Reklama

Niedziela Częstochowska

Co widać zza straganu

Niedziela częstochowska 34/2013, str. 6

[ TEMATY ]

reportaż

Jasna Góra

Magdalena Niebudek/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jestem podjasnogórskim handlarzem. Tak się nas nazywa, zwłaszcza tych, co rozstawiają swoje kramiki tylko na kilka tygodni lata. Siedzę w skwarze lub deszczu po 10 godzin dziennie - świątek czy piątek. Sprzedając święte obrazki, różańce, kalendarze z papieżem i wiele innych rzeczy. To mój sposób na życie, na przetrwanie, na zarobienie paru złotych. Rencista jestem z zawodu.

Siedzę i patrzę, bo interes średnio idzie. Już taki jestem, że lubię przyglądać się światu i ludziom. A tutaj mam przed sobą - jak na defiladzie - całą ich masę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Są spaleni słońcem, zmęczeni drogą i rozjaśnieni jakimś wewnętrznym światłem. Młodzi, starzy, brzydcy i piękni. Wyprostowani jak struny i pokręceni przez choroby, i życie. Tacy, po których widać pieniądze, choć są ubrani zgodnie z pielgrzymkową modą, i tacy, którym paluchy wychodzą z trampek. Twarze porysowane zmarszczkami, zryte bruzdami i takie, na których życie jeszcze nie zapisało swojej opowieści.

Przyglądam im się od lat. Wystarczy mi niewiele, żeby człowieka ocenić. Kupi coś, czy tylko pogrzebie w towarze i pójdzie? Czasem pytają o rzecz, której obwoźny handlarz nie może mieć - doładowanie do telefonu komórkowego, karty pamięci do cyfrowych aparatów fotograficznych, takie tam... Nie mam i nie wiem, gdzie to coś się kupuje, odpowiadam.

Starsi szukają drobiazgów dla całej rodziny. Dawniej był taki zwyczaj, że ze świętego miejsca przywoziło się pamiątki. I żeby było na nich widać, gdzie pielgrzym był - obrazek z Panią Jasnogórską, albo z wieżą klasztoru, albo zegar z Janem Pawłem II, albo różaniec, na którym napisane było skąd pochodzi. Czasem kobiety z jednej parafii składały się na obraz do kościoła. Poznawałem je po tym, że najpierw zbijały się w ciasny krąg, żeby przeliczyć pieniądze. Stały plecami do straganów i naradzały się. Długo. Zdarzały się i kłótnie, i rezygnacje. Ale gdy wreszcie dochodziły do porozumienia, kupowały bez targowania się. Zazwyczaj największy obraz, jaki miałem.

Reklama

Swego czasu w Częstochowie sporo było malarzy utrzymujących się z malowania Jasnogórskiej Ikony. Kilku malowało naprawdę pięknie. Dziwiło mnie to, bo często bez szkół byli, jedynie wyposażeni w talent od Pana Boga. A inni, ci gadający o półcieniach i perspektywie, partaczyli wizerunek aż bolało patrzeć. Matka Boża miała zamiast aureoli za głową wyrysowany naleśnik albo rysy twarzy zmienione - zupełnie jak nie Jasnogórska Panienka. Tylko co z tego, skoro pątnicy różnicy specjalnie nie widzieli. Wisiał obraz piękny - z tym smutnym spojrzeniem Maryi, a obok bohomaz - i brali bohomaz, bo im wymiarem bardziej pasował.

Czasem ktoś stoi i dotyka. Różańce najbardziej. Jak się do palców paciorki układają. Ja tak myślę, że o to chodzi. Że musi być jakieś porozumienie między ręką, a fakturą kuleczki. Czy jest z drewna, kamienia czy plastiku. Wezmą do ręki z tuzin, a potem wracają do pierwszego. Czasem nie kupią żadnego. Odchodzą, wracają za godzinę i znów dotykają. Kobiety kupują różańce pod kolor. Białe dla dziewczynek, ciemne dla chłopców. Błyszczące, i udające kamienie szlachetne dla matki, siostry, córki. Mężczyzna się nie certoli. Chociaż... spotkać chłopa, który sam wybiera różaniec to rzadkość. Najczęściej stoi z boku, przygląda się rodzinie i co najwyżej płaci. Dlatego łatwo poznać, gdy wybiera dla siebie. Solidny musi być, taki, co z palców się nie wyśliźnie, którego wagę w kieszeni poczujesz. Pamiętam, chyba w tamtym roku, przyszli w dwójkę - ojciec z synem. Ojciec ze śmiechem powiedział, że chłopak dorasta i szuka dla niego męskiego różańca. Wybrali drewniany, ciemny, duży. Spodobali mi się. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby ojciec tak potraktował syna.

Księża kupują najwięcej różańców. Ile ma pan w opakowaniu, pytają. Sto, odpowiadam. To ze trzy poproszę. Jeden z księży tłumaczył, że taki zapas starcza mu na rok. Ludzie pewnie cenią sobie różaniec poświęcony na Jasnej Górze.

Reklama

Spaleni słońcem, zmęczeni. Utrudzeni, tak chyba lepiej powiedzieć. Proszę popatrzeć ilu kuleje, ma opatrunki. Kuśtykają, chwieją się, widać, że ich boli. A przyszli. Pani się zastanawia czasem - po co? Przecież teraz mówią, że młodzi są wygodni, że chodzi im tylko o kasę i łatwe życie. Proszę popatrzeć na nich - dlaczego nie zrezygnowali? Wystarczyłby jeden telefon do rodziców i już są w domu. Bezpieczni u mamusi. A idą dalej... W skwarze pierońskim - przecież oni mieli w tym roku na trasie po 40 stopni Celsjusza - z bolącymi stopami, poparzeniami słonecznymi, otarciami. A jednak szli... Ja mam szacunek do ludzi z charakterem, co to łatwo nie dają za wygraną. Pani spojrzy na tego chłopaka. Ze dwadzieścia kilo nadwagi ma, jak nic. Niełatwo mu było iść. Z Koszalina jest. Skąd wiem? Na koszulce ma napisane. A ta tyczka chmielu obok. Widzi pani - cała noga w bandażu. Spuchnięta jak baniak. On nawet chyba porządkowym jest. Pani ma lepszy wzrok - chłopak ma na sobie kamizelkę? Ma. No, proszę. Porządkowi mają w nogach podwójną liczbę kilometrów. Ta tyczka chmielu ma z dwadzieścia lat - a już chłop na schwał. Szczęśliwa dziewczyna, która dostanie takiego za męża...

Jak już się namodlą i załatwią sprawy z Najwyższym przychodzą do mnie. Coś tam kupią, ale młodzi pielgrzymi raczej nie mają pieniędzy. Najlepiej widać to ranem - kefir i sucha bułka na śniadanie. Rozkładam swój kramik i obserwuję, jak dzielą się tym jedzeniem. Za wiele nie kupią, ale pogadają. Ja prosty człowiek jestem, ale na mój rozum ta nasza młodzież nie jest wcale taka rozpuszczona i do niczego. Im tam sporo i pod czaszką, i pod sercem gra. Inaczej nie przychodziliby do Częstochowy. Ktoś ich tu ciągnie, prawda? I pani, i ja wiem - Kto. Nic tu człowiek mądrzejszego nie wymyśli.

2013-08-20 16:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Piotr – miał być martwy, cieszy się pełnią życia

[ TEMATY ]

reportaż

życie

aborcja

YouTube/Grupa Proelio

Piotr Rzepecki

Piotr Rzepecki

„Miałem być martwy ale żyję i cieszę się pełnią życia” – mówi Piotr, którego mamie lekarze doradzali aborcję. Choć Piotr urodził się w zamartwicy, z szeregiem wad, dziś jest absolwentem technikum, pracuje zawodowo i aktywnie uprawia sporty.

Świadectwo Piotra i jego mamy to jeden z filmowych reportaży nt. osób, które mogły zostać zabite poprzez aborcję, gdyż pozwalało na to prawo – ale żyją i cieszą się życiem. Ten oraz inne reportaże a także ponad 100 spisanych świadectw, prezentowane są m.in. na stronie kampanii – cudzycia.pl. Kampania „Każde życie jest cudem” realizowana jest przez Fundację Grupa Proelio. Aborcyjny „wybór” zawsze ma twarz konkretnej osoby – przekonują twórcy kampanii.

CZYTAJ DALEJ

Ostatnie pożegnanie ks. Jana Kurconia

2024-04-18 17:04

Ks. Paweł Jędrzejski

Grób księdza Jana Kurconia

Grób księdza Jana Kurconia

Przeczów: W kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa odbyła się ceremonia pogrzebowa ks. Jana Kurconia. W ostatniej ziemskiej drodze zmarłemu kapłanowi towarzyszyło 35 kapłanów, delegacje OSP, a także reprezentanci kół łowieckich oraz wierni parafii.

Eucharystii pogrzebowej przewodniczył ks. Adam Łuźniak, wikariusz generalny metropolity wrocławskiego. We wstępie zaznaczył, że każdy człowiek posiada swoją historię życia i taką też miał zmarły ks. Jan Kurcoń, a ponieważ posługiwał i mieszkał przez wiele lat pośród wiernych w Przeczowie, to każdy miał jakąś część swojego życia związaną z historią życia ks. Kurconia. Homilię wygłosił ks. Piotr Oleksy, obecny proboszcz przeczowskiej parafii. Zaznaczył, że uroczystość pogrzebowa jest przejściem do życia wiecznego. Podkreślił też, że dom ks. Jana był zawsze otwarty dla ludzi, chętnie ich gościł, słuchał, interesował się ich życiem i dbał o życie sakramentalne parafian. - Dziś ks. Jan niesie nam przesłanie: “Obyś nigdy nie zgubił Jezusa - mówił ks. Oleksy, podkreślając, że zmarły kapłan był miłośnikiem przyrody, kochał las i dostrzegał obecność Boga w przyrodzie.

CZYTAJ DALEJ

Austria: w archidiecezji wiedeńskiej pierwszy „Dzień otwartych drzwi kościołów”

2024-04-19 19:06

[ TEMATY ]

Wiedeń

kościoły

Joanna Łukaszuk-Ritter

Kościół św. Karola Boromeusza w Wiedniu

Kościół św. Karola Boromeusza w Wiedniu

W najbliższą niedzielę, 21 kwietnia, w ramach projektu „Otwarte kościoły” ponad 800 budynków kościelnych w archidiecezji wiedeńskiej będzie otwartych przez cały dzień. W pierwszym „Dniu otwartych drzwi kościołów” zainteresowani mogą z jednej strony odkryć piękno przestrzeni sakralnych, a z drugiej znaleźć przestrzeń do modlitwy i spotkań, podkreślił kierownik projektu Nikolaus Haselsteiner na stronie internetowej archidiecezji wiedeńskiej.

Chociaż prawie wszystkie kościoły w archidiecezji są otwarte każdego dnia w roku, około połowa z nich jest otwarta tylko na uroczystości liturgiczne. W "Dniu otwartych kościołów” będą również otwarte często mniej znane miejsca” - powiedział Haselsteiner.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję