Reklama

W stronę Rosji

Zwycięstwa prorosyjskich polityków w wyborach prezydenckich w Bułgarii i Mołdawii niewiele na razie zmienią, ale pokazują nastroje panujące w obu krajach i mogą zapowiadać przyszłe zmiany

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jednego dnia w nieodległych krajach – Bułgarii i Mołdawii – w wyborach prezydenckich zwyciężyli zwolennicy bliskiej współpracy z Rosją i krytyczni wobec Unii Europejskiej. Obaj w trakcie kampanii wyborczej (Mołdawianin wprost, Bułgar aluzyjnie) opowiadali się za uznaniem okupowanego Krymu za część Rosji i zniesieniem sankcji nałożonych na Moskwę. Nic dziwnego, że rosyjskie media ogłosiły, iż „w Kiszyniowie i Sofii oddano głos na Moskwę”.

Obaj zwyciężyli w drugiej turze wyborów, pokonując kobiety – polityków reprezentujących ugrupowania proeuropejskie. Kompetencje obu, jako prezydentów, są ograniczone, niemniej ich sukces pokazuje panujące nastroje i może zapowiadać lub wzmacniać prawdopodobne zmiany.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na każdym szczeblu

Oba kraje różnią się pod wieloma względami, ale są też podobieństwa. Bułgaria należy do Unii Europejskiej i NATO, Mołdawia do wspólnoty aspiruje i przez jakiś czas należała nawet do prymusów tych starań. Tak jak wybory prezydenckie w Bułgarii były przede wszystkim plebiscytem poparcia dla rządu, tak w Mołdawii – także dla kierunku polityki zagranicznej.

Bułgaria jest krajem turystycznym, z turystyki czerpie coraz większe dochody. Turystów przyciągają morze i w mniejszym stopniu góry. Mołdawię – kraj nizinny, pozbawiony dostępu do morza, odwiedzają nieliczni, a magnesem jest doskonałe wino. Niejeden turysta wyjeżdża z Bułgarii czy Mołdawii zachwycony. Ale z plaży nad Morzem Czarnym, ze stoków koło Banska czy z winnic Milestii Mici nie widać tego, z czym oba kraje borykają się od lat.

W obu ogromnym problemem – na każdym szczeblu – jest korupcja, oba zaliczane są do najbardziej skorumpowanych państw w Europie. Ubogiej Mołdawii daleko nawet do Bułgarii – najbiedniejszego, pogrążonego w stagnacji kraju w UE – co pokazuje choćby różnica w PKB na jednego mieszkańca, w Bułgarii ten wskaźnik jest wyższy kilkakrotnie. W obu krajach zawsze silne były wpływy rosyjskie, ale w przeciwieństwie do Bułgarii Mołdawia była republiką sowiecką; poza kontrolą Kiszyniowa jest jej część – zbuntowane, uprzemysłowione Naddniestrze, co też ma wpływ na rozwój kraju.

Reklama

Bojko do dymisji

Rumen Radew, były dowódca Bułgarskich Sił Powietrznych, który zasłynął przed rokiem oporem wobec dopuszczania lotów samolotów NATO nad Bułgarią, polityką zajmuje się od kilku miesięcy. Jak widać skutecznie, bo w wyborach prezydenckich pokonał kandydatkę rządzącego ugrupowania Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii (GERB) Ceckę Caczewą.

I choć Radew wykorzystał przede wszystkim zniechęcenie do rządzącej od dawna GERB i swój wizerunek silnego polityka, dla niektórych najbardziej liczyły się jego prorosyjskie poglądy. Radew zapowiada zbliżenie z Moskwą, co miałoby równoważyć wpływy europejskie. Tymczasem Bułgaria i w tak dużym stopniu uzależniona jest od rosyjskich surowców i inwestycji.

Po zwycięstwie Radewa rząd Bojko Borysowa podał się do dymisji, co najpewniej oznacza przyspieszone wybory parlamentarne, których wynik jest niepewny. Rumen Radew z pewnością wzmocni obecną opozycję, zasili obóz przeciwników sankcji wobec Rosji.

Najpierw do Moskwy

Większe znaczenie może mieć wybór Igora Dodona na prezydenta Mołdawii. Dodon, wieloletni polityk partii komunistycznej, dziś wśród socjalistów, pokonał proeuropejską kandydatkę Maię Sandu; kampanię zogniskował wokół oskarżeń proeuropejskich polityków o nieudolność i korupcję. Co ciekawe, podobne hasła podnosiła jego rywalka.

Różnił ich stosunek do UE, Rosji i Rumunii. Sandu była ministrem edukacji w poprzednich reformatorskich rządach, których obalenie przypisuje się oligarsze Władimirowi Płachotniukowi; nie odrzuca możliwości zjednoczenia kraju z Rumunią – czemu Rosja się sprzeciwia. Dodon zaś zapewniał, że z pierwszą wizytą uda się do Moskwy, by rozmawiać „o przyjaźni, współpracy i Naddniestrzu”.

Reklama

Dodon wygrał nieznacznie, a sprawę przesądziły głosy Gagauzów – prorosyjskiej narodowości cieszącej się autonomią w południowej Mołdawii (w 99 proc. głosowali na Dodona) i społeczności rosyjsko-ukraińskiej z północy.

Mołdawia jeszcze kilka lat temu była europejskim pupilkiem. Bruksela nie mogła się nachwalić, jak szybko wprowadzane są reformy. Kilka lat temu zaczęło się to jednak zmieniać. To jedna z przyczyn zwycięstwa Dodona. Eksperci zwracają uwagę, że Dodon – podobnie jak Radew w Bułgarii, który ma znacznie mniejsze możliwości manewru – wybierze raczej politykę równowagi i balansowania między Rosją a Zachodem. Oba kraje są republikami parlamentarnymi i w obu prezydenci mają małe uprawnienia, ale ich postawa może mieć znaczenie wiosną, gdy w obu odbędą się wybory parlamentarne.

2016-11-23 09:53

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Diecezja tarnowska: zmiany personalne 2024

2024-06-03 13:04

[ TEMATY ]

zmiany personalne

zmiany kapłanów

diecezja.tarnow.pl

Biskup Tarnowski Andrzej Jeż wręczył nominacje proboszczowskie.

(Parafia - Kto przychodzi)

CZYTAJ DALEJ

Czy Bogu potrzebny jest tłumacz? Historia dwóch płuc ormiańskiego chrześcijaństwa

2024-06-06 13:03

[ TEMATY ]

chrześcijaństwo

Kościół

Armenia

archiwum autora

To nie Rzym był pierwszym państwem, które przyjęło chrześcijaństwo jako oficjalną religię państwa i ludu. Pierwsza była Armenia - kraina wiecznego czasu hiobowego. Jej mieszkańcy uważają, że siódma litera alfabetu ormiańskiego to… dźwięk oddechu Boga.

Armenia. Jak piszą autorzy książki, pt. "Armenia. Karawany śmierci" (Andrzej Brzeziecki i Małgorzata Nocuń), niegdyś potężne imperium rozciągające się od Morza Kaspijskiego po Morze Śródziemne. Dzisiaj, niewielkich rozmiarów państwo na Kaukazie Południowym. Armenia jako pierwsze państwo na świecie uznała chrześcijaństwo za religię państwową – stało się to w 301 r. – a jej mieszkańcy uznali się za naród wybrany przez Boga. Jeśli Bóg naprawdę wybrał Ormian, to potraktował ich niczym Hioba. Wystarczy spojrzeć na mapę Armenii, aby stwierdzić od razu, że jej położenie geopolityczne jest wyjątkowo niekorzystne – otaczają ją zewsząd potężne państwa: Rosja, Iran, Turcja. Tak zresztą było przez całe dzieje Hajastanu, jak nazywają Ormianie swą ojczyznę. Potężni sąsiedzi dzielili go między siebie, a jego rdzennych mieszkańców ciemiężyli. Ci, zaś niejednokrotnie ratowali się ucieczką do innych krajów, w których tworzyli diasporę. Największa tragedia spotkała naród w 1915 r. W tym bowiem roku rząd młodoturecki, wykorzystując wojenne zamieszanie, postanowił ostatecznie rozwiązać „problem ormiański”. Jego działanie to ludobójstwo. Minister spraw wewnętrznych Taalat-Pasza pisał: „Rząd zdecydował się na całkowitą eksterminację Ormian (...). Ci, którzy sprzeciwią się temu rozkazowi, nie mogą być urzędnikami państwowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Grzegorz Ryś otrzymał Nagrodę Kopernikańską „Fides et ratio”

2024-06-07 14:25

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Łukasz Burchard

W ramach obchodów Święta Województwa w Bydgoszczy kard. Grzegorz Ryś otrzymał pierwszą Nagrodę Kopernikańską „Fides et ratio”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję