edukacją seksualną dzieci w wieku przedszkolnym. „Boję się, że nie uchronię przed tym swoich dzieci”; „Mam siostrę w przedszkolu. Nawet nie chcę myśleć, że ktoś mógłby ją uczyć o potrzebach seksualnych w tym wieku”; „Jak człowiek jest dorosły i świadomy swoich wyborów, to niech robi co chce dzieci niech zostawią w spokoju i nie zabierają im dzieciństwa”; „Chcą zrobić z nas coraz głupsze społeczeństwo, żeby łatwiej było nami manipulować” takie opinie przeważały wśród młodych. Osoby w wieku średnim zazwyczaj nie miały pojęcia, o czym jest mowa, a ci, którzy jakąś wiedzę mieli, byli zdecydowanie przeciwnikami gender. Najstarsi wiekiem wykazali się trochę większym zaangażowaniem. Nawet nie przypuszczali, że kiedykolwiek dojdzie do takiej katastrofy moralnej. Wiedzę, którą posiadali nt. gender, zazwyczaj wynosili z Kościoła lub programów telewizyjnych.
Ankieta była dla mnie ciekawym doświadczeniem. Wysłuchałam wielu opinii i poglądów, które były bardzo podobne, mimo różnicy wyznań, płci, wieku czy subkultur. Analizując wyniki ankiety i konfrontując je z moimi dotychczasowymi poglądami, zdałam sobie sprawę, że choć od niedawna temat ideologii gender jest tak popularny, jesteśmy ofiarami działań jego zwolenników już od dawna. Filmy i gazety dla młodzieży coraz bardziej zachęcają do podjęcia współżycia czy masturbacji, dowcipy wyśmiewające osoby duchowne już od dawna rozprzestrzeniły się na dużą skalę, a stawianie Kościoła w złym świetle przez media lub propagowanie postawy człowieka działającego pod wpływem instynktu a nie rozumu, są nieodłącznym elementem codzienności. Coraz rzadziej zauważamy, że za słowem „wolność” stoi również słowo „odpowiedzialność”. Zaspokajanie potrzeb seksualnych propagowane jest już w szkołach podstawowych i to w dodatku przez dorosłych i narzucony system edukacji. Czy człowiek, który od najmłodszych lat zmaga się z tematem seksu, jest w stanie normalnie funkcjonować w społeczeństwie? Nie pozwólmy, by pożądanie stało się priorytetem pokoleń i wygrało zarówno z miłością, jak i szacunkiem do drugiego człowieka, a przede wszystkim do samego siebie.