Reklama

Niedziela w Warszawie

Znajdą tu opiekę i ciepło

Nowoczesny, przestronny, funkcjonalny, ale także ciepły i przytulny. Dom dla księży emerytów archidiecezji warszawskiej w Łomiankach poświęcił właśnie kard. Kazimierz Nycz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W czasie uroczystości Metropolita Warszawski nie krył radości i dumy, że udało się postawić dom w tak nowoczesnym, ale i funkcjonalnym kształcie.

- Dom jest przestronny, piękny, bardzo potrzebny naszym starszym księżom i bardzo ważny dla naszej archidiecezji - podkreślił w krótkim inauguracyjnym przemówieniu kard. Nycz. - Dziękuję wszystkim 210 parafiom naszej archidiecezji, które włączyły się w trud trzyletniej budowy tego domu. Mam nadzieję, że wszyscy znajdą tu opiekę i ciepło.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W uroczystości wzięli udział m.in. nuncjusz apostolski abp Celestino Migliore, biskupi: Marian Duś, Tadeusz Pikus oraz Marek Solarczyk. W Domu Księży Emerytów Archidiecezji Warszawskiej pw. św. Brata Alberta - bo tak brzmi jego oficjalna nazwa - zamieszka 45 kapłanów. Od początku roku sprowadziło się tu siedmiu, w tym ks. prał. Marek Kiliszek, dyrektor domu i zarazem proboszcz parafii w Łomiankach.

Jak przewiduje ks. Kiliszek do końca roku zamieszka tu ok. 15 księży. Do dyspozycji będą mieć małe mieszkania w trzech pawilonach, jadalnię, kaplicę, pokój rekreacyjny i duży ogród ze stawem. Nad ich zdrowiem czuwać będą siostry albertynki. W przyszłości seniorzy będą mieć do dyspozycji także pomieszczenie rehabilitacyjne z basenem.

Kard. Kazimierz Nycz nie kryje radości i dumy, że udało się postawić dom w tak nowoczesnym, ale i funkcjonalnym kształcie.

Reklama

- Trzymając się ram patriotyzmu lokalnego, powinienem pewnie stwierdzić, że to najładniejszy tego typu dom w Polsce - mówi „Niedzieli”. - Ale powiem inaczej. Obejrzeliśmy wiele tego typu domów w Polsce, przede wszystkim mając na uwadze względy funkcjonalne, żeby księża nie mieli problemów z rozwiązaniami funkcjonalnymi. I myślę, że pod tym względem honoruje wszystkie uwagi dyrektorów tego typu placówek w różnych diecezjach. Jest funkcjonalny, nowy i piękny. I powinien dobrze służyć spracowanym księżom. Z pierwszych miesięcy jego działalności widać, że rzeczywiście tak będzie.

Pod budowę domu w Kiełpinie na obrzeżach Łomianek przeznaczono ziemię blisko rezerwatu przyrody nad Jeziorem Kiełpińskim, na której których w XVII wieku stał kościół św. Małgorzaty. Stał do lat 20. XX wieku. Jednak okolica doświadczała niszczycielskiej siły Wisły. Po jednym z podtopień zniszczony został kościół.

Dotychczas kapłani-seniorzy korzystali z domu w Otwocku. Jednak po podziale archidiecezji warszawskiej i wyłonieniu diecezji warszawsko-praskiej, w której znalazł się ten dom, powstała potrzeba budowy nowego - w nowej archidiecezji. O jego budowie mówiło się od dawna. Początkowo rozważano inną lokalizację - przy parafii św. Wawrzyńca na Woli. Wybrano Kiełpin-Łomianki.

W trzy lata, dzięki wsparciu parafii archidiecezji, a także m.in. samorządu Łomianek, wybudowano tu nowoczesny kompleks budynków połączonych szklanymi korytarzami. Nic dziwnego, że w czasie uroczystości poświęcenia domu kard. Nycz podziękował im wszystkim za wsparcie, życzliwość, zaangażowanie i profesjonalizm.

Seniorami opiekują się trzy siostry albertynki, które prowadzą w Polsce kilkanaście domów dla kapłanów-seniorów. Jedna z nich jest dyplomowaną pielęgniarką, druga ma uprawnienia opiekunki społecznej, trzecia zajmuje się zaopatrzeniem i kuchnią. Jest także dyżurujący lekarz. Wokół kompleksu mieszkalnego rozciąga się ogród z niedawno zasadzonymi drzewami i stawem.

Chciałbym tu mieszkać

Ks. inf. Stanisław Kur, wieloletni rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Warszawie

- Z zewnątrz dom wygląda bardzo ładnie, nowocześnie. Ale nie ma tu luksusów. Niektóre mieszkania mają tylko jeden niewielki pokój, inne dwa pomieszczenia. Natomiast cenne jest, że znajduje się tu park z małym jeziorkiem, jest gdzie spacerować i odpoczywać. Cała okolica jest urokliwa, spokojna, sprzyjająca wyciszeniu. Bardzo mi się tu podoba. Sam chciałbym tu zamieszkać i najpewniej tak będzie. Choć kiedy to się stanie, jeszcze nie wiem. Może już za pół roku?

2013-05-16 13:19

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ogólnopolskie spotkanie duszpasterzy obcokrajowców

[ TEMATY ]

ksiądz

duszpasterz

Bożena Sztajner/Niedziela

Funkcjonowania duszpasterstwa obcokrajowców na przykładzie Szwajcarii było tematem spotkania duszpasterzy obcojęzycznych w Polsce, które odbyło się dziś pod przewodnictwem bp. Krzysztofa Zadarki w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski. Gośćmi spotkania byli ks. Luis Capilla, delegat biskupi ds. migrantów oraz ks. Artur Cząstkiewicz, dyrektor Polskiej Misji Katolickiej dla kantonów Zurych i Glarus w Szwajcarii.

- Obcokrajowcy pomagają w parafiach szwajcarskich. Mogą być członkami rad duszpasterskich, jednostek zarządzającymi finansowo parafią, angażują się w chóry, duszpasterstwo młodzieży, posługę w szpitalach, odwiedzają chorych. Reprezentanci imigrantów wchodzą także w skład rady synodalnej - relacjonował ks. Capilla.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Różaniec z Aniołami - tajemnice światła

2025-10-01 20:54

[ TEMATY ]

różaniec

Anioł Stróż

Karol Porwich/Niedziela

Modlitwa różańcowa jest wzniesieniem serca do Boga, który przychodzi, aby zbawiać człowieka. Modlitwa różańcowa - jak przypominał nam Ojciec Święty Jan Paweł II - jest modlitwą kontemplacyjną.

Gdy Jezus został ochrzczony, otworzyły się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębica na Niego, a głos z nieba mówił: "Ten jest Mój Syn Umiłowany, w którym mam upodobanie", i te same słowa dotyczą każdego ochrzczonego dziecka, bowiem chrzest czyni nas dziećmi Bożymi, a obrzędowi temu towarzyszą Aniołowie, którzy stoją na straży życia. I tak Anioł oznajmił matce Samsona, iż Bóg da jej syna, który wyzwoli Izraelitów z ręki Filistynów. Również Anioł Gabriel zwiastuje Zachariaszowi, że jego żona pocznie syna Jana Chrzciciela, a Najświętszej Maryi Niepokalanej oznajmia, że będzie Matką Syna Bożego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję