Reklama

Sztuka

Film w poszukiwaniu prawdy

Tego, że powstanie film o katastrofie pod Smoleńskiem, możemy być pewni. Znany jest już reżyser, scenarzysta, producent. Ale kto w filmie wystąpi, nie wiadomo. Reżyserowi Antoniemu Krauze część osób odmówiła zaangażowania w projekt. Z dość niejasnych powodów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reżyser chciał, żeby najważniejszą osobę w filmie - prezydenta Lecha Kaczyńskiego zagrał Marian Opania. Tym bardziej że mogłoby to być, uważa, podsumowanie ich karier. Wszak razem debiutowali w filmie „Palec Boży”, w 1972 r. - Obaj jesteśmy w tym samym wieku i w takim momencie naszego życia, że to jest dobra propozycja, byśmy wspólnie zakończyli nasze zawodowe życie, realizując właśnie ten film - mówił Krauze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jednak aktor zwierzył się jednemu z portali, że nie zagra w nim, bo nie jest zwolennikiem PiS i nie chce pomagać w „nakreślaniu bzdurnych przekonań”. - To, co oni uznają, czyli że w Smoleńsku doszło do zamachu, jest bzdurą. Nie będę brał udziału w rzeczy, która przypuszczalnie będzie szła w tym kierunku - powiedział. Skoro aktor zdecydował się na użycie mocnych słów, reżyser musiał poszukać sobie innego kandydata na bohatera.

- Sprawa jest skomplikowana i nieprawdopodobna - zaznacza Marcin Wolski, scenarzysta filmu. - Jest potworny nacisk środowiska. Wielu ludzi, mimo że Antoni jest firmą i jemu się nie odmawia, jednak odmawia zagrania. A przecież aktor jest od grania. Udział w filmie nie powoduje opowiedzenia się po którejś ze stron. Gdy gra Stalina, nie musi podzielać poglądów pierwowzoru. Aktor, który gra śp. prezydenta, mógł przecież głosować na Tuska. Mamy, paradoksalnie, odwrotną sytuację niż w stanie wojennym, kiedy to trwał bojkot aktorów. Gdy władze koniecznie chciały zrobić np. film o Sikorskim, musiały zatrudniać aktorów m.in. z Bułgarii.

Twórcy filmu spotykają się z odmowami, których może nie należy bagatelizować, bo pokazują, że dzieje się coś niepokojącego w środowisku filmowym. Ale - jak mówi producent filmu Maciej Pawlicki - nie jest to zjawisko jednostronne, bo zainteresowanie projektem jest ogromne - i ze strony odbiorców, i twórców. Jest długa lista aktorów, którzy zabiegają o to, żeby nie pominięto ich w castingach. Trwają zabiegi, żeby w tym projekcie wziąć udział. Ludzie poczytują to sobie za zaszczyt.

Reklama

Dwie wizyty w Gruzji

Film, najpewniej będzie nosi tytuł „Smoleńsk”, który jest używany roboczo w czasie przygotowywania projektu. Jest jasny i czytelny, mieści się w nim tak wiele, że pewnie taki pozostanie - zaznacza reżyser. Kto zagra śp. prezydenta nie wiadomo, wiadomo, że główną rolę - dziennikarki Ewy, szukającej prawdy o katastrofie pod Smoleńskiem - zagra Marta Honzatko, znana z poprzedniego głośnego filmu Antoniego Krauze „Czarny czwartek”.

- Ewa to dziennikarka nieokreślonej stacji telewizyjnej. Staram się, żeby postaci fikcyjne w filmie były syntetyczne - zaznacza scenarzysta filmu, znany i popularny pisarz Marcin Wolski. Mogą mieć cechy postaci rzeczywistych, ale Wolski nie chciałby, żeby Ewa było utożsamiana np. z Ewą Stankiewicz. Tym bardziej że pokazane są jej uwikłania i problemy osobiste - mówi Marcin Wolski. W tej postaci można doszukiwać się pewnych cech także innych znanych reporterek - Anity Gargas, Joanny Lichockiej czy Marii Dłużewskiej, walczących o prawdę o katastrofie smoleńskiej.

Film najpewniej rozpocznie się od samej katastrofy i katastrofą zakończy. Zgodnie z instrukcją Alfreda Hitchcocka, zacznie się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie będzie rosło w miarę próby rekonstrukcji wydarzeń i wyjaśnienia, co się właściwie stało przed katastrofą. Możliwe, że jedną z pierwszych scen będzie spotkanie Ewy z prezydentem Kaczyńskim.

Film ma nie być tylko o katastrofie, ale także o wydarzeniach, które ją poprzedziły, a zdaniem reżysera, do niej doprowadziły. Chodzi przede wszystkim o dwie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji w 2008 r. Pierwsza - w czasie ataku rosyjskiego na Gruzję, druga - gdy prezydent Kaczyński przyleciał na obchody kolejnej rocznicy „rewolucji róż” i został ostrzelany konwój, w którym jechał. Polskie władze zbagatelizowały sprawę, a ówczesny marszałek Sejmu Komorowski ironizował sobie, że „jaki prezydent, taki zamach”.

Reklama

- To psychologicznie bardzo ważne wydarzenie - twierdzi reżyser. - Ci, którzy chcieli się pozbyć polskiego prezydenta, dostali wyraźny sygnał, że polskie władze specjalnie się tym nie przejmą.

Opowieść o tragedii

Bohaterem zbiorowym filmu mają być nie tylko ofiary katastrofy, ale społeczeństwo i jego reakcja na to, co się zdarzyło. Marcin Wolski był pod Pałacem Prezydenckim 2-3 godziny po katastrofie, gdy ludzie się dopiero schodzili. Przyjechał bez kwiatów i znicza. Pod pałacem było pustawo, ale gdy poszedł szukać kwiatów i znicza na Nowe Miasto i wrócił, nie mógł się już przecisnąć. Widział początek tej lawiny. I choć bywał tam potem wielokrotnie, najbardziej pamięta pierwszy moment i pierwsze dni.

- Gdy przybyła trumna z ciałem prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i poszedłem złożyć hołd Prezydentowi, zobaczyłem, że w kolejce przepisywano mój wiersz „Na śmierć Prezydenta”. To chyba najbardziej wzruszająca sytuacja, jaka mogła spotkać autora - mówi. Pomysł na film ewoluował m.in. z tego powodu, że pojawiło się, i nadal pojawia się, sporo nowych faktów. Zaczął się też zmieniać klimat społeczny wokół sprawy wyjaśniania katastrofy. Ludzie na nowo zaczęli się interesować tą sprawą. W pierwszym zamyśle film miał opowiadać historię szukania prawdy z tragedią w tle, a teraz staje się opowieścią o tragedii, o której szuka się prawdy. Samo przygotowywanie się do filmu byłoby niezłym tematem na film.

Film nie będzie sobie uzurpować praw do opowiedzenia całej prawdy. Wolski obawia się, że klarownej prawdy pewnie nigdy się nie dowiemy, zawsze zostaną jakieś niewyjaśnione aspekty. - Chyba, żeby okazało się, że ktoś to wszystko filmował, niekoniecznie ukryty gdzieś za krzakami - mówi scenarzysta. - Przecież z zagadką śmierci gen. Sikorskiego borykamy się już od kilkudziesięciu lat. Dla mnie, poza wszystkim, fascynujące jest poszukiwanie prawdy. Chciałbym, żeby ten film był też o tym. Jako historyka interesuje mnie bardziej kontekst polityczny. Czyli co ten fakt dla naszej historii będzie oznaczał. Czy to nasz nowy Katyń, czy to nas załamie i będzie niezmywalną traumą narodową, czy przeciwnie, obudzi w nas to, co najwartościowsze?

Reklama

Karykatura bojkotu

Smoleńsk wydaje się być tematem niewygodnym przynajmniej dla części środowiska aktorskiego. A reżyser, który zaczął się spotykać z odmowami przy kompletowaniu ekipy, ze zdumieniem dostrzegł, że ludzi owładnął paraliż, strach, widać, że boją się nie tylko ostracyzmu towarzyskiego. - Nie pamiętam takich rzeczy od czasów PRL. To kolejne déjŕ vu tamtej epoki, z którym się spotykam. Coś się stało z nami, coś się stało z Polską. A przecież wszyscy twierdzą, że żyjemy w wolnym kraju, w którym każdy podejmuje decyzje zgodnie z własnym sumieniem - twierdzi. - Niektórzy nie chcą brać udziału w filmie z powodu radykalizacji poglądów, niechęci do strony przeciwnej, ale znam przypadki, że ludzie po prostu się boją - mówi producent Maciej Pawlicki. - Obawiają się, jaki to będzie miało wpływ na ich życie zawodowe. Czy nie byłaby to ich ostatnia praca na kolejne lata, gdyby strach panujący w środowisku, tych, którzy inwestują pieniądze w filmy, okazałby się najważniejszy.

Aktorzy mają prawo odmówić udziału w czymś, co - ich zdaniem - nie jest zgodne z ich wyborami życiowymi. Matka Pawlickiego była aktorką, brała udział w bojkocie aktorskim w stanie wojennym. Tylko że sytuacja wygląda na zupełnie odwrotną. - Wtedy bojkot był przejawem wolności i odwagi w totalitarnym systemie, a ten bojkot, jeśli można o nim mówić, jest objawem zniewolenia, strachu i oportunizmu. To karykatura tamtego - mówi Pawlicki.

Reklama

Chcemy wiedzieć

Ważniejszym od odmów problemem filmu są pieniądze. Tzw. terminarz produkcyjny jest ambitny. - Chcielibyśmy, żeby zdjęcia rozpoczęły się wiosną przyszłego roku, a premiera odbyła się wiosną 2014 r., czyli za półtora roku - mówi producent filmu Maciej Pawlicki. - Przy dużym, realizowanym z rozmachem projekcie to mało czasu, zwłaszcza że dopiero teraz możemy ruszać w poszukiwaniu finansowania.

Inna sprawa, że wokół filmu stworzyła się atmosfera, jakby on miał coś zmienić, przesadzić, wyjaśnić przebieg katastrofy. A to już przesada. - To nic złego, gdyby sztuka miała ambicje zmieniać rzeczywistość czy raczej nasz ogląd rzeczywistości. Jeżeli film w ogóle jest w stanie uświadomić ludziom nieświadomym jakieś fakty, procesy, które zaszły, a oni ich nie zauważyli, nie byli w stanie tego zrobić - to niczego piękniejszego jego twórcy nie mogą oczekiwać! Ten film ma takie ambicje.

Krauze, Pawlicki i Wolski nie chcieliby, żeby film był wyłącznie dla tych, którzy są przekonani, co się w Smoleńsku wydarzyło, lecz żeby był poszukiwaniem prawdy. - Chcielibyśmy, żeby był otwarty na tę publiczność, która chce poznać prawdę, a nie jest pewna, co się wydarzyło - zaznacza Pawlicki. - Na tych, którzy mówią: nie wiem, ale chcę wiedzieć.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Upamiętnienie ofiar katastrofy smoleńskiej

W imieniu Prezydenta RP Andrzeja Dudy w kaplicy Pałacu Prezydenckiego zostały złożone kwiaty przed tablicą poświęconą pamięci Pary Prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich, ostatniego Prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego oraz pracowników Kancelarii Prezydenta RP, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 r.

Kwiaty przed tablicą w pałacowej kaplicy są składane każdego 10. dnia miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w Rzeszowie

2024-04-21 20:23

[ TEMATY ]

Wojownicy Maryi

Ks. Jakub Nagi/. J. Oczkowicz

W sobotę, 20 kwietnia 2024 r. do Rzeszowa przyjechali członkowie męskiej wspólnoty Wojowników Maryi z Polski oraz z innych krajów Europy, by razem dawać świadectwo swojej wiary. Łącznie w spotkaniu zatytułowanym „Ojciec i syn” wzięło udział ponad 8 tysięcy mężczyzn. Modlitwie przewodniczył bp Jan Wątroba i ks. Dominik Chmielewski, założyciel Wojowników Maryi.

Spotkanie formacyjne mężczyzn, tworzących wspólnotę Wojowników Maryi, rozpoczęło się na płycie rzeszowskiego rynku, gdzie ks. Dominik Chmielewski, salezjanin, założyciel wspólnoty mówił o licznych intencjach jakie towarzyszą dzisiejszemu spotkaniu. Wśród nich wymienił m.in. intencję za Rzeszów i świeckie władze miasta i regionu, za diecezję rzeszowską i jej duchowieństwo, za rodziny, szczególnie za małżeństwa w kryzysie, za dzieci i młode pokolenie. W ten sposób zachęcił do modlitwy różańcowej, by wzywając wstawiennictwa Maryi, prosić Boga o potrzebne łaski.

CZYTAJ DALEJ

Forum „Jestem mężczyzną, znam swoje miejsce”

2024-04-23 10:54

[ TEMATY ]

forum

mężczyźni

Mat.prasowy

Co słyszymy, trzeba rozgłaszać po dachach! (por. Mt 10, 27). Dlatego zapraszamy na spotkanie Forum pod hasłem „Jestem mężczyzną, znam swoje miejsce” w Częstochowie, 25 maja 2024 r. (sobota), w godzinach od 9 do 16. Będzie to wspólna Eucharystia oraz modlitwa o świętość dla współczesnych mężczyzn. Jak również możliwość wysłuchania konferencji wybitnych Gości oraz szansa na wymianę doświadczeń poprzez przedstawienie osobistego spojrzenia uczestników na męskie sprawy w ramach panelu dyskusyjnego.

CEL

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję