Reklama

Wiadomości

Pierwszy Cud Nad Wisłą

Rok po odzyskaniu przez Polskę niepodległości nie było zgody nawet co do tego, kiedy się ona dokładnie zaczęła

Niedziela Ogólnopolska 45/2019, str. 10-13

[ TEMATY ]

historia

Library of Congress

Dzieci we wschodniej Polsce, lato 1919 r

Dzieci we wschodniej Polsce, lato 1919 r

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Poszczególne stronnictwa polityczne za pierwszy dzień wolności uznawały daty korzystne dla siebie. Narodowa Demokracja za przełom uważała utworzenie przez Radę Regencyjną w październiku 1918 r. rządu Józefa Świeżyńskiego. Środowiska lewicowe wskazywały na 7 listopada – datę powołania w Lublinie Tymczasowego Rządu Ludowego. Zwolennicy Józefa Piłsudskiego stali na stanowisku, że decydującym faktem było jego przybycie do Warszawy 11 listopada, a sam Piłsudski przesuwał ten moment na 22 listopada 1918 r., kiedy to powstały całkowicie niezależne od okupanta polskie władze najwyższe.

Zniszczenia po Wielkiej Wojnie

Większość społeczeństwa nie interesowała się jednak tymi sporami. Po początkowej euforii z racji odzyskania niepodległości trzeba było szybko wrócić do szarej rzeczywistości. Około 450 tys. Polaków straciło życie w walce w obcych mundurach na różnych frontach Wielkiej Wojny. Niemal wszystkie polskie ziemie były teatrem działań wojennych, front przetaczał się przez nie niejeden raz. Kraj był pocięty siatką okopów, zaporami z drutu kolczastego i milionami lejów po bombach. W wielu gminach i powiatach Królestwa Polskiego i Galicji zniszczeniu uległo 70-80 proc. zabudowań. Drewniane w większości miasteczka i wioski paliły się w całości od jednego pocisku. Setki tysięcy osób koczowało w skleconych naprędce ziemiankach i lepiankach. Wojska okupacyjne, zarówno rosyjskie, jak i niemieckie, w ciągu 4 lat wojny ograbiły Polskę niemal doszczętnie. Infrastruktura przemysłowa była w gruzach. Fabryki w większych miastach zostały ogołocone z maszyn, kotłów parowych, silników elektrycznych, narzędzi; wyrywano nawet kable ze ścian i odkręcano klamki. Na wsi, dla potrzeb wojska, rekwirowano konie, krowy, a także ubrania i buty. Żeby zaorać wiosną pole, do pługów czasem zaprzęgały się kobiety.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zmagania o granice

Niepodległość nie oznaczała jednak dla Polaków końca działań wojennych. Nowe państwo musiało mieć granice, o które trzeba było walczyć z większością sąsiadów. Jeszcze przed końcem I wojny światowej wybuchł zbrojny konflikt z Ukraińcami o Małopolskę Wschodnią i Wołyń, który trwał nieprzerwanie do lipca 1919 r. Ogromnym heroizmem wykazali się obrońcy Lwowa, także cywilni mieszkańcy, studenci i uczniowie, którzy przetrwali wielomiesięczne oblężenie miasta. Od lutego tego samego roku zmagano się z coraz bardziej napierającymi na zachód oddziałami Armii Czerwonej, która niosła Europie leninowskie idee rewolucji proletariackiej. Zwycięstwem militarnym i dyplomatycznym zakończyło się powstanie w Wielkopolsce, a antyniemieckie nastroje przybierały coraz bardziej na sile na Górnym Śląsku, co poskutkowało pierwszym, nieudanym powstaniem w sierpniu. Walka na tylu frontach spowodowała, że brakło już sił i środków, żeby skutecznie się przeciwstawić atakowi Czechów na Śląsku Cieszyńskim, Spiszu i Orawie. A do sporu z Polakami szykowali się także Litwini, marzący o własnym państwie w granicach przedrozbiorowego Wielkiego Księstwa Litewskiego ze stolicą w Wilnie.

Reklama

Trudna codzienność

Prowadzenie działań zbrojnych wymagało ogromnych środków – na utrzymanie armii z budżetu państwa wydawano 60 proc. dochodów, a wystarczało to i tak na ledwie siódmą część wydatków. Pieniędzy brakowało na wszystko: administrację, wyżywienie obywateli, oświatę, służbę zdrowia. Jedyną alternatywą była pomoc z zagranicy. Osobista znajomość premiera Ignacego Paderewskiego z szefem amerykańskiej agencji Food Administration Herbertem Hooverem zaowocowała przysłaniem do Polski 1 mln ton żywności i 3 mln ton odzieży, głównie dla dzieci. Pomogły one setkom tysięcy ludzi przetrwać zimę. Znaczną pomoc finansową ofiarowała również Francja.

Poza wojną największym wyzwaniem dla młodego państwa było scalenie trzech dzielnic zaborczych. Po 120 latach rozdzielenia różnice dotyczyły dosłownie każdej dziedziny życia, także języka, kultury i mentalności. Wkrótce doprowadziły one do napięć politycznych i społecznych. Wielu Polaków walczyło przeciw sobie na frontach Wielkiej Wojny. Teraz służyli w tych samych jednostkach, pod rozkazami dowódców, którzy czasem wydawali komendy w obcym języku, bo innych nie znali. Nazywano siebie nawzajem: „Moskalami”, „Krzyżakami” bądź „Austryjecami”.

Reklama

W 1919 r. płacono w Polsce sześcioma rodzajami walut. W każdej z dzielnic były odmienne warunki produkcji, a co za tym idzie – różne ceny. Między dawnym zaborem pruskim a resztą kraju utrzymywano nawet granicę celną. Sieci komunikacyjne w dzielnicach nie były ze sobą połączone, w dodatku panowały osobne systemy na kolei, stosowano inne urządzenia, sposoby sygnalizacji, nawet szerokość torów była inna. Podróż z Krakowa do Warszawy trwała kilkanaście godzin, a podróżni czasem musieli osobiście znosić z lasów drewno, żeby parowóz mógł ruszyć. Kto decydował się na podróż samochodem, musiał się liczyć z tragicznym stanem dróg, w większości gruntowych, a także z koniecznością ruchu lewostronnego obowiązującego w Małopolsce. Na terenie kraju obowiązywało pięć porządków prawnych. Za to samo przestępstwo w każdej dzielnicy inaczej karano. Teoretycznie możliwe były nawet bigamia i legalna pańszczyzna.

A jednak się udało!

Powołanie Naczelnika Państwa i centralnego rządu pozwoliło na rozpoczęcie porządkowania chaosu. Sprawnie i uczciwie zorganizowano wybory do Sejmu Ustawodawczego, a frekwencja wyborcza w wielu okręgach przekraczała 90 proc. Stopniowo reorganizowano administrację państwową i samorządową w terenie, przy czym borykano się z ogromnymi brakami kadrowymi. Tworzono polskie szkolnictwo podstawowe, wyższe, a także setki nowych instytucji, od Polskiego Towarzystwa Matematycznego po Polski Związek Piłki Nożnej. Na arenie międzynarodowej osobowość prawna Polski została uznana przez wszystkie państwa, polska delegacja wzięła udział w kongresie wersalskim, na którym uzyskała m.in. potwierdzenie praw do Wielkopolski i Pomorza.

Pomimo biedy, głodu, chorób i nieustających wojen, a także rozczarowania codziennością, mimo wszelkich przeciwności po roku istnienia odrodzonej Polski można było powiedzieć, że się udało. Udało się zbudować podwaliny państwa, które już w kolejnym roku miało przejść swój najtrudniejszy egzamin. Udało się dzięki porozumieniu mądrych polityków z wrogich sobie obozów, ale przede wszystkim dzięki ogromnemu wysiłkowi mieszkańców miast, miasteczek i wsi, ich uporowi i determinacji. To był prawdziwy pierwszy cud nad Wisłą.

W opracowaniu tekstu korzystałem m.in. z publikacji prof. Andrzeja Chwalby.

2019-11-05 12:48

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niszczenie pamięci narodowej

Wrzesień od dawna jest nazywany w Polsce miesiącem pamięci narodowej. Nawiązanie do wybuchu II wojny światowej i bohaterska obrona niepodległej II Rzeczypospolitej przed agresją niemieckich i sowieckich totalitarnych najeźdźców spod znaku swastyki oraz sierpa i młota ma swoją zakorzenioną tradycję. Tymczasem obecne władze dążą do niszczenia pamięci narodowej oraz świadomości historycznej Polaków poprzez ograniczanie nauczania historii w szkole, a także zwlekanie z realnym powstaniem Muzeum Historii Polski oraz kilku innych placówek o charakterze muzealno-edukacyjnym, dokumentujących naszą narodową historię i kulturę.
Ostatnio pojawiła się kolejna próba sparaliżowania funkcjonowania Instytutu Pamięci Narodowej poprzez sprzedaż przez państwo jego siedziby, która mieści się w budynku „Ruchu” przy ul. Towarowej 28 w Warszawie. Najpierw państwo z pieniędzy podatników wydało 17 mln zł na remont tej siedziby, wyposażono ją w odpowiednie urządzenia i system teleinformacyjny niezbędny dla pracy archiwalnej, by teraz sprzedać budynek deweloperowi do rozbiórki. Obecne władze i zaprzyjaźnione z nimi środowiska postkomunistyczne od wielu już lat starają się o ile nie zneutralizować, to przynajmniej utrudnić działalność Instytutu.
Po śmierci w katastrofie smoleńskiej prof. Janusza Kurtyki w wyniku nowelizacji ustawy o IPN doprowadzono do sytuacji, w efekcie której Instytut przez wiele miesięcy nie miał legalnie wybranego prezesa. W kwietniu tego roku przeprowadzono atak na pion śledczy IPN, by utrącić wyjaśnianie zbrodni komunistycznych z przeszłości. Obłudne są tłumaczenia przedstawicieli rządzącej PO, że za zaistniałą sytuację związaną z siedzibą winę ponosi IPN, bo nie przygotował się w odpowiednim czasie do zmiany swej siedziby. To przecież przewodniczący KP PO Rafał Grupiński doprowadził przy drugim czytaniu ustawy budżetowej w Sejmie RP do wycięcia środków na zakup nowej siedziby w budżecie IPN na rok 2012.
IPN to nie tylko sprawa lustracji, to przede wszystkim ogromna praca edukacyjna i poznawanie przez Polaków najnowszej historii. Jest ona świadomie fałszowana przez przedstawicieli „obozu postępu i demokracji”, którzy ze względu na osobiste uwikłania w czasach komunizmu są zainteresowani zakłamaniem prawdy historycznej o tamtych czasach. Po 1989 r. próbowano narzucić jednostronny, podporządkowany celom ideologiczno-politycznym obraz rzeczywistości. Przy użyciu ogromnego aparatu kształtowania opinii publicznej pracowicie budowano mit o „udanej transformacji” i o zasługach „jedynie słusznego” korowskiego nurtu opozycji w obaleniu komunizmu. Tymczasem Instytut wydaje tysiące publikacji, przygotowuje setki wystaw i działań popularyzujących historię, w których zawarta jest udokumentowana źródłowo prawda o przeszłości. Dlatego jest solą w oku dla tych środowisk.
Niszczenie IPN zatem to działanie w oczywisty sposób mające na celu wymazywanie ze świadomości zbiorowej naszej wiedzy o najnowszych dziejach Polski. Tymczasem każdemu narodowi, który w swojej historii miał okres rządów totalitarnych, potrzebna jest instytucja rzetelnie badająca tę przeszłość i przypominająca o tamtych czasach.

CZYTAJ DALEJ

Pomorskie/ Podczas ćwiczeń WOT zaginął karabin wyborowy BOR

2024-05-13 18:48

[ TEMATY ]

Wojska Obrony terytorialne

Biuro Prasowe Dowództwa WOT

Żandarmeria Wojskowa i Służba Kontrwywiadu Wojskowego prowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawie zagubienia karabinu BOR - poinformowało Dowództwo Obrony Terytorialnej. Do zdarzenia doszło podczas ćwiczeń 7. Pomorskiej Brygady Wojsk Obrony Terytorialnej.

Informację o zagubieniu karabinu wyborowego BOR jako pierwszy przekazał Onet.pl. Według ustaleń portalu, żołnierze 71. Batalionu Lekkiej Piechoty z Malborka wrócili z poligonu bez karabinu wyborowego BOR, którego używali podczas szkolenia na poligonie w Tczewie.

CZYTAJ DALEJ

Noc Muzeów - Światło Miłosza

2024-05-13 18:43

Wydarzenie literackie „Światło Miłosza: Mapping Wspomnień i Czytanie Dźwięków" realizowane jest w ramach corocznej akcji Stowarzyszenia Anthill pod nazwą „Lublin z literaturą”. Wydarzenie jest bezpłatne, wsparte w ramach programu Patron Roku 2024 Fundacji Lotto im. Haliny Konopackiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję