Mamy świadomość, że życie wiary i modlitwy jest u nas ciągle zagrożone, bowiem w kryzysie znajduje się rodzina, a nasze państwo wcale rodziny nie ochrania. Mówi, że ochrania, mówi, że prowadzi politykę prorodzinną, ale tylko mówi. Nieudolne rządy doprowadziły do wyprzedaży majątku narodowego w tzw. dzikiej prywatyzacji, do upadku przemysłu, zakładów pracy. Doprowadziło to do wielkiego bezrobocia i niespotykanej w przeszłości emigracji za pracą.
Nie mamy większego wpływu na politykę gospodarczą, ale możemy obronić wartości moralne, religijne i narodowe. Bardzo przeszkadzają nam w tym media, opanowane i kierowane przez ludzi bezbożnych. Tym bardziej cenimy sobie Radio Maryja i Telewizję Trwam. Jest potrzebna wielka mobilizacja sił religijnych i narodowych w dzieło religijnego i moralnego odrodzenia polskiej rodziny i polskiego narodu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W tym kontekście można wspomnieć o bardzo wymownym meksykańskim filmie pt. „Cristiada”, czyli „Krucjata”. 20 marca 2012 r. odbyła się premiera tego filmu w papieskim Instytucie Patrystycznym Augustianum w Rzymie. Od 5 kwietnia br. jest grany także w polskich kinach. Film opowiada o powstaniu meksykańskich katolików nazywanym Cristiadą (Krucjatą) przeciwko ateistycznej tyranii rewolucyjnych władz Meksyku w latach 1926-29. W 1926 r. prezydent Meksyku Plutarco Elías Calles zaczął wprowadzać antyklerykalne przepisy uderzające w Kościół katolicki. Calles był masonem i socjalistą nazywanym „antychrystem”. Za jego rządów zamknięto szkoły katolickie i większość kościołów oraz zarządzono przymusową rejestrację wszystkich księży. W odpowiedzi na te działania powstała Krajowa Liga Obrony Wolności Religijnej, która zorganizowała akcję obywatelskiego nieposłuszeństwa polegającego m.in. na bojkocie wszystkich państwowych przedsiębiorstw i instytucji. Dwa miliony Meksykanów podpisały petycję do władz z żądaniem anulowania antykatolickich zapisów konstytucji. Wybuchło wówczas powstanie, które przeszło do historii pod nazwą Cristiady, a jej uczestnicy zasłynęli jako cristeros, czyli chrystusowcy. W ciągu kilku lat w walce z socjalistami zginęło ok. 90 tys. ludzi. Jedną z sportretowanych w filmie postaci jest José Luis Sánchez del Río. Był żołnierzem armii powstańczej w stanie Michoacán. Bronił się do wyczerpania amunicji, a następnie dostał się do niewoli podczas potyczki z wojskami rządowymi, gdy odstąpił swego konia dowódcy cristeros, gen. Prudencio Mendozie. Został wtrącony do więzienia w rodzinnej miejscowości. Gdy nie chciał przejść na stronę rządową i zaprzeć się wiary, 14-letniego cristero poddano torturom - zdarto mu nożem skórę ze stóp i pędzono na piechotę na miejscowy cmentarz, gdzie został powieszony i dobity strzałem z pistoletu. Pytany przez oprawców, co mają powtórzyć jego rodzicom, odpowiedział: „Niech żyje Chrystus Król! I że się spotkamy w niebie”. José Luis Sánchez del Río został beatyfikowany przez Benedykta XVI w 2005 r.
Nie ustawajmy w modlitwach, byśmy w Polsce w ten sposób nie musieli bronić wiary i Kościoła. Niech trwa w naszych domach, rodzinach, parafiach krucjata modlitwy w imię Jezusa o wierność Bogu, Krzyżowi, Ewangelii i Kościołowi, o wierność naszym katolickim i narodowym wartościom.
Oprac. ks. Łukasz Ziemski