ARTUR STELMASIAK: - Pan jest członkiem Kościoła Augsbursko-Ewangelickiego, a Pana żona jest katoliczką. Jesteście więc małżeństwem mieszanym. To m.in. o was Benedykt XVI mówił, że jesteście „laboratorium jedności”. Czy zbliżający się Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan jest ważnym okresem w kalendarzu rodziny Państwa Gmyzów?
CEZARY GMYZ: - Szczerze mówiąc nie. Zarówno ekumenizm duchowy, jak i praktyczny jest naszą codziennością, a nie czymś tylko od święta.
- Jak wygląda ta ekumeniczna codzienność?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Często się zdarza, że żona chodzi ze mną do kościoła ewangelickiego, a ja z nią do katolickiego. Wspólna i jednocześnie ekumeniczna modlitwa nie jest niczym nadzwyczajnym w naszej rodzinie. Kiedyś nikogo innego prócz mnie nie było w domu i nie miałem żadnego problemu, aby samemu przyjmować księdza katolickiego po kolędzie.
- Czy zawsze był Pan taki prokatolicki?
- Nie. Kiedyś byłem „ortodoksyjnym luteraninem” i miałem bardzo krytyczny stosunek do Kościoła katolickiego. Z biegiem lat moje poglądy ewoluowały i zmieniały się.
- Jakie są obecnie?
- Dziś wiem, że o wiele więcej nas łączy niż dzieli.
- Mamy wspólny depozyt, którego razem powinniśmy bronić?
Reklama
- Oczywiście, że „interesy” chrześcijan różnych wyznań są zbieżne. Musimy razem bronić się przed agresywna laicyzacją, ale także coraz większymi wpływami islamu. Zjawiska, które dziś widzimy na Zachodzie, dotrą także do Polski. To tylko kwestia czasu.
- W Polsce głos luteran nie będzie mocny, bo jest was tylko 70-80 tys. Chrześcijańskim liderem jest Kościół katolicki. Czy jego głos jest wystarczająco silny, czy może niepotrzebnie angażuje się w życie publiczne?
- Choć wiem, że moja opinia nie jest powszechna wśród ewangelików, to jednak jestem przekonany, iż Kościół katolicki jest często dyskryminowany w Polsce po hasłem, że próbuje on budować państwo wyznaniowe. Mało kto wie, że np. Niemcy są o wiele bardziej państwem wyznaniowym niż Polska. Państwo ściąga tam podatek kościelny, religia w szkole i na maturze jest tam od zawsze, a przedstawiciele największych wyznań z urzędu wchodzą w skład władz mediów publicznych. Mało kto pamięta też, że np. w Szwecji luteranizm przestał być wyznaniem państwowym dopiero 12 lat temu, a na czele monarchii brytyjskiej może stać jedynie osoba wyznająca anglikanizm, która równocześnie jest zwierzchnikiem tego Kościoła. W Polsce tymczasem próby uzyskania praw (a nie przywilejów) dla katolików spotykają się niesłychanym oporem.
- Jakiś przykład?
Reklama
- Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że Telewizja Trwam powinna dostać koncesję na cyfrowe nadawanie. Dość powiedzieć, że Radio Maryja ma dziś więcej słuchaczy niż TVN24 widzów. Brak miejsca na multipleksie dla tej telewizji, jest przykładem niesłychanej dyskryminacji większości przez mniejszość. Paradoksalnie jest to też przejaw nietolerancji religijnej.
- Ciekawe ile osób wyszło by na ulice w obronie PoloTV, czy TTV?
(śmiech)...
- Dla wielu katolików i prawicowców jest pan niezłomnym bohaterem. Jest Pan zaprzeczeniem zbitki: Polak-katolik. Okazuje się, że są prawdziwi Polacy protestanci.
- Bez przesady z tym bohaterem. Wolę o swojej robocie myśleć w kategorii Maxa Webra, kiedy robota jest równocześnie zawodem i powołaniem tzw. berufung. Niestety nasza polska tożsamość luterańska budowana jest na negacji, budujemy oblężoną twierdzę, jakieś getto. Wiemy, że nie jesteśmy ani Niemcami ani katolikami. Gorzej jest, kiedy luteranin ma powiedzieć kim jest - określić się pozytywnie. Z tego powodu wielu protestantów nie głosuje na prawicę, bo uważa to za wybór katolicki. Uważam, że taka negacja nie służy Polsce ani luteranom. W historii było wielu zasłużonych protestantów, którzy oddali życie za ojczyznę i nigdy nie wyparli się swojej polskości.
- Przez lata zajmował się Pan tematyką religijną. Skąd zainteresowanie Kościołem?
- Gdy przyjechałem na studia do Warszawy złożyłem papiery na PWST (obecnie Akademia Teatralna) oraz na Chrześcijańską Akademię Teologiczną, gdzie obok siebie kształcą się protestanci, prawosławni i starokatolicy. Zastanawiałem się czy nie zostać pastorem.
Reklama
- Dlaczego się nie udało? Nie do twarzy było w czarnym kolorze?
- Dostałem się jednak na studia na Wydziale Wiedzy o Teatrze, gdzie było o wiele więcej kandydatów na jedno miejsce. Widocznie Pan Bóg uznał, że nie nadaję się na duchownego... (śmiech).
- W latach 90. relacjonował Pan pielgrzymki Jana Pawła II. Czy w ich trakcie były okazje do rozmów mniej oficjalnych z Ojcem Świętym?
- Byłem w elitarnej grupie dziennikarzy tzw. Volo Papale. Miałem prawie bezpośredni dostęp do Papieża podczas podróży w samolocie. Pamiętam jak kiedyś próbowałem mu się wytłumaczyć z tego, że nie jestem katolikiem. Gdy powiedziałem mu, że moim wyznaniem jest luteranizm, Jan Paweł II błyskotliwie odpowiedział: „Cóż, nikt nie jest doskonały...” (śmiech).
- Jest Pan również obrońcą Benedykta XVI. Dlaczego?
- Obecny Papież jest wybitnym intelektualistą. Mało, kto wie, że pierwszym teologiem cytującym kard. Ratzingera po polsku był luteranin ks. Tadeusz Wojak. Uważam, że określenie go „pancernym kardynałem” jest niesprawiedliwe. On doskonale rozumie protestantyzm, choć jest wobec jego wielu współczesnych przejawów krytyczny. Poniekąd podzielam papieski krytycyzm bo w wielu miejscach, zwłaszcza w Europie zachodniej i Skandynawii protestantyzm brnie w ślepą uliczkę modernizmu.
Reklama
- Ostatnio w „Polityce” przeczytałem, że polscy protestanci na tle Kościołów ewangelickich w innych krajach, są strasznie zacofani. Dlaczego nie chcecie błogosławić par homoseksualnych czy nie popieracie aborcji?
- Protestantyzm jest niejednorodny. Widać to szczególnie na przykładzie Kościoła w Skandynawii czy w Niemczech, gdzie silnie wkradły się nurty modernistyczne. Efektem tego jest np. akceptacja homoseksualizmu i ordynowanie pastorów homoseksualistów. Co więcej, zachodnie Kościoły lobbują takie „nauczanie” poprzez międzynarodowe federacje i wywierają nacisk na inne konserwatywne wspólnoty ewangelickie. Coraz więcej wspólnot pozostaje poza międzynarodowymi strukturami luterańskimi właśnie ze względu na wpływy modernizmu.
- Czy Kościół Ewangelicko-Augsburski RP należy do tych konserwatywnych w świecie protestantyzmu?
- Ostatnie obrady Synodu, którego jestem członkiem, jednoznacznie na to wskazują. Propozycja błogosławienia par homoseksualnych forsowana przez część teologów nie uzyskała prawie żadnego wsparcia.
- Jak znajdzie się taka większość na Synodzie, to będzie Pan bronił nauczania jak Rejtan?
Reklama
- Zdaje sobie z tego sprawę, że w moim Kościele są osoby myślące inaczej niż ja. Jednak, gdyby kiedyś takie poglądy uzyskały większość, doszłoby do rozłamu wśród polskich luteran.
Nie jestem osamotniony w poglądach, że czynnego homoseksualizmu i aborcji nie da się pogodzić z nauką Pisma Świętego. Na szczęście konserwatywne stanowisko ma zdecydowaną większość na Synodzie naszego Kościoła i nie zanosi się na to, aby miało się to zmienić w najbliższym czasie.
- A in vitro akceptujecie?
- Nie w takiej formie, gdy produkuje się więcej zarodków niż wszczepia się kobiecie. Akceptujemy natomiast antykoncepcję pod warunkiem, że nie prowadzi ona do likwidacji życia poczętego.
- Mogę więc powitać Pana w klubie. Według lewicy i liberałów jesteście tylko odrobinę jaśniejszym „ciemnogrodem” od tego najciemniejszego katolickiego.
- Istnieją małe różnice w nauczaniu, ale polski luteranizm jest stosunkowo konserwatywny.
- Obserwuje Pan współczesny Kościół katolicki zarówno w Polsce, jak i na świecie. Czy dziś Marcin Luter przybiłby swoje tezy do katedry? Czy dziś by protestował?
- Raczej nie.... Dziś Luter byłby mocno wkurzony na procesy, które zachodzą wewnątrz protestantyzmu. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie furii Marcina Lutra, którą wywołaliby pastorzy akceptujący aborcję, czy praktyki homoseksualne.
- Czym jest dla Pana podział chrześcijaństwa?
- Skandalem. Dobrze ujął to kiedyś polski metropolita prawosławny abp Bazyli. Powiedział, że podziały na Kościoły, te przegródki wewnątrzchrześcijańskie, są tylko tu na ziemi i nie sięgają Nieba.
Reklama
- Jedną z tych przegródek jest tradycja protestancka, która nawet wewnątrz siebie zastosowała wiele przegródek. Takie „posiekanie” chrześcijaństwa nie służy ewangelizacji świata i daje chyba słabe świadectwo o uczniach Chrystusa?
- Dlatego w protestantyzmie jest silna tęsknota za widzialną jednością Kościoła. Nie wiem kiedy dojdzie do zjednoczenia, ale głęboko w to wierzę.
- Wrócicie pod skrzydła Papiestwa?
- Przyglądając się Kościołowi katolickiemu widzę jego wielkie bogactwo - jedność w różnorodności. Przecież są w nim żonaci księża obrządku grecko-katolickiego, jest obrządek ormiański czy też koptyjski. Pewnie znalazłoby się w nim miejsce dla uczniów Lutra. Nawiasem mówiąc moi znajomi z Niemiec często uważają polski luteranizm za bardziej katolicki niż ten posoborowy. Dość powiedzieć, że nadal używamy ambony zaś w większości naszych świątyń ołtarz jest ulokowany tak jak to było przed Vaticanum II.
- Ale pewnie jest jakieś „ale”?
- Chodzi nam raczej o prymat papieski, który był w pierwszym tysiącleciu, a nie o instytucjonalne zwierzchnictwo Watykanu. Papież miałby być Primus Inter Pares (pierwszy wśród równych sobie - red.). Jestem zwolennikiem takiego honorowego prymatu przy zachowaniu staroluterskiej tożsamości. Nie da się ukryć, że przedstawiciele innych religii oraz osoby niewierzące to właśnie papieża uważają za przedstawiciela chrześcijaństwa. Co ciekawe również przeciętny luteranin wie jak nazywa się papież a nie ma pojęcia kto stoi na czele Światowej Federacji Luterańskiej.