Pan sam da wam znak: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel (Iz 7, 14). Emmanuel - to znaczy Bóg z nami (Mt 1, 23).
Słowa te usłyszał św. Józef we śnie po tym, jak zamierzał oddalić Maryję, która znalazła się brzemienną. One stały się dla serca tego Człowieka Sprawiedliwego - w obliczu jego obaw i lęków - źródłem prawdziwego pokoju i umocnienia. To, co się poczęło w Maryi, jest z Ducha Świętego - to Jezus, który zbawi swój lud od jego grzechów.
Jakże jesteśmy przywiązani do pozostałych ewangelicznych obrazów, odsłaniających jakby krok po kroku historię tego niezwykłego narodzenia.
Józef i Maryja niosąca w swoim łonie Dzieciątko, idący, aby ich zapisano w Betlejem. W tej ubogiej judejskiej mieścinie zrodzi się Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności (Mi 5, 1). Bo właśnie tam staje się dla nas bardziej dostępna niepojęta Tajemnica Wcielenia - kiedy wsłuchujemy się i wpatrujemy w betlejemskiego ducha pokory przychodzącego ku nam Boga.
Anioł Pański pasterzom, którzy trzymali straż nocną nad swoją trzodą, nie zwiastuje po prostu, że narodził się Zbawiciel. On mówi: zwiastuję wam radość wielką, narodził się wam Zbawiciel. Bo narodzenie Jezusa jest dla każdego wydarzeniem bardzo osobistym - jest darem ofiarowanym każdemu z nas.
A jednak nie było dla nich miejsca w gospodzie (Łk 1, 7). Maryja powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie. Czy ciągle nie ma miejsca dla Emmanuela w gospodzie tego świata? To Mu jednak nie przeszkadza być Bogiem z nami. Rodzi się w duszy każdego człowieka. Rodzi się mimo nagromadzonych w niej grzechów. Przebija się przez nie, znajduje drogę przez życiowe błędy, przechodzi jakby od domu do domu, przezwyciężając nieprzychylność, strach, rozpacz, obojętność... Takie jest Jego nieustanne rodzenie się w grzesznych ludziach dobrej woli - rodzenie w blasku Jego łaskawości i Jego miłosierdzia.
I Mędrcy ze Wschodu, którzy padli na twarz i oddali pokłon Dziecięciu (Mt 2, 11), musieli jednak - otrzymawszy we śnie nakaz - wracać do swojego kraju inną drogą, aby ominąć przerażonego i rozgniewanego Heroda. Ten, kogo Bóg doprowadzi do żłóbka swojego umiłowanego Syna, powinien i musi powrócić do siebie, do swego domu - do swego kraju - inną drogą. Bo kiedy człowiek zostaje porażony blaskiem Boga, a jego serce zostaje zdobyte przez narodzonego w nim Jezusa musi się odmienić całe jego życie. Jeśli ktoś doszedł do Betlejem i oddał pokłon Nowonarodzonemu, pójdzie w swoim życiu zupełnie inną - całkiem nową drogą.
Dzieląc się ze wszystkimi Czytelnikami łódzkiego wydania Niedzieli radością wielką z narodzenia Mesjasza, życzę, aby w swoim życiu odczytali znak dany im od Pana i odkryli wielką potrzebę i wartość kontemplacji Jezusa Chrystusa. Trwając z Maryją i Józefem w adoracji przed betlejemskim żłóbkiem, z ufnością zanośmy nasze modlitwy ku Temu, który odbierając chwałę na wysokościach, chce każdemu na ziemi ofiarować dar pokoju i wiarę w Jego na wieki trwające bycie Bogiem z nami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu