Reklama

Święci i błogosławieni

Świętość na dzisiejsze czasy

Święci przyciągają się niczym magnes, bo mają te same ideały. Pośród świeckich, którzy wywarli duży wpływ na formację intelektualną i duchową bł. Jana Pawła II, byli: Mieczysław Kotlarczyk, Jan Tyranowski i Jerzy Ciesielski. Dwaj ostatni są kandydatami na ołtarze. 17 grudnia 2013 r., w dniu swoich 77. urodzin, papież Franciszek uznał heroiczność cnót sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego, którego proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 1985 r.

Niedziela Ogólnopolska 3/2014, str. 10-11

[ TEMATY ]

wspomnienia

święty

Zdjęcie ze zbiorów Państwa Riegerów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ZOBACZ FILM O JERZYM CIESIELSKIM

Trudno nie myśleć o słudze Bożym Jerzym Ciesielskim jako wzorcowym chrześcijaninie. Wspaniały ojciec rodziny, obiecujący naukowiec, znakomity sportowiec, człowiek miłujący przyrodę, społecznik, a przy tym chrześcijanin świadomie dążący do świętości. „Jurek nosił świadectwo Boga w sobie” – tak wyraził się kiedyś o nim kard. Karol Wojtyła.

Człowiek wszechstronnie utalentowany

Początki ich znajomości datują się od 1952 r., kiedy to student Wydziału Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej oraz Studium Wychowania Fizycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego Jerzy Ciesielski związał się ze „Środowiskiem”, zwanym inaczej „Rodzinką”, skupionym wokół ks. Karola Wojtyły. Przed jego pierwszym wyjazdem na wspólną wycieczkę ks. Wojtyła powiedział do innych uczestników: „To jest chłopak, który stracił ojca. Bądźmy dla niego dobrzy”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jerzy Ciesielski był człowiekiem bardzo wysportowanym. Grał w piłkę ręczną i koszykówkę, uprawiał wioślarstwo i kajakarstwo. Należał do Klubu Sportowego „Cracovia” i grał w zespole koszykówki, reprezentując Polskę na zawodach międzynarodowych. Posiadał uprawnienia instruktora pływackiego i narciarskiego, bywał niemal corocznym uczestnikiem ogólnopolskiego spływu kajakowego na Dunajcu. Od 1952 r. organizował spływy kajakowe w różnych częściach kraju oraz wycieczki piesze, rowerowe, kajakowe.

Swoje wybitne uzdolnienia sportowe i kwalifikacje instruktorskie Jerzy szczodrze spożytkowywał dla „Środowiska”. „Kiedy przekazywał innym technikę pływania czy jazdy na nartach, wówczas odczuwało się, że chce im na tej drodze przekazać nie tylko ową technikę, ale jakiś swój świat wartości i umiłowań” – wspominał po śmierci Jerzego Ciesielskiego abp Karol Wojtyła. Jerzy zaraził członków „Środowiska” kajakowaniem. Jednym z najbardziej zadowolonych był ks. Wojtyła, gdyż odkrył, że kajak daje możliwość medytacji oraz indywidualnych rozmów z partnerem, z którym się płynie.

Reklama

Długie rozmowy Jurka z Wujkiem

Ks. Karol Wojtyła bardzo związał się z rodziną Ciesielskich – pobłogosławił ich małżeństwo, chrzcił ich dzieci, odwiedzał w domu. „To z Wujkiem – wspominała Danuta Ciesielska – Jurek prowadził długie rozmowy, kiedy szukał swojej drogi, kiedy ta droga zaczęła być naszą, oraz przez wszystkie lata trwania małżeństwa i rodziny. Rozmowy, modlitwa, towarzyszenie we wszystkich momentach naszego życia – to tworzyło wciąż dojrzewającą przyjaźń. Wujek niejako uczestniczył w tworzeniu naszego związku małżeńskiego, pierwszy dowiedział się o naszych planach, z nami, potem ze wszystkimi je «omodlił»”.

Danuta i Jerzy byli współtowarzyszami wypraw turystycznych Karola Wojtyły. Jedna z nich o mały włos nie zakończyła się tragicznie. W kwietniu 1959 r. bp Wojtyła z Jerzym Ciesielskim wybrali się na wycieczkę narciarską z Hali Gąsienicowej do Doliny Pięciu Stawów. Kiedy znaleźli się na Zawracie, raptownie załamała się pogoda. W ciemnościach zeszli na stronę Pięciu Stawów. To, że do nich doszli, zauważyli dopiero wtedy, gdy zaczął się pod nimi załamywać lód. „Pan Bóg pozwolił, że doszli. Półżywi... Dla mnie 5 kwietnia pozostał na zawsze dniem Ich powtórnych narodzin” – wspominała Danuta Ciesielska w książce „Zapis drogi. Wspomnienia o nieznanym duszpasterstwie księdza Karola Wojtyły”. Ale były też momenty zabawne. Kiedyś Wujkowi przypadło w obowiązku pilnowanie obozu. „Kiedy wróciliśmy wieczorem z wycieczki, Wujek stał przy ognisku i suszył spodenki Jurka. Medytował i machał nad nim tak skutecznie, że pozostały z nich prawie wyłącznie nogawki” – zapamiętała Danuta Ciesielska.

Tragedia na Nilu

Niestety, szczęśliwe życie małżeńskie nie trwało długo. W październiku 1969 r. Jerzy Ciesielski skorzystał z propozycji przyjaciela – prof. Jana Kantego Tyszowieckiego i objął po nim wykłady na Uniwersytecie w Chartumie (Sudan) jako tzw. visiting professor. Po pierwszym roku pobytu sprowadził tam żonę i dzieci. 9 października 1970 r. wydarzyła się tragedia. Jerzy Ciesielski zabrał dzieci na wycieczkę statkiem po Nilu. Niespodziewanie statek osiadł na mieliźnie, pękł i zatonął. Jego żona w tym dniu pozostała w domu. Najstarsza córka Marysia z inną młodą Polką zdołała się uratować, gdyż przebywała na górnym pokładzie, podczas gdy Jerzy zszedł do kajuty, by uśpić młodsze dzieci. Marysia szczęśliwie skoczyła do wody i dopłynęła do brzegu. Utonęli Kasia, Piotruś i ich ojciec, który przecież tak świetnie pływał.

Reklama

Długo trwały poszukiwania ciał, dopiero 23 listopada odbył się pogrzeb na Cmentarzu Podgórskim w Krakowie.

Abp Karol Wojtyła stanął przed podwójnie trudnym zadaniem: odprowadzić na miejsce wiecznego spoczynku przyjaciela i wytłumaczyć sens jego przedwczesnej śmierci, kiedy ten piękny, wspaniały człowiek był tak bardzo potrzebny nie tylko swoim najbliższym, ale społeczeństwu i Kościołowi.

Abp Wojtyła odprawił Mszę św. żałobną w kolegiacie św. Anny, a następnie poprowadził pogrzeb Jerzego Ciesielskiego oraz jego dzieci – Kasi i Piotrusia.

Danuta Ciesielska w książce „Zapis drogi” wspomina, że kiedy wracała przez Rzym z Marysią z prochami najbliższych, Karol Wojtyła wyjechał po nie na lotnisko, mimo że trwały akurat obrady Synodu Biskupów. Wiele lat później, w 1993 r., kiedy przyjechał do Sudanu jako papież, wobec zgromadzonych tłumów w Chartumie wspomniał swego zmarłego przyjaciela.

Arcybiskup wspierał duchowo rodzinę Ciesielskich po śmierci Jerzego. Danuta Ciesielska doceniła to w pięknych słowach: „Jak wiele zawdzięczamy Wujkowi – nie sposób wyrazić. Przetrwałyśmy te wszystkie następne lata naprawdę dzięki Jego modlitwie i obecności”.

Obowiązek dążenia do świętości

Bp Karol Wojtyła we wspomnieniowym artykule w „Tygodniku Powszechnym” wyznał, że czuł głęboką potrzebę dania świadectwa o człowieku, na którego życie patrzył z bliska przez prawie dwadzieścia lat. Kiedyś Ciesielski powiedział mu w „sposób najzwyklejszy”, że obowiązkiem chrześcijanina jest dążyć do świętości.

Reklama

„Nie było w Jego postawie wobec życia – pisał bp Wojtyła – niepotrzebnego rozproszenia: jako elementy swego powołania przyjmował wszystko, co w danych warunkach wypadało mu czynić czy przeżywać. Stwarzało to zawsze konkretną miarę Jego zaangażowania i ułatwiało współżycie z bliźnimi. Sam zresztą starał się o to, ażeby współżycie to ułatwiać. Szukał kontaktu z ludźmi, nie stwarzał wobec siebie izolacji. Był człowiekiem środowiska, był poniekąd tym, co wyraża się we francuskim określeniu «chef naturel», ale zdolność kierowania umiał obracać na pożytek innych”.

Bp Wojtyła był jednym z najmłodszych ojców soborowych, ale miał spośród nich bodaj największe doświadczenie w pracy ze świeckimi. To, co postulował soborowy dekret o apostolstwie świeckich, on miał to już dawno „przerobione” w praktyce. W dużej mierze dzięki kontaktom i rozmowom z Jerzym Ciesielskim.

Karol Wojtyła wyznał, że kiedy na Soborze Watykańskim II rozważano problematykę apostolstwa ludzi świeckich, podczas obrad nieraz myślał o Jerzym. „Odruchowo prawie szukałem potwierdzeń w Jego życiu” – wspominał.

Sługa Boży kierował się następującą maksymą: „Każdy z nas otrzymał do przebycia własną drogę, własne powołanie. Od wierności temu powołaniu zależy sens mego istnienia: Twoja chwała, a nasza zasługa na szczęście wiekuiste. Spraw, Panie, abym zrozumiał me powołanie na każdy dzień, i daj mi Twą łaskę, abym mu był wierny...”.

Ta modlitwa została wysłuchana. Jerzy Ciesielski do końca swego krótkiego życia był wierny swemu powołaniu. Ale nie tylko z tego powodu może być stawiany jako wzór dla ludzi świeckich. Sługa Boży uświęcał się w życiu codziennym, pozornie banalnym, bez żadnych spektakularnych wydarzeń i błysków bohaterstwa. Uświęcał się poprzez doskonalenie wewnętrzne, służbę najbliższym i ludziom, których Bóg postawił na jego drodze. Jakżeż to było zbieżne z jednym z aspektów świętości, który ukazywał później jako papież jego przyjaciel bł. Jan Paweł II.

2014-01-14 13:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ojciec zawsze miał marzenia

Niedziela Ogólnopolska 52/2016, str. 44

[ TEMATY ]

wspomnienia

Lednica

Piotr Drzewiecki

O. Jan Góra

O. Jan Góra

Mija rok, od kiedy niespodziewanie odszedł od nas o. Jan Góra OP. Zmarł 21 grudnia 2015 r. Boże Narodzenie było dla niego cztery dni wcześniej. Umarł tak, jak żył – w biegu. Nie ma chyba piękniejszej śmierci dla kapłana niż odejście do Ojca podczas Eucharystii. Było to niezwykle symboliczne zwieńczenie jego życia

Ojciec Jan przekroczył bramę wieczności, a od 1997 r. razem z nami przekraczał stalową Bramę Rybę wzniesioną na Polach Lednickich. Bramę, na której, jak mówili złośliwi, miał zawisnąć, gdyż ponad 20 lat temu niewielu wierzyło w realizację jego marzeń. Udało się jednak i do tej pory blisko 1,7 mln osób uczestniczyło w największych na świecie regularnych spotkaniach młodzieży. Ale o. Góra od zawsze miał marzenia i konsekwentnie dążył do ich realizacji. Mnie też pociągnął za sobą. W 2000 r., jako młody chłopak, pojechałem na swoją pierwszą Lednicę. Spodobały mi się atmosfera wspólnej modlitwy, jedności i niezwykłe śpiewy. Połknąłem „lednicki haczyk”. Lednica we mnie ewoluowała i dojrzewała. Byłem na lednicach czerwcowych, Lednicy Seniora, Zlotach Orląt, sylwestrze na Jamnej. Najwięcej radości sprawiło tworzenie Ambasady Lednicy 2000 w Łodzi – jednej z pierwszych w Polsce. Był to nowy pomysł Ojca Jana, a raczej jego współpracowników, do którego on sam nie był do końca przekonany. W swojej przekorze uważał, że Lednica nie potrzebuje reklamy i działania w terenie. Dopiero po czasie przekonał się, że ambasady zdają egzamin i są nośnikiem Lednicy w Polsce przez cały rok. Zanim nie zacząłem jeździć na zloty do Poznania, na Lednicę czy na Jamną, Ojciec Jan był „tym wielkim Górą z daleka”. Potem poznałem go bliżej, jednak zawsze z pewnej odległości. W ciągu tych kilku lat miałem dwie możliwości prywatnej rozmowy z Ojcem. Pierwszą – na Jamnej latem, gdy pojechałem podładować akumulatory u Matki Bożej Niezawodnej Nadziei. Był tam Ojciec. Wspólnie z kilkoma chłopakami, pod wodzą niestrudzonego i niezwykle ciepłego pana Janusza, przesadzaliśmy całe wzgórze drzew. Ojciec Jan pokazywał palcem, gdzie je wsadzić, ale i chwalił, mówiąc: „Chłopaki, odwaliliście dziś kawał dobrej roboty. Idziemy zjeść, należy Wam się!”. To pozostało we mnie po dziś dzień, mimo że minęło od tego czasu przynajmniej 13 lat. Ojciec zawsze hołdował zasadzie „ora et labora”, czasem na te pracę stawiając mocniej. Dziś wiem, że nawet tę chwile pracy z Ojcem, przy jego czasem nawet mało racjonalnych pomysłach, ukształtowały mnie. Wtedy też dostałem wpis do książki o Lednicy. Ojciec Jan napisał: „Piotrze, dobrze, że wiesz, że «Ryba to znaczy Chrystus»”. Słowa niby znane, ale jakże mocno mi potrzebne, po dziś dzień. Podobnie nie zapomnę akcji z demontażem kostki Drogi III Tysiąclecia na Lednicy, podczas której każda para rąk na zlocie Orląt Lednickich przydała się do wspólnej pracy. A Ojciec, przechadzając się między nami, chwalił nas za poświęcenie i determinację. Tak, potrafił docenić, nawet jeśli nie słowem, to spojrzeniem, uśmiechem – to wystarczyło. Wiem, że wiele osób odchodziło... ale czasem taka kolej rzeczy. Czasem był ostry, potrafił ranić, nawet najbliższych. Ale wielu wracało. Świadczą o tym chociażby sam pogrzeb i dni po jego odejściu.

CZYTAJ DALEJ

Słowo abp. Adriana Galbasa SAC do diecezjan w związku z nominacją biskupią

2024-04-23 12:39

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Karol Porwich/Niedziela

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Nasze modlitwy o wybór Biskupa przyniosły piękny owoc. Bp Artur nie jest tchórzem i na pewno nie będzie uciekał od spraw trudnych - pisze abp Adrian Galbas.

CZYTAJ DALEJ

XV Jubileuszowy Konkurs Artystyczny im. Włodzimierza Pietrzaka rozstrzygnięty

2024-04-24 13:04

[ TEMATY ]

konkurs

konkurs plastyczny

konkurs literacki

konkurs fotograficzny

Szymon Ratajczyk/ mat. prasowy

XV Jubileuszowy Konkurs Artystyczny im. Włodzimierza Pietrzaka rozstrzygnięty. Laura Królak z I Liceum Ogólnokształcącego w Kaliszu z nagrodą Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Andrzeja Dudy.

Do historii przeszedł już XV Jubileuszowy Międzynarodowy Konkurs Artystyczny im. Włodzimierza Pietrzaka pt. Całej ziemi jednym objąć nie można uściskiem. Liczba uczestników pokazuje, że konkurs wciąż się cieszy dużym zainteresowaniem. Przez XV lat w konkursie wzięło udział 15 tysięcy 739 uczestników z Polski, Australii, Austrii, Belgii, Białorusi, Chin, Czech, Hiszpanii, Holandii, Grecji, Kazachstanu, Libanu, Litwy, Mołdawii, Niemiec, Norwegii, RPA, Stanów Zjednoczonych, Ukrainy, Wielkiej Brytanii i Włoch. Honorowy Patronat nad konkursem objął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Andrzej Duda. Organizowany przez Fundację Pro Arte Christiana konkurs skierowany jest do dzieci i młodzieży od 3 do 20 lat i podzielony na trzy edycje artystyczne: plastyka, fotografia i recytacja wierszy Włodzimierza Pietrzaka. Konkurs w tym roku zgromadził 673 uczestników z Polski, Belgii, Hiszpanii, Holandii, Litwy, Mołdawii, Ukrainy i Stanów Zjednoczonych.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję