[Siedzimy w mieszkaniu Księdza Biskupa, dzień po ogłoszeniu nominacji. Niestrudzona pani Fredzia, która prowadzi dom rektorski przy kościele Wspólnot Jerozolimskich, podaje pyszną zupę pomidorową]
MILENA KINDZIUK: Księże Biskupie…
Pomóż w rozwoju naszego portalu
KS. DR. RAFAŁ MARKOWSKI: Przestań! Mów do mnie normalnie…
[Biskup Rafał się śmieje, ale nie tak jak dotąd. Jest nieco zażenowany, wyraźnie trudno mu odnaleźć się w nowej roli].
…czy trudno było przyjąć wybór?
To niewątpliwie taki moment w życiu, na który nigdy nie jest się przygotowanym. Tak jak na śmierć bliskiej osoby, nawet gdy ona choruje i można spodziewać się śmierci, w momencie odejścia przeżywamy szok. Wybór na biskupa, to po ludzku taka sytuacja, kiedy rodzą się pytania i wątpliwości: czy podołam wyzwaniom. Ale to także moment ugięcia kolan i zaufania Panu Bogu. Tylko wiara pozwala zaufać do końca.
Tak jak wtedy, gdy 14-letni Rafał Markowski zdecydował, że będzie księdzem i wstąpił do niższego seminarium duchownego… [a przeżywał wtedy swoją młodzieńczą „miłość”].
Też był to dla mnie przedziwny moment. Pamiętam ten dzień: 10 stycznia 1971 r., kiedy wracałem do domu w podwarszawskim Józefowie, postanowiłem zostać księdzem.
Reklama
[Odprowadził właśnie na dworzec babcię, która później, jeszcze tego samego dnia, zginęła w wypadku].
Czy to pod wpływem nagłej śmierci babci?
Absolutnie nie. O tym, że babcia nie żyje, dowiedziałem się już w domu, natomiast o kapłaństwie pomyślałem po drodze. Bracia stukali się w głowę i mieli nadzieję, że mi „przejdzie”. Rodzice także nie byli zachwyceni, a właściwie to większość rodziny nie akceptowała mojego wyboru. Dopiero po święceniach atmosfera się zmieniła. Chociaż właśnie wtedy, na pierwszej parafii, rzadko widywałem się z rodzicami i z braćmi.
[Biskup Rafał ma trzech braci: Andrzeja, Krzysztofa i Grzegorza. To właśnie z Grzegorzem, liderem „Perfectu” jest kojarzony najczęściej].
Grzegorz zaczynał wtedy karierę odkrywał uroki bycia artystą, najpierw trafił do Teatru na Targówku, gdzie opiekował się nim muzycznie Włodzimierz Korcz i gdzie śpiewała Alicja Majewska, Danuta Rinn... A potem „Perfect” zyskał sławę, koncerty i nagrania były słynne na całą Polskę.
A młodziutki ks. Rafał Markowski był wtedy kapelanem w konstancińskim szpitalu „Stocer”…
Reklama
Tam przeżyłem najmocniejsze chyba doświadczenia. Zetknąłem się z ogromem ludzkiego cierpienia. Do dziś pamiętam dziewczynę, która przez dwa lata leżała nieruchomo po urazie kręgosłupa, a potem umarła. Odebrałem tam lekcję pokory. Jako młody ksiądz chciałem zdobywać i zmieniać świat, i zobaczyłem, że tak naprawdę życie jest bardzo kruche. W tym okresie prosiłem nieraz Grzegorza o pomoc i zorganizowałem tam spotkanie z grupą „Perfect”. Ale nie po to, żeby kojarzono mnie z bratem, tylko dla celów duszpasterskich.
Jesteście sobie bardzo bliscy, jeden o drugim zwykle mówi z ogromną atencją. Widać to nawet, gdy występujecie razem w różnych audycjach.
Rzeczywiście tak. Nawet chyba osobowościowo jesteśmy do siebie podobni. Łączy nas również wspólny los, obaj bowiem musieliśmy w życiu wiele poświęcić, by zrealizować swe powołania.
Co stanie się priorytetem w posłudze Księdza Biskupa?
Posługa biskupa pomocniczego jest skierowana przede wszystkim w stronę życia parafii dziejących się tam spraw, kontaktu wiernych z księżmi. Będę dokładał wszelkich starań, by podtrzymywać kontakt z ludźmi, mieć jak najwięcej okazji, by z nimi rozmawiać. Będę się starał budować wizerunek Kościoła jak najbardziej życzliwie. Wreszcie, ponieważ byłem zawsze blisko dziennikarzy, chciałbym aby w miarę możliwości tak pozostało.
Skąd hasło biskupie: „Jezu, ufam Tobie?”
Mieszkałem kiedyś przy klasztorze na Żytniej, tym samym, do którego zapukała kiedyś siostra Faustyna. Zafascynowała mnie jej postać, pokochałem „Dzienniczek”. Słowa św. Faustyny: „Jezu, ufam Tobie!” są mi bliskie od dawna.
Reklama
[Biskup Rafał przynosi do pokoju album ze starymi fotografiami rodzinnymi. Nie oglądał ich od lat. Największy sentyment ma jednak do małego, czarnobiałego zdjęcia, które trzyma w brewiarzu: ze swoim ojcem. Nie pytam, dlaczego tak jest. Biskupi też muszą mieć swoje tajemnice].
* * *
Zapłacił za nią rachunek
Grzegorz Markowski, lider zespołu Perfect, brat biskupa
Kiedy Rafał był młodym, ubogim księdzem, odwiedziłem go na pierwszej parafii. Weszliśmy do sklepu. Młoda kobieta z szóstką dzieci robiła zakupy. Mój brat podszedł do kasy i zapłacił za nią rachunek. Zawsze lubił ludzi i był wrażliwy na ich potrzeby. Całkowicie też oddał się swemu powołaniu. Podobnie, jak ja swojemu. Dlatego może tak dobrze się rozumiemy?
Ucieszyłem się, że został biskupem. Postanowiłem nawet, że nie będę teraz przy nim przeklinać! A teraz czekam na niego w domu, bo dzisiaj jest właśnie rocznica śmierci naszej mamy i mieliśmy iść na jej grób.
(mk)
Kreatywny i zasadniczy
Ks. prof. Stanisław Dziekoński, rektor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, na którym wykłada nominat
Ks. Rafała Markowskiego spotkałem po raz pierwszy w Akademii Teologii Katolickiej na początku lat 90. XX wieku. Był już wtedy wykładowcą na Wydziale Teologicznym, specjalizującym się w religioznawstwie. Dzięki swojej kompetencji i niezwykłej komunikatywności szybko zyskał sympatię i szacunek studentów i kolegów. Przez kilka lat współpracowałem z nim jako prodziekan, dziekan, a w ostatnim roku jako rektor. Ks. Rafał dał się poznać jako osoba niezwykle kreatywna, uprzejma, inicjująca dialog z innymi, ale też zasadnicza w sprawach ważnych. Jest to biskup, który będzie potrafił sprostać współczesnym i przyszłym wyzwaniom stawianym Kościołowi.
(mk)
Będzie musiał spoważnieć
Bp Kazimierz Romaniuk, współkonsekrator biskupa nominata
Rafała pamiętam bardzo dobrze z czasów seminaryjnych, byłem bowiem jego rektorem. Później odwiedzał mnie jako ksiądz. Prowadziliśmy długie rozmowy, w czasie których „zmienialiśmy” Kościół w Polsce. Jako kleryk był poprawny, mam nadzieję, że taki sam będzie jako biskup. Tylko teraz wreszcie będzie musiał spoważnieć! (śmiech!). Cieszę się, że to już czternasty z rzędu mój wychowanek, który został biskupem.
(mk)