Reklama

Dać życiu szansę

Grudziądz, grudzień ubiegłego roku - przypadkowy przechodzień znajduje noworodka nad Wisłą. Kraków, styczeń bieżącego roku - matka zostawia swoje nowo narodzone dziecko na klęczniku konfesjonału podczas porannej Mszy św. i wychodzi z kościoła. Również styczeń, Dzierżoniów - ciało noworodka znalezione zostaje w miejskiej oczyszczalni ścieków.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rozpacz, gniew, niedowierzanie - to nasza reakcja na takie doniesienia. I pytania, które pozostają bez odpowiedzi: Jak to możliwe? Jakie okoliczności mogą doprowadzić kobietę do porzucenia własnego dziecka? Chcemy sprawiedliwej kary, chcemy sądu nad matką. - Czyn taki kwalifikowany jest najczęściej jako dzieciobójstwo - mówi Ewa Ścierzyńska, rzecznik prasowy świdnickiej prokuratury. Prawo bierze pod uwagę fakt, że porzucenie dziecka nastąpiło bezpośrednio po porodzie, pod wpływem przeżyć z nim związanych. Matce grozi wówczas kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Za każdym razem sąd rozpatruje też wszystkie okoliczności, które doprowadziły do tragedii, w tym również sytuację rodzinną i materialną sprawczyni, jej stan psychiczny. Słowem wszystko, co może choć w części usprawiedliwić to, czego kobieta się dopuściła.
Warto postawić jeszcze jedno pytanie, być może najważniejsze: Jak zapobiec takim tragediom? Głośno ostatnio w mediach o „Oknach Życia” - inicjatywie, która umożliwia matce bezpieczne i anonimowe pozostawienie własnego dziecka. Pierwsze okno powstało w marcu 2006 r. w Krakowie u Sióstr Nazaretanek - uratowało do tej pory życie pięciorga noworodków. W ślad za Krakowem poszły Warszawa i Częstochowa.
- Wszystko, co zapobiega tragedii, jest cenne i dobre - uważa Maria Jolanta Ciżmowska, dyrektor Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Wałbrzychu. - Ale „Okno Życia” to rozwiązanie doraźne, które nie powinno być postrzegane jako jedyne wyjście z sytuacji. Owszem, ratujemy życie dziecka, ale komplikujemy procedurę jego adopcji. Podrzucony noworodek jest anonimowy, nie znamy jego nazwiska, nie wiemy, jak dotrzeć do jego rodziców. Sprawdza się tu, niestety, często powtarzane przez pracowników socjalnych zdanie, że człowiek składa się z duszy, ciała i dokumentów. Dopiero pozbawienie biologicznych rodziców ich praw rodzicielskich otwiera drogę do adopcji. A przecież istnieje sposób prostszy - pozostawienie dziecka w szpitalu. Matka dziecka ma wówczas sześć tygodni, aby przed sądem potwierdzić zrzeczenie się praw rodzicielskich. I być może ta konieczność wyjścia z cienia, rezygnacja z anonimowości, rodzi obawy i powoduje, że „Okno Życia” wydaje się być w powszechnej opinii lepszym rozwiązaniem.
- Decyzja o oddaniu własnego dziecka to przede wszystkim osobista tragedia kobiety - mówi Grażyna Urbańska, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wałbrzychu. I trudno się dziwić, że nie chce się z nią obnosić po urzędach i sądach. Przyczyną tak naprawdę rzadko są problemy materialne, częściej problem leży gdzieś głębiej - w psychice matki, jej sytuacji rodzinnej, obawach przed reakcją otoczenia, głównie rodziny i ojca dziecka. Trafiają do nas takie kobiety i pierwszym krokiem, który podejmujemy, jest zorganizowanie rozmowy z psychologiem. Musimy rozważyć, czy decyzja jest ostateczna, czy może wystarczy pokazać, jak i gdzie uzyskać pomoc. Istnieje osobna kategoria pomocy społecznej określana jako ochrona macierzyństwa, w ramach której mamy spore możliwości wsparcia dla rodzin, które uważają, że nie są w stanie ponieść trudów rodzicielstwa. Ważne jest, aby zareagować szybko, uruchomić zmasowaną pomoc, która po pierwsze, zapobiegnie ewentualnej tragedii, a po drugie, być może sprawi, że pełna wątpliwości matka zdecyduje się jednak wychowywać własne dziecko.
Wsparciem służą też ośrodki adopcyjne. - Nie jest to częste zjawisko, ale co roku trafia do nas kilka kobiet, które są w takiej sytuacji i pytają otwarcie o możliwość pozostawienia noworodka w szpitalu - mówi Maria Jolanta Ciżmowska. - Naszą naczelną zasadą w takich wypadkach jest to, że nie oceniamy tej decyzji ani nie sugerujemy rozwiązania. Ograniczamy się do rzetelnej informacji zarówno na temat procedur postępowania, jak i możliwości uzyskania wsparcia. Ostateczny krok musi należeć do matki.
A na taki krok zdecydowało się w 2007 r. ponad siedemset Polek. Osiemdziesiąt z nich to mieszkanki Dolnego Śląska. Nasze województwo przoduje w tych statystykach - więcej noworodków pozostawiono w szpitalach tylko w województwie mazowieckim.
- W pierwszych dwóch miesiącach tego roku mieliśmy już trzy takie przypadki - mówi Iwona Wesołowska, pielęgniarka oddziałowa z wałbrzyskiego Szpitala Ginekologiczno-Położniczego. - Co roku jest ich co najmniej kilka. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że na pozostawienie pod naszą opieką noworodka matki decydują się głównie z przyczyn społecznych, kiedy skomplikowana sytuacja rodzinna nie pozwala - przynajmniej ich zdaniem - na wychowanie dziecka. Kwestie finansowe odgrywają z kolei decydującą rolę głównie w rodzinach wielodzietnych.
- Niemal wszystkie kobiety są już zdecydowane w chwili przyjścia do nas na oddział - dodaje Iwona Wesołowska. Informują nas o swoich zamiarach, prosząc zwykle, aby nie pokazywać im dziecka i zabrać je zaraz po porodzie. Trudno się temu dziwić - taki krok jest zawsze osobistym dramatem, a kontakt z własnym dzieckiem tylko potęguje towarzyszące mu uczucie. Przede wszystkim poczucie winy i żal. Szpital prosi wówczas matkę o podpisanie stosownych dokumentów i przekazuje je do sądu, który wydaje decyzję o umieszczeniu dziecka w odpowiedniej placówce - zwykle w domu małego dziecka.
Gdy prawna sytuacja dziecka jest uregulowana, nie ma problemu z jego adopcją. Wałbrzyski ośrodek nie narzeka na brak par chętnych przyjąć dziecko pod swój dach. - Każdego roku swój szczęśliwy finał ma u nas kilkadziesiąt procedur adopcyjnych - ocenia Maria Jolanta Ciżmowska. - Większość z tych rodzin jest zainteresowana jak najmłodszymi dziećmi. To naturalna reakcja ludzi, którzy nie mogą doczekać się własnego potomstwa - chcą od samego początku uczestniczyć w wychowaniu i dorastaniu swojego maleństwa. Tym ważniejsze jest więc, aby decyzja o pozostawieniu dziecka i zrzeczeniu się praw rodzicielskich była od początku świadoma i aby kobiety były poinformowane o całej procedurze - szansa, że ich niemowlę szybko znajdzie się pod opieką oczekujących go z radością rodziców adopcyjnych, jest wtedy bardzo duża.
- Problem matek czy raczej rodzin, które nie są gotowe z różnych przyczyn na przyjęcie własnego dziecka, to duże wyzwanie i dla Kościoła, i dla instytucji świeckich - uważa ks. Kazimierz Marchaj, duszpasterz kobiet diecezji świdnickiej. - Być może trzeba zacząć mówić o nim głośno, a przede wszystkim informować, że dla matek, które nie widzą możliwości podjęcia trudów macierzyństwa, istnieje rozwiązanie zapewniające dziecku bezpieczną i godną przyszłość w rodzinie adopcyjnej. Apelowałbym w pierwszej kolejności, aby kobiety, które znajdą się w podobnej sytuacji, zaufały swoim duszpasterzom. Każdy z nas pomoże znaleźć wyjście, wskaże, gdzie szukać pomocy, jak najlepiej rozwiązać problem.
- To również wyzwanie dla wszystkich nas - ludzi wierzących - dodaje ks. Marchaj. - W całej tej tragedii - i matki, i dziecka, nie powinno być miejsca na potępianie kobiety, na jakże częste krytykowanie jej decyzji. Miłość bliźniego, do której namawia nas Chrystus, wymaga, abyśmy zamiast tego uczynili wszystko, aby dziecko mogło znaleźć rodzinę. Rozumiejąc to i pochylając się nad dramatem matek i dzieci, damy świadectwo naszej wiary.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca

[ TEMATY ]

pierwsze soboty miesiąca

Karol Porwich/Niedziela

Osobom, które będą uczestniczyć w pierwszosobotnich nabożeństwach, Maryja obiecuje towarzyszenie w chwili śmierci i ofiarowanie im wszystkich łask potrzebnych do zbawienia.

1. Wielka obietnica Matki Bożej Fatimskiej

CZYTAJ DALEJ

Abp Wojda na Jasnej Górze: chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna

2024-05-03 13:28

[ TEMATY ]

Jasna Góra

abp Wacław Depo

abp Tadeusz Wojda SAC

Karol Porwich/Niedziela

O tym, że chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna mówił na Jasnej Górze abp Tadeusz Wojda. Przewodniczący Episkopatu Polski, który przewodniczył Sumie odpustowej ku czci Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski apelował, by stawać w obronie „suwerenności naszego sumienia, naszego myślenia oraz wolności w wyznawaniu wiary, w obronie wartości płynących z Ewangelii i naszej chrześcijańskiej tradycji”. Przypomniał, że „życie ludzkie ma niepowtarzalną wartość i że nikomu nie wolno go unicestwiać, nawet jeśli jest ono niedoskonałe”.

W kazaniu abp Wojda, przywołując obranie Matki Chrystusa za Królową narodu polskiego na przestrzeni naszej historii, od króla Jana Kazimierza do św. Jana Pawła II i nas współczesnych, podkreślił że nasze wielowiekowe złączenie z Maryją nie ogranicza się jedynie do wymiaru historycznego a jego wymowa jest znacznie głębsza i „mówi o więzi miedzy Królową i Jej poddanymi, miedzy Matką a Jej dziećmi”. Wskazał, że dla nas „doświadczających słabości, niemocy, kryzysów duchowych i ludzkich, Maryja jest prawdziwym wzorem wiary, mamy więc prawo i potrzebę przybywania do Niej”.

CZYTAJ DALEJ

Chcemy zobaczyć Jezusa

2024-05-04 17:55

[ TEMATY ]

ministranci

lektorzy

Służba Liturgiczna Ołtarza

Pielgrzymka służby liturgicznej

Rokitno sanktuarium

Katarzyna Krawcewicz

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

4 maja w Rokitnie modliła się służba liturgiczna z całej diecezji.

Pielgrzymka rozpoczęła się koncertem księdza – rapera Jakuba Bartczaka, który pokazywał młodzieży wartość powołania, szczególnie powołania do kapłaństwa. Po koncercie rozpoczęła się uroczysta Msza święta pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. Pasterz diecezji wręczył każdemu ministrantowi mały egzemplarz Ewangelii św. Łukasza. Gest ten nawiązał do tegorocznego hasła pielgrzymki „Chcemy zobaczyć Jezusa”. Młodzież sięgając do tekstu Pisma świętego, będzie mogła każdego dnia odkrywać Chrystusa.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję